Skocz do zawartości

Darkbloodpony

Brony
  • Zawartość

    392
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Darkbloodpony

  1. Rubby weszła do środka usiadła, poczęstowała sztukmistrzynie oraz jej przyjaciela ciastem. 

    - Specjalnie upieczone dla ciebie. Mam nadzieję, że lepiej się czujesz od mojej wcześniejszej wizyty. Też chciałabym przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie. Zresztą... nieważne... kimkolwiek jesteś.... po prostu wybacz. - po pyszczku klaczy było widać, że coś jest na rzeczy, coś niedobrego.  

  2. Rubby widziała zgodność wśród przyjaciół. W myślach cieszyła się, że nikt nie głosował na Lyrę, a tym razem nie chciał prowokować sprzeczki i postanowił zagłosować tak jak pozostali. Dojadł kawałek swojego ciasta i uśmiechnął się do zebranych.

    - Głosuję na Trixie.  

    • Lubię to! 1
  3. Batpony imieniem Rubby Night idąc na wzgórze czuła się dziwnie, nie dlatego, że był to prawdopodobnie ostatni raz kiedy będzie stała na tej ziemi, lecz dlatego, że mieszkańcy zaczeli mówić do niej po imieniu. Już nie była jakimś tam bliżej nie znaną postacią, próbującą kryć się na uboczu. Była uważana powszechnie za łowcę, na którego spadnie odpowiedzialność za pogrożenie tego świata w śmierci, bądź chwale kolejnych dni. Czy każda kłótnia przyjazna rozmowa czy co cokolwiek innego zmieniły batponego? Na pewno, ale czy na gorsze tego już klacz nie była wstanie stwierdzić.

    Rubby podeszła do swoich nowych przyjaciół. Tak przyjaciół, bo jak inaczej mogła nazwać grupkę stworzeń, z którymi sprzeczała się, imprezowała czy nawet rozrabiała psując innym humor. To był dobry czas. Warty strachu i cierpienia. Pomyślała rozpakowując pakunek, z którym przyszła w którym było pokrojone ciasto marchewkowe. Klacz poczęstowała przyjaciół, po czym podeszła do Zecory i Luny. 

    - Częstujcie się. - rzekła wręczając klaczą po kawałku i nim zdołały zareagować zostawiła alikorna i zebrę samych.   

    • Lubię to! 1
  4. Batpony chyba przybył trochę za wcześnie na miejsce, żeby się przekonać czy panna Lunamoon wyspała się i wróciła do żywych. W tobołku niesionym na grzbiecie miała świeżo upieczone domowe ciasto marchewkowe pokrojone w kawałki. Zapach wypieku unosił się w powietrzu i drażnił nozdrza przechodzących obok kucyków. Rubby tymczasem zapukała do tawerny i czekając na zewnątrz przyglądała się konstrukcji. 

     

    *Jakiego koloru jest tawerna? Różni się czymś od zwykłych? Chodzi o to co Rubby widziała*  

    • +1 1
  5. Kucyk o skrzydłach nietoperza, podziękował białemu kucykowi i wypił szklankę wody. Siedział i czekał, pomału dochodząc do siebie. Jednak jego mózg pracował zdecydowanie za wolno aby przetwarzać dane, które do niego docierały. Dlatego też za bardzo nie zwracał uwagi na kucyki chodzące wokół i próbujące zagadać. Klacz wolała, żeby milczały. W ten sposób znacznie by jej ułatwiły wrócenie do siebie. Jednak wrażliwy słuch Rubby tym razem był przekleństwem i nic nie pozwalało klaczy uniknąć bólu związanego z hałasem. W końcu batpony wymamrotał Galionowi kilka słów, że się nie gniewa tylko po to by mieć spokój i tak w stanie jakim była nie miała sił na takie błahostki jak gniew. Następnie spytał czy gospodyni czy może skorzystać z łazienki i się ogarnąć. Po czym uznając słyszane w tle mruknięcia za zgodę udał się na zaplecze i odnalazł łazienkę, gdzie spędził następne dwie i pół godziny wracając do stanu używalności ciało i umysł. Po wszystkim Rubby uczesana i zadbana uregulowała rachunek i opuściła karczmę.   

  6. Batpony wyjął ciasto z piekarnika i postawił na stole. W powietrzu można było wyczuć słodką woń marchewki i świeżego wypieku. Rubby uśmiechnęła się na widok swego dzieła, lecz od razu do niej przyszła refleksja, że to ostatnie ciasto jakie robi w tej rzeczywistości. 

    - Mam nadzieję, że będzie jej smakowało. - rzekła, po czym spojrzała na Lyre, sięgnęła po nóż i pokroiła ciasto na kawałki. Wyjęła dwa talerzyki z kredensu i nałożyła na nie po kawałku wypieku. - Jeden dla ciebie drugi dla mnie. - powiedziała wręczając talerzyk jednorożcowi. - Smacznego. 

     

    Następnie gdy Rubby zjadła, spakowała ciasto i pożegnała się z jednorożcem, obiecując, że jeszcze zdąży wrócić przed końcem świata.    

  7. - W takim razie wstawię to co zostało do lodówki będziesz miała na później. - odparła Rubby. Następnie sięgnęła po taboret i usiadła na przeciw piekarnika - Lubię oglądać jak ciasto rośnie to mnie uspakaja. Mama zawsze mnie stawiała przed piekarnikiem i kazała patrzeć, gdy byłam niegrzeczna, a to dosyć często się zdarzało. Zresztą moja siostra i brat nie byli lepsi. Wspaniałe czasy nie to co teraz. To ona nauczyła mnie piec, co prawda nie dorównuję jej do kopyt, ale co nie co potrafię. A ciebie kto nauczył piec i gotować? Właściwie, nie powinnam pytać, ale czy ty i BonBon... jesteście razem... no wiesz czy w tej rzeczywistości ci się udało? 

  8. Kiedy Lyra zajmowała się rozwiązywaniem zagadki batpony wyjął posmarował blachę, wyjął ciasto z lodówki rozłożył na dnie blachy, po czym dodał startą marchewkę i przykrył całość wcześnie przyrządzoną masą. Następnie wstawił surowy wypiek do piekarnika i nastawił minutnik na półtora godziny. Oczywiście w między czasie uważnie słuchał jednorożca, lecz milczała by nie przeszkadzać klaczy w myśleniu. 

    - To równie dobrze mogła być pełnia, która już była, ale masz rację zapytać nigdy nie zaszkodzi.

    Widząc niepokój jednorożca klacz spojrzała na resztki jajek. 

    - Jak chcesz mogę ci zrobić kogel-mogel? Wtedy mając na myśli słowa bardziej chodziło mi o coś w rodzaju szyfru Cezara, ale to co z tego wywnioskowałaś jest naprawdę fajnie. Masz do tego talent. Jeśli chodzi o nadinterpretacje to nie się nie przejmuj, każdy trop trzeba sprawdzić, nawet ten najbardziej absurdalny.   

  9. Na jednym ze stolików leżał batpony. Z jego otwartych ust strumyczkiem sączyła się ślina. Tuż nad czarną grzywą z czerwonymi końcówkami leżała przewrócona szklanka z resztką zawartości. Kopytko kucyka spoczywało na pustej butelce, a jego zadek ledwo co stykał się z krzesłem, na którym siedział. W pewnym momencie przez jedno z okien wpadł snop światła, który spoczął na twarzy klaczy. Przez kilka następnych chwil nic się nie działa, lecz potem Rubby niezdarnie próbowała zasłonić skrzydłem głowę. Dopiero za trzecim razem prawie jej się udało, lecz akurat w tym momencie tylna część ciała kuca straciła kontakt z krzesłem. Klacz upadła na podłogę. Uchyliła powiekę by się rozejrzeć, czego od razu pożałowała. Świtało było za ostre i kąśliwe jak uparta mucha. Batpony zamknął oko i zakrył twarz nietoperzowym skrzydłem. Leżał tak przez kolejny kwadrans pomału wracając myślami do rzeczywistości oraz dochodząc do prostego wniosku, została sama. 

    Rubby mruknęła pod nosem kilka przekleństw w stronę Celestii i jej słońca, po czym znowu uchyliła powieki. Tym razem było trochę lepiej niż za pierwszym razem, lecz tylko trochę. W następnym kroku klacz stanęła na równych kopytkach. Ominęła z daleka kopułę będącą na środku podłogi po czym pomalutku, podeszła do kontuaru, chwyciła się go i rzekła w stronę Silver Night.

    - Poproszę szklankę wody. -po chwili dodała - Już do końca świata nie napiję się alkoholu.   

  10. - Rozumiem - odpowiedziała Rubby - Ja bym nie porównała ich do wilków. Zresztą to nie ma znaczenia. 

    Następnie batpony zajął się przygotowywaniem kremu na bazie pietruszki i marchwi oraz bitej śmietany. Rozbił jajka, oddzielił żółtka od białek, dodał cukru do białek kilka kropel ekstraktu z pomarańczy i zaczął ubijać masę na sztywno. 

    - Może ten sen Luny trzeba zupełnie inaczej interpretować. - zamyślił się kucyk - Może trzeba patrzeć nie na treść, lecz na słowa. - Po tych słowach Rubby raz dwa ubiła białka i odnalazła skrawek papieru i napisała na nich sen Luny, po czym wręczyła kartkę Lyrze - Mówiłaś, że znasz się na szyfrach. Może to jeden z nich? - zapytała rubinowooka. 

    W następnej chwili Rubby nastawiła piekarnik i zaczęła sprzątać cały bajzel, który narobiła.

    • +1 1
  11. Rubby także ukłoniła się podziękowała za taniec i usiadła przy stoliku, by coś przekąsić, zjeść i napić się. Była zadowolona z tańca i szczerze zaskoczona zwinnością i energią partnera, oraz najważniejszym brakiem podeptanych kopytek. 

    - Za Starlight i księżniczkę przyjaźni. - rzekła podnosząc kieliszek do najbliższych kucyków.   

  12. Batpony odprowadził barmana wzrokiem zapamiętując jego wygląd i kąśliwość dopiero jak zniknął z pola widzenia, klacz spojrzała na księżniczkę. 

    - Nie znoszę takich nadętych bufonów wtrącających się do rozmów. Księżniczko ja częściej bywam bezmyślna niż większość tutejszych kucyków. Po prostu jestem narowista i impulsowa. - klacz skosztowała ciasta - Smaczne. Lyra jest dla mnie kimś wyjątkowym i tyle. Może mnie nie pamięta ani nic z tego, ale w innym świecie dużo jej zawdzięczam i żałuję, że dałam się sprowokować. Gadałam od rzeczy. Lyra jest niewinna.

    Rubby ukroiła kolejny kawałek ciasta i zjadła go powoli. Było widać, że ta czynność zajmuję jej o wiele więcej czasu niż normalnie. 

    - Boję się tego, że ona może być wiedźmą. Zresztą nie ważne czy uzna mnie za zdrajce czy nie, już nią jestem.... Te wszystkie dowody, po prostu nie są na tyle mocne by kogokolwiek przekonać... nawet ja w nie nie wierze.... - powiedziała batpony unikając wzrok księżniczki. Następnie klacz wstała.

    - To tyle ja już się będę zbierać. - rzekła po czym udała się ku wyjściu.      

  13. Rubby po raz kolejny spojrzała zachęcająco na starca i podmieńca.

    - Chyba prędzej się skończy ten świat niż któryś z nich zaprosi mnie do tańca. - pomyślał batpony - Zresztą tyle piją, że nawet na prostych kopytkach nie będą umieli stać. - Rubby wstała i lekko się chwiejąc podeszła do Cindi. 

    - Choć zakręcimy trochę tyłeczkami, może wtedy znajdzie się jakiś przystojniak i zaprosi którąś z nas do tańca?      

  14. -Trzystu nagich galerników rytmicznie w mozole.

    Pracowało w pocie, wiosłami na dole..!

    Barbarossa kocha ciebie piekło, 

    Boją się niebiosa.

    Mgła spowiła statek, gdy szło do świtania.

    A więc nikt nie odkrył, że ktoś ich dogania.

    Wystarczyła krótka chwila - Mistrzowski abordaż, 

    Wszystkich w pień wycieła ta piracka chołota.

     

    - śpiewała Rubby z pozostałymi  wyobrażając sobie mięsistych spoconych ogierów wciosujących na statku. Na policzkach klaczy pojawiły się wiele mówiące rumieńce.     

    • +1 3
  15. - Nie to ciasto kruchę, do niego nie daje się drożdży.... - Rubby dokończyła obieranie marchewek i popatrzyła krzywo na Lyrę - podobno znasz się na ciastach. Zresztą nie ważne. Mam dla ciebie propozycję co powiesz na ostatnią zabawę przed końcem świata w tawrnie pod Rubinową Gwiazdą? Będę ja i reszta łowców czarownic - rzekła batpony zanim zdążył ugryźć się w język.

  16. Batpony spojrzał na kieliszek wypił. Pozwalając by przyjemne ciepło rozeszło się po jej ciele. Uśmiechnęła się niemrawo i spojrzała na resztę. 

    - Ja już więcej nie piję bo nie chcę się schlać tylko zabawić. - rzekła po czym wstała i chwiejnym krokiem podeszła do baru. - Puścicie w końcu jakąś muzykę? 

    • +1 1
  17. - Ja też tak potrafię - rzekła Rubby, po czym chwyciła kieliszek i spojrzała na wszystkich - No ale sama nie będę próbować. Po za tym przydałoby się coś do jedzenia. Polecam specjalność dnia  tortilla z masy kukurydzianej z roztopionym serem.  

     

    Po usłyszeniu słów starca dodała. 

    - Za iluzjonistkę. 

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...