Skocz do zawartości

Przygody Red Stripe [Kryminał] [Violence] [Seria]


Recommended Posts

Mój czwarty fanfic.

Pirytowe serca [Oneshot][Kryminał][Violence]

Opis:

Celestia za namową swojej osobistej uczennicy Twilight Sparkle sprowadza do stolicy Red Stripe - byłą główną śledczą Canterlotu, która ma zając się sprawą grasującego w Canterlot seryjnego mordercy.

Link:
https://docs.google.com/document/d/1LHl-sMBYUsnc3pJwLcDiNagQQuU6X9RFJuDjWH6flwg/edit?usp=sharing

Enjoy!

*edit*

Napisałem drugą cześć.

Płyn życia [Oneshot][Kryminał][Violence]

Opis:

Kontynuacja „Pirytowych serc”.

Rok po swojej „śmierci” Red Stripe decyduje się na zmianę tożsamości, aby znów móc robić to, co kocha najbardziej.

Link:
https://docs.google.com/document/d/18t_R6s0XEuUHD4I7eBQKpsMCpMIKD0htVXKHYm8vhdQ/edit?usp=sharing

Enjoy!

Edytowano przez Dolar84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

Napisałem drugą cześć.

Płyn życia

Opis:

Kontynuacja „Pirytowych serc”.

Rok po swojej „śmierci” Red Stripe decyduje się na zmianę tożsamości, aby znów móc robić to, co kocha najbardziej.

Link:
https://docs.google.com/document/d/18t_R6s0XEuUHD4I7eBQKpsMCpMIKD0htVXKHYm8vhdQ/edit?usp=sharing

Enjoy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem pierwszą część Pirytowych serc i mam mieszane uczucia.
Mam nadzieję, że potraktujesz to, jako konstruktywną krytykę i nie weźmiesz tego zbyt do siebie, ponieważ same pomysły oraz większość motywów była bardzo dobra. To samo dotyczy głównej bohaterki, poza jedną sceną (o czym dalej). Jednak coś nie zagrało i powiem ci co: streszczenia! Za mało opisów, za dużo streszczeń.

Zacznę może od kilku spraw technicznych, które poprawią czytelność tekstu:
- proponuję zaczynać akapity wcięciem,
- to samo tyczy się dialogów,
- dialogi zaznaczaj pauzą lub półpauzą, zamiast myślnikiem,
- przecinki. Niektóre zdania były nieczytelne z powodu ich braku.
- problem z powtórzeniami, zwłaszcza w pierwszej części tekstu. Potem, albo się poprawiło, albo przestałem zwracać uwagę,
- kilka błędów stylistycznych.

Teraz więcej szczegółów, na wszelki wypadek w spoiler.


Bardzo podobała mi się kreacja Red. Udało ci się ją ukazać w ciekawy sposób. Z jednej strony troskliwa matka i żona, a z drugiej zadziorna i czasem bezwzględna śledcza (przykład – scena z zebrą).

Nie podobało mi się jednak, w jaki sposób sugerowałeś jej tragiczną przeszłość. Zbyt często wspominała o tym, o czym rzekomo chciała zapomnieć. Wydało mi się to zbyt natrętne. Myślałem, że motyw będzie zmarnowany, szczególnie jak zaczęła o tym rozmawiać z Applejack, ale po tym jak wyjawiła więcej szczegółów… Udało ci się mnie przekonać.

Przy okazji tej sceny zauważyłem bardzo poważny problem. Brak opisów emocji, reakcji, czegokolwiek, podczas dialogów. O ile opowieść Red była dla mnie wystarczająca i potrafiłem sobie wyobrazić jej tragizm (pytanie czy o to ci chodziło), o tyle zachowanie Applejack, było dla mnie owiane tajemnicą. Była jakby wyrwana ze świata.

Często używasz powtórzeń. Pozwolę sobie zacytować skrajny przypadek.
 

Applejack oddaliła się w stronę zamku. Red jeszcze przez kilkanaście minut siedziała na cmentarzu, potem również udała się do zamku, aby tam położyć się do snu.

 

I nie mam tutaj na myśli nieszczęsnego zamku. Już zostało zaznaczone, że akcja toczy się na cmentarzu. Można było to napisać na przykład tak.

Applejack wahając się chwilę, odwróciła się powoli i zaczęła oddaliła się w stronę zamku, pozostawiając Red sam na sam z bolesnymi wspomnieniami.

 


I tak ta scena spokojnie mogłaby się zakończyć, jeszcze jakiś opis przytłaczającej atmosfery otoczenia i bym mógł cię ozłocić :)
 
Sceny (rozdziały) za często, jak na mój gust, kończyły się w łóżku :)

Problem z narracją. Za często streszczasz wydarzenia. Na przykład problemy z dotarciem do zebry. O wiele lepiej by to wyglądało, gdyby problemy wyszły w rozmowie między śledczymi, która mogłaby mieć miejsce, gdy po długich poszukiwaniach, w końcu udaje im się dotrzeć pod właściwy adres. Albo jako typowa cyniczna gadka Red: – Ciężko panią znaleźć :)

Zaś rozmowa z samą zebrą. Świetna. Zarówno zachowanie Red jak i zebry. Szkoda, że całość zbudowana praktycznie tylko na dialogach. Mimo to, dalej świetna. Udało ci się w tej rozmowie dokonać ciekawej kreacji świata. Zacytuje:

Wie pani jestem zebrą, a Equestria jest krainą miłości i tolerancji tylko między kucami. Bez obrazy, ale są z was […] rasiści, a wasza ignorancja jeszcze pogłębia cały ten apartheid.

 

Niszczy cały pastelowy świat i świetnie się wpisuje w miejsce, gdzie jeden kuc jest w stanie zamordować drugiego. Duży plus.

Za żadne skarby nie mogę pojąć (możesz mi wytłumaczyć?), dlaczego tak uporczywie Red nie chce zobaczyć miejsca zbrodni. Nie kupuję tego, że to tylko, dlatego że powiedzieli jej „tam tylko podrzucono ciała”. Żadnych dowodów :(
 
Wizyta w Equestria Development.

Na początku miałem wątpliwości, dlaczego w taki prosty sposób udało im się uzyskać dostęp do księgowości. I to bez nakazu! Na szczęście napomknąłeś, że kuc był zdenerwowany i w dialogach widać, że kręcił. To trochę ratowało sytuację, ale wykorzystanie Pinki i to, co zostało tam odkryte. Kolejna dobra scena. Prawie tak samo jak z zebrą. Tylko znowu narrator wprost mówi, że to ciemne typki. Przydałoby się więcej opisów.
Przesłuchiwanie po wizycie w Equestria Development. Znowu streszczenie :( Musisz popracować nad scenami, które nie mają większego znaczenia. Albo je pominąć, albo jakoś wpleść je w interakcje z innymi. Potrafi to zniszczyć przyjemność z rozwiązywania zagadki. Na przykład od razu domyśliłem się, kto jest mordercą, z powodu streszczenia sceny, w której próbują dostać się do pana G. i okazuje się, że będzie dopiero jutro. Musisz popracować nad subtelnością.
 
Miałem mieszane uczucia, co do DNA. Po prostu motyw nie pasował mi do świata.

Akcja w piwnicy, kolejny plus. Nie wiem, czemu po dwóch poprzednich dalej się czegoś takiego nie spodziewałem :)

Mała nieznacząca scenka, szycie sukienek. Moim zdanie bardzo dobrze napisana. O wiele lepiej niż późniejsze przyjęcie, albo obserwacja pana G, które były zwykłym streszczeniem.
 
Zagadka

Zasugerowanie, że Celestia ma coś wspólnego z seryjnym mordercą. Przyznam, intrygujące. Jednak zrobiłeś to zbyt dosłownie jak na mój gust. Przydałaby się mgiełka tajemnicy. Przez to miałem wrażenie, że pierwszy zwrot akcji został zmarnowany (sen, w którym pojawia się Luna). Za to kupuję uzasadnienie, dlaczego księżniczki nie mogły się same pozbyć mordercy.

Muszę przyznać, że udało ci się mnie trochę zwieść. Zastanawiałem się, czy kolejną ofiarą może być księżniczka Celestia. Pasowała do profilu :)

Listy, które dostała Red. Pierwszy sporo wyjaśnia, drugi ­– ten zwrot akcji ci się udał. Pozytywnie też udało ci się mnie zaskoczyć wyjaśniając powiązanie Celestia – pan G. Co prawda, była to typowa kreacja czarnego charakteru, ale pasowała idealnie.

Całkowicie nie podobała mi się scena spotkania Red z G. Zero opisów, emocji. Szkoda, bo niszczyło to jej kreację.

Bardzo podobała mi się scena pisania listu do Twi.

Miles, typowy zimny koroner. Na plus.


 
Podsumowanie:
+ Ciekawe pomysły
+ Świetna kreacja Red
+ Dobre odwzorowanie zachowań i wplecenie poszczególnych elementów harmonii.
- Więcej opisów. Mniej rzeczy powiedzianych wprost. Więcej, których czytelnik sam może się domyślić.
 
Niestety, minus jest bardzo poważny. Dlatego w mojej ocenie całość jest, co najwyżej średnia. Ale gdyby to poprawić, opowiadanie było by, co najmniej dobre. Niech świadczy o tym fakt, że mam zamiar przeczytać kontynuację.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyn życia:

Dlaczego, dlaczego zastępujesz narrację streszczeniami. Nawet nie masz pojęcia jak mnie tym ranisz. Widać, że miałeś pomysł, ale zaś to samo co ostatnio obniża ocenę. Paradoksalnie o wiele lepiej wyszła ci część scen przedstawiająca codzienne sytuację, niż typowo kryminalne.

I właściwe pogrążony w rozpaczy, mógłbym zakończyć mój post, ale zamiast tego zacytuję Rolanda:

(…) Przez chwile zastanawiał się, co zdradziło jej jego imię, po chwili odwrócił się i spojrzał na pewną kartkę zawieszoną na ścianie.

– Dobra jest – powiedział do siebie.

Tak, zgadzam się. Stara dobra Red. Nie mogę tego w żaden sposób podważyć. Postać jak najbardziej na plus.

Moim zdaniem najlepsza scena to:

Całość od zdemaskowania Red, aż do przybycia Twi. Podobała mi się tak samo jak w scena na cmentarzu w Pirytowych sercach. Ale tak jak tam, mam zastrzeżenia. Najbardziej wplecione streszczenia.

Na szczęście było to już koniec, bo niestety, potem było już słabo. Ponadto, wydaje mi się, że dało się lepiej zakończyć (rozwiązać) sprawę. Jeżeli cię to interesuje, odezwij się, to przedstawię ci mój pomysł. Może wykorzystasz go w kontynuacji, co raczej będzie trudne, ale kto wie, może coś wymyślisz? Bo mam nadzieję, że się nie poddasz i napiszesz następny kryminał, chętnie przeczytam. Bardzo lubię Red :)

Krótko o sprawach technicznych:

Proszę rozważ zaczynanie akapitów i dialogów wcięciem oraz używanie ‘–‘ lub ‘—‘ zamiast ‘-‘ w dialogach. Naprawdę, tekst lepiej wygląda i milej się go czytać :)

W streszczeniach masz tendencję do pisania zdań brawurowych. Jedno z nich udałoby się podzielić na trzy zdania, które dalej byłyby zdaniami złożonymi. Najgorsze, że nie miały w kluczowych miejscach przecinków. Z drugiej strony, niektóre z tych streszczeń, nadawały by się na krótkie, i co ważne – dobre, opowiadanka. Przemyśl to. (Nie pisanie opowiadanek, tylko poprawę narracji :)).

W tak zapisanym zdaniu widać, że potrzebny jest przecinek...

Może zmieni pani zdanie, jeśli się pani spodoba.

... ale zmiana szyku zdania o tak:

Jeśli się pani spodoba, może zmieni pani zdanie.

… nie zwalnia cię z jego postawienia.

 

Co cię tu sprowadza? – Zapytał.

Po znaku zapytania i wykrzykniku spokojnie możesz kontynuować z małej litery.

Zdania wtrącone oddziela się znakiem interpunkcyjnym z obu stron.

Wcześniej mówiłem o streszczeniach. Jest ich trochę mniej, a niektóre są lepiej wplecione. Ale wciąż może być lepiej. Zwłaszcza przy zakończeniu. Koniecznie potrzebujesz preridera, który ci to będzie wytykał, zachęci do ciężkiej pracy i pomoże w stworzeniu kolejnego kryminału.

Lepiej z opisywaniem reakcji rozmówców, ale dalej za mało.

Za szybko kończysz sceny dialogowe i przechodzisz do streszczania zdarzeń.

Wytłumacz mi, bo się nie spotkałem. Gdzie się mówi hall, zamiast hol? To czysta ciekawość.

 

- Jeden z nas, chyba Henry – tak to był on – wtrącił Merry. – A więc…

Powinno być:

Cytat

– Jeden z nas, chyba Harry…

– Tak, to był on… – wtrącił Merry.

– A więc – kontynuował – […]

 

Cieszę się, że tym razem Twi jest rozpoznawalna :)

Dlaczego tak po prostu puścił Red z miejsca zbrodni?

Tożsamość mordercy ¬– żadne zaskoczenie, przynajmniej od śmierci informatora.

Proszę cię, nie zastępuj narracji streszczeniami i pisz dalej!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety na moją interpunkcję nic się nie poradzi. Zawsze miałem czerwone wypracowania właśnie z tego powodu, a na polibudzie nie mam już polskiego. ;) Nauczycielki z polskiego, gdyby nie żyły, pewnie przewracałyby się w grobie, wiedząc, że cokolwiek piszę.

Co do prereadera masz rację, ale samotnik-socjopata (ja) ciężko dogaduje się z ludźmi.

Hall jest po prostu "zangielszczoną" wersją holu, wybacz.

  • Hol (ang. hall) 
     

Jeśli masz pomysł na inne zakończenie możesz je napisać. Z przyjemnością umieszczę w swoim fanficku link do "alter ending" i wspomnę, kto go napisał.

A na koniec niestety muszę cię zmartwić. Kolejny utwór, który  będę pisał, będzie miał tytuł "Badanie właściwości przeciwutleniających pochodnych kwasu cynamonowego". Praca inżynierska sama się nie napisze. Poza tym mam już pomysł na kolejny krótszy randomowy fanfic i dopiero  po nim może wezmę się za trzecią część.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko z uwagą techniczną do dialogów. Didaskalia (tekst opisujący przy wypowiedzi) zapisujemy na dwa sposoby:

a) Od wielkiej litery, jeśli opisujemy czynności niezwiązane bezpośrednio z wypowiedzią lub stosujemy rzeczownik/przymiotnik, np.:

- To nie brzmi dobrze. - Wstał z krzesła i spojrzał na rozmówcę.

- Co ma pan na myśli? - Zielony jednorożec skulił się i zadrżał.

b) Od małej litery, jeśli czasownik dotyczy bezpośrednio wypowiedzi, np.:

- To nie brzmi dobrze - powiedział.

W zdaniu oznajmującym nie stosujemy wtedy kropki, dopuszczony jest za to wielokropek lub "urwanie" wypowiedzi jednym/dwoma myślnikami "-"/"--", choć z tym ostatnim spotykam się rzadko, więc głowy za to nie dam. Oczywiście zdania pytające i wykrzyknienia zapisywane są z pytajnikiem i wykrzyknikiem.

Fanfika jeszcze nie czytałam, ale jako że lubię kryminały i śledztwa, to już niedługo powinnam się zabrać za lekturę. Zapowiada się obiecująco ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca inżynierska, rozumiem ten bul :) Co do kontynuacji – szczerze zachęcam do poprawy dwóch pierwszych części. Mógłbym wtedy z czystym sumieniem je polecić. Naprawdę w moim odczuci mają ogromny potencjał.
 
Problem z prereaderem? W tym dziale jest podpięty odpowiedni temat. Spróbuj, może kogoś znajdziesz?

Dobrze… To nie pomysł na alternatywne zakończenie, ale na to, jak to samo można było napisać trochę inaczej, rozwijając przy tym narrację. Opiszę tylko ogólną idee, ponieważ nie chciałbym narzucać ci stylu pisania, tylko pokazać alternatywę. Sam musisz się zastanowić, czy to pasuje do twojej wizji. 

Głównym moim zarzutem było niedopracowanie narracji. Myślę, że jakbyś zdecydował się czasem pokazać zdarzenia oczami kogoś innego, a przecież zdarzyło ci się to zrobić, na przykład w scenie z Rolandem, którą zresztą zacytowałem w poprzednim poście; to całość zyskałaby na głębi. Drugim moim zarzutem było to, że za dużo rzeczy jest powiedzianych wprost lub streszczonych.

Moim zdaniem kryminał powinien przedstawiać rzeczy, które nie są naprawdę takie jak się wydaje. Nie mówię, że tego nie zrobiłeś, bo pamiętam scenę ze znalezieniem pegaza. Po prostu chce pokazać, czym popieram swoją propozycję na nowe zakończenie.


W opowiadaniu doskonale dajesz do zrozumienia, że działania Red będą miały poważne konsekwencje, gdy wyjdą one na jaw. Moim pomysłem jest pociągnięcie tego motywu dalej. Powiedzmy, że po scenie w której została zdemaskowana, narracja przestaje być prowadzona z punktu widzenia Red, a przechodzi na sprawcę. 

Jak sam pisałeś, plotka szybko się rozeszła. Sprawca zadowolony z tego, że jego główny przeciwnik wypadł z gry, bo Celestia nie mogła pozwolić, aby takie pogwałcenie prawa, mimo zasług, zostało nieukarane. Przecież prawo musi być równe dla każdego, prawda? :) Sugerujesz czytelnikowi, że jednak została ukarana, nie wiem, może nawet wypędzona? :P Tak czy inaczej, w zakończeniu zamiast narratora, który opisuje przygotowania i samą obławę; mamy sprawcę, który przygotowuje się do kolejnego ataku i chełpi się tym, jak świetnie zagrał oszukując wszystkich. (Wszystko zgadza się z tym co napisałeś). 

I w tak przygotowanym zakończeniu masz kilka możliwości: 

Chcesz happy end? Morderca zostaje złapany, bo tak jak czytelnik nie wiedział o zasadzce. Nie wspominasz tego narratorem, tylko sam sprawca domyśla się, że ktoś go przechytrzył. 

Chcesz, to możesz w ostatniej scenie pokazać Red i jej rozmyślania na temat tego, jak łatwo sprawca, jak i może czytelnik, dał się nabrać na ukartowane jej ukaranie i odsunięcie od śledztwa. 

Nie chcesz, to zostawiasz jej wątek otwarty poprzez kilka plotek, powiedzmy, wymienianych pomiędzy pracownikami posterunku, na temat tego, że Red niekoniecznie została ukarana. Raz już przecież zniknęła, prawda? 

Wolisz bad end z mgiełką tajemnicy. Kończysz opisem przygotowania do następnego ataku.


I dla jasności, nie są to moje autorskie pomysły, tylko wolne przemyślenia. Na pewno motywy te były nieraz wykorzystywane. Ale ponownie, ocenę pozostawiam tobie :)

Edytowano przez Fistach8
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

Napisałem trzecią część.

 

Trzecia część trafiła do "My Little Necronomicon", ponieważ jest nieco bardziej brutalna niż dwie poprzednie. Będzie można ją znaleźć (po akceptacji moderatora) w tymże dziale pod tematem: 

Przygody Red Stripe [Kryminał] [Violence] [seria] [Gore]

 

Enjoy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

SPOILERY I ZŁOŚLIWOŚCI.

 

Uznałam, że najrozsądniej zrobię, jeśli każdą część skomentuję osobno, skoro mamy do czynienia z serią. Dzisiaj:

 

PIRYTOWE SERCA

1. Pomysł. Co my tu mamy? Była śledcza Canterlotu zostaje wezwana przez Celestię do rozwiązania sprawy tajemniczego mordercy. Oprócz banalnego schematu kryminału dostajemy także kilka niekoniecznie miłych faktów z życia pani komendant, motyw Dextera, czyli kanalie mordujemy z zimną krwią oraz skomplikowane stosunki między postaciami, po których najmniej można by się tego spodziewać.

 

To był naprawdę dobry koncept, żeby Celestia miała bezpośredni związek z zabójcą. Księżniczka jest uwikłana w sytuację, zmuszona do krycia mordercy (poniekąd na własne życzenie) i generalnie to, co robi, kłóci się z tym, co robić chce i powinna. Szkoda tylko, że zmarnowałeś okazję do zaskoczenia czytelnika. Mogłeś trochę później wyjawić, że to znajomy władczyni stoi za tymi morderstwami, a nie przy pierwszej scenie…

 

Potem jest dochodzenie, tropienie, szukanie dowodów, ale o tym za chwilę.

 

A, i jeszcze jedno – absolutnie doskonały, intrygujący tytuł i również brawa za to, do czego odnosi się w fabule. Chociaż biorąc pod uwagę jego niebagatelne znaczenie, tytułowy piryt pojawia się na kartach opowieści w ilościach dość szczątkowych.

 

2. Postaci. Najważniejsza jest główna bohaterka, Red Stripe, bardzo poważana na królewskim dworze detektyw do spraw specjalnych. Fistach napisał, że została bardzo dobrze wykreowana, a ja pozwolę sobie jego słowa sparafrazować – ona BYŁABY bardzo dobrze wykreowana, gdyby to opowiadanie było dobrze napisane. Niby przez te pięćdziesiąt stron poznajemy Red Stripe, jej historię i rozterki, poglądy i charakter, ale wszystkiego jest tak mało, że za cholerę nie można się z nią utożsamić. Przeżyła jakąś tam traumę i jest jej ciężko, a jedynym, co robi czytelnik w obliczu jej tragedii, jest wymowne wzruszenie ramionami. Nie porwała mnie ta Red. Ma zadatki na świetną postać, ale w takiej formie jest bardziej papierowa niż pełnokrwista. Dlaczego tak wyszło? Wszystko ma związek z następnym punktem.

 

Poza tym wkurzyła mnie jedna rzecz:

 

- Może księżniczka zwracać się do mnie jak chce. I tak księżniczce nie wybaczę, że znając moją przeszłość związaną z tym miastem ciągle wysyła mi księżniczka propozycje powrotu na stanowisko głównej śledczej Canterlotu. A teraz na domiar złego wyrywa mnie księżniczka od mojej rodziny o 7 rano, żeby rozdrapywać stare rany! Naprawdę nie ma księżniczka serca!

 

Następny… Jak ja nie lubię, kiedy autorzy tworzą postaci zachowujące się tak bezczelnie wobec księżniczek. Nie chodzi nawet o to, że Red pyskuje do najwyższej władzy w państwie – to jest po prostu niekanoniczne. W serialu każdy, w tym Elementy Harmonii, zawsze oddaje księżniczkom pokłon, a Twi – osobista, ukochana uczennica Celestii! – drży ze strachu, że władczyni nie spodoba się przygotowane przez nią przyjęcie. Luny początkowo wszyscy się boją, ale i wówczas młodsza siostra Celki zasługuje na szacunek mieszkańców. Dlatego mierzi mnie ta odzywka Red – choćby była głównodowodzącą armii całego państwa, a nie tylko znaną w stolicy śledczą, Celestia powinna budzić w niej respekt.

 

3. Sposób wykonania, czyli autor wymyślił, ale nie umiał napisać.

 

Błędy natury technicznej

Liczby (poza nielicznymi wyjątkami) zapisujemy słownie.

Nie oddzielasz przecinkami bezpośrednich zwrotów do adresata: „Siadajcie, dzieci, zrobiłam śniadanie”, a nie: „Siadajcie dzieci zrobiłam śniadanie”.

Odmiana imion bohaterów: Barneya, nie Barney’a.

Zły zapis dialogów:

– Może pójdziemy do knajpy? – zaproponował Mike; nie:

– Może pójdziemy do knajpy? – Zaproponował Mike. W razie wątpliwości odsyłam do Niklasa, on lubi tłumaczyć takie rzeczy.

„Poziome kiwanie głową” – serio?

„Przypływy i odpływy gotówki” – pieniędzy to raczej wypływ, ale tutaj nie dam sobie ręki uciąć.

 

Jakiś czas po przygotowaniu herbaty oraz śniadania schodami z pierwszego piętra zaczęły schodzić dwie zaspane kreaturki kierujące się w stronę jedzenia.

 

Kreatury idące w stronę jedzenia… czy tylko ja pomyślałam o zombie? :lol:

Po polsku „kreatura” kojarzy się z potworem. Proponuję zmienić na „istotki”. Chyba lepsze określenie na dzieci. Chociaż z drugiej strony, nie sposób ci odmówić pewnej trafności :crazytwi:.

 

- Chcesz o tym pogadać, czy mam sobie pójść?

- Nie, nie możesz zostać

 

Twoja stara piła leży w piwnicy?

Jak jeden mały przecinek może całkowicie zmienić sens zdania… Red właśnie powiedziała AJ, że ta ma ją zostawić w spokoju.

 

- Dlaczego zapaliłaś znicz również na grobie sojowego byłego męża

 

Absolutnie uroczy błąd :P.

 

To nie jest wszystko, ale już mi się nie chciało szukać.

 

Opisy

Skąpe. Marne. Dające wrażenie, że pisało je dziecko. Większość poszczególnych scen kończy się, jak słuszne zauważył Fistach, zdaniem, że wszyscy się rozeszli i poszli spać. Skupiasz się wyłącznie na tym, co postaci robią – Red i inni bohaterowie nie mają żadnych przemyśleń, nic nie przykuwa ich uwagi, a ci, którzy mieli pecha być na drugim planie, najczęściej tylko stoją i chyba wpatrują się w genialną panią śledczą jak sroka w gnat, bo co innego mogą robić, jak ona przez trzy strony z kimś gada, a o tamtych ani słowa? W tekście jest masa powtórzeń, które jednoznacznie wskazują na językowe ubóstwo. Kiedy wpadasz w rytm pisania dialogów, klepiesz je bez opamiętania, a postaci tkwią sobie zawieszone w próżni. Jedno słowo – didaskalia. Pisz je. Buduj. Rozwijaj. UŻYWAJ. One nie służą jedynie do tego, by bohater „spojrzał, powiedział, wykrzyknął”. Tam się dzieją wszystkie gesty, miny, zachowania, całe tło rozmowy. Twoim zadaniem jest przedstawić czytelnikowi świat w taki sposób, żeby już nie musiał sam sobie dorabiać plenerów. To ty to piszesz!

 

Problem z opisami nie pozwala wczuć się w emocje bohaterów, bo oni chyba tych emocji nie mają. Banalny przykład: przesłuchanie zebry. Podejrzana nie jest początkowo chętna do rozmowy, odzywa się niegrzecznie i kolokwialnie rzecz ujmując – śle Red do diabła. Pani detektyw wysuwa argument, że za utrudnianie śledztwa usadzi krnąbrną rozmówczynię na 48, co poskutkuje utratą reputacji i pracy. Wobec takiego postawienia sprawy zebra staje się potulna jak baranek (swoją drogą, dość zabawne wyrażenie) i gada jak na spowiedzi, jęcząc, że ma rodzinę i małe dzieci.

 

Długa wymiana zdań i ZERO didaskaliów.

 

Wiesz, co robi człowiek, kiedy mu się mówi, że straci robotę i od jutra zacznie mu brakować na chleb dla dzieci? Blednie. Trzęsie się. Na przemian otwiera i zamyka usta, nie potrafiąc sklecić zdania. Jąka się. Przełyka ślinę. Poci się. Garbi. Błądzi spojrzeniem po otoczeniu, szukając drogi ucieczki. Postępuje z nogi na nogę. Robi krok w tył. Zagryza wargi. Zakrywa usta dłonią. Potrząsa głową z niedowierzaniem. Patrzy tępo lub ze strachem.

Chcesz więcej? Mogę tak jeszcze długo.

 

Trochę lepiej wyszła ci scena w przedsiębiorstwie. Naprawdę było czuć, że pracownik jest zdenerwowany nagłą inspekcją… ale tutaj zastanawiałam się z kolei, jak to się stało, że do rozmowy z policją oddelegowano ogiera, który nie potrafi trzymać nerwów na wodzy. Przecież wystarczył rzut oka na jego pojszczaną ze strachu osobę, by domyślić się, że w firmie coś śmierdzi.

 

Albo tutaj:

 

No cóż jakbyście mogły zostawcie mnie jeszcze samą na jakieś 2 godziny. Postaram się jakoś doprowadzić do stanu używalności.

Jak powiedziała tak zrobiła. Po  około dwóch godzinach wyszła ze swojego pokoju i zasygnalizowała gotowość do akcji.

 

Tylko tyle? A gdzie opis, jak szła slalomem do łazienki, obijając się po drodze o wszystkie meble, jak stała przez dwie minuty z łbem pod kranem z zimną wodą, jak patrzyła w lustro zamglonym wzrokiem z licem wykrzywionym bólem, chrypiąc niemiłosiernie do własnego skacowanego odbicia: „Od jutra nie piję”?

 

I wreszcie to, co wywoływało u mnie regularne facepalmy.

Fabularne bzdety

W związku z tym do pomocy przydzielam pani stojących tu sześć klaczy.

 

Nie mogę pani zaproponować współpracowników w postaci wyszkolonego sztabu, ale za to może pani skorzystać z pomocy amatorów-lokalnych celebrytek strzelających tęczą, które nie mają zielonego pojęcia o prowadzeniu śledztwa i tropieniu morderców, a dla jednej z nich wyczynem jest zniezrobienie pod siebie na widok własnego cienia. Cieszy się pani?

Co prawda, potem Red mówi mniej więcej to samo, co ja w poprzednim akapicie, jednak nie zmienia to faktu, że Mane 6 są tam potrzebne jak rybie rower. Nic nie robią, jak się odezwą, jest święto, stanowią uroczy element dekoracji wnętrza, przez pięćdziesiąt stron ich pomoc dotyczy wyłącznie kwestii, z którymi poradziłby sobie średniorozgarnięty menel na rauszu, nie mówiąc o podobno profesjonalnej i inteligentnej Red Stripe, a przede wszystkim – NIE MAJĄ POJĘCIA O POLICYJNEJ ROBOCIE. Po prostu. Nie powinno ich tam być. A jeżeli już koniecznie potrzebowałeś Mane 6, trzeba było wybrać sobie jedną. Wówczas być może udałoby ci się w jakikolwiek sposób oddać jej charakter i sprawić, że nie przypominałaby drewnianej kukiełki. Na chwilę obecną najlepiej zarysowaną postacią drugiego planu jest Twilight, przy czym „najlepiej zarysowana” nie znaczy ani „dobra”, ani chociaż „kanoniczna”. Twoja Twi po odkryciu tożsamości mordercy, ale jeszcze na etapie braku dowodów, ZAPRASZA zabójcę na królewski dwór i… wyjawia, że wie, że to on zabił. Oczywiście w obliczu braku przesłanek wyżej wspomniany wykpiwa się koncertowo, zaś Twi zaczyna beczeć, zupełnie jakby oczekiwała, że podejrzany ukorzy się przed jej majestatem (którego nie ma, bo w tym opowiadaniu Twilight nie jest alikornem) i sam sobie nałoży kajdanki. Ponieważ klacz jest zdruzgotana, Red Stripe nie może zachować się normalnie i jebnąć ją w łeb za głupotę, bo przecież PRZEDSZKOLAKA NIE WYPADA.

Twoja. Twilight. Jest. Bezdennie. Durna.

 

- O nie na pewno nie ty. Wyrządziłaś już wystarczająco dużo szkód sprowadzając ją tutaj. Bez urazy, ale jesteś marna w pocieszaniu. Zostaw tę sprawę profesjonalistom. Ja za nią pójdę - powiedziała Applejack.

 

AJ – profesjonalistka w pocieszaniu? Nie pomyliła ci się przypadkiem z tą białą z rogiem?

 

Następnego dnia odwiedził mnie i mój zespól śledczych w pracy i... - Red spojrzała na cztery nagrobki stojące obok nagrobka jej byłego męża i kontynuowała. - Zaciągnął mnie, Martina, Chadeza, Bill’ego i Harr’ego do mojego gabinetu. Negocjatorzy robili co mogli, ale ciężko było spełnić jego żądania. Cierpliwość Blanka w końcu się skończyła i zaczął na moich oczach podrzynać gardła mojego zespołu.

 

A ich tam było pięciu. Zabił wszystkich poza Red. Co robiła reszta, kiedy mordował jednego? Stała i patrzyła ze smutkiem? A może zabójca jest tak potężny, że swoją mocą (i urokiem osobistym) trzyma w szachu pięciu naraz i żadna z ofiar nie może nawet pisnąć?

 

Zostałam komendantem policji w Falsewealth

 

Po takiej traumie znowu pcha się w stresującą robotę? Poza tym nie przekonuje mnie, że Red zwierza się z najgorszego momentu w życiu obcej babie.

 

Nie sadzę, żebyśmy mieli do czynienia z osobą tak głupią, żeby pozostawiła poszlaki, w miejscu, które sama wybrała na porzucenie ciała.

 

To może nie szukajmy żadnych morderców, chyba nie są tak głupi, żeby zostawiać poszlaki!

 

- Wie pan. Może i nie mam nakazu, ale tylko ja tutaj jestem z policji i nie mogę zagwarantować, że... - Red spojrzała na Pinkie Pie. - Pewien wścibski i szalony klient, będzie chciał rozglądnąć się po budynku, a jeżeli jakimś dziwnym zrządzeniem losu znajdzie coś, co będzie nielegalne to w takiej sytuacji nie będzie mi już potrzebny nakaz. Pinkie mogłabyś rozejrzeć się po pomieszczeniu?

- Oki doki loki.

Różowa klacz ruszyła z miejsca.

Kuc w garniturze ponownie wpadł w panikę.

- Toż to bezprawie!

 

To nie bezprawie, tylko głupota, bo zwykli klienci nie mają dostępu do służbowych pomieszczeń i firmowych dokumentów.

 

Różowa klacz nie zważając na niego pociągnęła za świecznik. Po chwili część ściany obok świecznika zaczęła się poruszać.

 

Nielegalny hazard i tajne przejście w siedzibie potężnej firmy, w pomieszczeniu z dokumentacją – dostępnym, jak widać, dla policji, detektywów, urzędników z ZUS-u i innych służb mogących zrobić im z dupy jesień średniowiecza za takie coś. Hue. Hue. Hue. Na dodatek owe przejście otwierane jest za pomocą dźwigni zrobionej ze świecznika – chyba tylko po to, by ktoś przypadkiem o niego zahaczył i odkrył brzydką tajemnicę. Hue. Hue. Hue.

 

Widzisz cała powierzchnia boczna wybiegu była wyłożona starannie wybranymi i przepięknie wyszlifowanymi kamieniami szlachetnymi, gdy zobaczyłam wśród nich obrzydliwy czarny granit nie mogłam się powstrzymać musiałam tam podejść i coś z tym zrobić. Chciałam go wyrwać, no ale jak widać nie udało mi się. Ze złości uderzyłam w niego z całej siły. Usłyszałam jak mechanizm zwinął wybieg no i zobaczyłam, to co wy teraz.

 

No nie. No po prostu nie. To wyżej mogłam jeszcze uznać za pojedynczą wpadkę, ale TO już wskazuje jednoznacznie, że nie myślałeś przy pisaniu tego fragmentu. Zapamiętaj sobie raz na zawsze: jeśli mam w domu pomieszczenie, które chcę ukryć przed wścibskimi spojrzeniami, to NIE oznaczam go w taki sposób, żeby się świeciło jak psu jaja i niemal wrzeszczało: „Tutaj jest tajemne przejście, tutaj, tutaj, nie widzisz?’.

Ta rada może ci kiedyś uratować życie, gdy w przyszłości zechcesz drukować fałszywe pieniądze i na drzwiach do warsztatu powiesisz końską głowę z tabliczką: „Ta głowa wisi tu sobie bez powodu, a nie dlatego, że w tym pokoju uskuteczniam nielegalną działalność”.

 

- Może i jestem wrakiem kuca

 

No, straszny z niej wrak. Poza jedną rozmową z AJ Red nawet nie pomyślała o tym, co ją spotkało. Ciągle znajduje się w Canterlocie, mieście, w którym czuje się źle, a jakoś żadne miejsce, żadna osoba nie wywołała w niej nagłego powrotu bolesnych wspomnień. Nie ma nawet problemu z zasypianiem! Polecam przeczytać besterowskie „Za grzechy moje i twoje” – tam główny bohater traci rodzinę i NAPRAWDĘ to przeżywa. Cały czas. Do ostatniej kropki.

 

Klacz rozpłakała się i zaczęła mówić przez łzy:

- Chciałam porostu wylądować złość. Kłamałam, że dobrze radze sobie z tym wszystkim. Gdy byłam z dala od tego przeklętego miasta wszystko było w porządku, ale będąc tu przechadzając się po tych samych uliczkach i będąc w tych samych miejscach co kiedyś wszystko powraca.

 

Moje modlitwy zostały wysłuchane! Co nie zmienia faktu, że ona znowu o tym gada. TYLKO gada. Jej zachowanie średnio wskazuje na przeżywanie traumy – wzięta z czterech liter bijatyka w barze to trochę za mało, jeśli nie jej poparta żadnymi refleksjami.

 

Poza tym nie było żadnego sposobu, żeby określić czy plotki w ogóle zawierają choć trochę prawdy, czy po prostu były tylko wytworem wzajemnej nienawiści.

 

„Główna śledcza Canterlotu i genialny analityk, Red Stripe” oraz „brak możliwości sprawdzenia prawdziwości plotek” naprawdę nie powinny znaleźć się w jednej opowieści.

 

- Przyszłam udzielić ci kilku informacji dotyczących prowadzonej przez ciebie sprawy. Celestia nie może tego zrobić, ale ja mogę i zrobię wszystko, żeby uwolnić siostrę z ciemiężącego ją układu z mordercą. Nie zależy mi na ustaniu morderstw. Ofiary zasłużyły na śmierć. Chcę jedynie pomóc siostrze. A więc… Mordercą jest...

 

Oczywiście zamiast wielokropka jest imię zabójcy.

Po co trzymać czytelnika w napięciu do ostatniej strony, zachęcając go do rozwiązywania zagadki wraz z bohaterami, skoro może przyjść księżniczka i powiedzieć, kto jest mordercą? Zabiłeś to, co jest najpiękniejsze w kryminale… Z drugiej strony, patrząc na poziom śledztwa w wykonaniu „genialnej” pani detektyw można uznać, że inaczej one nigdy by tego mordercy nie złapały.

Chcesz zobaczyć przykład porywającego literackiego śledztwa, w którym detektywem jest nie tylko bohater, ale i czytelnik? Polecam „Cenę prawdy” Emesa.

 

- Na razie ich nie mam, ale jest sposób, aby je zdobyć. Podczas ostatniego morderstwa ofiara stawiała opór i zdołała ugryźć oprawcę. Pan (…) jak widzimy ma zabandażowane jedno z kopyt. W ramach śledztwa byliśmy u niego i dowiedzieliśmy się, że podczas ostatniego zabójstwa podejrzany był na delegacji w Kryształowym Imperium, gdzie rzekomo miał wypadek na nartach i w ten sposób uszkodził kopyto. Może księżniczka wysłać list do mojego brata i bratowej, żeby potwierdzili wersje wydarzeń podejrzanego?

 

A nie prościej byłoby kazać mu zdjąć bandaż? Podpowiem: charakterystyczny kształt rany po ugryzieniu.

 

- Droga Celestio. Pan (…) był na wspomnianej przez księżniczkę delegacji i faktycznie zaznał wypadku na nartach. Niech księżniczka wybaczy, ale nie mam czasu na rozpisywanie się. Sama księżniczka wie, jak trudno zmieścić w czasie wszystkie obowiązki należące do władcy. Z poważaniem Cadance.

Po odczytaniu listu twarz Twilight ozdabiały czerwone wypieki spowodowane wstydem.

 

Każcie mu zdjąć bandaż, do cholery!

 

Zobaczyła rumowisko znajdujące się przed nią. Dzięki temu, że stała tuż przy ścianie poza kilkoma niegroźnymi oparzeniami, nic się jej nie stało.

 

Yhy, nic się nie stało. Znajdowała się w korytarzu, w którym wybuchło kilka lasek dynamitu i doznała tylko niegroźnych oparzeń. Po pierwsze, siła wybuchu powinna wgnieść ją w ścianę, po drugie, odłamki skał powinny przerobić jej twarz na miazgę, po trzecie, hałas powinien rozwalić jej uszy. A po czwarte – powinna być martwa.

 

Personel szpitala chciał odwieźć Red i jej męża do ich mieszkania

 

Personel szpitala to nie taksówkarze, a karetka to nie taryfa.

 

Nazajutrz, gdy Celestia otrzymała raport dotyczący śmierci (…) oraz Red Stripe.

 

A na miejscu wypadku nie było żadnych dziennikarzy, którzy mogliby opisać prawdziwą wersję wydarzeń, w ogóle nikt w szpitalu nie przyznał się, że pani śledcza żyje i ma się dobrze i wreszcie nikt nie widział Red, gdy ta paradowała po mieście po hospitalizacji, zaś jej rodzina nie zmieniła nawet miejsca zamieszkania, a przynajmniej nie ma na ten temat ani słowa. Red też chyba została przy swoim nazwisku.

Taaak, ta konspiracja rzeczywiście ma prawo się udać.

 

4. Podsumowanie.

Opowiadanie nie jest skrajnie złe. Ma niezłą główną bohaterkę, z którą jednak nie sposób się utożsamić, bo opisujesz ją zbyt skąpo. Właściwie wszystko opisujesz zbyt skąpo. Pomysł jest godny pochwały, intryga tudzież, a nawet obraz świata, czyli pokazanie Equestrii jako kraju przesiąkniętego rasizmem i ksenofobią. Część rozwiązań fabularnych jest dziwna, a niektóre można by zebrać w zbiór pt. „Jak efektownie walić głową w biurko”. Generalnie nie jest tak okropnie, jak wskazywałby na to powyższy komentarz. Dzieło czyta się całkiem szybko i nie nuży, a akcja jest całkiem wartka. Na minus można zaliczyć jednowątkowość, szczególnie przy ogromie bohaterów (trzech to już tłok, a tutaj jest siedmiu + liczne postacie tła), których chciałoby się poznać bliżej. Traumę Red dałoby się opisać w formie pourywanych retrospekcji, które wracałyby do policjantki w różnych momentach. Wówczas „dawałyby po jajach” silniej niż zwykła wymiana zdań.

 

Przeczytam pozostałe części, bo jestem ciekawa, jak poradziłeś sobie z gore.

 

Pozdrawiam,

Madeleine

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


– Może pójdziemy do knajpy? – zaproponował Mike; nie:

– Może pójdziemy do knajpy? – Zaproponował Mike. W razie wątpliwości odsyłam do Niklasa, on lubi tłumaczyć takie rzeczy.

 

Po prostu stwierdzenia typu powiedział, mruknął, zaproponował są dalszą częścią tego samego zdania. Zdanie dużą literą w dialogu piszemy, gdy dana postać wykonuje jakąś czynność niezwiązaną z mówieniem, np.:

– Może pójdziemy do knajpy? – Eric podniósł się, słysząc te słowa.

 

 

Tyle, bo Mad mnie wezwała :v

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, mogę napisać tylko:
Masz rację.
Dziękuję za krytykę. Szczególnie za tą negatywną, bo skłania do rozwoju. Jestem amatorem i raczej nic już tego nie zmieni. Piszę tylko dla rozluźnienia i bardziej dla siebie, niż dla was. Cieszy mnie to, że w ogóle ktoś chce to przeczytać. Ciekawi mnie, czy kolejne części wykazują jakikolwiek postęp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 years later...

Jakiś czas temu miałem okazję skomentować fanfika autorstwa Siwulecdako pt. ,,Mroczne proroctwa’’, który uznałem raczej za szkic niż gotowy do publikacji utwór. Ponadto od strony technicznej był on pełen błędów, które wykluczały sens jakiejkolwiek korekty. 

 

Dlatego z pewnymi obawami sięgnąłem po czwarty z kolei fanfik autora pt. ,,Pirytowe serca’’, tym razem będący kryminałem. Spodziewałem się… cóż, nie spodziewałem się niczego dobrego. Jednak mile się rozczarowałem i teraz jestem nawet skłonny napisać, że pierwsza część przygód detektyw Red Stripe jest nieoszlifowanym diamentem i niesłusznie zapomnianym przedstawicielem okresu fandomu łupanego. 

 

Założenie jest typowe dla kryminału  (poza polskim serialem ,,07 zgłoś się’’). Po Canterlocie grasuje seryjny morderca. Policja jest bezradna więc Celestia wzywa najlepszą śledczą Equestrii, Red Stripe. Ta co prawda wcale by się do nowego przydziału nie garnęła gdyby nie przymus w postaci rozkazu władczyni. Nasza detektyw rusza do dzieła a pomagać jej będzie Mane Six.

 

Nie będę streszczał fanfika, gdyż popsułoby to czytelnikom zabawę. Co prawda sama tajemnica i śledztwo nie stanowią tutaj jedynego powodu dla którego jest to interesująca pozycja. Właściwie mogę napisać, że pod tym względem ,,Pinkie Pie is Dead’’ wykonywało lepszą robotę. Autor kładzie bowiem nacisk nie tyle na samo dochodzenie co na jego otoczkę. I tutaj sprawa robi się bardzo ciekawa, jednak również tutaj nie mogę zdradzić szczegółów. Dość powiedzieć, że odnoszę wrażenie, że fanfik przesiąknięty jest atmosferą życia w USA za czasów Georga Busha i wczesnego Baracka Obamy.

 

Tak, napisałem to, bo w gruncie rzeczy ,,Pirytowe serca’’ nie mają w sobie wiele z atmosfery serialu ani nawet nie są mocno osadzone w Equestriańskich realiach. Mowa jest tutaj o moralnej degrengoladzie ekonomicznej i politycznej elity państwa kucyków, uprzedzeniach wobec… hmm… mniejszości gatunkowych oraz o psychicznych urazach, które rzucają cień na relacje głównej bohaterki z otoczeniem. Warto jeszcze wspomnieć, że tym razem Mane Six nie jest bezużyteczne i ma do odegrania ważną rolę. 

 

Najbardziej jednak spodobała mi się sama postać Red Stripe. Będąc ciężko doświadczoną przez los, próbuje ona poświęcać się całkowcie swej rodzinie i w efekcie jej początkowy gniew, jaki odczuwa jej otoczenie, budzi zrozumienie. Przez ¼ fanfika miałem wręcz wrażenie, że gdzieś przegapiłem pierwszą część jej przygód i dopiero przybliżenie jej przeszłości uzupełnia brakującą lukę potrzebną do zrozumienia jej zachowań. Muszę w tym miejscu napisać, że sama przeszłość bohaterki jest ciekawie zarysowana i zasługiwałaby na przybliżenie. Ponadto także główne bohaterki serialu zachowują się tak jak można po nich oczekiwać, chociaż Pinkie Pie, jak zwykle będąca często w euforii, kłóci się z ponurą wymową fanfika. Kłóci się ale z drugiej strony znakomicie do niego pasuje. 

 

Na plus zapisuję też to, że autor lepiej wykorzystuje fachową wiedzę i robi z niej użytek w kluczowych momentach. 

 

Jednak tekst ma jeden duży problem. Na szczęście nie jest nim narracja, dialogi czy logika wydarzeń. Tutaj raczej wszystko gra. Jest tutaj natomiast mnóstwo literówek, błędów gramatycznych, interpunkcyjnych czy nawet zapis dialogowy rozpoczynający się od ,,-’’. To co uchodziło jeszcze w pierwszym fanfiku tutaj zaczyna budzić moje zastrzeżenia. Na plus policzę jednak autorowi to, że gdy zacząłem proponować zmiany ten zaczął je wprowadzać. Siwulecdako nie zostawił bowiem fanfika bez możliwości pisania komentarzy i to się chwali. Dzięki temu tekst teraz wygląda na wpół przyzwoicie. 

 

Nie mogę napisać by czytelnik niezwłocznie sięgnął po tego fanfika ale moim zdaniem warto dać mu szansę. Jest to bowiem niezły przedstawiciel historii polskiego fandomu z czasów jego rozkwitu. Niestety jest to też tekst mocno zaniedbany i moje poprawki tylko nieco polepszyły sytuację. W każdym razie chętnie sięgnę po kontynuację przygód red Stripe. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga część przygód głównej śledczej Canterlotu Red Stripe pt. ,,Płyn życia” jest dość podobny do pierwszej części. Jednak o ile tam wszystko mniej więcej grało, tak tutaj jakoś elementy, które wcześniej mi nie przeszkadzały, tutaj zaczynają zwracać na siebie uwagę w negatywnym tego słowa znaczeniu. 

 

Red Stripe już rok ukrywa się a nikomu nawet nie przychodzi na myśl jej szukać, gdyż oficjalnie nie żyje. Przychodzi jednak moment, gdy znudzona życiem na prowincji, w dodatku w coraz większej biedzie, podejmuje się pracy prywatnego detektywa. Przypadkiem dostaje poważne i dobrze płatne zlecenie w Canterlocie, gdzie pomimo próśb męża się udaje. Red Stripe nie występuje oczywiście jako ona sama. Aby ukryć swą tożsamość przefarbowała włosy i zmieniła imię na Gold Nugget. Czy tyle wystarczy aby nie być rozpoznaną?

 

Sądzę, że ,,Płyn życia” jest w większym stopniu kryminałem niż ,,Pirytowe serca’’. Sama sprawa nie jest bardziej skomplikowana niż tam, lecz jest tym razem rozwiązana od początku do końca przez naszą bohaterkę. Jednak o ile w pierwszej części przygód Red Stripe, zbrodnia splatała się z wątkiem politycznym, tak tutaj zastępuje go próba ukrycia przed światem tożsamości pani detektyw. 

 

Pozornie prosta sprawa, znalezienie zaginionego pianisty, zostaje wzbogacona o wątek morderstwa. Niestety samo dochodzenie nie wydaje się dominować, chociaż faktycznie jest ono przeprowadzone w sposób zrozumiały. Po prostu nie jest ona bardzo angażująca ale też nie potraktowana po macoszemu. Natomiast wątek ukrywania tożsamości Red Stripe jest bardziej frapujący. I to z kilku powodów.

 

Po pierwsze Red Stripe odwiedza miejsca, które coś znaczyły dla niej i osoby, które pomagały jej udawać martwą. I w tym momencie zaczęły się zgrzyty, gdyż klacz sama zaangażowała się w pracę w takim stopniu, że nie sposób było nie dojść, że zna się na tym fachu co oczywiście zwróciło zaraz uwagę innych policjantów. Znowu wypłynął tragikomiczny wątek podjęcia pracy dobrowolnie acz pod przymusem jej podjęcia. To brzmiało absurdalnie w ,,Ace Combat: Wojna o Equestrię’’ i brzmi tak samo niedorzecznie teraz. Jeszcze bardziej absurdalne jest to, że Red Stripe nie robi nic poza absolutnym minimum aby uniknąć odkrycia jej prawdziwej tożsamości. Przejęzyczenia, odwiedzanie miejsc publicznych, w których ktoś może ją znać a nawet osób, które dla nie pracowały jako informatorzy dałyby każdemu jasno do zrozumienia z kim ma do czynienia. Red Stripe nie spuszcza z tonu nawet kiedy jej zdjęcia ukazuje się w canterlockiej gazecie! Przez cały czas miałem wrażenie, że jej poziom inteligencji bardzo się obniżył. I kompletnie ignoruje przy tym fakt, że udając śmierć nie tylko sama popełniła przestępstwo ale też wszystkie osoby, które jej w tym pomagają także są na bakier z prawem. Przypomnijmy, że te osoby to policjanci. Nie wiem jak w Equestrii, ale w Polsce czy pewnie w większości państw, prawomocne skazanie wyrokiem może oznaczać koniec kariery w policji. Red Stripe po prostu ma to w nosie. Ma w nosie siebie, ale też swoich przyjaciół a zwłaszcza swoją rodzinę! Tę samą rodzinę, dla której udawała nieboszczkę! Tak jakby nikt inny nie mógł rozwiązać tej sprawy! A przecież w poprzedniej części miała całkowicie w nosie, że ktoś morduje kucyki, ona chciała być tylko z rodziną! Nie rozumiem i tekst tego też nie wyjaśnia wiarygodnie, skąd w niej zaszła taka przemiana. Czy chęć zarobku aż tak zaćmiła jej umysł?

 

Po drugie zacząłem się w pewnym momencie zastanawiać czy Red Stripe się po prostu bała, że Celestia, podejrzewając, że za dużo wie, po prostu nie rozkaże jej zabić? Nic jednak ostatecznie na to nie wskazuje. 

 

Spoiler

Dodajmy zresztą, że Red Stripe unika odpowiedzialności karnej za wstawiennictwem Twilight. Czy mogła jednak oczekiwać, że ta faktycznie jej pomoże jeśli zostanie odkryta jej prawdziwa tożsamość? Nic na to nie wskazuje, gdyż nawet Twilight zachowuje się jak niedojrzała emocjonalnie nastolatka i wręcz bije Red Stripe, po tym jak ją widzi. Bije, dodajmy, do krwi! 

 

Owo zdradzanie swej tożsamości i dziwna emocjonalna niestabilność głównej bohaterki, zrobiły na mnie  bardzo złe wrażenie. Napiszę to dobitnie. Red Stripe z pierwszej części kocha swą rodziną ponad pracę. W drugiej części jest ona na drugim planie a praca jest najważniejsza. Nie rozumiem, dlaczego w ciągu roku lat aż tak bardzo się zmieniła, skoro poprzednio dwa lata uciekała przed swoimi obowiązkami, budując sobie nowe życie rodzinne. To po prostu nie ma sensu! A ekonomiczna motywacja? Ona także nie wytrzymuje krytyki.

 

Spoiler

Bo nikt mi nie wmówi, że pensja nauczyciela i minimalna krajowa to aż tak mało by utrzymać dwójkę dzieci, do tego wydając oszczędności. Jestem ciekawy dlaczego w ogóle nie przyznano jej mężowi renty po żonie. Celestia zadbała o umieszczenie tabliczki pamiątkowej w dawnym domu bohaterki i nie zatroszczyła się o ekonomiczny byt rodziny bohaterki Equestrii?! Twilight, która się zaprzyjaźniła ze Stripe i załatwiła jej ułaskawienie, także nie zainteresowała się losem półsierot i samotnego ojca?! Przecież to nie ma sensu!

 

Podsumowując ,,Płyn życia’’ to nadal przyzwoity fanfik, ale o ile kreacja postaci Red Stripe w ,,Pirytowych sercach’’, wydawała mi się wiarygodną, to tutaj jest ona nie tylko sprzeczna z tym co wiemy o bohaterce z pierwszej części ale wręcz jest wewnętrznie niespójna. 

 

Spoiler

 Bo nawet fakt, że musiała być przesłuchana w sprawie morderstwa nie odpowiada na pytanie, dlaczego jej przyjaciel, który za nie odpowiadał, nie zrobił go poza urzędem!? A to był tylko jeden z błędów, które popełniła Red Stripe do tej pory.

 

Jeśli podobała ci się pierwsza część to możesz dać szansę ,,Płynowi życia’’, ale jeśli masz co do niej bardziej chłodne uczucia to nie masz tutaj czego szukać.

 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem mini trylogię opowiadań o śledczej Red Stripe. Niestety, mam wrażenie, że ostatni fanfik, noszący tytuł ,,Prorok’’ chyba przelał czarę goryczy, która zaczęła narastać w trakcie czytania ,,Płynu życia’’.

 

Z początku jednak miałem wrażenie, że fanfik ten zakończy przygody Red Stripe w godny sposób. Początek i rozwinięcie nastrajał optymistycznie. Ot kuc-psychopata, wierzący w kierujące światem zza kulis moce nadprzyrodzone, morduje swoje ofiary i wysyła ich resztki do Red Stripe. 

 

Tym razem słowo śledztwo dokładnie oddaje to, czego jesteśmy świadkami. Są więc przesłuchania świadków, oględziny miejsca zbrodni itd. Wszystko przypomina ,,procedural’’ z prawdziwego zdarzenia wedle najlepszych tradycji CSI czy Prawa i porządku. I wszystko jest naprawdę dobrze, bo wnioski nie są wyciągane z powietrza, a policjanci nie zachowują się, jakby mogli zaglądać w przyszłość względnie w alternatywną rzeczywistość. Owszem, powoduje to, że akcja rozwija się dość powoli, ale przynajmniej jest ona poukładana. A potem wchodzi do akcji śledcza Red Stripe…

 

Napiszę szczerze, że ten typ postaci zaczął mnie męczyć. Red Stripe żyje nie dlatego, że jest najlepsza. Żyje, bo osłania ją ,,plot shield’’. Tym razem posunęła się w mojej opinii trochę za daleko.

 

Szukanie psychopatycznego mordercy bez niczyjej pomocy, licząc tylko na to, że ten psychopata jej nie zabije, bo nie zabił wcześniej, nie ma tym razem dobrego uzasadnienia fabularnego. Ale Red Stripe twierdzi, że tak trzeba było postąpić. Bo przecież nie po to jest mnóstwo kucyków na posterunku, żeby z nich korzystać. Przez to mam wrażenie, że tylko Red Stripe rozwiązuje sprawy. Co robi policja? Nie wiem, chyba asystuje. O ile wspomniane na początku akapitu zachowanie było uzasadnione w pierwszym fanfiku, tak tutaj go brakuje. Znowu koledzy się nie liczą, rodzina też jakoś zagrożona w tym momencie bezpośrednio nie była. 

 

Ale policja sama do tego doprowadziła. Jej kolega mówi bowiem, że:

 

Cytat

– Nabrałem podejrzeń, gdy Trick przyszedł do mnie i zapytał: "gdzie jest moja mama?". Po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że ostatnim, co do niego powiedziała było to, że “postanowiła wziąć sprawę we własne kopyta”. A poza tym... Rozmawiamy o Red Stripe! Wszyscy się już przyzwyczaili, że nagle znika, a po jakimś czasie ratujemy ją, albo sama przychodzi z kolejną rozwiązaną sprawą. Jej zniknięcie zawsze jest tylko kwestią czasu.

 

Pani Red Stripe wykazuje się zaangażowaniem porucznika policji, które chyba nie powinno być konieczne na stanowisku śledczego Canterlotu! Znika? Nikt nie kontroluje jej pracy, tylko czeka na wyniki? Jak to jest, że nie potrafi ona stworzyć zgranego zespołu, który będzie ją wspierał, tylko go wyręcza w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach? Przypomina mi to filmy ze Stevenem Seagalem, tylko mniej efektowne. To, chociaż jest zgodne z charakterem tej postaci, tak tym razem w połączeniu z ,,proceduralem’’, zaczyna się gryźć. 

 

Niewykluczone zresztą, że to nie jest indywidualna wina Red Stripe. Jej koledzy przecież tolerują takie zachowanie nawet jeśli przekracza ono wszelkie granice. 

 

Spoiler

Bicie do nieprzytomności policjantów na służbie też uznają za dość normalne zachowanie ze strony Red Stripe. Ten fragment przekroczył wszelką granicę. 

 

Do tego sam morderca jakby miewał momenty zaćmienia umysłu.

 

Cytat

Kuc podniósł pudełko zapałek, wyjął jedną, po czym ją zapalił. Red korzystając z tego, że był zajęty ponownie rozświetliła swój róg i wycelowała pocisk, tym razem w niego. Kuc wzbił się w powietrze, pocisk przeleciał przez ścianę działową i zniknął w innym pokoju.

 

Znaczy porwał następną ofiarę ale nie pozbawił jej możliwości użycia czarów, licząc tylko na swą zwinność jeśli ich będzie używać? Tak jest on psychopatą i pośrednio ofiarą wojny, ale także zachował się jak ktoś, kto nie potrafi przewidywać i liczy na swój fart, na swój ,,plot shield’’. To ile miał miejsca na manewry? Ile czasu leciał pocisk? Jeśli zaczynam się zastanawiać nad takimi rzeczami podczas lektury to znak, że nie pochłonęła mnie fabuła ani postacie czy klimat. 

 

Podsumowując, ,,Prorok’’ to średni kryminał i prawdę mówiąc urągał mojej inteligencji. Zasady są dla wszystkich, ale wybrańcy mogą je nie tylko ignorować, ale też czynić to, za co inni poszliby do więzienia. Equestria wygląda na państwo, które potrzebuje bohaterów, gdyż jest organizmem z gruntu dysfunkcjonalnym, rządzonym przez lekko paranoiczne i zdegenerowane moralnie elity. A zatem ma bohaterkę na jaką zasługuje. Bohaterkę swoich czasów. 

 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...