-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Wyżej polecę. Jak będę nieopodal miasta, to zmieniam się w Orła bym mógł wlecieć nie zwracając na siebie uwagi. Szukam Rarity.
-
Spoko. - Kiedy się obudzicie, idźcie dalej w wyznaczonym kierunku. O 17 powinniście dojść do Szczeliny. Spotkamy się tam... - powiedziałem i odsuwam się trochę by podmuch ich nie powalił. Coś chce powiedzieć, czy coś innego zrobić?
-
- Jak chcesz, możesz lecieć ze mną - powiedziałem i ukłoniłem się jakbym ją zapraszał do lotu. - A jak nie to po prostu idźcie dalej. Wiem gdzie ta szczelina jest.
-
Zmieniam się w Stwora rasy Meri. - Zajmie mi to parę godzin, ale wrócę z nią. Te Pary skrzydeł naprawdę się przydają - powiedziałem z uśmiechem.
-
- Na pewno? Wiesz, to Blueblood, nie wiadomo co by mógł z tobą zrobić. Ale tak czy siak, najważniejsze, że udało nam się wydostać... Możemy po drodze wstąpić do Hoofington? Weźmiemy Rarity ze sobą.
-
Westchnąłem i dalej staram się polepszyć stan mamy... jak nie to siadam pomiędzy nią a Shy. - Więc... Sorry, że ciebie w to wciągnąłem. Nie chciałem cię narażać na jakieś niebezpieczeństwo.
-
A potem? Szczerze się boje co potem. - Więc teraz wiesz. Twi jest jedną z Succubek. Dowiedziałem się o tym w pałacu kiedy chciała mnie... - przycichłem i mina nieśmiałej Shy...
-
- Nic takiego... tylko Głodny jestem. Nie lubię prosić nikogo o to by mnie całował i ściskał. Pytanie... wiedziałaś, że Twi to Succubus?
-
Chciały mnie zgwałcić... Twi... więc to co do niej czułem... to była tylko i wyłącznie magia? Stałem się ofiarą jej czaru? Czymś czym można się pobawić a potem porzucić? Sprawdzam jak u mamy.
- Jak u niej? - spytałem się Shy z wyraźnym głodem... chodzi mi o mamę.
-
- Co zamierzasz zrobić jak dojdziemy do szczeliny? Wrócisz do swoich? - spytałem się Fluppy. Pewno wróci do swoich, ja wkońcu też to robię. Jeśli mogę to staram się zaopiekować mamą.
-
Sprawdzam czy ktoś śpi, Jest Mama, Fluttershy i Fluppy. Tak czy siak, mam nadzieje, że mama nie będzie spać, albo przynajmniej Shy. Tak czy siak sprawdzam czy śpią.
-
Więc siadam i robimy obóz... spoglądam jak nasze dwie "Nimfy". Gapią się na mnie czy może coś innego robią. Tak czy siak odpoczywam.
-
No niestety... ale co począć? Idziemy więc... tak czy siak musimy dotrzeć tam, nim się połapią co się stało. Mam nadzieje, że zdążymy dojść wtedy do granicy.
-
Nie... nie lubię kogoś zmuszać. Jeśli tamta Succubuska jest połączona z tą, to pewnie nas znajdzie. - Bierzemy je i idziemy do punktu gdzie jest reszta grupy.
-
Czyli Twi, i Tamtymi dwoma? BO wychodzi na to, że Twi to też Succubus... na wszelki wypadek proszę matkę o potwierdzenie bo to jest jej zdolność specjalna... rozpoznawanie rasy.
-
Spoko. Więc idziemy na miejsce zgrupowania z Shy i Flappy. Sprawdzam czy mają moją matkę. Mam nadzieje, że ją znaleźli.
-
Więc ją otwieram i sprawdzam co jest na niej napisane. Jeśli będę mógł to tworzę Szczelinę w ustalonej wcześniej Lokacji... oby jeszcze tam byli. Tak czy siak jeśli mogę to robię ją, jeśli nie to jakoś przekonuje Twilight.
-
Więc idziemy tam. Mam nadzieje, że po drodze nie natrafimy na niebezpieczeństwo... ale tak czy siak musimy to zrobić.
-
- Weź Twilight jeśli możesz i chodźmy do pokoju Celesti i Luny. Jest tam coś co musimy zrobić - powiedziałem do niej i tam idziemy. Posłucha?
-
- To co teraz robimy? - spytałem się starając jakoś wyczuć gdzie idę, ale coś nie wierzę, że mi się uda to zrobić. Może Pinkie ma jakiś plan.
-
- Co z nimi robimy? - spytałem się nie patrząc na Twi i tą drugą... ale jak... ona... czyżby to co do niej czuje to tylko magia? Nie rozumiem...
-
Pierniczę... wbiegam do środka i jakoś jej pomagam... starając się by one mnie nie zgwałciły, wypiły krwi czy co one tam robią.
-
Ja patrzę na to z przerażeniem ale wykorzystując czas to wybiegam z sali i chowam się za filarem tak by mnie nie zobaczyły. KURWA CO SIĘ DZIEJE!?
-
Twi to jeszcze zrozumiem, ale TA KLACZ?! NO MOŻE JESZCZE TAMTA DRUGA KLACZ PRZYJDZIE I WTEDY BĘDZIE NAS CZWORO, NIE!?
Equestria: Przyjaciel do grobowej deski (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Wchodzę, chcąc nie chcą zmieniam się w siebie czyli standardową (podmieńczą) formę i padam, dysząc jakbym machał skrzydłami całą noc... CO SIĘ KURWA STAŁO. Wyraźnie głośno dyszę.