[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[Nightmare]

- Teraz przestałeś być pomarańczą. Ale nie ma zielonkawych pomarańczy - rzuciła. Deli cię przytuliła... Jak mamę.

[KougatKnave3]

Uśmiecham się do mamy, i obejmuje Deli. Następnie pytam się jak u Allana... ciekawi mnie, jak Twi radzi sobie w moim ciele...

[Nightmare]

 - Tata dziwnie chodzi, Lucy musi pomagać - powiedziała Deli. Acha. Czyli już się domyśla.

[KougatKnave3]

ZNAJDUJE JAKIEŚ WYTŁUMACZENIE... bo jak się Deli dowie, że Allan to Twi, A Twi to ja... to ona się tu przeprowadzi... do szpitala... na zawał serca... albo dla mnie...

[Nightmare]

Nie rozumie wytłumaczeń, po protu tata dla niej dziwnie chodzi. Ekipa jeszcze cię popytała o zdrowie, życzyła powrotu do zdrowia i sobie poszli.

[KougatKnave3]

Proszę by jeszcze Rarity została... muszę jej coś przekazać... to ważne, i jednocześnie może mieć ważne wyniki na późniejsze dni...

[Nightmare]

 - Słucham - zapytała, gdy reszta wyszła. No to gadaj, co masz gadać.

[KougatKnave3]

- Dwa pytania. Pierwsze, czy mogłą byś zająć czymś Lucy jutro jak wrócę do ciała? I dwa... mam dziwne przeczucia...

[Nightmare]

 - Co się stało? - zapytała w odpowiedzi na obie prośby.

[KougatKnave3]

- Chcę Lucy wysłać na wycieczkę... promem w kosmos. Wiem, że to jest jej marzenie, i chcę je spełnić... muszę podpisać tylko papiery. Co do drugiej sprawy... te moje sny... mówiłem ci o nich. Robią się coraz intensywniejsze... boje się, że to są wizje...

[Nightmare]

 - Nie martw się... Nic się nie stanie, jestem tego pewna! - powiedziała. - Jakem Rarity, mówię ci, że to nic nie znaczy - powiedziała z uśmiechem. No to masz chyba załatwione pierwsze.

[KougatKnave3]

- Wiem, tyle... że to ja jestem tam czarnym charakterem... i mówię cybernetycznym głosem. A co do wyjścia, to mogła byś to zrobić dla mnie? Byłbym... albo byłabym wdzięczna.

[Nightmare]

Kiwnęła głową.

 - Dałabym ci buziaka, ale by to dziwnie wyglądało... Zrobię, co w mojej mocy - powiedziała i podeszła do drzwi.

[KougatKnave3]

- A ludzkie dziewczyny cąły czasz to robią... - powiedziałem przewracając oczami z uśmiechem... No cóż, co teraz zrobi to nie istotne, czy wróci dać buziaka co znaczy że dobrze myślałem, a jak nie to trudno.

[Nightmare]

Dobra... - zachochotała, dała ci buzi, pożegnała się i wyszła. Jutro rano obudzisz się już jako ty.

[KougatKnave3]

Więc wieczorem spać i wchodzę do snu... Konfa Rarity Twilight. Mam ochotę z nimi dwiema pobyć. Konfa nasza tradycyjna...

[Nightmare]

Czyli stoicie we troje w sypialni. Twi się cieszy, że cię widzi. To co robita?

[KougatKnave3]

Obejmuje je u na przemian całuje... długa była przerwa... niech się rozerwą przynajmniej teraz...

[Nightmare]

Obie wciąż cię całowały z uśmiechem. Nie zapominaj, co lubią... Nie możesz z nimi obiema jednocześnie.

[KougatKnave3]

Ale jedno mogą jednocześnie. Siadam na łóżku i pokazuje swoje członki. Jeden dla klaczy. Niech sobie poliżą, pocmokają i co im tam przyjdzie do głowy.

[Nightmare]

Robią to z uśmiechami. To wygląda jakby były twoimi służącymi... Nic nie mówię!

[KougatKnave3]

Mruczę, obie głaszcząc po grzywach, w takich miejscach najbliżej rogu. Ah... jak mi tego brakowało. Wracając, niech to robią tak długo, aż uznają, że przechodzimy dalej...

[Nightmare]

No to chyba już zaraz czas. Przecież ci tego nie powiedzą. One też zaczęły mruczeć.

[KougatKnave3]

Więc kiedy Rarity wyciągnie mojego ze swoich ust... porywają ją macki i zaczynają wiadomo co robić. Twi już powinna być w swoim ciele, więc ona idzie na pierwszy ogień. Kładę się, i pomagam jej by była teraz nademną...

[Nightmare]

Przytuliła cię i pocałowała. Rarcia obok pojękuje. No to zaczynajcie.