Skocz do zawartości

Code of Hero - Ares Prime


Generalek

Recommended Posts

Śpiew ptaków. Świst delikatnego wiatru. Szum kołyszących się drzew. Niemal niewyczuwalny dotyk trawy na całym ciele. Pancerz nagrzewający się pod wpływem ciepłych promieni słonecznych. Gdzieś daleko odezwał się jeleń, inny odpowiedział mu po paru nanoklikach.

Powoli świadomość własnego istnienia wracała. Najpierw imię... Dynotron... Byłeś Autobotem... Wspomnienia po kolei budziły się w tobie... Handlowanie bronią, Megatron, Autoboty i Wielka Wojna. Twój mentor, Ironhide... Martwy. To statkiem, którym dowodził, Cony zaatakowały Autobot City. Weteran nie zdradziłby, tego byłeś pewien - znałeś go na wylot. Kolejne przebłyski. Przegraliście. Wheeljack, Windcharger i inni - przerobieni na złom. Ty i twój oddział musieliście uciekać przez eksperymentalny portal. Życie w innym świecie. Niepewność dotycząca zakończenia wojny. Obiecałeś swoim przyjaciołom, że powrócą do domu i słowa dotrzymałeś. Własnym ciałem podtrzymałeś walący się portal, by inni mogli przejść. Dla niektórych akt heroizmu, dla ciebie po prostu wypełnienie zobowiązania. Jednakże... cudem przeżyłeś. Twoja iskra scaliła się z urządzeniem do podróży międzywymiarowych. Przeżyłeś, ale byłeś skazany na wieczną tułaczkę. Wyglądało na to, że nigdy już nie ujrzysz Cybertronu ani Ziemi...

Impuls wywołany wspomnieniem przeszył twoje ciało. Szponiasta dłoń zacisnęła się w pięść, wyrywając wielką połać trawy. Serwomotory zaskrzypiały cicho, gdy się podnosiłeś. Rozpoznałeś zieleń, która do tej pory wypełniała twe pole widzenia. Trawa. Prawdziwa, ziemska trawa.

Wyprostowałeś się w końcu. Znajdowałeś się na polanie otoczonej ziemskimi drzewami, na których radośnie śpiewały ziemskie ptaki. Wysoko na niebie świeciło ziemskie słońce, ba, sam nieboskłon miał błękitny ziemski kolor...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 54
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Powstałem ciężko z ziemi, czułem jak trzeszczą mi serwomotory... za stary już jestem na takie skoki i podróże między wymiarowe. 

Mija już druga dekada, odkąd zaczęła się moja tułaczka po wymiarach. Tyle światów zwiedziłem, tyle istot poznałem... i w żadnym z tych miejsc nie mogłem zaznać spokoju. Ciągle wplątywałem się w jakieś walki, wojny międzyplanetarne, bitwy, porachunki... walka była częścią mego żywota, ale zaczynała mnie męczyć. Wielu moich kamratów poległo, a ja żyłem. Skazany na ciągłe powtarzanie błędów...

 

Jednak zaraz... ten świat... ziemska, zielona trawa, ziemskie formy organicznego życia, błękitne czyste niebo... czyżby to była Ziemia? To miejsce bardzo przypominało okolice Autobot City na naszej Ziemi.  Czyżbym wreszcie wrócił do swojego macierzystego wymiaru? Niewykluczone, ale przecież... nasz technik naukowy, pani kapral Rally, mówiła że nie ma powrotu w miejsca gdzie już się było. Muszę dowiedzieć się gdzie jestem dokładnie, więc ruszyłem przez las ogarniając drzewa ze swojej drogi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z każdym twoim krokiem podłoże dudniło. Z dokładnie tym samym dźwiękiem, co na Ziemi. Gdy tylko zacząłeś przedzierać się przez las, spośród okolicznych drzew wyfrunęło spłoszone stado różnokolorowych ptaków. Urwało się łagodne świergotanie, z głębi puszczy przestały dobiegać odgłosy innych zwierząt. Natura korzyła się przed tytanem.

Szedłeś przed siebie. Twoja głowa ledwo wystawała ponad korony drzew. Musiały być bardzo stare. Poza morzem zieleni nie widziałeś nic, co pomogło by odkryć, gdzie się znajdujesz. Nic a...

Mimo dudnienia twych kroków, dosłyszałeś charakterystyczny szum. Rzeka... Gdzieś na lewo od ciebie. Nie widząc lepszej wyjścia, ruszyłeś w jego kierunku. Po chwili je zobaczyłeś.

Na horyzoncie dało się dostrzec ruiny zamku, wyrastające spośród lasu. Gdy tylko je zobaczyłeś, poczułeś ukłucie w iskrze... nie, w nodze! Twój wzrok skierował się w dół. Dziwna bestia, wyglądająca ja połączenie lwa, nietoperza i skorpiona atakowała twoją nogę. Dobra, może t jednak nie była Ziemia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruiny, zatem musi tu istnieć cywilizacja. Inteligentne istoty które tutaj żyły, lub żyją nadal. Tam skierowałem swoje kroki, ale kiedy poczułem ukłócie w nodze.

Zacisnąłem mocarne pięści, gotów zmiażdżyć intruza... ale kiedy zauważyłem że jest to ledwie sięgający moich goleni ssak, w dodatku jakiś dziwny, zrezygnowałem z zamiaru zrobienia z niego miazgi. odepchnąłem go nogą, nie robiąc mu większej krzywdy. 

- Lubisz żądlić i gryźć? Zatem pozwól że ja pokażę ci swoje zęby! TRANSFORM! - huknąłem, po czym zamieniłem się w swój tryb alternatywny - mechaniczny tyranozaur, uważany przez jednego z największych i najstraszliwszych zwierząt w dziejach Ziemi. Ryknąłem straszliwie aby przepłoszyć natręta i tupnąłem potęznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwór cofnął się gwałtownie, kiedy zacząłeś się transformować. To było coś zupełnie dla niego nieznanego. Zmienić postać od tak. A gdy stanąłeś przed nim jako tyranozaur i zaryczałeś, szczęka mu opadła. Znieruchomiał na amen. Sekunda, dwie...

Zamrugałeś, kiedy nagle stworzenie zniknęło w kłębach dymu. Usłyszałeś jeszcze jego przerażony pisk, dobiegający z głębi lasu. Zwiewało szybciej niż Starscream.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hahahahah! I ty na mnie z tymi kiełkami skakałeś!? Głupi białkowiec! - zawołałem tryumfalnie, poczym pozostając w tyrbie T-Rexa ruszyłem ku ruinom aby je zbadać. Może tam dowiem się jakie istoty zamieszkują ten świat. 

Dojście na miejsce zajęło mi kilka klików, aż wreszcie stanąłem przed ruinami. Przyjąłem tryb robota i zacząłem w nich szukać jakiś śladów inteligentnych tworów i życia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruiny były wielkie. Same mury miały twoją wysokość. Przeszedłeś pod zrujnowaną bramą. Wszystko nadgryzł już ząb czasu. Szczeliny, zwietrzenia i bluszcz pokrywały zamek. Miejsce było opuszczone od wielu lat... Bardzo wielu. Trzeba było jednak przyznać - robiło wrażenie. Na dziedzińcu nie znajdowało się nic godnego uwagi, toteż postanowiłeś wejść do środka. Co jeszcze bardziej imponujące, nie musiałeś się zbytnio pochylać.

Wnętrze nie znajdowało się w lepszym stanie od zewnętrznych murów. Pod podłodze walały się zbutwiałe resztki mebli i zjedzonych przez mole dywanów. Wszystko pokrywała gruba warstwa kurzu i pyłu, na ścianach wisiało parę gobelinów, które cudem przetrwały do teraźniejszości... Gobeliny!

Przyjrzałeś się najbliższemu w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek dotyczących miejsca, gdzie się znajdujesz. Wyszyto na nim jedynie dwa symbole - słońce i sierpowaty księżyc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem ekspertem od historii, lecz te gobeliny wskazuję że żyjące tu istoty wierzyły w słońce i księżyc jako bóstwa, zatem musiały być inteligentne że stworzyły takie dzieła. Te riuny są od dawna opuszczone, nikt tu nie mieszka. Ratchet, lub Jazz pewnieby lepiej wiedzieli o religiach bóstw solarnych i lunarnych. 

Zatem nic tu po mnie, pora chyba opuścić to miejsce.

Opuściłem teren zamku i skierowałem się na wschód - słońce było wysoko, ale udało mi się określić kierunek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedzierałeś się przez morzę drzew, trzymając kierunek niemalże na czucie. Wyglądało to, jakby las nie miał końca. Nic, tylko zielone korony wypełniające horyzont. Nie miałeś jednak wyjścia. Jeśli nie ma gdzie iść, to trzeba przeć naprzód.

Przez to wszystko zatracało się poczucie czasu. Wydawało ci się, że podróżujesz już megaklik, może nawet dwa, a słońce i tak znajdowało się tam, gdzie poprzednio. Być może twoje sensory uszkodziły się podczas podróży międzywymiarowej? Chyba nie było innego wytłumaczenia dla tak powoli upływających klików...

Nieoczekiwanie drzewa zaczęły się rozrzedzać. Przyśpieszyłeś, pragnąc jak najszybciej wydostać się z lasu - ciągle gapienie się na nieskończoną zieleń każdego doprowadziłoby w końcu do bzika.

Las jednak nie skończył. Zamiast ujrzeć spodziewane łąki i pola, zobaczyłeś jedynie kolejną ścianę drzew. Dopiero po nanokliku zorientowałeś się, że stoisz na starym, brukowanym trakcie. Droga, tak samo jak ruiny, wyglądała jakby nikt z niej dawno nie korzystał. Jednakże drogi miały jedną, ważną zaletę - prowadziły dokądś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, czyżby tutaj cykle solarne trwały dłużej? Musi to być chyba duża planeta, skoro czas płynie w tak wolnym tempie. Cóż to za przeklęty las, że nie ma końca! Przypomina mi się planeta Animaltron, która sama była jedną wielką dżunglą. Tu jest podobnie, choć tamte drzewa były jeszcze

Droga... świetnie, może prowadzić do jakiegoś miasta lub chociaż wioski. Kontynuowałem zatem marsz w kierunku wschodnim, trzymając się brukowanego traktu. Nieserty nie był zbyt wytrzymały, każdy krok pozostawiał wyraźne ślady i peknięcia. Trudno, się mówi i idzie się dalej.

Martwiła mnie też jedna poważna kwestia - czy na tym świecie jest Energon... mam co prawda pełny akumulator i zapas w manierce, ale na jak długo to starczy? Nie wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne pół megakliku minęło, a słońce stało w tym samym miejscu co przedtem. Jak wielka musiała być ta planeta? Trakt zaczął się wić i skręcać, lecz nic nie wskazywało, by miał się wkrótce skończyć. Wyglądało to tak, jakbyś ugrzązł w jakieś anomalii czasoprzestrzennej.

Po raz któryś z kolei spojrzałeś na nieboskłon. Po chwili wytrzeszczałeś oczy. Słońce stało w tym samym punkcie. Jedynie przez klik. Nagle... gwałtownie opuściło swoje stałe miejsce i zniknęło za horyzontem! Zapadły ciemności, a potem pojawił się księżyc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co jest do cholery? - mruknąłem widząc po raz pierwszy taką anomalnię. To nie jest normalne, ciała niebieskie nie poruszają się aż tak szybko, gwiazdy typu słońc nie zachodzą aż tak szybko. 

To nie jest zaćmienie, ani też nie wysadzono w żaden sposób tej gwiazdy... ona zniknęła? Tak poprostu? Przecież nie ma to krzytyny sensu.

Muszę dowiedzieć się co się stało!

Edytowano przez Ares Prime
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpatrywałeś się w granatowy nieboskłon. Teraz zamiast słońca w tym samym miejscu znajdował księżyc, zaś resztę nieba wypełniały gwiazdy. Nie wyglądało na to, by cokolwiek miało się zmienić przez najbliższy czas. Nie widząc innego wyjścia, ruszyłeś w dalszą drogę.

Minęło 10 klików. Ciemności ci nie przeszkadzały, byłeś żywą maszyną wojenną. Wtedy dostrzegłeś światła na horyzoncie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonale! Wreszcie jakaś cywilizacja, z rozumnymi istotami zawsze da się jakoś dogadać. 

Sądząc po ilości tych świateł, nie jest to chyba duża osada nie zaś miasto. Na pożar też mi to nie wygląda, więc muszą tam żyć istoty inteligentne. Przyśpieszyłem zatem swoje tempo do biegu, chcąc szybciej znaleźć się na miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwiększenie prędkości miało swoje wady. Huk twoich kroków skutecznie roznosił się po okolicy, potęgowany przez pogłos. Drzewa nareszcie się skończyły i wybiegłeś z lasu. Przed tobą znajdowała się, tak jak przypuszczałeś, duża osada. Trafiłeś na obrzeża. Domy stały tu rozrzucone bez żadnego schematu. Dopiero głębiej ich ustawienie nabierało pewnego wzoru.

Budynki były wykonane z drewna, sklepienia stworzono ze słomy. Ściany pokryto jasnym tynkiem, chyba każdej znajdowało się jakieś okno. Gdzieniegdzie znajdowały się balkony, a część domów porastał bluszcz. Na specjalnie zaawansowaną cywilizację to nie wyglądało.

Nie zdążyłeś jednak się rozejrzeć po okolicy. Przerażony, piskliwy wrzask rozdarł się pomiędzy domami. Coś wyskoczyło z zaułka i zaczęło uciekać w stronę centrum miasta. Nie dostrzegłeś mieszkańca dobrze, ale jedno było pewne. Poruszał się na czterech kończynach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prymitywnie tutaj... - stwierdziłem widząc sposób budowania domów i materiałów użytych do budowy domostw. Przydałoby się porozmawiać z jakimś tubylcem aby dowiedzieć się gdzie dokładnie jestem. Cóż, wiem że wyglądam trochę strasznie ale nie zrobię krzywdty tym istotkim, kimkolwiek są. 

Widzą że coś uciekało, spostrzegłem szansę na nawiązanie kontaktu. Zacząłem iść za tym czymś... ale że poruszało się na 4 nogach? 

- Zaczekaj, organiczna formo życia! - zawołałem za uciekającą istotą. - Nie skrzywdzę cię, chcę jedynie dowiedzieć się gdzie jestem!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkaniec raczej nie uwierzył w twoje słowa, bo uciekał jeszcze szybciej i nie odwracał się za siebie. Jednakże musiał w tobie coś rozpoznać, skoro jego wrzask zmienił się w znane ci słowo.

- CZŁOWIEK!!!

Chyba nie lubili tutaj ludzi.

Kątem oka dostrzegłeś, jak na niebie na nanoklik pojawia się tęcza... Odruchowo odskoczyłeś, wykonałeś przewrót i z powrotem stanąłeś na nogi. Wtedy właśnie w miejsce, w którym przed chwilą się znajdowałeś... uderzył piorun. Nie zdążyłeś się jednak poruszyć, gdyż kolejny trafił już do celu. Oczywiście taka pojedyncza błyskawica wiele zrobić ci nie mogła, ale już kilka...

- JEDZ TO!!! - krzyknął jakiś żeński głos z góry, po czym kolejna błyskawica uderzyła w twoje ciało. Dopiero przy jej blasku dostrzegłeś, skąd piorun nadszedł. Zwykła, burzowa chmura. Na której stał stwór o podobnej anatomii co tamten mieszkaniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Używają tu miotaczy elektronowych? Dziwne... prędzej stawiałbym na emitery pogodotwórcze, które są zdolne ujarzmiać i tworzyć wyładowania elektryczne. Znają tutaj ludzki gatunek? Można się było tego spodziewać, ludzie są prymitywni i wojowniczy w większoći, czyżby toczyli z nimi wojnę? 

Przemyślenia przeszkodziła mi błyskawica ciśnięta z góry. Ta która ją wytworzyła stała na chmurze, za wysoko abym mógł ją dosięgnąć ale nie mogłem ryzykować walki w mieście. 

- TY W górze! - zawołałem do tej postaci. - Przestań natychmiast! Nie jestem waszym wrogiem, nie chcę walczyć! I w żadnym wypadku nie jestem człowiekiem, jestem Cybertrończykiem! Nie mam złych zamiarów... ale będę się bronił jeśli mnie zaatakujecie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- BO CI UWIERZĘ!!! - krzyknęła postać, po czym po prostu tupnęła w chmurę. I wtedy uderzył cię kolejny piorun. I kolejny. I kolejny. Może i byłeś Cybertrończykiem, ale nawet ty nie mogłeś wytrzymać tak potężnych uderzeń prądu elektrycznego. Obraz ci zafalował. Obwody prawdopodobnie zaczynały się przepalać. Chyba nie miałeś innego wyjścia jak walczyć. Jeśli doprowadzi cię do stazy, raczej nikt cię z niej nie wyciągnie. A przecież chyba nie chciałbyś zginąć z rąk czy cokolwiek on tam miał tego lichego białkowca?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przestań! Nie będę walczył! - zawołałem, ale na wszelki wypadek zacząłem biec między budynkami, aby nie ryzykować walki w mieście. Po chwili uciekania przed piorunami, i upewnieniu się że potyczka nie zagrozi cywilom i niewinnym istotom, nabrałem animuszu. Tupnąłem nogą, powodują niewielki wstrząs ziemi. 

- Nie wiem kim jesteś i jakim cudem potrafisz przywoływać pioruny, ale ostrzegam cię! Jeśli jeszcze raz zaatakujesz mnie, będę się bronił! Nie chciałem walczyć w mieście, nie narażając niewinnych, ale jeśli jeszcze raz uderzysz to pożałujesz! - ostrzegłem istotę na chmurze. - Jedyne czego chcę to odpowiedzi na kilka pytań, nie mam zamiaru niepokoić mieszkańców tej prymitywnej osady. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

- JAKBYM SIĘ CIEBIE BAŁA!!! - odpowiedziała z nutą arogancji istota i uniosła kopyto, żeby tupnąć ponownie w chmurę. Instynktownie zasłoniłeś się rękoma, szykując się na kolejne uderzenie. Nie nadeszło jednak.

- DOSYĆ!!! - rozległ się rozpaczliwy krzyk gdzieś w połowie drogi między tobą a tamtą chmurą. Spojrzałeś sponad uniesionych rąk w tamtym kierunku. Twoje receptory ledwo dostrzegły żółtawą istotkę, zasłaniającą cię własnym ciałem na linii strzału.

- Fluttershy, odsuń się, zanim ci coś zrobi! - stworzenie na chmurze zmieniło ton. Dało się w nim dosłyszeć strach.

- A może to ty się odsuniesz, zanim ty mu coś zrobisz?! Nie uczyłam cię, jak trzeba się zachowywać wobec nieznajomych?! - wyostrzyłeś nieco wzrok i wtedy zrozumiałeś, że obydwie istoty to... kuce? Ze skrzydłami dodajmy. Chyba jednak przegrzały ci receptory...

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba mi przepaliło częściowo recepyory wizualne... widzę kuce ze skrzydłami? Widziałem podobne stworzenia na Ziemi, z gatunku koniowatych ale coś takiego widzę pierwszy raz... 

Postukałem się w głowę i potrząsnałem nią.

- Zaraz chwila... wy potraficie mówić?! Chyba... chyba udzkodził mi się cyber-błędnik... widzę kolorowe konie... w dodatku ze skrzydłami. - stwierdziłem wszem i wobec. - Piorun musiał mi przepalić obwody wzrokowe. Hej, ty... żółta istoto białkowa. Ty... umiesz mówić? 

- To ty umiesz mówić?!
- To samo pytanie mógłbym zadać tobie... - przyjrzałem się dziwnej, skrzydlatej istotce. - Czym ty właściwie jesteś? Wyglądasz na konia... ale ze skrzydłami? 
-Jestem kucykiem, oczywiście. Konkretnie pegazem. A ty? Nigdy nie widziała kogoś takiego jak ty.
- Pegazem... to przecież stworzenia fantastyczne, nierealne. Z ziemskich legend. 
- Ziemskich? Znaczy spod ziemi?

- Miło że dla odmiany nie próbujesz mnie ustrzelić piorunem, białkowcu. - zwróciłem się do tej w górze. 
- Jak mnie nazwałeś, ty... ty... Czym on w ogóle jest?
- Jestem robotyczo-mechaniczną formą życia, pochodzącą z planety Cybertron. Nazywam się Dynotron, jestem Autobotem. Istoty takie jak wy, zbudowane z węgla, oraz organicznego białka nazywamy właśnie białkowcami. - odparłem krzyżując ręce na piersi. - A wy macie w ogóle jakieś imiona, maluchy? 

-Jeśli już musisz wiedzieć, robotniko-mechowo formo życia, to ma wspaniała osoba zwie się Rainbow Dash. Spróbuj tylko zrobić coś niedobrego, a cię przysmażę.
-Nie zwracaj na nią uwagi. Jestem Fluttershy. Cała przyjemność po mojej stronie.
- Pomyśl że mogłem cisnąć w ciebie budynkiem, lub drzewem czy głazem gdyby ta druga się za tobą nie wstawiła. - odparłem srogo, ale po chwili przyjąłem już normalny ton. - Wżyciu nie widziałem kolorowych, latających kuców... co to wogóle za planeta, wy jesteście tutaj gatunkiem dominującym? 
- Uhm... planeta? Nie chcę cię przypadkiem obrazić, ale nie sądzę, by którakolwiek z nas wiedziała, co to jest? Chyba, że Twilight... Myślę, że ona mogłaby wiedzieć...
- To wasza przywódczyni? Oficer naukowy? 
-Umm... nie. To nasza przyjaciółka. W zasadzie... od niedawna władczyni również.
- Zatem prowadźcie mnie do niej... Fluttershy. - poprosiłem latającą istotę. - I nie musicie się mnie bać, nie zrobię wam Krzywdy. 
-Wiesz... nie chcę cię urazić, ale twój wygląd może... przerazić nieco osób w naszym Ponyville. Nie żebyś był specjalnie straszny. Uważam, że jesteś uroczy, ale... niektórzy mogą się ze mną nie zgodzić. Myślę,że lepiej będzie, jeśli zostaniesz tutaj, a Rainbow poleci po Twilight... Uhm, oczywiście, decyzja należy do ciebie.
- Hahahahha! To dobre! - zaśmiałem się rubasznie. - Ja uroczy? Jak żyję od kilkustet tysiącleci to jeszcze nie słyszałem żeby ktoś mnie nazywał uroczym. Masz poczucie humoru, żółta Fluttershy. Już cię lubię! 
-Uhm... cieszę się, że tak twierdzisz.
- A ty, mały pyskaczu jak się zwiesz? - spytałem tę któea mnie wcześniej atakowała. - Przypominasz mi mojego znajomego, Powerglide'a, też najpierw działał potem myślał.
-Nazywam się Rainbow Dash! I lepiej wbij sobie do głowy - jeśli skrzywdzisz Fluttershy lub jakiegokolwiego ucyka, to będziesz miał doczynienia ze mną.

- Gdybym chciał was zabić, to z tego miejsca nie zostałby już kamień na kamieniu. Ja nie lubuję się w niszczeniu i podpalaniu wiosek niewinnych. Jestem 
-Uhm... Rainbow, mogłabyś?
-Mam cię zostawić na jgo pastwę? Nie ma mowy!
-Sam mówił, że nas nie skrzywdzi. Popatrz na jego rozmiary. Gdyby chciał, już dawno by nas skrzywdził.Zaufaj mi ,Rainbow, wszystko mam pod kontrolą.
- Niech ci będzię. A ty, Autobucie, pamiętaj, co ci mówiłam! - druga istota odleciała w kierunku miasta.
- Ona zawsze taka przyjemna, niczym rdza na podwoziu?
-Um, niestety nie wiem, co masz na myśli...
- No tak... jakby wiście to powiedzieli... chyba ''wrzód na siedzeniu''.

-Trzeba ją lepiej poznać, to wszystko. Ma wspaniałą osobowość... tylko tego zbytnio nie okazuje.
- Więc... wszyscy u was mają skrzydła i potrafią latać? Ta Reainbow Dash powiedziała coś o Ludziach, czy oni też żyją w tym świecie?

Oczywiście, że nie wszyscy. Są peazy takie jak ja i Rainbow, jednorożce oraz kucyki ziemne, bez rogu ani skrzydeł, ale z wielką siłą. Są też alicorny, lecz ich jest bardzo niewiele. A ludzie... cóż mówią o nich jedynie legendy.
- Znałem kilkoro ludzi, i zapewniam cię nie są to tylko postacie z Legend. - odparłem, poczym aktywowałem ukrytą w lewej nodze kieszonkę i wyciągnąłem z niej manierkę z energonem. Upiłem tęgi łyk, aby życiodajne paliwo zasiliło moje systemy. - Ahhh... nie ma jak energonowa gorzała.
Znałeś ludzi? Czy to prawda, że jedli mięso kucyków?
- Prawda. To wszytskożercy.
Ooooch... Czyli jedli też krówki? Albo świnki? Albo kurczaczki?
- Kiedy byli głodni, jedli nawet mięso jaszczurek.
Och, słodka Celestio, jak... można...
JAK MOŻNA BYĆ TAK OKROPNYM I NIECZUŁEM STWORZENIEM?!
- Oni i tak są wcieleniem dobroci, w porównaniu z Decepticonami.
Jak można być gorszym?! Oni zjadali czujące stworzenia!
- A Decepticony, były w stanie te czułe stworzenia zabijać dla zwykłej , sadystycznej przyjemności.
Co?!
- To długa i skomplikowana historia.
Oh... Przepraszam, chyba przypomniałam ci coś przykrego.

- Nie ważne, to już nie ma znaczenia. - odparłem obojętnie. - To stało się tysiące lat temu, dawno już opłakałem wszytskich moich towarzyszy broni.
Jesteś wojownikiem... Czyli... zabiłeś kogoś?
- Wielu wrogów. Kto by ich zliczył.
Och..
- Czemu się dziwisz? Nigdy twoja rasa nie zaznała wojen? - spytałem z niedowierzaniem. - A jeśli tak... to możecie się uważać za prawdziwych szczęściarzy. Wojna... to straszna rzecz, mała Fluttershy. - spojrzałem w nocne, rozgwierżdżone niebo. Tam gdzieś w oddali był mój dom, Cybertron. O ile w tym wymierze istnieje... wieki już go nie widziałem. Ciekawe... czy dane mi będzie go zobaczyć zanim moja iskra zgaśnie.

Edytowano przez Ares Prime
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałeś za charakterystyczny łopot skrzydeł. Odwróciłeś się i zobaczyłeś, jak znajoma ci błękitna klacz mknie waszym kierunku ponad domami, zostawiając za sobą tęczową smugę. Obok niej leciał jakiś inny kucyk, o sierści barwy lawendy. Co ciekawe, oprócz skrzydeł posiadała również róg. O takim stworzeniu nie słyszałeś na ziemi. Musiał to być wspomniany przez Fluttershy alicorn. Innymi słowy miks pegaza i jednorożca. Wiedziałeś jedynie, że nazywa się Twilight Sparkle i pomoże ci wyjaśnić, gdzie się znajdujesz.

Obydwa kuce szybko się do was zbliżały, co ciekawe, w przeciwieństwie do Rainbow Dash alicorn nie zwalniał. Ba, zdawał się przyśpieszać. Czyżbyś dostrzegł szalony błysk oka? Lawendowy kuc przemknął koło ciebie. Zanim zdążyłeś za nim chociaż odwrócić głowę, obleciał cię dookoła i... zniknął. Rozejrzałeś się dookoła, ale nigdzie nie mogłeś go znaleźć. I wtedy poczułeś, a raczej usłyszałeś, delikatne pukanie. Spojrzałeś w kierunku własnych nóg. Alicorn właśnie stukał cię wytrzaśniętym nie wiadomo skąd drewnianym młoteczkiem w kolano i robił notatki na lewitujących dookoła niego kartkach papieru.

- Pierwszy raz w życiu widzę taki stop... - usłyszałeś jego, tfu, jej podekscytowany głos.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty jesteś tutejszą przywódczynią rasy? - spytałem latajacego obok mnie tego... alicorna, Twilight Sparkle.  Jej zachowanie trochę przypominało mi Cranky'ego. Młody Bot, najmłodszy w oddziale w grupie którą przeprowadziłem w poprzednim życiu do domu. Poczciwy maluch, nazywał mnie na ziemską modłę ''dziadkiem''.

- Co to za miejsce, gdzie ja właściwie jestem? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz drgnęła, gdy się do niej zwróciłeś i podniosła wzrok.

- No tak, zapomniałam... - zarumieniła się lekko, po czym podleciała na wysokość twojej twarzy - Nazywam się Twilight Sparkle. I nie jestem żadną przywódczynią rasy... To znaczy... Księżniczka Celestia zrobiła mnie jedną z władczyń, ale... Muszę się jeszcze wiele nauczyć... - zaczęła mówić niezdecydowanie, ale w końcu wzięła oddech - To długa historia. A miejsce,  w którym się znajdujesz to Equestria, konkretnie Ponyville - powiedziała, jakby miało ci to coś mówić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...