-
Zawartość
1041 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
33
Wszystko napisane przez Talar
-
Częste dodawanie "moim zdaniem" itd. brzmi jak prawdy objawione? Obraziłem Twoją ulubioną grę? Nah, mogę to zrobić jeszcze raz. Overwatch to gra, którą zachwycają się ludzie bez gustu, nabierając ich na tanie triki oraz chwyty i żałosne żłopiąc na nich gruby hajs. have fun
-
Cóż, to nie zmienia faktu, że z mojego punkty widzenia te postacie są o kant dupy potłuc i sam zarys połowy postaci można było wymyślić w 30 minut. Zresztą, wielokrotnie używałem słów "dla mnie/moim zdaniem", więc wyrażałem jedynie własną opinie, a nie fakty. Fakty są takie, że mi się to nie podoba, a np. Tobie tak. Więc nie ogarniam po co ta cała spina na mnie. A, i są o wiele gorsze rzeczy na tym świecie, niż nieznajomość synonimów. Poza tym, jak już mówiłem, ja bym sobie chętnie w tą grę zagrał, ale nie za taką cenę. Wole sobie za taką kasę kupić Darks Soulsa 3, GTA V, Fallouta 4, Rainbow Sixa, Dying Lighta czy nawet Wieśka 3. Dlaczego? Bo mi się po prostu bardziej podobają.
-
No to po jakiego grzyba ten temat robić? Nie widzę żadnych wskazań, aby cała ta ponifikaja nie mogła znaleźć się po prostu w temacie z Overwatchem.
-
Ale po co?
-
No dla mnie to jest strasznie stereotypowe i nudne, ale to moja opinia. Jednak mówię, gdyby nie cena, to mógłbym sobie w to zagrać.
-
Dziwne to. Ale główny bohater <3333 I intro też bardzo fajno i mówi to osoba, która nie lubi brzmienia języka japońskiego.
-
Team Fortress z wajfami I w sumie nie ma w tym nic złego, że gra mechaniką rozgrywki jest strasznie podobna do tf'a. Jednak co do postaci, to mamy połączenia lola z tff'em. Czy się to komuś podoba, czy nie, ich opinia. Ja osobiście jakoś tak zdania o tym nie mam lecz postacie same w sobie... To jest kompletne pójście na łatwiznę i zero kreatywności. Jak ma być jakiś mechanik, to niech to będzie krasnolud z olbrzymią brodą w 2 warkocze z taką najbardziej typową twarzą, strzelec wyborowy to typowy stereotypowy cowboy ze stetsonem, bucikami z gwiazdką i rewolwerem. Zabójca to najczarniejszy typ na świecie, w płaszczu i ze straszną maską, a jak ma być jakaś tam postać z czasem, to niech to będzie jakaś hinduska w typowym wdzianku. Grając w taką grę to właśnie postacie powinny dla mnie grać pierwsze skrzypce, a tutaj są one tak nudne i stereotypowe, że ja osobiście nie widzę w nich nic ciekawego. To samo mam w przypadku lola, iż postacie są najbardziej typowe, jak się tylko dało, ale to już inna bajka. I w sumie, pomimo tego wszystkiego, nawet chętnie bym zagrał w tą grę, ale za taką ku*wa cenę to ja se wolę kupić Dark Soulsa 3, a nie coś takiego. TF jest za darmo, lol jest za darmo, a nawet cs go, którego mistrzostwa są chyba najlepiej oglądanymi na świecie (z e-sportu oczywiście) i jest to gra, którą dużo osób bierze na poważnie, kosztuje jedynie 10 euro, a na promocjach po 4. To tutaj to jest zwykła gierka multi, aby się pobawić, a ta cena to ewidentne lecenie w *uja. Czy w tej grze jest w ogóle coś takiego, jak tryb rankedów? Bo nawet jeśli tak, to za więcej niż 8 euro tego nie kupie, bo to nie jest warte.
-
Zacząłem sobie teraz oglądać (o dziwo) anime "One Punch Man". Tak z czystej ciekawości, bo zbytnio za anime nie przepadam, ale ten bohater mnie jakoś zainteresował.
-
2 ezy Battlefield MLG
-
No w sumie też teraz sądzę, że BF 1 to będzie najlepszy multi shooter, chociaż słabo się interesuję grami tego typu. COD podupadł i jeśli psycho fani w końcu się ogarną i przestaną rzucać się na tą grę jak lwy na mięso, to Activision dostanie w końcu nauczkę w postaci bankruta. O ile oni w ogóle wkładają w te części jakieś pieniądze, jak to jest wałkowane to samo bez żadnych większych zmian.
-
Tak na prawdę Activison to beznadziejna firma. Po za ich złotą serią oraz kilkoma tytułami wydali kilka tak beznadziejnych gier (Secret Servise: security bridge albo Gods and Generals) które kompletnie nie mają racji bytu. Gdyby nie COD, już dawno zbankrutowali chociaż ci partacze nawet tej serii nie potrafią zachować. Tak szczerze, to ja nigdy nie grałem w żadną z części, ale analizując sprawę doszedłem do wniosku, że po ich najlepszym tytule, MW 1, zaczęli wałkować wszystko bez umiary + te beznadziejne osadzenie gier w przyszłości. 0/10 Nie ogarniam, kto o zdrowych zmysłach kupił Ghosta i każdą kolejną część (+ oczywiście tą w temacie). Black Ops wciąż kosztuje na Steamie 40 euro, legit.
-
Potem przyjdzie czas na myślenie o tym. Teraz chce mieć spokój. #mytopickends
-
Medycyna to nie dla mnie. raczej się zastanawiałem nad czymś w rodzaju ekoenergetyki czy czegoś. Nawet nie wiem, jakie są wymagania, ale jak się nie dostanę, to trudno. Z dzisiejszego dnia jestem zadowolony, bo ta matura to było yolo w uj, a poszła bez problemu. Więc na dzień dzisiejszy nie chce sobie pieprzyć mózgu jakimiś bzdetami, typu "o nieee, niedostane się no to!!!11" Przez te kilka dni chce żyć tą chwilą. Potem przyjdzie mi się martwić, bo teraz i tak nic nie zrobię. Nie jest to w moim stylu, ale na ten moment robię wyjątek.
-
Nie mogę sobie zrobić roku wolnego, bo przestane dostawać alimenty. Jednak chodzi mi o to, że miałem dużo czasu, predyspozycje do nauczenia się tego wszystkiego miałem, a jednak uja zrobiłem. Papiery miałem składać na uniwersytet przyrodniczy w Poznaniu, kierunek w sumie nie wiem jeszcze jaki, no ale bez dobrze napisanej matury z bioli się nie dostanę. Jednak muszę coś w Poznaniu studiować, bo tam będę mieć mieszkanie, a moich rodziców nie stać na to, abym i ja i mój brat chodzili do prywatnej. To jest mój najgorszy problem.
-
Mam jutro maturę z biologi, która pewnie zadecyduję, czy dostane się na kierunek studiów, jaki chce. Umiem na nią NIC, chociaż miałem bardzo dużo czasu do nauki. Kupiłem nawet specjalne vademecum, którego zazdrościli mi wszyscy w klasie. Nic nie zrobiłem i teraz czuję się z tym źle. Ktoś, coś?
-
Ja to się w sumie po odcinku z RD jako główną bohaterką cudów nie przewidywałem. Jednak zamiast oczekiwanego średniaka, dostałem kmiota. Plusy: - nie wiem, chyba jedynie ten występ Wursztenboltsów był spoko Minusy: - Czy motyw, że główny bohater się czymś jara, a potem wychodzi na jaw, że jest jednak do dupy, w serialu tym już się nie pojawił? I to chyba z kilka razy. - RD przebiła samą siebie. Kompletnie nie ogarnąłem, co miała znaczyć ta przemiana w resztę mane 6 itd. Ani to mądre, ani śmieszni, ani ciekawe. - W ogóle przez cały odcinek czułem się taki skrępowany i nie miałem w ogóle ochoty tego oglądać dalej. - Plan RD to było jakieś nieporozumienie. Dramat w 5 aktach. - Popisowy numer RD był jeszcze gorszy. "kopni chmurę, ja w nią wlecę i będzie super". Chmura kopnięta, RD leci i nagle "AAAAAAAAAAAAAAAAAAA" a potem tylko facepalm za facepalmem. - nuda - Nie lubię Wonderbotlstóws. Wkurzający są, zwłaszcza a Spitfire. Ocena: 3,5/10 Cienizna, jak w gaciach Gracjana Rostockiego. Ogólnie to oglądałem ten odcinek skrępowany, pauzując co chwile i nie mając ochoty oglądać go dalej. W sumie, to pod koniec ciągle cisnęło mi się na ustach ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) bo takie dziwne rzeczy gadały. Zwłaszcza, jak Spitfire mówiła o swojej ksywce ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) Spitfire? ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Tak czy tak, beznadzieja. btw, dawno Discorda nie było.
-
nie Lubisz budyń?
-
Pulpit wciąż bez zmian" Telefon już trochę inaczej [+16]:
-
Ach, te fragmenty z Trixie pod koniec są aż zbyt dobre. Przez nie same lepiej mi się teraz patrzy na ogół odcinka. 8/10 jednak daję.
-
Pomimo tego, że odcinek oglądało mi się średnio, to co jakiś czas zacząłem sobie puszczać te końcowe sceny z Trixie, gdy jest smutna bądź szczęśliwa. Po prostu ładnie się na to patrzy
-
GDZIE JEST KU*WA STAR... oh, w8. Ogólnie mówiąc, odcinek ukazywał temat fajny zdecydowanie na plus, ale moim zdaniem, ukazane to zostało w strasznie nudny sposób. Niby wszystko spoko, ale nudziłem się. Plusy: - Troxi is back! - Troxi łaskawa - Troxi czuła - Troxi wciąż suką być, ale ze standardami moralnymi - dużo Starlight, która najwidoczniej nie umie rozkłądać sztców. Lekcja nr 2 to będzie ścielenie łóżka albo wynoszenie śmieci. - fajne minki - fajne hugi - Celecia przy stole Minusy: - ten odcinek był wręcz kurewsko nudny. Prawie tak samo, jak początek sezonu. - babka czytająca Troxi za bardzo się wczuła w swoją rolę, przez co przy normalniej mowie wciąż brzmi jakoś tak nieprawdziwie. Ocena: 7/10 Za samą fabułę dałbym dużo, ale kurde nie dałbym rady obejrzeć tego odcinka jeszcze raz, bo bym chyba zasnął.
-
Nie wiem, bo go jeszcze nie widziałem.
-
Podziemny krąg Nigdy nie widziałem tego filmu, a ponieważ bardzo często widziałem jakieś odwołania bądź przywołania względem niego, postanowiłem go obejrzeć. Pierwsza rzecz, która przekuła moją uwagę, to muzyka z intro, która bardzo mi się spodobała i już z miejsca przykuła moją uwagę do filmu. Co dalej? Ogólnie powiem, że film oglądało mi się niesamowicie przyjemnie i od dawna nie byłem tak skupiony podczas oglądania seansu, jak wczoraj wieczorem. Nasz główny bohater, odegrany przez Edwarda Nortona, w świetnym stylu przedstawia niektóre wydarzenia z filmu, nadając im nierzadko dużo dobrze dobranego komizmu. Krótko mówiąc, śmiałem się. Poza tym, Norton wczuł się w rolę perfekcyjnie i jego gra aktorska wyszła w tym filmie bezbłędnie. Bratt Pitt natomiast jak zawsze potrafi wczuć się w każdą rolę i odegrać ją z należytą dokładnością. Także tutaj, z pozoru ultra-anarchistyczny i popier*olony terrorysta, który tak naprawdę jest zwykłym wytworem postrzępionej wyobrazi głównego bohatera, który w schizofreniczny sposób wymknął się spod kontroli. Tak czy tak, Brad Pitt w hawajskiej koszulce, czerwonej skórze, wygolony na łyso i z obitym ryjem prezentuje się tak, jak zawsze, czyli jakby był dokładnie taki sam w realnym życiu. Helena Bonham Carter to aktora, którą bardzo lubię i pomimo, iż w filmie tym nie pojawiła zbyt często, to i tak w graniu jakieś nieprzeciętnej panny zawsze wychodziło najlepiej właśnie jej i za samo pojawienie się w tym filmie daje plusa. Co do reszty. Film nie nudzi ani na moment. Mogę powiedzieć, że pod tym względem został nagrany perfekcyjnie. Scenarzyści również odegrali świetną robotę, gdyż postacie są prawdzie, interesujące oraz nieprzewidywalne. Jak już wspominałem, Norton jako narrator i główny bohater to był strzał w dziesiątkę. Co do fabuły. Wiedziałem, że film ten ciągnie za sobą jakieś przemyślenie. Tutaj mamy filozofie podchodząca pod anarchizm, która krytykuję dążenie jednostki do samospełnienia, życie w narzuconym przez reklamy i telewizje stylu, eksploatowanie przez pracodawców pracowników itd. O ile z samymi tymi założeniami dosyć się zgadzam, to za demolowaniem miasta zbytnio nie przepadam, ale to na bok. Tak czy tak, "kumpel" naszego bohatera przejmuje kontrole i tworzy z tych całych klubów walki, które na papierze miały polegać """"tylko"""" na rywalizacji na pięści, podziemną siatkę anarchio-terrorystyczną i zamierza zniszczyć najważniejsze banki w mieście (czym tam kraju/świecie), aby wprowadzić chaos, z którego zrodzi się nowy świat czy tam coś. I o ile do tego miejsca spodziewałem się czegoś takiego, to sam wątek, że nasz popier*olony kolega jest tylko, a może i aż, wytworem wyobraźni znudzonego i zmęczonego psychicznie swoim gównianym życiem bohatera. To było widać wiele razy, zanim oficjalnie padło to w filmie że ten cały Tyler nie istnieje, a za wszystkim stoi protagonista. I tego się kompletnie nie spodziewałem po tym filmie i bardzo miło mnie to zaskoczyło. Jak to się odbiło na samym filmie? Ostatnia scena była dziwna, ale tak to jestem zadowolony. Podsumowując, film nie jest nudny, za to dobrze wymyślony i nagrany. Bohaterowie są świetnie napisanie i odegrani. Fabuła skłania do myślenia pod dwoma względami: budzi refleksje, jak prowadzimy nasze życie oraz zmusza do główkowania, jakim ku*wa cudem ten cały Tyler jest tak na prawdę wymysłem bohatera. 9/10