-
Zawartość
206 -
Rejestracja
Wszystko napisane przez karlik
-
- 676 odpowiedzi
-
- 4
-
- twilight sparkle
- galeria
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Nie wyczekiwałam jakoś szczególnie na ten odcinek, więc spokojnie poczekałam sobie na wersję HD, nie spodziewając się wiele, ale okazał się on całkiem miłym zakończeniem sezonu. Tym razem na misję wysłano Twilight i RD, za którymi z osobna nie przepadam, jednak jako duet wypadły wyjątkowo dobrze. Właściwie oddano ich charaktery i różnice pomiędzy nimi, do niczego nie mogę się przyczepić. Jednak odcinek skupiał się raczej na nowych postaciach, do których mam mieszane uczucia. Sky był strasznie irytujący. Rozumiem, że taki właśnie miał być, ale to najbardziej wkurzająca postać od czasu brata Fluttershy... Część można wybaczyć ze względu na nieco trudne dzieciństwo, ale to nie usprawiedliwia go całkowicie. Po cichu liczyłam, że skończy się tak, że jego nie przyjmą, ale to nie byłoby w stylu tego serialu. Za to Vapor bardzo polubiłam, zarówno z charakteru, nie obraziłabym się, gdyby kiedyś jeszcze wróciła. Daję 7,5/10, nic szczególnego, ale jednak miłe zaskoczenie.
-
Odcinek może i był zapychaczem, ale jak dla mnie bardzo dobrym zapychaczem. Po prostu uwielbiam momenty w serialach, filmach i książkach, kiedy powraca się do przeszłości i pokazuje się, co działo się ileśtam lat wcześniej. Odcinek więc już na wstępie miał u mnie plusa za pomysł i formę jednej długiej retrospekcji, których dotąd w serialu było niewiele. Zobaczyliśmy wiele znanych postaci młodszych o parę lat, w tym oczywiście AJ i Big Maca jako nastolatków (czyli jednak kuce nie zmieniają się magicznie ze źrebaków w dorosłych ). Okazało się, że Applejack już od dawna zajmuje się rodzinnymi interesami, a Big Mac był niezłym gadułą, no i już wiemy, czemu teraz tak niewiele mówi. Może się to wydawać lekko naciągane, ale przecież nie było powiedziane, że ta przemiana zaszła w nim tak nagle, być może pracował latami, żeby dojść do obecnego poziomu milczenia. Zastanawiająca jest tylko kwestia Apple Bloom, której tu w ogóle nie było. Osobiście dla mnie dziwne było już to, że nie pojawiła się w opowieści AJ o ty, jak zdobyła CM, ale tutaj to już kompletnie nie ma sensu. Ile lat temu mogło to być, z 10, może 12? (zakładając, że kucyki liczą je tak jak ludzie). Właśnie tyle ma AB. Jest to tym bardziej dziwne, że nie ma też ich rodziców (a naprawdę liczyłam, że w końcu się pojawią!) i wygląda to tak, jakby nie było ich już od bardzo dawna. Może w sezonie siódmym wreszcie czegoś się dowiemy, bo ileż można to odkładać? Pomijając ten brak logiki, odcinek bardzo mi się podobał, więc daję 8/10. Tych bliźniaczek jakoś nie zauważyłam przy oglądaniu, więc dzięki za zwrócenie uwagi. Ktoś z animatorów chyba lubi Lśnienie, bo to już co najmniej drugie nawiązanie w tym serialu.
-
Widzę, że odcinek zbiera trochę negatywnych ocen, ale dla mnie był genialny. Nie idealny, ale i tak - nie lubię tego określenia, ale tu pasuje - epicki. Zaczęło się... dziwnie zwyczajnie, zupełnie nie jak finał, dopiero potem się rozkręciło. Na początek pojawiła się Derpy, w mało znaczącej roli, ale zawsze miło ją widzieć. A później jeszcze Luna! W serialu nie zawsze wypada dobrze, ale tu była idealna. Przyszło mi do głowy, że mogłaby być mentorką Starlight, jak kiedyś Celestie dla Twilight, ale przecież Twalot jest jej nauczycielką, trochę szkoda. Później Glim wybrała się do swojej wioski, oczywiście z Trixie - a reakcja Twilight była po prostu bezcenna. Jej dawni znajomi okazali się dość... dziwni. Na tyle dziwni, że przez jakiś czas zastanawiałam się, czy oni też czasem nie są podmieńcami, ale jednak nie. Pewnie to zniewolenie tak na nich wpłynęło, że są , jakby to delikatnie ująć, lekko nierozgarnięci, jak kryształowe kucyki, ale z drugiej strony pod koniec otwarcia piątego sezonu zachowywali się raczej normalnie, więc nie wiem, co im nagle odbiło. Zupełnie, jakby nie radzili sobie z byciem całkowicie wolnymi i trochę chcieli, żeby Starlight podjęła za nich kilka decyzji. A ona poczuła się przez to strasznie nieswojo. I tak z trudem przezwyciężyła lęk przed zwykłym spotkaniem i zabawą z nimi, bo jest nieco aspołeczna, a oni wystraszyli ją jeszcze bardziej. Nic dziwnego, że rozrzuciła wszystkich na boki i uciekła. W Ponyville było już aż nadto oczywiste, że to podmieńce - że też nie nauczyły się jeszcze udawać innych bardziej naturalnie, dziwne, że Starlight nie domyśliła się szybciej. Zastanawia mnie, jak podmieńce w ogóle tak szybko porwały wszystkie najpotężniejsze kucyki w Equestrii? Mane6 z osobna nie mogą za dużo zrobić, więc to nie mogło być trudne, ale szkoda, że księżniczki znów okazały się bezużyteczne. Następnie Starlight zebrała drużynę, która okazała się zaskoczeniem. Wszyscy spodziewali się Trixie i Thoraxa, ale raczej większość myślała, że w sumie będzie to sześcioro bohaterów, jak Mane6. Osobiście obstawiałam, że Spike też będzie do nich należeć i trochę się zawiodłam, że go nie będzie. Za to pojawił się Discord, którego o dziwo chyba nikt tu nie oczekiwał, a pasował idealnie. To było urocze, jak przejął się porwaniem Fluttershy. Fluttercord to prawie kanon. A jego kłótnie z Trixie były po prostu genialne. W drugim odcinku atmosfera kompletnie się zmieniła. Można by powiedzieć, że była "niekucykowa", ale zdaje się, że finały już tak mają. Wreszcie zobaczyliśmy królestwo podmieńców, które wyglądało wspaniale. Tron pochłaniający magię to również ciekawa koncepcja, ciekawe, skąd Chrysalis go wzięła, i czy istnieją inne podobne przedmioty. Dzięki niemu finał był znacznie ciekawszy i obyło się bez strzelania promieniami z rogów, jak w sezonie czwartym, zamiast tego trzeba było kombinować. Ale jeśli komuś nie pasowało, że było trochę strasznie, mrocznie i brutalnie, to za to sama końcówka była, cóż, słodka i prosta. Może zbyt prosta, ale to właśnie jest jak najbardziej w stylu kucyków. Przemiana podmieńców wydawała się nieco za szybka, ale one od dawna wykonywały rozkazy Chrysalis i nie myślały samodzielnie, więc prawdopodobnie po prostu podświadomie podporządkowały się nowemu przywódcy. Ale... co oni zrobili Thoraxowi? Był taki słodki, a zrobili z niego jakiegoś fluorescencyjnego łosia z diamentową naroślą na klacie. Obawiałam się, że wszystkie tak będą wyglądać, ale nie jest aż tak źle, zależy od doboru kolorów. Przynajmniej nie mają rogów. Swoją drogą ciekawe, czy wygląd ich królestwa też się jakoś zmienił, nie zwróciłam uwagi, żeby je pokazali. A Chrysalis okazała się najmocniejszym antagonistą ze wszystkich, jako jedyna nie jest ani uwięziona, ani nawrócona. Przez moment już się bałam, że przyjmie ofertę Startlight, co było by zdecydowanie zbyt naiwne, ale nie. Już się nie mogę doczekać jej powrotu Zastanawia mnie, czy ona uważała, że to, co z nimi robi jest dla nich najlepsze, czy też wiedziała, co może się z nimi stać, gdy zaczną dzielić się miłością, ale bała się, że utraci nad nimi władzę? I czy ona też mogłaby się tak przemienić, czy dla niej to niemożliwe? To klątwa czy raczej stan przejściowy? Mam nadzieję, że kiedyś poznamy tę historię. Mane6 zostały tu całkowicie zepchnięte na drugi plan, nawet pod koniec, gdy zostały już uwolnione. Starlight miała swoje pięć minut, i bardzo dobrze. Ciekawe, czy tak już zostanie, czy też nadal będzie mieć tylko kilka odcinków na sezon? Mimo drobnych mankamentów, zdecydowałam się przyznać odcinkom 11/10, bo to był chyba najlepszy finał w całym serialu. Chętnie obejrzę ponownie przy oficjalnej premierze, gdy będzie już w lepszej jakości. Pozostaje tylko czekać na sezon 7... ach, i na odcinek 24!
-
W sumie przyjemnie się oglądało. Ciekawie się patrzyło na tak różne wersje tej samej historii, fajnie wypadli też Spike i Twilight w roli komentujących i składających wszystko do kupy. Było całkiem zabawnie, kilka nawiązań, animatorzy też się popisali - pojawiły różnorodne tła, oczywiście miny czy chociażby różne stroje postaci. Ale jak się trochę zastanowić nad logiką, to już jest gorzej. O ile Pinkie Pie czy Rarity faktycznie mogą mieć skłonność do "lekkiego" koloryzowania historii, to AJ ponoć jest elementem szczerości i jeszcze ze dwa odcinki temu twierdzono, że "nigdy nie kłamie". Chociaż w sumie trudno powiedzieć, czy faktycznie kłamały, bo zdawały się święcie przekonane, że mówią prawdę. Może i każda ma inny punkt widzenia, to oczywiste, ale tutaj to były trzy zupełnie różne historie. Rozczarowało mnie też to, że ostatecznie nie pokazano tej prawdziwej wersji i nie dowiedzieliśmy się, co tam faktycznie się wydarzyło. Morał niby oczywisty i zbyt prosty, ale w sumie często zdarza się, że takich oczywistych rzeczy nie dostrzegamy, co rodzi niepotrzebne konflikty, więc myślę, że to dobre i przydatne przesłanie. Było nieźle, ale bez szału, także oceniam na 7/10.
-
Szczerze, to miałam nadzieję, że jednak tego nie wyemitują, bo przez to sezon szybciej się skończy. Ale za to będzie dużo kucy naraz, coś za coś. Wolę poczekać i obejrzeć jutro lub pojutrze, dzielenie finału jest bez sensu. Trudno tylko omijać atakujące mnie wszędzie spoilery.
-
Odcinek był całkiem niezły, nieco gorszy od poprzednich, ale wciąż dobry. Przede wszystkim dzięki Starlight, która może i nie jest moją ulubioną postacią, ale niby miała być jedną z głównych postaci itd., a w tym sezonie pojawiła się chyba dopiero drugi raz. Brakowało mi jej, bo jest tak kompletnie inna od Mane6 i wprowadziła do serialu fajny powiew świeżości. Podoba mi się też, że przewyższa Twi w magii, bez tego zrobiłaby się zbyt OP, a tak ma konkurencję. Problem może i podobny do Lesson Zero, ale skoro teraz to Starlight się uczy, to czemu by nie? Zachowywała się w dość typowy dla siebie sposób, taki geniusz, który nie ma pojęcia o relacjach z ludźmi/kucykami i wykorzystuje mniej inteligentnych od siebie do swoich celów. Szczerze mówiąc, troszkę zdziwiła mnie końcówka, gdzie okazało się, że po prostu bała się porażki w tym wszystkim, myślałam, że chodzi o coś innego. Co do części komediowej, to według mnie było średnio, w tym sezonie były już naprawdę zabawne odcinki, a ten niekoniecznie do nich należy. Zachowanie głównych bohaterek może i bawiło na początku, jednak po jakimś czasie zrobiło się nudne. Ale AJ była świetna. Zastanawiałam się nad siódemką, ale za Starlight jest 8/10.
-
Nie spodziewałam się niczego specjalnego, jednak odcinek okazał się świetny. Przede wszystkim wreszcie nowe miasto! To było naprawdę potrzebne, Ponyville/Canterlot/Manehattan robią się powoli nudne. Na dodatek jest bardzo ładne i wyróżnia się spośród innych, oby jeszcze do niego wrócili. Nowe miejsce było też okazją do popisu animatorów i projektantów - pojawiło się mnóstwo nowych, ładnych postaci, aż szkoda, że większość pewnie już nie wróci. Jak już tu wspomniano, przyłożono się też do detali w tle (scena salonie gier jest genialna). I oczywiście jak zwykle nowe miny, szczególnie FS wyjątkowo się popisała. Pod względem wizualnym zdecydowanie najlepszy odcinek sezonu, a może i w całym serialu. Główne postacie zachowywały się jak najbardziej zgodnie ze swoim charakterem. Trochę mnie jednak rozśmieszyło mnie jednak to "You never lie!", AJ to nie Pinokio, może kłamać i parę razy jej się zdarzyło. Fluttershy była po prostu idealna i rozbroiła mnie jako Impossibly Rich, szczególnie z tym oszczędzaniem energii na mówieniu. Za Flimem i Flamem i odcinkami z ich udziałem nie przepadam, ale ich tu powrót wyszedł całkiem nieźle, prawdopodobnie dlatego że nie grali tu głównych skrzypiec, byli tylko jednym z wielu problemów. Tym razem działali po jasnej stronie mocy, choć na końcu okazało się, że i tak pozostali sobą, i dobrze. Ale epizod miał też swoje wady, przede wszystkim był trochę (bardzo) przewidywalny. Na początku było w porządku, ale gdy pojawiły się problemy, wiadomo było, kto za tym stoi, oczywiście ten bogaty musiał być tym złym, i musiał pod koniec wygłosić swój zły monolog, żeby mogli go nagrać i zdemaskować. Ale cóż, po MLP raczej nie spodziewam się skomplikowanej i zaskakującej fabuły. Podsumowując, znowu dobry odcinek, i znowu 9/10.
-
Polski dubbing nie jest zły, ale w tamten dzień akurat o nim zapomniałam, a potem stwierdziłam, że wytrzymam i tak dla zasady już poczekam do soboty. Ale przyjemna jest sama świadomość, że byliśmy pierwsi. Odcinek był bardzo dobry. Pomysł ciekawy, a CMC są dużo mniej wkurzające, odkąd mają znaczki. Gabby to urocza postać, bardzo ładna i z fajnym charakterem. O dziwo jej piskliwy głosik i ciągłe podekscytowanie też było raczej słodkie, niż denerwujące. I miło, że nie wzięła się znikąd, tylko nawiązano do starszych odcinków. Piosenka również wypadła całkiem nieźle - zarówno po angielsku, jak i po polsku, jednak w tym sezonie było już kilka lepszych. Fajna była też ta rodzinka na początku, Twilight zachowująca się jak dawniej, no i już za sam tytuł odcinka też daję plusa. Zakończenie było satysfakcjonujące, pokazali, że znaczki to tylko... no, znaczki, i że bez nich też można mieć talent. A Gabby ma naprawdę ciekawe przeznaczenie, niepolegające na niczym konkretnym jak u większości kucyków, tylko po prostu pomaga innym, urocze. Mocne 9/10 się należy.
-
Orły Mórz [NZ] [Comedy] [Human] [Adventure] [Violence] [Mature]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Od razu mówię, że przeczytałam tylko prolog, więc nie wiem, czy w dalszej części coś jest poprawione lub wyjaśnione. Sam pomysł na fanfik o piratach jest całkiem ciekawy, osobiście jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Niestety z kolei fanfików o ludziach trafiających do Equestrii jest aż za dużo (szczególnie o Bronies trafiających do Equestrii), a tu nie zostało to rozwiązane jakoś szczególnie oryginalnie. Akcja dzieje się zdecydowanie zbyt szybko, co jest dość częstym błędem. Rozumiem, że chciałbyś już przejść do najważniejszych wydarzeń, ale trzeba też poświęcić czas na początek, przedstawić porządnie bohaterów, zbudować klimat, dać dużo opisów i powoli rozwijać wydarzenia, żeby dało się w tym połapać. Przez ten pośpiech wszystko jest też mało przekonujące. Płyną sobie i płyną (niezbyt wiadomo skąd i w jakim celu), i nagle PUF, są w innym wymiarze? I nie są tym jakoś szczególnie zdziwieni, i natychmiast dogadują się z jego mieszkańcami? Ze stroną techniczną opowiadania też jest kiepsko. Są błędy językowe i ortograficzne, ale przede wszystkim całe mnóstwo interpunkcyjnych. Zdania są krótkie, a i tak więcej w nich przecinków brakuje, niż jest... Dobrze, żebyś coś poczytał na ten temat, ale pozwolę sobie przytoczyć podstawy (chyba gdzieś to już pisałam ostatnio?). Przecinkami oddzielamy: - zdania składowe w zdaniu złożonym, czyli części zdania zawierające orzeczenie; chyba że oddzielone są spójnikami i, oraz, lub, albo, czy, bądź, ni, ani - imiesłowy (np. czytając, przeczytawszy) - wyliczenia Wspomnę też, że liczebniki w opowiadaniach powinno się pisać słownie, nie liczbą. Przydałoby się też zmienić to -- w dialogach na półpauzy (–). A przynajmniej zacząć tak pisać od kolejnego rozdziału - chyba już lepiej zacząć pisać poprawnie od połowy, niż mieć całość błędnie, ale rób jak wolisz. Także podsumowując, prolog wymaga dopracowania. To jest wizytówka twojego fanfika - może wciągnąć czytelnika lub całkowicie go zniechęcić. Ćwicz pisanie, może napisz coś krótszego w ramach praktyki - trening czyni mistrza. Życzę powodzenia i liczę, że jakoś pomogłam. -
Masz rację, bo Tirek pochłaniał też magię pegazów i one nie mogły potem latać. Także akurat to zostało wyjaśnione.
-
Jak dla mnie odcinek był bardzo dobry. Fajnie, że pojawił się nowy sport, w dodatku przypominający Quidditcha. Kucyki chyba nie miały dotąd takiej swojej własnej dyscypliny, więc miło, że coś takiego wprowadzili, widać, że jest dobrze przemyślane i naprawdę fajnie to wyszło. Liczę, że w przyszłości jeszcze powrócą do tego motywu. Dobrym pomysłem było też to, że to nie Applejack i Rainbow okazały się najlepsze, tylko Pinkie I Fluttershy. I dobrze, że jako trzeciego członka drużyny nie wprowadzono nowej postaci, tylko wzięli Snailsa, który wypadł tu świetnie. Ogólnie charaktery postaci były dobrze oddane, nikt nie zachowywał się niezgodnie ze swoją osobowością. AJ i RD były irytujące, owszem, ale w odpowiedni dla nich sposób. Pinkie była Pinkie, Fluttershy była Fluttershy. Miała ten swój wybuch, ale ja lubię, jak jest czasami troszkę wredna. Sam problem był całkiem ciekawy i miło, że AJ i RD same go dostrzegły, doszły do rozwiązania i przyznały się do winy. Mnie dziwne miny nigdy się nie znudzą i nie wydaje mi się, żeby się zbytnio na nich skupiali. A Pinkie w kitkach jest urocza. Nie ma się do czego przyczepić, więc 9/10, co mi tam.
-
Na to akurat jest proste wytłumaczenie: to jest Pinkie. Ona może prawie wszystko. Może to jest jakoś tak skonstruowane, że wydawany dźwięk zależy od stopnia nacisku czy coś w tym rodzaju? Naciskasz lekko - jest jeden, naciskasz mocniej i jest inny? Kucyki mają w sumie dość chwytne kopytka, więc raczej nie potrzebują nic więcej. Mnie zastanawia, jak kuce się ubierają, tym bardziej, że głowy mają spore, a na ich ubraniach nie widać żadnych zamków...
-
Przeczytane. Muszę przyznać, że całkiem nieźle ci to wyszło, szczególnie jak na debiut. Bardzo jestem ciekawa twoich kolejnych opowiadań i z pewnością przeczytam, jeśli jeszcze coś stworzysz. Zacznijmy od strony technicznej. Dobrze, że przeniosłeś to do dokumentu Google, ale lepiej wyłącz opcję edycji, ewentualnie zostaw sugerowanie, bo ktoś ci jeszcze nawypisuje tam jakichś głupot. Osobiście skorzystałam z tego do poprawienia przecinków i dialogów, mam nadzieję, że się nie obrazisz, że tak bez pytania. Ale mając możliwość, nie mogłam tak tego zostawić. Błędów interpunkcyjnych niestety było sporo. Przede wszystkim pamiętaj, że przecinkami oddziela się wtrącenia i zwroty do adresata wypowiedzi (np. "Och, tutaj jesteś, Discordzie), imiesłowy przysłówkowe (szukając, patrząc, skończywszy itp.) i zdania składowe w zdaniu złożonym, chyba że oddzielone są spójnikami i, oraz, albo, lub, bądź, czy, ni, ani (przynajmniej tak jest w znacznej większości przypadków). Właśnie brak przecinków w niektórych miejscach, a czasami zbędne przecinki były najczęściej powtarzającymi się błędami, natomiast błędów ortograficznych czy językowych nie znalazłam chyba w ogóle. Na powtarzające się czasowniki w dialogach ktoś ci już zwrócił uwagę, więc nie będę tego powtarzać, zauważyłam jednak, że powtarzasz też pewne dziwne zamienniki imion postaci. Nie mówię, że określenia takie jak Duch Chaosu czy Powierniczki są złe, ale trochę ich nadużywasz, a naprawdę jest sporo innych. Ale smokowiec... skąd to w ogóle wziąłeś? Strasznie dziwnie to brzmi i niezbyt tu pasuje. Fabuła całkiem, całkiem, dość prosta, ale całkiem wciągająca, momentami potrafi zaskoczyć. Fajnie, że dałeś tyle opisów uczuć i przemyśleń, to bardzo wzbogaca tekst, ale momentami to ciągnie się trochę za długo - szczególnie widać to w prologu, później jest lepiej. Całkiem nieźle wyszły ci też opisy walk. Postacie takie jak Fluttershy, Twilight, Spike czy Luna oddane są bardzo dobrze, ich zachowanie jest bardzo zbliżone do serialowego. Przyczepię się natomiast do Discorda. Rozumiem, że masz trochę inną wizję, ale nie pasuje mi do niego bycie całkowicie zuym, obrzydliwe morderstwa i plany zniszczenia Equestrii, brakowało mu też porządnej motywacji. Nawet, gdy przyłączył się do Tireka, chodziło mu raczej o swobodne sianie chaosu, a tu jest raczej okrutny niż chaotyczny. Wydaje mi się też, że trochę namieszałeś z jego mocami - serio może tworzyć nowe wymiary, a miał problem z głupią zmianą kształtu? I jak to nie może się zmieniać w alicorny? Przemiana Celestii też wypadła raczej dziwnie - nie sądzę, żeby naprawdę tak łatwo straciła panowanie nad sobą. Było też parę momentów, w których pewne postacie zachowały się po prostu głupio, naiwnie i bez sensu: - Fluttershy nie ufała Discordowi (nawiasem mówiąc, fajnie, że nie okazała się kompletnie naiwną idiotką), ale mimo to powierzyła mu ten list i miała nadzieję, że go nie przeczyta - Chrysalis też mu niby nie ufała, ale dość łatwo oddała mu większość swojej mocy... - Celestia na końcu spokojnie ucinała sobie z nim pogawędkę, wiedząc, że może ją w każdej chwili zaatakować - nie lepiej byłoby go uwięzić czy coś? Rozumiem, że mogła go z łatwością pokonać, ale po co narażać się na atak? Ale chyba najsłabszą stroną tego opowiadania jest niestety zakończenie. Rozumiem, że nie lubisz Shining Armora, ale żeby zaraz go skracać o głowę? Był pod wpływem Discorda, Celestia by chyba zrozumiała. Nie jego wina, że jest idiotą. I Blueblood? Serio? Sam sposób opowiedzenia zakończenia z perspektywy tamtego kucyka był całkiem ciekawy, ale niewiele prawie nic nie zostało w ten sposób wyjaśnione. Także mogło być lepiej, ale jednak jest dobrze. Pisz dalej, bo masz pewne zdolności i spory potencjał. Życzę powodzenia!
-
Witaj, obyś została z nami jak najdłużej! Dobrze, że się przełamałaś, pocieszę cię, że też miałam z tym problem, ale było warto. Widzę, że już cię trochę wymęczyli z pytaniami, ale ode mnie jeszcze kilka. 1. Jakie są twoje ulubione książki? 2. Czytasz fanfiki? 3. Oglądałaś Zootopię/Zwierzogród? 4. Masz zwierzaka? 5. Z czym lubisz jeść naleśniki? 6. Jak zniosłaś powrót do szkoły? To tyle, życzę miłego pobytu. Masz przeuroczy avatar.
-
Bardzo dobry odcinek. Zawsze mam na to nadzieję przy odcinkach z Discordem i zwykle się rozczarowuję, jednak tem był chyba najlepszy od czasu The Return of Harmony. Wreszcie idealnie oddano charakter tej postaci i pozostałych również. Wszyscy zachowywali się swobodnie i naturalnie, nikt nie był irytujący. Był to też jeden z zabawniejszych odcinków w całym serialu. Rzadko faktycznie się śmieję przy oglądaniu, a tu ciągle. Odwrócona rzeczywistość, psychologia Fluttershy, ogon Celestii, wejście Discorda... długo by można wymieniać. Pomysł na przeniesienie gry do rzeczywistości był dobry, bardzo w stylu Discorda, i świetnie go zrealizowano. Świetnie to wyglądało, zarówno plansza, jak i postacie, zwłaszcza Pinkie i Rainbow. Dobrze, że dołączyły, głupio by było, jakby wszystkie sobie poszły. 9/10, do ścisłej czołówki się nie dostanie, ale i tak jeden z lepszych w sezonie.
-
Opis odcinka 22: W wolnym tłumaczeniu: Twilight musi odkryć prawdę na temat tego, co zdarzyło się podczas wycieczki łodzią AJ, Rarity i Pinkie Pie, ponieważ są ze sobą pokłócone i każda przedstawia inną wersję wydarzeń.
-
Świetny odcinek! Na coś takiego czekałam. Bardzo się cieszę, że w w tym sezonie Spike wreszcie przestał być idiotą - twórcom udało się naprawić tę postać po tym, jak ją psuli chyba gdzieś od trzeciego sezonu. Zaczynam go lubić, a odcinki z nim to ostatnio jedne z lepszych. Ale najważniejszy był oczywiście podmieniec - wreszcie! Miło, że pokazano go od zupełnie innej strony, naprawdę go polubiłam. Jedyne, co mi się nie podoba, to jego imię - Thorax? Dla mnie zawsze będzie Pszemkiem. Przy okazji dowiedzieliśmy się sporo o podmieńcach - o wyglądzie ich gniazda, ich narodzinach (małe są takie urocze ), że mogą zmieniać się w obiekty nieożywione i niekoniecznie istniejące kucyki. Mam nadzieję, że jeszcze je w tym sezonie zobaczymy i że faktycznie się zmienią - to byłby dobry materiał na finał. Ogólnie lubie Kryształowe Imperium i kryształowe kucyki, bo są po prostu ładne i mają dużo elementów z antyku. Choć zaczynam odnosić wrażenie, że są takie trochę... mało inteligentne? Ale praktycznie nie żyły przez tysiąc lat, więc można im to wybaczyć. Wreszcie pojawiła się też Starlight, której ostatnio było niewiele. Niby miała być jedną z głównych postaci, a wszędzie jest pomijana, liczę, że to się zmieni. Pierwsza piosenka Spika (tę poprzednią lepiej przemilczeć) również wypadła świetnie - jedna z lepszych w tym sezonie i chyba dołączy do moich ulubionych. Odcinek ma też piękne przesłanie o tolerancji, akceptacji i nieocenianiu po pozorach. Jest też bardzo prawdziwy i pokazuje, że kucyki nie są zawsze takie miłe i tolerancyjne, a życie w Equestrii nie dla każdego jest kolorowe. Co tu więcej mówić - wspaniały odcinek. Mądry, uroczy i wzruszający. Zdecydowanie zasługuje na 10/10, więcej takich!