Skocz do zawartości

The Walking Dead: Życie po życiu


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Dziewczynka... Nie miałem pojęcia, jak udało się jej przeżyć. Może nie była sama? Tak czy inaczej, musiałem jej pomóc. Zjechałem na pobocze i wysiadłem z samochodu. Musiałem być ostrożny - nie chciałem jej spłoszyć, a kto wie, przez co ona przeszła? Zatrzymałem się przy samochodzie i kucnąłem, po czym zawołałem:

- Hej, mała! Nie bój się... Jak się nazywasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzień dobry. Czy pan jest złodziejem albo terrorystą? Bo jak tak, to ja nie mogę z panem rozmawiać i brać od pana cukierków. Ale mnie pan nie wygląda na złodzieja - powiedziała, kończąc swój wywód. Dziewczynka była ubrana w zielone spodnie sięgające łydek i różową koszulkę. Wokół pasa zawiązaną miała szarą bluzę. Na plecach założony był fioletowy, poszarzały plecaczek, na nogach zaś założone były buty sportowe - różowe, oczywiście. Włosy koloru zboża spięte były w dwa koślawe kucyki. Całą dziewczynkę pokrywała warstwa kurzu z odrobiną błota. Jedyną rzeczą która była idealnie czysta, był trzymany w rękach pluszowy pies.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary porządek świata poszedł w cholerę, a ona pytała, czy nie jestem terrorystą. Co było robić? Wybuchnąłem śmiechem. Za to kochałem dzieci. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby ta dziewczynka miała mi towarzyszyć w dalszej drodze, ale najpierw musieliśmy wyjaśnić kilka kwestii.

- Nie, nie jestem terrorystą ani złodziejem, mała. Nie wiem, czy znajdę jakieś cukierki, ale porozmawiać ze mną możesz. Nazywam się Jules. No, a ty jak masz na imię? I gdzie są twoi rodzice?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nazywam się Matilda, a na nazwisko mam Barret. To - uniosła pluszaka - jest Sid. Mamy nie mam, bo wyjechała dawno temu. Tam za lasem jest dom, taki mały. Tata powiedział, że nie czuje się dobrze i kazał mi wyjść. Powiedział, że mam iść do drogi i nie wracać do domu. Ale nie był na mnie zły, nic nie zrobiłam. Po prostu powiedział, że mam nie patrzeć do środka i że on się tam ze mną spotka. Kazał mi spać na drzewie - zwierzyła się Matilda, po czym rozejrzała nerwowo po otoczeniu.

- Jules, nie mów tego nikomu, ale ja skłamałam. Bardzo się bałam. Widziałam w nocy te potwory. Bałam się, że zrobią coś tacie i... - tu zaczęła mówić szeptem - wróciłam do domu. Drzwi były otwarte, a taty nie było. Teraz nie wiem, gdzie jest. - Powiedziała i spojrzała na mężczyznę z łzami w oczach, po czym piąstkami przetarła je, jakby w obawie że ktoś zobaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No więc, Matildo, ja właśnie jadę do Hastings. Chcesz się ze mną zabrać? Kto wie, może znajdziemy twojego tatę?

Dziewczynka od razu się rozchmurzyła. Pisnęła z radości, po czym pobiegła do samochodu. Ja także do niego wsiadłem.

- Jesteś głodna? Mam jedzenie w plecaku, możesz zobaczyć, co ci będzie odpowiadało. Powinno tam być kilka batonów. Aha, i nie ruszaj sztucera, bo jeszcze będzie nieszczęście.

Hastings faktycznie było już niedaleko. Jeszcze najwyżej dziesięć minut drogi i będziemy w miasteczku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc jednak sytuacja nie poprawiła się w ciągu tych dwóch tygodni, które spędziłem na farmie bez kontaktu ze światem. Na ulicach nie widać było żywego ducha, wałęsało się za to kilka całkiem nieżywych trupów. Już w trakcie jazdy postanowiłem, że jeśli zastanę taką sytuację, nie będę tracić czasu na szukanie ocalałych, którzy być może mogliby podzielić się ze mną bardziej aktualnymi wiadomościami. Nie znaczyło to jednak, że odmówiłbym pomocy przygodnie napotkanym osobom - na pace samochodu było pełno miejsca. Ale z drugiej strony, im większy balast, tym więcej paliwa mój pick-up będzie palić.

Mimo wszystko, to, że w takim małym miasteczku sytuacja się pogorszyła, nie znaczyło, że w większych miastach nie udało się opanować epidemii. Dlatego moje plany się nie zmieniły - w dalszym ciągu zamierzałem dostać się do Kansas City i odnaleźć Rose. Teraz miałem dodatkową motywację w postaci tej biednej sieroty, która siedziała obok mnie. Ale żeby przebyć taką drogę, musiałem zdobyć więcej paliwa, a być może także jedzenia.

Uznałem, że odgłos silnika sprowadzi wszystkie szwendacze z okolicy prosto do miejsca, w którym się zatrzymam, dlatego postanowiłem przejechać powoli miasteczko, dając czas ewentualnym ocalałym na pokazanie się. Następnie planowałem dodać gazu i pojechać do stacji benzynowej położonej kilkanaście kilometrów za Hastings - dzięki czemu zgubiłbym wszystkie zombie, które chciałyby za mną iść. Miałem nadzieję, że tam znajdę paliwo i więcej prowiantu. W końcu ludzie nie mogli w tak krótkim czasie opróżnić wszystkich półek w sklepach, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odgłos silnika spowodował, że wszystkie widoczne trupy, dotychczas szwendające się bez celu zwróciły uwagę na samochód. Powoli przekręcały swoje nadgniłe łby i kierowały zmasakrowane ciała w kierunku przejeżdżających. Po zbliżeniu okazało się, że jest ich więcej, bo około siedmiu. Wszystkie zaczęły powoli iść w kierunku auta, licząc na zdobycie pożywienia.

Miasteczko wyglądało potwornie. Wszędzie w dolnych oknach budynków były powybijane okna. Szkło ścieliło chodniki i ulicę, pokrywało dużą powierzchnię. Gdzieniegdzie ziały też otwarte drzwi mieszkań i zniszczone samochody. Gorzej niż po przejściu tornada.

Nikt żywy nie wyjrzał zza budynków i nie zasygnalizował swojej obecności. Prawdopodobnie wszyscy opuścili już to małe miasteczko i wyruszyli gdzieś, gdzie wzrosłyby ich szanse przeżycia.

Matilda tymczasem skuliła się w fotelu, nerwowo zerkając za okno samochodu.

- Są straszne - szepnęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, są straszne. - odpowiedziałem, zwalniając trochę. Nie spieszyłem się zbytnio, chcąc dać ewentualnym ocalałym czas na wyjście z kryjówek. Co prawda teraz, gdy zobaczyłem, jak wygląda miasteczko, zwątpiłem, że znajdę tu kogoś żywego, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby spróbować. - Ale w samochodzie jesteśmy bezpieczni. Są wolne i głupie, widzisz? Tak właściwie, to mogę spytać, ile masz lat, Matildo?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt żywy nie raczył zainteresować się pojazdem, zakładając że ktokolwiek żywy pozostał. Nie pojawił się też ojciec Matildy, chociaż od początku wiadome było, że jego pojawienie się graniczy z cudem.

- Sześć i pół - powiedziała Matilda. - A ty, Jules? - zapytała, próbując jak najbardziej odwrócić się od szyby i nie zwracać uwagi na zombie. Fakt, zombie były wolne i głupie, ale w oczach dziecka, w oczach Matildy były apoteozą koszmarów, ożywionym złym snem. Czymś gorszym niż potwory spod łóżka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

- Ja mam... 23-- Nie, 24 lata. Wiem, stary jestem. Ale co tam ja... Słuchaj, pewnie ci się nudzi. Może chcesz się pobawić radiem? Kto wie, może złapiesz jakiś sygnał i dowiemy się, co się dzieje? - Pomyślałem, że taka młoda osóbka może nie umieć obsługiwać starodawnego radia, jakim dysponował mój pick-up. Wskazałem więc na urządzenie. - Zobacz, wystarczy, że pokręcisz powoli tą korbką i będziesz nasłuchiwać, czy słychać cokolwiek oprócz szumów jakieś głosy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

- Tą? - zapytała Matilda. Kręciła właśnie korbką od natężenia dźwięku. - Nie - stwierdziła, zauważając że szumy ucichły. Chwyciła drugą korbkę i zaczęła powoli przekręcać. Szum raz był głośniejszy, raz zaś cichł niemal całkowicie, cały czas jednak przyprawiał o dreszcze i uświadamiał, że nieliczni ocalali mogą liczyć tylko na siebie.

W pewnym momencie jednak dało się usłyszeć urywek słów.

- Jules, słyszałeś to? Jeju! - powiedziała Matilda, zadowolona z siebie. Kontynuowała manipulację radiem, aż słowa stały się wyraźniejsze. Szumy wciąż jednak przeszkadzały w odbiorze.

- Przede wszystkim...w panikę. Zamknąć drzwi domów i czekać n... odpowiednie służby na placach odgrodzonych przez władze. Zachować spokój... zostanie opanowana w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin. Nasz kraj radził sobie... plagami, ta nie jest... - Dalej szumy uniemożliwiły przekaz. Matilda wciąż próbowała usłyszeć audycję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...