Skocz do zawartości

Dan Balan

Brony
  • Zawartość

    48
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dan Balan

  1. Wokół rozległ się dźwięk syreny. W rzeczy samej, zombie zareagowały tak jak przewidział Zero. Warto zapamiętać. Słuch pełni ważną rolę w pojmowaniu otoczenia. Tak jak przewidywał plan, Hayat rzuciła się do biegu gdy tylko nieumarli zaczęli zmierzać w kierunku syreny. To było znaczne ułatwienie, szczególnie dla osłabionego liczebnie oddziału. Dziewczyna nie patrzyła na resztę, po prostu biegnąc do Łodzi. Jeśli po drodze napatoczył się jakiś nieumarły, to zwyczajnie do niego strzelała. Gdy stanęła przy statku z trudem łapała oddech. Cholera. Nie nadaję się do takich maratonów.
  2. Dan Balan

    Dorwać Bruskovitcha! [ZAPISY]

    Jeszcze jak, poczekam jeszcze na 1-2 osoby i ruszamy.
  3. Hayat potaknęła głową i związała włosy w kucyk. W takim stanie będą tylko przeszkadzać. Dziewczyna przygotowała kuszę do ewentualnego strzału, wzięła głęboki oddech i spojrzała na hordę zombie. Nie dziś skarbeńki. Nie dziś.
  4. Dan Balan

    Dorwać Bruskovitcha! [ZAPISY]

    @Mephisto The Undying Średnio małpo-człowiek bo nie można grać Słowianami. Mają być zwierzęta, które żyły mniej więcej wtedy w Europie. @RexCrusader Nie można być szwabem, Pieczyngowie only. @Dead Radio Man Pomyliłem avatary i z rozpędu napisałem.
  5. Dan Balan

    Dorwać Bruskovitcha! [ZAPISY]

    Obydwie, "przyjęte" sugeruje liczbę mnogą.
  6. Dan Balan

    Dorwać Bruskovitcha! [ZAPISY]

    Dobra, kp przyjęte, przy okazji edit w poście jak działają moce.
  7. Jest rok 1187. Na ziemiach Świętego Cesarstwa Rzymskiego zaczęły znikąd pojawiać się dziwne istoty, będące hybrydami ludzi i zwięrząt. Przez miejscową ludność Homalusy (taką bowiem nazwę nadali im później uczeni) z początku były brane za Słowian. Prawda była jednak zgoła odmienna. Nad czarnomorskimi stepami, pewien tajemniczy druid, znany wśród Pieczyngów jako Esmerphilus Bruskovitch, obiecując potęgę i nadludzkie zdolności, zmieniał niewinnych w hybrydy ludzi i zwierząt. Kontrolując ich umysły, przekazał władzę Jedamowi, potężnemu Szczuroczłowiekowi. Ten zaś wyprawił wszystkich Homalusów w świat, by szerzyli niepokój i grozę, zaś sam Esmerphilus zniknął w tajemniczych okolicznościach. Niektórzy z Homalusów zostali pojmani przez władze kościelne w celu badań, a gdy pod koniec 1187 papieżem został Klemens III, za pomocą boskiej magii przywrócił zniewolonym Homalusom kontrolę nad ich umysłami. Rok 1188. Zmierzający do cesarza Fryderyka I Barbarossy, król Léonu i Galicji, Ferdynand II zostaje zamordowany przez kotodziewczynki. Rudobrody cesarz, by odzyskać przyjaciela skorzystał z pomocy tajemniczego człowieka zwanego Ninel. Nekromanta tylko sobie znanymi sposobami wskrzesił Ferdynanda II. Cesarz i król skontaktowali się z papieżem Klemensem III, który przysyła oddział ochrzczonych Homalusów dowodzony przez dumnego paladyna-templariusza. Razem z nim i tajemniczym czarnoksiężnikiem, uczniem Ninela wyruszają powstrzymać Esmerphilusa Bruskovitcha i Jedama przed sianiem terroru. Uwolnieni przez papieża Klemensa III homalusy nie miały specjalnego wyboru - zginąć, lub pomóc Barbarossie. Ich zapłatą jest prawo do życia i kawałek ziemi na własność. Całej reszta Homalusów jest przeznaczona śmierć. ZASADY OGÓLNE: - Przeklinać można, tylko bez przesady, to nie stadion - Postacie OP i nadmiernie aspoleczne niemile widziane, reszta raczej bez problemu - Jak chcecie romansować, to droga wolna, przypominam tylko, że jestescie half-zwierzętami - Jak nie wiecie, czy coś możecie to pytajcie sie na pw, zanim bede musiał was poprawiać Do wyboru macie szesc postaci: (ewentualne braki w skladzie zostana zastapione przez NPC, w razie pojawienia się nowych graczy, ich postacie jakoś się doda. Postacie nie moga sie powtórzyć (tj. jest np. tylko jeden kotoczłowiek, jeden psoczłowiek etc.). A, no i kazda "klasa" ma moc, bo Pieczyngowie są zajebiści Człowiek-kot (specjalna moc: ogień) Człowiek-pies (specjalna moc: woda) Człowiek-koń (specjalna moc: ziemia) Człowiek-wilk (specjalna moc: powietrze) Człowiek-nietoperz (specjalna moc: dźwiek) Człowiek-krowa (specjalna moc: mleko) Ludzie jako rasa sa dostepni tylko dla Paladyna i Czarnoksiężnika, a to juz odgórnie zaklepane. EDIT: Wyjaśniam jak działają moce, coby nie było, że ktoś mi z tsunami w środku gry wyjedzie. Ogień - fireballe Wóda - kontrola fizyki płynów (nie działa na płyny wewnątrz ciała: krew, kwas żołądkowy etc.) Ziemia - delikatne wstrząsy i kamienna pięść Powietrze - podmuch wiatru, odepchnięcie. Dźwięk - fala dźwiękowa małego zasięgu, ogłusza każdego kto wejdzie w pole rażenia (na krótki okres) Mleko - Tworzenie ekskluzywnych serów, kefirów, jogurtów, mleka oczywiście, dojenie krów telekinezą Karta Postaci: Imie: Nazwisko: Płeć: Wiek: Rasa: Wygląd: (zalecane zdjecie, obrazek, art, cokolwiek. Tekstowe od biedy przejdzie, ale wolalbym nie) Charakter: Historia: (w sensie co robiles jak byłeś zwykłym Pieczyngiem, wasze pole do popisu) Bron: (opcjonalne, macie w koncu kly i pazury, nie?) No, to zapraszam. Moja KP:
  8. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Dachowanie, ujście z życiem i ponowne poczucie zagrożenia wytrąciło by większość dziewczyn z równowagi. Iranka była jednak w całości pochłonięta obserwacją nieumarłych. Ile ich jest... dzikie, nieokiełznane, jak bestie. Coś w nich jest. Na przykład brak inteligencji. Ile bym dała za jednego żywego do badań! Z zamyślenia wyrwał dziewczynę Rex i jego plan. Hayat nie oponowała, stwierdziła że taktykę lepiej zostawić taktykom. Z jakiegoś powodu nazywają ich taktykami, a nie na przykład piekarzami. Tak, myślę że powinni się znać na taktyce. Biegła z kuszą w dłoni, swoje dwa rewolwery zostawiając na później. Kusza i tak się tu lepiej sprawdzi. A jakbym miała stracić obecną broń, to lepiej nie tracić pistoletów. Nie wyłamując się z szyku co jakiś czas posyłała bełty w głowy umarlaków.
  9. - Tak było, nie zmyśla. - Hayat wskazała głową na doktora. - Polityka uniwersytetu nie jest sprecyzowana w kwestii kontaktów studentów i wykładowców poza zajęciami, więc ja i Franz mamy dość nieformalne relacje. Zmieńmy temat. - powiedziała dziewczyna i zwróciła się w stronę czwórkojedynki. - Słuchaj Four. Czy tam jeden, jak wolisz. Czy jak zwolniłaś czwarte miejsce, to piątka awansowała w rankingu? Czy może macie pusty slot, który czeka na obsadzenie? Ta cała wasza numerologia wydaje się zabawną sprawą. Zwłaszcza jakby wykluczyć zamachy i śmierć.
  10. - No my mamy sunnitów. I Kurdów. I Arabów. I Pakistańczyków. Spontanicznie to i Żydów. - pokiwała głową dziewczyna. - A co do bycia parą... - spojrzała z ukosa na Franza - To nie. Franz to mój dobry znajomy, ale jest trochę zbyt żywy.
  11. - Yhm. - skwitowała informacje Rexa odnośnie Zombie. - Czyli te amerykańskie mogą być inne. W sumie, jak to na Amerykę przystało. Wychodzi na to, że moje pierwotne założenie było właściwe... - powiedziała na wpół do Rexa, na wpół do siebie, po czym wyjęła z plecaka notes i zaczęła coś notować. Palący Franz niespecjalnie jej przeszkodził w skrupulatnym notowaniu i dopiero jego dyskusja z Rexem oderwała ją od pracy. - Nie bądźmy przewrażliwieni. Jedziemy w środek roju istot, który z chęcią by nas pozjadał, rak płuc raczej jest tu najmniejszym problem. - Hayat uśmiechnęła się przy tym udając kaszel - Niemcy i Słowianie zawsze się tak gryzą?
  12. - Słuch... o, nie. Znaczy tak. Znaczy nie. W sensie nie są. - odszepnęła dziewczyna zakładając ponownie okulary. - Północ to zdecydowanie bliżej mojej godziny kładzenia się spać, niż wstawania. Ale jeśli to ma pomóc uratować świat, to czemu nie? - dziewczyna ponownie stłumiła ziewnięcie. Po krótkiej chwili spytała się na głos wszystkich w pojeździe. - Jak to wygląda z tymi ludzkimi częściami zombie? W sensie, czy one są w stanie... czuć? No wiecie, głód, pragnienie, pożądanie, strach...?
  13. Hayat stłumiła ziewanie. Północ zdecydowanie nie była jej godziną wstawania. Oparła głowę o ścianę wozu i westchnęła głęboko, zdając sobie sprawę że ledwo ubrała się w przygotowany na wyprawę strój, a już zatęskniła za zwyczajnymi ubraniami. Wysokie buty, nożoodporna kamizelka, grube spodnie i kurtka może nie były najwygodniejsze, ale spełniały swoją funkcję. A przynajmniej taką miała nadzieję. Cała reszta niezbędnego sprzętu znajdowała się w pojemnym, górskim plecaku, który chwilowo leżał między jej nogami. Hayat zdjęła okulary i zaczęła je powoli czyścić.
  14. - Azjatka. Konkretniej z Iranu. Chociaż zawsze wolałam nazwę Persja. - Hayat również opuściła rękę. - Przed tym wszystkim byłam raz w słowiańskim kraju jak byłam mała. Boshna? Bochnia? Jakoś tak w każdym razie. Zawsze miałam problem z waszymi językami. Za dużo "szyszyszy" jak dla mnie. Ale mój znajomy to chyba wasz sąsiad - wskazała ręką na Franza - Nasz lekarz jest z Niemiec.
  15. - Moi terroryści w żadnym wypadku nie wysadzali się dla "większego dobra", tylko dla Allaha. Niech prorokowi będą dzięki, że zesłał na świat modernistyczny Islam i mam to za sobą! - zaśmiała się - Hayat Gilani, studentka biochemii, hobbystycznie psycholog i genetyk. Fanka zombie, tych z popkultury rzecz jasna. Specjalistka od brania losowych substancji i robienia z nich "bum". Robienie "bum" chyba dalej mam w genach.- dziewczyna uścisnęła rękę Rexa. - Słowianin?
  16. - Jasne, że nie. - pokiwała głową w zamyśleniu - No chyba że jesteś dentystą, który zabija pacjenta żeby go nie bolało przy wyrywaniu zęba. Wtedy to chyba jednak zabójstwo. Albo przynajmniej nadgorliwość. - zakończyła "obchód" siadając ponownie na łóżku. - Swoją drogą, jak definiujesz "naszych" terrorystobójco? Bo widzisz, z dwieście lat temu "moi" byliby dla Ciebie "terrorystami". "Dla jednych terrorysta, dla drugich bojownik o wolność. Albo świr, zależy jak na to spojrzeć. - Hayat westchnęła niemal z rozrzewnieniem - Dawniej terroryści mieli chociaż jakąś ideę, a teraz? Sami materialiści. Kiedyś to byli terroryści, teraz nie ma prawdziwych terrorystów.
  17. - Wiesz, byłoby super, ale nieumarłych niestety tu nie ma, a nasi ponumerowani terroryści wyszli. No chyba że nasz milczący znajomy jest terrorystą. - Hayat udała podejrzliwość patrząc na drzemiącego Siergieja. - Swoją drogą kto wymyślił tą numerację? Strasznie to nieintuicyjne. Czy każdy ma na start jakiś numer? Na przykład postanowię zostać terrorystą i jestem na przykład "numer 1488"? Zalatuje to dziecięcymi zabawami, pseudonimy byłyby lepsze. - dziewczyna rozpoczynając ciąg pytań zaczęła chodzić po pokoju z zamyśloną miną. Pierwsza zasada dobrego wejścia w grupę: udawaj głupszą niż jesteś, potem możesz tylko pozytywnie zaskakiwać.
  18. -O tak! Morfina i spirytus to świetne połączenie. Testowałam na szczurach i królikach, działa nieźle, tylko finał jest kiepski. Ale doceniam inicjatywę Franz, przetestujemy na zombie. - zachichotała, puszczając mimo uszu ostatnią uwagę Rexa. Rex. Dziwna ksywka. Czy jak powiem do niego "Ty" to stanie się T-rexem? Po chwili jednak mężczyzna odezwał się ponownie. - Ja? - zamrugała w odpowiedzi dziewczyna - Ja jestem zwykłą studentką biochemii, niestety wykładowcy nie pozwalają nam prowadzić badań na ludziach. - powiedziała Hayat udając zawiedzioną. - Chyba, że pytasz o zombie, to zdarzało się do nich postrzelać z murów. Dziwne istoty, strasznie ciężko wziąć je żywcem. A szkoda, to by dopiero były eksperymenty! - dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do siedzącego Rexa, nachylając się na wysokość jego twarzy. - A co? Chcesz nas zaszczycić historią o tym jak bardzo wojna zniszczyły ci psychikę? Masz flashbacki? Budzisz się w nocy z krzykiem? Mam zaoczny dyplom z psychologii, zawsze możemy pogadać. Mój wujek Sadeq zawsze mówił że dialog jest kluczem do samozadowolenia. - powiedziała Hayat, po czym się wyprostowała, zarzucając zapleciony warkocz na plecy.
  19. - Jak wolisz Franz. Chciałam tylko rozruszać atmosferę. - westchnęła dziewczyna siadając po turecku na znienawidzonej pryczy. Hayat była w dobrym nastroju, a panującą atmosfera zdawała się chcieć jej ten nastrój zepsuć wszechobecną nudą za wszelką cenę. Może powinnam pójść do tego klubu z nimi? Alkoholu nie piję, ale zawsze jakieś zajęcie. Jestem gotowa się założyć, że Zero i Czwórka się nie nudzą. Z terrorystami to zawsze ciekawiej, aż zatęskniłam za Teheranem. Dziewczyna popatrzyła na milczących mężczyzn, którzy byli w tym samym pomieszczeniu co ona i Franz. - Naprawdę chcecie siedzieć cicho przez cały czas? To już zombie bywają bardziej wylewne w dyskusji.
  20. Hayat zaśmiała się pod nosem słysząc fragment o odgłosach godowych. Nie zwracając uwagi na żołnierza zawyła udając wilka. Czasami męczyło ją to, że ludzie zbyt poważnie podchodzą do wszystkiego. "Zamiast pogadać, poszydzić, to nieee... wszystko sztywne jak w prywatnej szkole, masakra." Dziewczyna usiadła na łóżku chcąc dać chwilę wytchnienia swoim plecom. -Powiedz to Zero w twarz panie Mądry. - powiedziała do Franza naśladując głos żołnierza, po czym zwróciła się do reszty - Skoro mamy spędzić ze sobą trochę czasu, proponuję się lepiej poznać. Tak w ramach podtrzymania morale w zespole.
  21. - Ja podziękuję za bycie terrorystą. W moim kręgu kulturowym to kiedyś było bardzo modne zajęcie. - Hayat uśmiechnęła się przepraszająco gdy Zero i Czwórka opuszczali pomieszczenie. Gdy wyszli zwróciła się do reszty drużyny. Dziewczyna dla zabicia czasu zabrała się za zaplatanie warkocza. - Nie uważacie, że te ich numery to dziwny pomysł? No bo na przykład, co jak ktoś będzie lepszym terrorystą niż Zero? Dostaje numer "minus jeden" czy przejmuje jego Zero? W ogóle jak to działa? Jest w internecie jakiś "ranking najlepszych terrorystów" w którym można głosować? - spytała zakończywszy sprawę warkocza i położyła się na łóżku. "Na proroka, na pewno nie będę tęsknić za tym łóżkiem." Wysłane z mojego Moto G (4) przy użyciu Tapatalka
  22. - Kłaniam się starym. - odparła z krótkim uśmiechem Hayat siadając na łóżku. "No, do najwygodniejszych to ono nie należy." - stwierdziła w myślach. - "Ale to nawet lepiej. Przynajmniej kiedy będę spać gdzieś w buszu i pomyślę o ostatniej nocy na normalnym łóżku, to nie będę miała za czym tęsknić." Dziewczyna położyła obok siebie swój plecak ważąc w dłoni jego ciężar. Wszystko czego potrzebowała znajdowało się w środku, włącznie z odpowiednim na taką wyprawę ubraniem - w tym momencie spojrzała na swoje jeansy i luźny, przewiewny, sweter. "Akurat was, będzie mi brakować cholernie." W końcu - tak jakby nagle sobie o nich przypominając - zetknęła na dwójkę mężczyzn w pokoju. Poczciwy Franz rzeczywiście dotrzymał słowa i wyruszył na tę misję razem z nią. Jej wzrok zatrzymał się na "witaczu". - Jesteś Zero, prawda? Dość oryginalna ksywka. Tak się tylko zastanawiam, skoro jest zero i four, to gdzie podziała się jedynka, dwójka i trójka? Też dostaniemy jakieś numery? Jak tak to chcę ósemkę, zawsze lubiłam ósemki. - powiedziała wesoło dziewczyna, poprawiając przy tym okulary - Ach, no tak. Zapomniałam się przedstawić. Hayat Gilani.
  23. Imię i nazwisko: Hayat Gilani Wiek: 21 lat Płeć: żeńska Wygląd: Tak z 170cm wzrostu, reszta poniżej Ekwipunek: Dwa rewolwery Taurus Raging Bull, klucz francuski, kusza mechaniczna (coś w tym guście ), pojemny plecak, kilkanaście sterylnych probówek, podstawowe przyrządy chemiczne, maska gazowa. + (w zależności od tego czy technologia pozwala, jak nie to pomiń) Niewielki komputer umożliwiający analizę pobranych próbek. Charakter: Dowcipna, sarkastyczna, lekko zamyślona, od dzieciństwa pasjonatka chemii i biologii, poza tym całkiem miła dziewczyna. Powód dołączenia do grupy: Poza rzecz jasna ratowaniem ludzkości, Hayat chce przeprowadzić prywatne badania i obserwacje zombie w środowisku "naturalnym".
×
×
  • Utwórz nowe...