Przez chwile po prostu patrzyłam się na nią w ciszy...
Otworzyłam usta... chciałam coś powiedzieć, ale skończyło się na tym, że po chwili je po prostu zamknęłam nie wydając żadnego dźwięku, żadnego słowa. Słychać było tylko westchnienie...
" Po co w ogóle z kimś gadać? Nikt i tak mi nie pomoże, mimo zapewnień..." - pomyślałam patrząc na sufit...