Skocz do zawartości

Arroyo

Brony
  • Zawartość

    114
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Arroyo

  1. Przepraszam za długi zastój w tworzeniu nowych rysunków. Postaram się, aby nowe prace pojawiały się częściej. W zamian dzisiaj pokażę aż trzy rysunki. Na początek, pamiętacie szkice CMC (ten i ten post)? Obiecałem że narysuję je jeszcze raz, ale w kolorze. No i proszę: Apple Bloom: http://fav.me/d5u7o1l Scootaloo: http://fav.me/d5u7o7n Sweetie Belle: http://fav.me/d5u7ob1 Najbardziej jestem zadowolony z tej ostatniej pracy, czyli właśnie Sweetie Belle. Z kolei Apple Bloom wygląda, jakby miała zeza, do tego kolor jest zbyt intensywny. Szczególnie proszę o porównanie tych nowych rysunków z poprzednimi szkicami i oceny, czy idę w dobrą, czy złą stronę . Czekam na Wasze opinie i krytykę.
  2. I nie jest inaczej . Masz zdolności, czekam na kolejne prace.
  3. Mi najbardziej spodobała się ta praca. Styl nie mój, ale ładnie wykonana i pomysłowa. Oby tak dalej .
  4. Miałem spore wątpliwości co do tego odcinka. Jak chyba każdy, martwiłem się że postać Discorda zostanie zepsuta. Jeżeli postać świetnego antagonisty zostaje pokonana, to przywracanie jej na siłę jest ryzykownym posunięciem. Po pierwsze, trzeba jakoś wyjaśnić powrót. A twórcy tworząc odcinek The Return of Harmony nie pomyśleli żeby później pana chaosu przywrócić i nie zostawili sobie żadnej 'furtki'. A w takim wypadku powrót może być naiwny i naciągany. Po drugie, sam pomysł na odcinek: Discord powraca i ma zostać tym dobrym. No to pomyślałem, katastrofa. Bo jeżeli epizod jakiejś naprawdę dobrej postaci zostaje zakończony, to usilne odgrzewanie kotleta może nie wyjść na dobre. No chyba że twórcy przewidzieliby jego powrót i zostawiliby sobie furtkę na koniec The Return of Harmony, czego jednak nie zrobili. Zabierając się do oglądania Keep Calm and Flutter On spodziewałem się: a) Co najwyżej przeciętnego odcinka. W jakiś naciągany sposób Discord powraca do życia. Mane 6 zostaje wezwane, aby go pokonać. Fluttershy jednak chce dać mu szansę. Pomimo początkowego sprzeciwu reszty przyjaciółek, żółta klacz grzecznie prosi, żeby pan chaosu przestał niszczyć wszystko dookoła. Ten się wzrusza i Discord zostaje przyjacielem głównej szóstki. Wszyscy żyją długo i szczęśliwie. b) Genialnego epizodu z masą nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Król Sombra powrócił i za pomocą swojej potężnej czarnej magii ożywia naszego antybohatera, aby wspólnie obalić rządy Celestii. Fluttershy chce jednak dać mu szansę na zrehabilitowanie. Po wielu bezskutecznych próbach, rozumie że jest to niemożliwe, a jedynym sposobem na przywrócenie Equestrii ładu jest ostateczne pokonanie Discorda. Z ciężkim sercem używa Element Harmonii. Discord zostaje pokonany na zawsze. Fluttershy uczy się, że nie każdego można przekonać miłym słowem. I zgadnijcie co. Myślałem, że zobaczę opcję a). A jednak tak się nie stało. Nie taki przewidywalny. Myślałem, że albo Discord powróci do życia za sprawą Króla Sombry (jeżeli sezon III miałby być jedną historią), albo wymyślą jakieś naiwne rozwiązanie jego powrotu. Ale nigdy bym nie zgadł, że same Mane 6 miałoby go ożywić. Samo przywiezienie Discorda mogłoby być jednak lepsze. Bo wygląda to tak: Celestia przylatuje na polankę, zrzuca przesyłkę mówiąc 'przeciągnijcie go na dobrą stronę mocy, trzymam kopytka, pa!' i odlatuje. Po pierwsze, powinni mieć większą obstawę, a do odprawy (której notabene też zabrakło) powinno dojść w lepszym miejscu (strzeżone ogrody pałacu, skąd później 'grupa eskrotowa' przeniosłaby 'przesyłkę' do 'punktu zrzutu') <- ale dzisiaj jadę sarkazmem Królewski Szczyt Equestrii? Czyżby coś było na rzeczy? A może krajowi kuców zagraża jakieś niebezpieczeństwo? Może pomysł na nawrócenie Discorda zapadł w czasie tego szczytu, co wyjaśniałoby cały ten nieład i pośpiech? Jeżeli tak jest, to moje narzekania z poprzedniego akapitu są właściwie zaletą. Tylko jak bardzo ma być potężna ta siła co miałaby zaatakować tę krainę, że Księżniczka jest tak zdesperowana, że szuka wsparcia nawet wśród dotychczasowych wrogów? <- Conspiracy Arroyo Z kolei ponarzekam na zachowanie kucyków względem Księżniczki Celestii. Ktoś już wspominał, że Twilight nigdy nie była jej ślepo posłuszna i nie zawsze się z nią zgadzała. Ale tutaj główna szóstka wyjątkowo przesadziła ze swoim nastawieniem do władczyni słońca. A Fluttershy i Applejack nawet nie raczyły przyjść na czas. Sporoą zaletą odcinka jest jego spójność. Sensowne dialogi. Z jednej strony Twilight nie chce zamieniać naszego antybohatera w kamień aby nie zawieść Księżniczki, z drugiej Discord o tym doskonale wie, co wykorzystuje z premedytacją. Ogólnie, wbrew temu czego się spodziewałem, odcinek jest całkiem spójny i logiczny. Wiele osób narzekało, że Discord nie wykorzystał swojego potencjału i nie zrobił rozróby na skalę The Return of Harmony. Jednak jest to całkowicie uzasadnione i logiczne, gdyż był pod ścianą. Niektórzy uważali za naiwne to, że pomimo tego że Celestia rzuciła czar, Discord mógł pozbyć się z magicznej księgi strony, na której było reformujące zaklęcie. Nie zauważyłem w tym niczego głupiego, czy nieprzemyślanego - Celestia rzuciła zaklęcie chroniące na Elementy, o księgach nic nie wspominała. Nie zdziwiłbym się, gdyby zrobiła to celowo, żeby fioletowy jednorożec nie mógł zmienić pana chaosu magią. Kucyki stosują środki bezpieczeństwa w postaci przygotowanych Elementów Harmonii. Niby szczegół, ale dobrze że twórcy nie zapomnieli o fakcie, jak wiele szkód może wyrządzić Discord. Rysą na tej sensowności i spójności są umowa pomiędzy Fluttershy i Discordem. Skoro on nie dotrzymał swojej części, to czemu ona nie użyła swojego elementu? Przyczepię się również do sposobu w jaki żółta pegaz 'zagięła' Discorda. Najpierw mówi twardo i sensownie, że nie obchodzi go utrata przyjaciółki, gdyż jest wolny. Po czym nagle zmiękł... Można to było naprawdę zrobić lepiej. Ktoś chyba nawet sugerował scenę, gdzie Fluttershy zgodziłaby się na jazdę na łyżwach, po czym przez lekkomyślność antybohatera groziłoby jej niebezpieczeństwo. Ten by zrozumiał, że naraził przyjaciółkę przez swoją żądzę chaosu i opamiętałby się. Jestem jednak pewien, że winą jest ograniczony czas. Gdyby tylko twórcy pokusili się o dwuczęściową historię... Kolejnym plusem jest humor. To co mówi i robi Discord jest świetne. Po czym najazd na zdemolowany, obracający się w powietrzu dom. Takich zabawnych scen w odcinku jest mnogość i nie będę ich wszystkich wymieniał. Nawet dla samego humoru warto obejrzeć jeszcze raz. Jeszcze wspomnę o zabawnej grze słów podczas kolacji. Mianowicie, Twilight obserwuje dzbanek w kształcie ryby, po czym mówi 'There's something fishy going on'. Łapiecie? Fish - ryba, sformułowanie something fishy going on - dzieje się coś podejrzanego. Po czym zostaje oblana przez 'fishy fish' ;p. 'Friendship Is Magic' wypowiedziane przez Discorda. Bezcenne. Świetne animacje. Już ktoś wspominał, że są wyjątkowo płynne. Spójrzcie jeszcze raz na ten moment, gdzie Discord leży na kanapie i wszystko dookoła się obraca i wszystko spada. Naprawdę, ładnie to wygląda. Dwie historie w jednym odcinku. Główna o Discordzie, druga, pomniejsza o bobrach. Ta druga właściwie jest tylko takim dopełnieniem do całości, ale miło że jest. Plusy: - Fabuła, możemy oczekiwać na jakiś ciekawy zwrot akcji - Postać Discorda nie została zepsuta, co przy założeniach tego odcinka wydawałoby się niemożliwe - Humor - Sensowny i logiczny - Dwie historie w jednej (chociaż motyw z bobrami jest tylko tłem, to jednak dobrze że jest) - Całkiem ładne animacje Minusy: - KOŃCÓWKA WAT R U DOIN - Miejscami naciągany i naiwny - Byłby o wiele lepszy rozłożony na dwa epizody Podsumowując, odcinek Keep Calm and Flutter On jest całkiem udanym epizodem. Początkowo martwiłem się, że postać Discorda na siłę odkopana zostanie zepsuta, a jest wręcz przeciwnie. Serial również na tym zyskał - jeżeli postacie mogą się zmieniać, to świadczy to o jego głębi. Fabuła również zapowiada się obiecująco: wygląda na to, że możemy spodziewać się jakiegoś ciekawego zwrotu akcji. Największa wada odcinka polega na tym, że jest jednoczęściowy. Nawet zakończenie uszłoby, jeżeli resjocjalizacja uosobienia chaosu nie nastała tak gwałtownie. Przy dwóch odcinkach zakończenie można byłoby rozciągnąć, dzięki czemu nie byłoby takie naiwne. Jeszcze coś na koniec: Moim zdaniem, odcinek zły nie był, ale masz rację, założenie było dosyć ryzykowne. Twórcy również nie kierują się pod małe dziewczynki, a wręcz przeciwnie, pod nas. Spójrz na nawiązania do fanficów, memów... Tylko że ja tego nie zaliczam na plus. Przy dwóch pierwszych sezonach to fandom opierał się na kanonie. Teraz jest odwrotnie: twórcy wprowadzają w kanon to, co podpatrzą w fandomie. Zgodzę się za to z 'ogólną beznadziejnością sezonu trzeciego', który właśnie przez zbytnie uleganie fanom stracił poziom wyznaczony przez poprzednie sezony. I tu zaraz zostanę zlinczowany przez innych, bo przyznam Ci rację. Weźmy przykładowo takie Too Many Pinkie Pies, czy chociażby Spike at Your Service. Te odcinki nie miały żadnej głębi występującej w początkach serialu, dzięki której pokochaliśmy tę kreskówkę. Te epizody miały jedynie do zaoferowania dobre gagi, nic więcej. I czytam te komentarze, gdzie ludzie dają oceny powyżej skali, mówią żeby obejrzeć jeszcze z 10 razy itd. Dam Ci nawet punkt za tego posta i pewnie zaraz zostanę zhejcony przez 'userów mających inne zdanie'.
  5. Bez przesady. Wonderbolts Academy, Dragon Quest, The Mysterious Mare Do Well, czy Hearth's Warming Eve to całkiem dobre odcinki (aczkolwiek ten ostatni został różnie odebrany, ja jednak nie narzekam).
  6. Odcinek obejrzałem ponad 2 tygodnie temu. Posiadał jednak tyle absurdów, że musiałem go obejrzeć jeszcze raz, żeby je wszystkie zhejcić wymienić. Jako że niezbyt mi się chciało, to odkładałem to przez... Całe dwa tygodnie. Dobra, bez zbędnego gadania przejdę do rzeczy. Otóż zawiodłem się na tym odcinku. Szczególnie scenariuszu i fabule. Schemat jest oklepany, przewidywalny i nudny. Fabuła leży. Wcześniej jeżeli główne bohaterki walczyły już z jakimś monstrum, to zwykle był to temat główny odcinka. Tutaj antagoniści tworzą tło i nic o nich nie wiadomo. Co ciekawe, sądząc po tym, z jaką łatwością Applejack opowiada o tych stworzeniach reszcie, można wywnioskować że jest to znany gatunek. Ot, nic nadzwyczajnego. A mogli go owinąć jakąś tajemnicą, żeby był ciut ciekawszy dla widza. Poważnym problemem jest duża zdolność do przesady. 12 książek w jeden weekend? Wiem że Twilight lubi czytać, ale 12 grubych ksiąg na jeden weekend to zdecydowanie za dużo. Spike policzył 24 567 837 źbźbeł trawy w jedno popołudnie? Dodatkowo, miał ogromną ilość failów - oczywiście wypadki zdarzają się każdemu, ale czemu ten niemalże idealny i pomocny asystent musiał przez cały dzień rujnować czyjąś robotę? Spike'owa lista życiowych marzeń do spełnienia: 3 pozycje. Ich spełnienie zajęło mu 12 sekund. Nawet nie potrzebował wolnego, żeby się tym zająć. Nie można już chyba lepiej spłycić postaci. Wiele osób czepiało się już przejażdżki balonem. Po pierwsze, czemu balon Twilight zmienił właściciela? No chyba że w Equestrii jest jedna firma produkująca balony, która ma monopol na ten środek transportu. Przytrzymujące go liny dziwnie puściły, gdy Spike uderzył w pale (przy okazji, jak on mógł jej nie zauważyć?). Fizyka pozostawia wiele do życzenia. Wiem że nie jest to program naukowy, czy coś, ale jak balon utrzymujący 5 kucyków (Wonderbolts Academy) może zacząć spadać przy udźwigu jednego małego smoka? Ktoś tam sugerował o braku ciepłego powietrza, czy coś takiego. Nie będę się czepiał, nie znam się na tym. N-I-E-Z-D-A-R-N-O-Ś-Ć Spike'a. Najlepszy asystent o jakim Twilight mogłaby marzyć? Rozwala każdą robotę którą dostanie. Na dodatek jest strasznie upierdliwy. Obsesyjnie uczepił się potrzeby spłaty długu i nie daje innym żyć. Smoczy Kodeks wyssany z palca, żeby tylko usprawiedliwić jego obsesyjną chęć pomocy innym. O ile się nie mylę, jego życie było ratowane już co najmniej kilka razy wcześniej, więc skąd teraz taka nagła chęć odwdzięczenia? Chyba że odcinek chronologicznie był wcześniej i Spike nauczył się, że nie musi nikomu służyć przez wieczność za wybawienie z tarapatów, dlatego w poprzednich epizodach nie miał takiej obsesyjnej manii... Szczerze jednak wątpię, żeby twórcy wzięli to pod uwagę. Naiwność głównego bohatera tego odcinka. Najpierw Rarity, gdy mówi że miała spory lunch, po czym poprawiła to na śniadanie - nie zauważył, że jest zwyczajnie robiony w balona. Również nie domyślił się, że Applejack chciała go zwyczajnie spławić każąc mu liczyć źdżbła trawy. Odgrywana przez Mane 6 scenka w której Spike miał wyratować AJ z opresji była tak kiepska... AJ mówiąca, że kopytko utknęło między dwoma kamyczkami zanim zdążyła do nich podbiec, po czym specjalnie wkłada w nie nogę... Jak nasz asystent nie zauważył tego poziomu 'gdy aktorskiej'? Dobrze że przynajmniej po braku okropnego oddechu zorientował się, że wilk był kukłą bo nie wiem jak ogromnego facehoofa bym zrobił, gdyby dał się na to nabrać. Zachowanie Twilight. Ja wiem. Książki potrafią wciągnąć. Ale naprawdę mogłaby wykazać choć minimum zainteresowania swojemu asystentowi, gdy ten o mało co nie zginął. Applejack, wiem że chciałaś spławić Spike, ale reprezentujesz element uczciwości. Jak mogłaś go oszukać? Zresztą, mowa tu o Smoczym Kodeksie (inna sprawa, że pozbawiony sensu). Jedynie Rarity, Rainbow Dash i Pinkie Pie są dobrze przedstawione. Zachowanie Rarity, gdy smok przynosi 'ciasto'. Spokojnie, Rainbow Dash nie pisze żadnej powieści! Jest to wyraźnie powiedziane, kiedy Rarity pyta skąd taki zwrot akcji (z tym że pisze), pegaz zaś odpowiada, że wymyśliła to na poczekaniu. Pinkie Pie zabawna, tak jak zawsze. Sposób pokonania Megatimberwolfa. Dużo osób pisało, że mógłby go zwyczajnie podpalić. Cóż, jednak nadal oficjalnie jest to bajka dla dzieci, więc czy takie zagranie nie byłoby zbyt brutalne? Nie zmienia to jednak faktu, że scenarzyści mogli się nieco bardziej wysilić nad jakimś ciekawszym rozwiązaniem. Bo to co nam zaserwowano było naiwne i na siłę. Brohoof jest wyraźnie pokazany. Co prawda, nie przepadam za nawiązaniami do fanów, ale to i tak lepiej, niż w przypadku Too Many Pinkie Pies, gdzie cały epizod był robiony pod nas. Brak listu do Celestii. Powinniśmy być przyzwyczajeni do tego, że sezon III traktuje o oszczędności papieru i atramentu, no ale przecież był całkiem niezły morał. Spike nauczył się odróżniać pomoc od natręctwa, a reszta mogłaby się dopisać do listu, że powinny być z nim szczere od początku - inaczej nie doszłoby do takiej niebezpiecznej sytuacji na końcu. Nie mówiąc już o tym, że odcinek pokazywał że na przyjaciół można zawsze liczyć i nie trzeba sprowadzać się do roli niewolnika żeby się odwdzięczyć (patrz: kodeks Applejack, o którym powiedziała na samym końcu). Przynajmniej stroa audiowizualna jest dobra. Muzyka trzyma w napięciu kiedy Spike spotyka Timberwolfy. Drzewne wilki animowane metodą cel-shadingu. Co prawda, nie pasuje to do tej kreskówki, ale zawsze jakaś nowość. Mam jednak nadzieję, że serial będzie utrzymany w starym stylu. Nie przyczepię się również do sposobu, w jaki Applejack pokonuje drzewne wilki za pierwszym razem. Pomysłowe i robi robi wrażenie. Plusy: - Muzyka - Animacje - Poprawne zachowanie Rarity i Pinkie Pie Minusy: - Nudny i oklepany schemat - Naiwny - Miejscami przesadzony - Antagoniści mogliby być ciekawsi - Zachowanie Spike'a i Applejack - Spłycona osobowość smoka - Kolejny brak listu Słowem podsumowania, epizod Spike at Your Service może startować po nagrodę najsłabszego jak do tej pory odcinka sezonu III i miałby spore szanse, by wygrać z Too Many Pinkie Pies. Nie rozumiem, jak można było tak to zepsuć. Schemat do bólu oklepany i przewidywalny, ale gdyby reszta trzymałaby poziom, to odcinek można by było jeszcze uratować. Nie wiem, czemu tego nie zrobiono - przecież za reżyserię zabrali się Dave Polsky znany z niezłego Over a Barrel, wraz z Merriwether Williams która już nie raz pokazała, że stać ją na zrobienie dobrego scenariusza.
  7. Tak jak zwykle, najpierw odpowiedzi.
  8. Arroyo

    FOL czy POZ?

    Moim zdaniem POZ zostało 'wyszkolone' do oceny zagrożeń. Dzięki temu wie(my) co można wwieść, a co należy wysadzić.
  9. Arroyo

    FOL czy POZ?

    Przesadzasz ;p. Nikt nie zabijałby dzieci, dopóki nie zagrażałyby przeciwnej stronie.
  10. Dzisiaj nowy szkic, ale najpierw odpowiem na Wasze pytania.
  11. Dzisiaj nowy szkic, ale najpierw odpowiem na Wasze pytania.
  12. Dzięki za treściwy komentarz ;p. Ostatnio mój profil trochę usechł, dzisiaj wrzuciłem za to dwie prace. Pierwsza to szkic Apple Bloom. Zwykle koloruje swoje rysunki, ale czasem mam wrażenie, że po użyciu kredek praca wygląda gorzej. Tak więc postanowiłem narysować członkinię CMC przy użyciu jedynie ołówka: http://fav.me/d5qlwj3. Proporcje i oczy ciut nie wyszły, ale po za tym chyba jest dobrze. Zresztą Wy to oceńcie . Druga praca przedstawia naszkicowaną Scootaloo: http://fav.me/d5qlx0r. Moim zdaniem szkic ten wyszedł o wiele lepiej od Apple Bloom. Proporcje są lepsze, natomiast nasza mała lotniczka zajmuje więcej miejsca na kartce. Może ciut mi oczy nie wyszły, Scootaloo trochę wygląda jakby miała zeza. Zastosowałem też skromne cieniowanie: dalsze nogi i skrzydło. Czekam na Wasze oceny.
  13. Zawiodłem się na tym odcinku. Szczególnie na linii fabularnej. Poważnym problemem jest duża zdolność do przesady. 12 książek do przeczytania przez weekend. Kilka milionów źdźbeł trawy policzone w jedno popołudnie. Ogromna ilość failów Spike'a - oczywiście wypadki zdarzają się każdemu, ale czemu ten niemalże idealny i pomocny asystent musiał przez cały dzień rujnować czyjąś robotę? Spike jest świetnym asystentem Twilight. Więc czemu odgrywał ostatnią ciamajdę w tym odcinku? A tak po za tym: smok jest asystentem. A on dobrowolnie chciał się sprowadzić do roli niewolnika. Fabuła leży. Wcześniej jeżeli główne bohaterki walczyły już z jakimś monstrum, to zwykle był to temat główny odcinka. Tutaj antagoniści tworzą tło i nic o nich nie wiadomo. Co ciekawe, sądząc po tym, z jaką łatwością Applejack opowiada o tych stworzeniach reście, można wywnioskować że jest to znany gatunek. Ot, nic nadzwyczajnego. A mogli go owinąć jakąś tajemnicą, żeby był ciut mroczniejszy. Brak listu do Celestii. Ok, w tym sezonie naprawdę rzadko występują. Ale przecież ten epizod dawał całkiem niezły morał! Przecież Spike mógł napisać o tym, że nauczył się odróżniać pomoc od natręctwa, a reszta mogłaby się dopisać, że powinny być z nim szczere od początku. W końcu nie doszłoby do takiej niebezpiecznej sytuacji. Pojechali po kanonie. Uczciwa Applejack kłamie (może jej nie wychodzi, ale próbowała). Twilight olała Spike'a, a przecież są przyjaciółmi. Na dobrą sprawę, jedynie Fluttershy, Pinkie Pie i Rainbow Dash zachowywały się w typowy dla siebie sposób (należy zaznaczyć, że pisanie powieści przez RD było żartem, co zresztą powiedziała po chwili wprost). Rarity mogłaby jeszcze być, ale dobrze wie, co czuje do niej Spike, a ona cieszyła się z sługi (Rarity powinna być bardziej czuła). Naiwność. Spike wykonywał (próbował wykonać ;p) wszystkie rozkazy bez szemrania. No dobrze, rozumiem że chciał pomóc. Ale jeżeli przez swoją niezdarność zamiast pomóc, przeszkadzałbym komuś przez cały dzień, a następnie dostał jako zadanie policzenie wszystkich źdźbeł, to skapnąłbym się, że zwyczajnie moja pomoc jest zbędna i ktoś chce się mnie pozbyć. Trochę go uratowało to, że odróżnił kukłę od prawdziwego drzewnego wilka. Ale potem gdy przybył ten prawdziwy, to nie ruszył na ratunek. I sposób w jaki go pokonał również nie zwala z nóg.
  14. Największą zaletą tego odcinka jest jego dwuznaczność. Jest nudny, jeżeli go płytko odbierzemy - ot, przyjeżdża rodzina, a AJ nie wychodzą przygotowania. Jednak moc odcinka leży w jego przekazie. Stawia na głęboki sens, zmusza do refleksji i przemyśleń... Dwie spadające gwiazdy symbolizujące rodziców Applejack dają sporo do myślenia, co zauważyło większość wypowiadających się tutaj użytkowników. Morał prosty, a jakże prawdziwy. Pokazuje, że w rodzinie najważniejsze jest to, że jest. Warto wspomnieć o jego rozległości: pokazuje także, że treść jest ważniejsza od formy. Sprawa śmierci rodziców Applejack: jest to smutne i wzruszające, ale... Dzięki temu serial jest głęboki, prawdziwy, realny. Jeżeli chodzi o to jak zginęli: wątpię żeby było to morderstwo, jak niektórzy spekulują (nie pasuje do Equestrii). Lauren oficjalnie przyznała, że okoliczności ich śmierci nie są znane. Jednak wydaje mi się najbardziej prawdopodobne, że był to wypadek/choroba/motyw lasu Everfree. Ogólnie, bardzo podoba mi się klimat poprzednich sezonów. Ostatnio dostawaliśmy odcinki robione pod nas, których głównym zadaniem było bawienie widza. Ten natomiast skupiał się na ukrytym sensie, poruszał sprawę życia i śmierci, prawdziwych wartości w życiu. Ogólnie stawiał na przekaz, jak za początków. Trochę brakuje Mane 6. Fakt, odcinek jest poświęcony rodzinie Apple, ale reszta przyjaciółek mogła odegrać większą rolę przy przygotowaniach. Dzięki temu otrzymalibyśmy przy okazji morał o pracy zespołowej i o możliwości liczenia na przyjaciół. A, skoro o przygotowaniach, dziwi trochę fakt że zostawili wszystko na ostatnią chwilę (chyba że zostały one rozbite na kilka dni, co nie było jasno pokazane, wtedy się nie czepiam). Brakowało trochę takiej 'epickości'. 'Reunion' kojarzy się z czymś takim właśnie... Podniosłym, ważnym. Wiem, że to tylko moje rozumowanie słowa, ale... No widzę taką różnicę pomiędzy 'meet' a 'reunion', ciężko mi to opisać. Można było lepiej wykorzystać potencjał ważnych zjazdów rodzinnych, zamiast sprowadzać je do roli spotkania. Brakowało, żeby zjazd trwał chociaż kilka dni, wtedy przed nocą moża było przedstawić jakąś zabawę pod gwieździstym niebem. To by lepiej zapadło w pamięć. Trochę gagów jest. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena, gdzie Spike jest używany w formie zapalniczki, czy pomoc Rainbow Dash (tak z ciekawości, czy tylko mi się wydawało że jej animacja skakania po chmurce została skopiowana z pierwszego odcinka?). Do ciekawych momentów zaliczę lot tęczowych nietoperzy, robiło to wrażenie. Piosenka nie ma skomplikowanych słów, czy niesamowitego podkładu, ale rymy miło wpadają w ucho. List do Księżniczki: dobrze że się pojawił, już się bałem, że twórcy zrezygnowali z tego motywu. Co prawda, nie dotyczył on przyjaźni, ale AJ nauczyła się czegoś w życiu, tak więc nie czepiam się. Plusy: - morał i przekaz, niewątpliwie pod tym względem najlepszy jak dotąd odcinek tego sezonu - nie jest skierowany pod fandom. Czuć klimat początku serii - realizm - można przedstawić morał i głęboki sens w zwykłej sytuacji, bez potrzeby wysadzania całego Ponyville w powietrze itd. - widać że twórcy dbają o linię fabularną (powrót starych postaci) Minusy: - ...ale trochę wpadek było (mógłbym się założyć, że brakowało członków rodziny z pierwszego odcinka) - pod względem rozrywkowym jest trochę nudnawy (ale jako że ten odcinek nie na tym polegał, nie wpływa to w żaden sposób na odbiór) Podsumowywując: chcę więcej takich odcinków. Mimo że od strony rozrywkowej nie rozśmieszało, czy nie odstarczało tylu emocji co chociażby Wonderbolts Academy, to dzięki swojej zawartości jest od niego lepszy. Przywoływuje wspomnienia z pierwszego sezonu, pokazuje zwykłą, życiową sytuację przez co jest bliski widzowi. Oczywiście, nie pogardzę epizodami stawiającymi na humor, ale co jakiś czas chciałbym ujrzeć odcinek wykonany w tym stylu. Brawa dla Cindy Morrow, czekamy na więcej epizodów!
  15. Zrobiłem ten teścik, oto wynik: Osobiście uważam, że test jest trochę wadliwy. Fakt, jestem nieśmiały w rzeczywistości, co ten test pokazał, ale skąd u takiego lenia jak ja tyle podobieństw do Applejack? Mimo to, takie testy są świetną zabawą i myślę że niedługo je polepszą, aby lepiej oddawały charakter wypełniającego.
  16. Arroyo

    Odcinek 7: Wonderbolts Academy

    Tak, wiem że odcinek wyszedł dawno, ale miałem wtedy próbne testy, później święta + moje lenistwo z przekładaniem wszystkiego na kolejny dzień na czele. Dopiero co go obejrzałem i przystępuję do oceny. Moim zdaniem, jest to najlepszy jak do tej pory odcinek sezonu III. Fajny, wojskowy klimat, czegoś się dowiedzieliśmy o Wonderboltach. Ogólnie klimat Akademii Wonderbolts. Wojskowa dyscyplina i odgłos myśliwców przy przelatujących pegazach na niektórych scenach. Dodatkowo te stylowe okulary... Ludzie, nie wiem czemu czepiacie się zachowania Rainbow Dash. Była ambitna, nawet trochę zazdrosna po otrzymaniu tytułu skrzydłowej. Ale nie zapomniajcie, że reprezentuje Element Lojalności - w drugim odcinku również odmówiła wstąpienia do Shadowboltów ze względu na swoje przyjaciółki. Spodobało mi się także jej zachowanie: początkowo sądziłem, że będzie to typowy wyścig szczurów za wszelką cenę, tym czasem to Lighting Dust była tą nieodpowiedzialną, dążącą do zwycięstwa każdym możliwym sposobem. Przyczepię się do zbyt nisko zawieszonej poprzeczki na szkoleniu. Przecież to są Wonderbolts, najlepsi z najlepszych. Oczywiście, najlepszą lotniczką w całej Equestrii jest Dashie, ale skoro reszta dostała się na ćwiczenia, to nie powinna być wiele gorsza od Rainbow. Tymczasem na akademii elitarnej grupy lotników znalazły się kucyki, które ledwo umieją latać. Ciężko mi ocenić Spitfire. Z jednej strony, postać ta zyskała osobowość (wcześniej pełniła rolę przesłodkiego tła), z drugiej jest to zupełnie ktoś inny (błędy fabularne). Ciężko tu mówić o pokazaniu prawdziwego oblicza: jeżeli byłaby taka zawsze, to nawet na wcześniejszych przyjęciach byłoby to widać. Tymczasem, wcześniej twórcy nie planowali ze Spitfire zrobić jakiejś ważniejszej postaci, więc wrzucili ją do tła dając słodkie zachowanie, żeby dziewczynkom miło się oglądało (bo wtedy serial jeszcze był kierowany do nich). Teraz jako przywódczyni Wonderbolts dali mocny i stanowczy charakter, dzięki czemu ta postać ma własną osobowość, ale powoduje fabularne błędy, gdyż koliduje ze swoim 'wcześniejszym wcieleniem'. Moim zdaniem zamiast ją zmieniać, mogli dać jej rolę 'łagodnej trenerki', która wymagałaby mniej od kadetów i była bardziej wyrozumiała. Mimo to, lubię ją teraz bardziej, gdyż z bezosobowego tła fabularnego stała się oddzielną, prawdziwą postacią. Na plus należy zaliczyć, że Dash nadal się nie dostała do Wonderbolts. Bo myślałem że tak będzie: wykaże się poświęceniem dla swoich bliskich i w nagrodę stanie się pełnoprawnym lotnikiem tej elitarnej grupy. Na szczęście tak się nie stało, bo byłoby to zbyt naiwne i naciągane. Nadal musi wiele udowodnić na treningach. Mam nadzieję, że ten motyw będzie w serialu i że jeszcze nie raz ujrzymy Rainbow w kombinezonie Wonderbolts, bo jeżeli miałaby to być historyjka na jeden odcinek, to kiepsko. Plusy: - woskowy i wymagający klimat Akademii - zabawne zachowanie Pinkie Pie - Rainbow Dash lojana, jak zawsze - spójny, sensowny, logiczny - Spitfire nareszcie posiada własną osobowość i unikalny charakter Minusy: - nowy charakter Spitfire koliduje z linią fabularną - odcinek trochę wygląda na niedokończony (mimo to nadal jest spójny i logiczny, więc nie jest to poważna wada) - ile jeszcze Celestia będzie czekała na list?
  17. Arroyo

    <<Spoilery>> sezon III

    Nie wiem czy była to cięta riposta, czy ktoś zwyczajnie nie obsługuje sarkazmu... Nawet możliwe. Nic tak nie przyciąga uwagi, jak 'wycieki'.
  18. Arroyo

    <<Spoilery>> sezon III

    No fakt. W końcu to ja chciałem 'z chęcią to zobaczyć', czyż nie?
  19. Arroyo

    <<Spoilery>> sezon III

    Musiałbyś poszukać na poprzednich stronach tego tematu, bo na Twoje nieszczęście, ja jestem na to zbyt leniwy .
  20. Dzisiaj będzie krótko. Odcinek niezły, nie był wcale jakiś przewidywalny (właściwie z moich przewidywań odgadłem, że Scootaloo wyruszy do lasu i będzie potrzebowała pomocy - choć nawet i z tym nie do końca trafiłem, bo myślałem że na tym będzie się opierał cały odcinek). Plusy: - Dbanie o fabułę. Chodzi konkretnie o nawiązanie do odcinka Sonic Rainboom, dobrze że pamiętają o linii fabularnej. - Obecność Luny (nawet jeżeli jej nie było - patrz 'neutralne rzeczy'). - Wbrew pozorom na plus zaliczę nieobecność wszystkich z głównej szóstki. Dzięki temu odcinki nie są schematyczne i kanon jest taki... Żywy. Bo to naciągane i naiwne, jeżeli grupa dzieciaków idzie do lasu i wszyscy są gotowi poświęcić swoje obowiązki i zajęcia, żeby się z nimi zabrać. A w ten sposób, Equestria tętni własnym życiem, gdy bohaterowie mają jakieś ważne sprawy do załatwienia i nie mogą się przez to pojawić w odcinku. No i nie przejadają się (ale powiedzcie, czy Mane 6 kiedykolwiek mogłoby się przejeść? ). - Humor. Minusy: - Brak listu do Celestii. Z jednej strony to dobrze, bo widać że twórcy idą na logikę (wyobraźcie sobie, że jakiś dzieciak miałby zawracać gitarę głowie państwa), ale ile można? To już chyba 4 odcinek z rzędu bez listu. Początkowo uznawałem to za plus (brak schematyczności), ale oby nie było to nową normą. - Miejscami animacje. Twarz Rainbow Dash w czasie chrapania wyglądała naprawdę dziwnie. - Trochę sens. Klacz ze zwykłej miejskiej legendy (właściwie nawet creepypasty, co już wogóle jest zmyślone) nagle staje się prawdziwa. I na dodatek zachowanie Rainbow - zupełnie, gdyby obecność tej pierwszej była całkowicie normalna. Ja bym się tam bał spotkać Slendera w lesie (bo myślę, że tamta historyjka była odpowiednikiem naszej opowiadanki o facecie w garniturze. I wcale nie mam na myśli Agenta 47). - Małym szczegółem jest nieco przesadzone zachowanie Rarity. Co prawda, dobrze że nie pokręcili osobowości, ale ciut wyolbrzymili. Z takich neutralnych rzeczy, ciekawi mnie czy Luna naprawdę może wchodzić do snów, czy jej obecność zwyczajnie się Scootaloo przyśniła... Albo inaczej: dzięki swoim potężnym możliwościom ma taką opcję, ale czy korzysta z niej (czytaj: czy poświęca swój cenny czas dla jakieś małolaty)? Inną rzeczą jest to, co powiedziała Dashie do dzisiejszej bohaterki odcinka pod jego koniec: czy ona naprawdę się nią zaopiekuje? Czy będzie to miało wpływ na przyszłe odcinki? Jeżeli tak, to niewątpliwie będzie to zaleta. Lubię gdy epizody są ze sobą powiązane. Wbrew pozorom oceniam odcinek całkiem dobrze (na skalę liczbową byłoby to jakieś 8/10). Co prawda, w mojej minirecenzji było więcej minusów nad plusami, ale były to raczej niewielkie wady, które nie przewyższały mocnych zalet.
  21. Arroyo

    <<Spoilery>> sezon III

    Też muszę Cię zawieść, bo Faust też o tym wspominała. Co prawda w formie żartu, ale jednak... Co prawda, nie tłumaczę spraw związanych z kanonem przez wymysły fandomu, ale masz rację. Sam kiedyś do tego doszedłem, gdy zastanawiałem się, dlaczego pegazy mogą chodzić po chmurach, a inne kucyki nie. Tylko że ich magia jest bardzo mała, natomiast w przypadku Granny Smith chodziło o większe umiejętności. Ale to już rozmowa na inny temat... Edit: a My Little Dashie i nieoficjalną kontynuację przeczytałem ;p.
  22. Arroyo

    <<Spoilery>> sezon III

    Gdy przeczytałem tego newsa, bardzo się przeraziłem. Już nie chodzi o to, że w serialu mają pojawić się jakieś absurdalne zwroty akcji, ale że Hasbro po chamsku ingeruje w kanon dla pieniędzy. Jednak na szczęście, jeżeli tak dłużej się zastanowić, można śmiało dojść do wniosku że nie jest to prawdą - chcą wywołać szum, żeby było o nich głośno. Pamiętacie kiedy Lauren pisała, że Rainbow Dash ma mieć chłopaka?
  23. Arroyo

    Odcinek 5: Magic Duel

    Wiem, że chronologia MLP jest sprawą dyskusyjną. Warto byłoby stworzyć (jeżeli jeszcze nie ma) wątek poświęcony storylinie. Miałem na myśli, że ZAKŁADAJĄC chronologię według emisji odcinków, to dochodzi tutaj do sporego zgrzytu, co dokładniej wytłumaczył Niklas w zacytowanym fragmencie.
  24. Arroyo

    <<Spoilery>> sezon III

    Ludzie, przestańcie się żreć... Można nie lubić jakiejś postaci, ale żeby odrazu hejtować? Moim zdaniem, odcinek Sleepless in Ponyville będzie miał sporo nawiązań do lasu Everfree. Myślę, że Scootaloo będzie chciała dowieść swojej odwagi i pójdzie do rzeczonej puszczy, a reszta będzie musiała ruszać jej na ratunek. Tak przewiduję. Jeszcze jedno: To oficjalna mapa Equestrii, która jest w tym linku? Czy fanowska?
  25. Arroyo

    Odcinek 5: Magic Duel

    Ok, czas abym zabił temat swoimi trzema groszami . Na początek, powiem że miałem spore obawy przed tym odcinkiem: Otóż właśnie tego obawiam się najbardziej. Z tego powodu odcinek Too Many Pinkie Pies ląduje na 'oficjalnej liście spin-offów'. Na szczęście, moje obawy w większości się nie sprawdziły. Plusy: - Zachowanie Fluttershy. Bardzo nieśmiała, bardzo płochliwa... Jak za starych czasów. Jeżeli ktoś uważa, że MLP straciło swój pierwotny klimat, to przynajmniej pod tym względem się myli. Zachowanie Rarity również było odpowiednie. Przykładowo, gdy przyodziana przez Trixie w strój z przeważającą ilością brązu upada w typowy dla siebie sposób (plus złapanie przez Apple Jack). Niewątpliwie ukłon w stronę poprzednich sezonów. - Pomimo drobnych wpadek w fabule (więcej w minusach), na plus należy dać, że jednak o nią dbają. Gdy Potężna i Wspaniała Chwalipięta opowiadała o pracy na farmie kamienii - bulwers Pinkie Pie związany z tym, że właśnie na takiej farmie się wychowała. Dobrze że w większości nie zapominają o takich faktach. Podobnie z paraspritami. - Humor. Weźmy małą 'edycję' różowej klaczy. Było to bardzo zabawne. Co prawda, po 3 odcinku obawiałem się takich żartów (że ich obecność będzie dosłowna), jednak po zignorowaniu przez resztę, tego co się stało z jej ustami, odetchnąłem z ulgą. - Jakość animacji. Weźmy wóz unoszący się nad ziemią. Naprawdę byłbym w stanie uwierzyć, że scena posiadała trzeci wymiar. - Yodacora . - Splintershy . Uwielbiam te nawiązania do skradanek. Był już Metal Gear Solid, Splinter Cell... Czekam na Hitmana . - Rządy Trixie. Przymusowa praca, plakaty propogandowe... Bardzo prawdziwe i moralistyczne, przedstawia do czego doprowadza totalitaryzm. - Chyba najważniejsze: podstęp Twilight. Tego naprawdę się nie spodziewałem! Ok, najpierw zmiana wieku - moja pierwsza myśl: nawet w tak szczytnym celu jak uratowanie Ponyville, za bardzo ryzykuje uszczerbkiem na zdrowiu swoich najlepszych przyjaciółek. Tak wiem, jest bardzo dobra z magii, ale nie oznacza to, że może tak ryzykować. Co dalej? Kopia Rainbow Dash. Przy tym bardzo się zawiodłem. Dopiero co mieli poważny problem ze zbyt dużą ilością różowych klaczy, a ona nie wyciągnęła z tego żadnych wniosków i powtarza sytuacje? Czy ona wogóle pomyślała, jak później odróżni oryginał od kopii!? Potem zamiana płci, podobna reakcja. Ale na szczęście, okazało się że Twilight (wbrew niemalże szalonym strzelaniu w duplikaty Pinkie Pie) jest odpowiedzialna i nie pozwoliłaby na ryzykowne eksperymenty na swoich przyjaciółkach. Bardzo duży plus za to! 'A co z kucykiem grającym na dziesięciu instrumentach?' 'It's just a Pinkie Pie' - klasyk. - Przeprosiny Trixie. Nie wiem, czemu niektórzy się tego czepiają. Osobiście, nie przepadałem za nią, ale po tym gdy zrozumiała swój błąd, stwierdziłem że nawet chciałbym ujrzeć ją jeszcze w przyszłych epizodach. No i jest morał! Fail na koniec przy galopie również cieszył oko. Minusy: - Zmiana Ponyville. Przyjrzyjcie się zaułkom w ciągu pierwszych kilku sekund. Zupełnie inny klimat niż ten znany do tej pory. W serii ciężko stwierdzić w jakich czasach dzieje się fabuła (jeżeli mamy ją odnieść do naszego świata), ale początek niewątpliwie jest typowo średniowieczny. - Inna sprawa, taki potężny amulet w byle sklepie? Takie rzeczy trzyma się w skrytkach. - Wpadki fabularne. Na początku Spike mówi do Fluttershy, że magia Twilight wiele się poprawiła od czasu 'przygniecenia wielką śnieżką'. Wskazywałoby to na zimę, czyli wydarzenia z początku III sezonu były już po niej (bo wątpie, żeby w ciągu trzech odcinków zdążył minąć cały rok). Zmierzam do tego, że Sparkle pokonała Sombrę, a teraz lewitowanie kilkoma zwierzątkami ma być dla niej wyzwaniem...? - Czy czasem gdy Trixie powiększyła skrzydło RD, nie usłyszałem z ust Snailsa i spółki pewnego fandomowego żartu, związanego z gestem uniesienia skrzydeł? Bo niestety, ale zbyt dosłowne nawiązania do fanów psują kanon... -Połaskotanie AJ to nieco naiwny sposób na 'bunt'. Wiem że bajka, choć może już niekoniecznie kierowana dla dzieci, ale musi na taką wyglądać. Wystarczyłoby ją postraszyć, przykładowo, wypróbowaniem na niej zaklęcia na wiek itd. Inna rzecz: Fluttershy obgryzająca paznokcie. Ktoś powiedział, że kopyta są zbudowane z tego samego, co ludzkie paznokcie. Jednak kucyki przedstawione w bajce są zupełnie innym gatunkiem niż te żyjące na naszej planecie. Ich kopyta są pokryte skórą, jak reszta ciała (zdaje się, że w odcinku The Mysterious Mare Do Well Rainbow Dash wspominała coś o 'swojej jędrnej skórze'). Jednak nie zaliczyłbym tego na minus - raczej taki żarcik. Dopóki nie jest to zauważalne (jak pytania Dashie do PP w Too Many Pinkie Pies jak ona lewituje w powietrzu) może zostać. Siodłowa Arabia i jej mieszkańcy: dlatego boję się zbytniej ingerencji w kanon przez obecnych reżyserów. Typowe konie, dodatkowo tak ważny element historii świata przedstawionego, jakim jest jego geografia nie może być wplecony na doczepkę, żeby wytłumaczyć zniknięcie Celestii. Obawiam się, że właśnie przez takie nieprzemyślane dodawanie istotnych elementów, serial straci sens i swój klimat. Ogółem: odcinek był całkiem dobry, mimo że reżyserzy zaliczyli kilka potknięć. Jednak jeżeli nie będą powtarzać popełnionych błędów, to jestem w stanie optymistycznie oczekiwać na kolejne odcinki. Zmierzają w dobrą stronę i tak trzymać! Jeżeli ktoś czytał moje wcześniejsze wypociny to pewnie zauważył pewną zmianę: rozbiłem odcinek na części pierwsze i skomentowałem każdy podpunkt, zamiast opisać w całości jak poprzednio. Związane jest to z tym, że dopiero wraz z początkiem sezonu III zacząłem pisać 'mini-recenzje' i nie wypracowałem jeszcze jednolitego stylu .
×
×
  • Utwórz nowe...