Tia... Widząc kolejny temat założony przez Poulsena dotyczący, byłem przekonany, że będzie, jak zawsze, na wysokim poziomie. Do tego doszedł znajdujący się powyżej komentarz aTOMa, którego nie miałem okazji widzieć tak... ubolewającego, iż ktoś mu zabrał fica do przetłumaczenia To już w sumie były wystarczające rekomendacje, żeby przeczytać Diariusz, czego jednak nie uczyniłem, aż do dzisiaj.
Długość pierwszego rozdziału przypadła mi do gustu. Nie za długa, nie za krótka, idealnie wyważona. Do tego mamy również całkiem sporą ilość wtrąceń od tłumaczki tegoż pamiętnika, czyli Twilight Sparkle. Fajnie się to prezentuje, acz początkowo nie byłem przekonany co do zastosowania kolorowego tekstu w rozdziale (ja bym pewno posiłkował się kursywą). Póki co nie mogę za wiele powiedzieć o fabule, bo i też było jej niewiele, ale pomysł przedstawienia losów z życia Księżniczek jest zawsze fajny, zwłaszcza w tak obiecującej formie jak tutaj. Mamy tutaj pamiętnik prowadzony piórem Clover Mądrej, która, jak już wspominała Cahan, została obdarta z tej legendarnej otoczki znanej z Hearth's Warming Eve. Jest ona, znów cytując naszą Księżniczkę Rosiczek, cudownie zwyczajna. No i to będzie zapewne dużą siłą tego opowiadania. Pytanie tylko, jak będzie prezentować się w kolejnych wpisach swojego diariusza. Mam nadzieję, że równie uroczo i zwyczajnie jak w pierwszej części.
Tłumaczenie jest fajne, poprawne... Ale tak serio, co ja mogę dodać więcej, skoro zarówno aTOM, Dolcze, jak i Kredke już wyrazili swoje zadowolenie z jakości? Mogę dodać tylko jedno: chromolić Fallouta, dawaj Diariusz, Poulsen!