Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Staram się go jakoś uspokoić i przywrócić do pionu. Kurwa, najprawdopodobniej syn będzie gwałcicielem. Zaje kurwa biście... kolejny minus do mojej kartoteki rodzica.
  2. Dobra... przekonała mnie. Przepraszam na momencik uczestników i wracam do domu by ogarnąć Bolta by czasem nie zgwałcił Deli. Ja pierdole co mu strzeliło do głowy. Najpierw powinna być kolacja...
  3. Ja pierdole... wait a second. Staram się jej jakoś pomóc, jednocześnie nie przerywając obrad. Kurwa, wszystko musi mi coś pójść nie tak... zawsze. Widać, że los nie chce bym nikomu pomagał. Wysyłam jej instrukcje czy cuś, mówię jej że planuje z Papilon i Królową Zebr ofensywę.
  4. - Dobrze rozumiem. Tak czy siak trzeba rozpocząć planowanie ofensywy - powiedziałem po czym raz z władczyniami zaczynam planowanie. Trzeba wymyślić nadwyraz dobry plan i mówię im, że Asa użyć można w sytuacji bez wyjścia. Więc czas rozpocząć tworzenie strategii.
  5. AJ nie jest osłem... tak czy siak patrząc na matkę z pytaniem czy ona przyjmie pomoc Federacji. Jeśli nie, to zostaje wsparcie ofensywne. Czekam na jej reakcje.
  6. - To nie był rozkaz... to była propozycja, nie musicie przyjmować broni. Jednak wciąż mamy asa w rękawie przeciw Amerykanom, lecz użyjemy go tylko w ostateczności... nie tak jak USA w Hiroszimie - powiedziałem patrząc dwuznacznie na mamę. Ona wie o jakiej ostatecznym asie mówię. Broni Jądrowej. Mamy bodajże 41 głowic, Wszystkie w silosach bazy Lost Hills i nie mogły ucierpieć podczas ataku tamtego amerykańskiego stwora.
  7. Robię to co zawsze matka mi robiła. Pojawiam się z ich plecami i mówię swoim głosem. - Federacja może wesprzeć ofensywę i... was dozbroić - powiedziałem. Tak... zdecydowałem się podzielić technologią z Zebrami i Krajem Papilon... tym krają najbardziej ufam, a oni ufają Federacji. Możemy zawiązać sojusz coś ala NATO... tylko, że po dobrej stronie staniemy.
  8. Więc przesyłam do pozostałych dowódców o ofensywie na tereny wroga. Trzeba będzie zaatakować ich miasta, generałowie nasi już pewnie odbili tereny Federacji i wspierają sojuszników. Tak czy siak, sprawdzam co u Papilon i u władczyni Zebr.
  9. Więc tak rozdzielam im gofry by zostało dla mnie i Twi. Następnie przeglądam jak tam idzie walka z pozostałościami amerykańców. Mam nadzieje, że dobrze nam idzie.
  10. Jakie okropności? TO przyjemna zabawa... i męcząca w moim przypadku. Tak czy siak udało mi się jakoś przez te dni przejść, więc uporałem się z tym szybciej. Idę zrobić wszystkim śniadanie.
  11. Więc mówię jej prawdę. Jeśli wygada... dostanie taką karę że będzie żałowała, że to zrobiła. Poważnie, jak się Twi dowie, to jestem skończony... dosłownie.
  12. Wstaję delikatnie by nie obudzić Twi i biorę Lily na kopyta i idę do sąsiedniego pokoju tak by nas nie słyszała. - Powiem, ale przyrzeknij, że nie powiesz mamie o tym że ci to powiedziałem. Ok? - wyjąłem kopyto na znak czy akceptuje umowę.
  13. Więc to tak skończę życie... patrze na nią zaciekawiony. Wiem czemu tu przyszła... - Cześć... córeczko... - powiedziałem patrząc na nią. Dobra trzeba coś wymyślić inaczej będzie źle... dobra, najważniejsze by zrobiła to co chce zrobić. Najprawdopodobniej chce jedzenie.
  14. Morał tej bajki jest krótki i niektórym znany: "Przed Stosunkiem, Zabezpiecz Pokój Dwa Razy" Więc kładę się spać by móc rano obudzić się wypoczęty i przed południem.
  15. Tak też można. Szczerze bałem się kolejnego liścia od córki... nieźle... Dorota Zawadzka by mnie zganiła jak nie wiem, że się boję własnej córki. Patrzę na Twilight. - Może byśmy teraz poszli spać...
  16. Patrze na Twilight, pytająco. Od niej zależy czy im powiemy prawdę... ja pierdole co teraz, mam mętlik w głowie. Nie wiem jak wyjść z tej sytuacji, gdyż zawszę dostanę z liścia.
  17. No to się odklejam od Twilight i patrzę na pozostałą dwójkę dzieciaków. Po chwili staram się im to jakoś wytłumaczyć, tak by nie przegiąć i nie zniszczyć ich mózgów. Tak czy siak nie pobije mojego ojca i matki, kiedy mi to tłumaczyli. Zamiast powiedzieć wprost że się ekchem... to mówi li że przyszły bidne dzieci i ich ciuchy ukradli. Spytałem się czemu mama jest zasapana, to tata odpowiedział, że goniła dzieciaki. A jak się spytałem czemu tata podrapany, to mama odpowiedziała, ze tata bił "bezdomne cycate dzieci". Po chwili się wkurzyłem i wywrzeszczałem "Inni starzy to się po nocach Ru*****, a moi dzieci bezdomne biją". Nie pobijemy tego nigdy.
  18. Patrze się ze strachem na Twi, a potem na dzieciaki i tak na przemian przez parę minut. Co ja mam do kurwy nędzy powiedzieć? Wystarczająco, że podczas zabawy zachowywałem się jak surykatka. Ruszam biodrami, lekki szmer, i już w pionie patrze czy ktoś idzie. Ale trzeba im to jakoś wytłumaczyć.
  19. Podnoszę głowę... jasna cholera... to zaklęcie chyba nie działa... albo patyk przez przypadek objął dom a nie pokój... albo najnormalniej, wcześnie wstali i poszli tutaj. Szybko przestaje i patrzę zdezorientowany na dzieciaki... - Eeee...
  20. Siadam koło niej i obejmuje ją kopytem... - Więc... mamy całą noc dla siebie. Tyle możliwości... - powiedziałem do niej z uśmiechem. Dzieciaki śpią, my sami tutaj, sugestie Capo znów działają... więc tylko jedno przychodzi do głowy. Thix Capo.
  21. Kiedy wszedłeś do kwatery twojej i Nat zobaczyłeś dobrze zdobiony pokój, z mnóstwem dodatków. Widać, że tutaj miała wpływ kobieca ręka. Z jednego z pokoi dobiegł do ciebie melodyjny głos... najprawdopodobniej Nat, bo jej pancerz leżał beztrosko na kanapie.
  22. - Obudziłem się o Trzeciej w nocy... wyspany. Pomyślałem, że do rana poczytam sobie coś, lecz dzieciaki przyszły do mnie do Salonu i tam obecnie śpią. A ty? Jest jeszcze za wcześnie.
  23. Delikatnie odkładam Deli na fotel i idę do Twilight. Po chwili stoję koło niej z zaciekawieniem na twarzy. - Tak, skarbie? - spytałem się, więc ustalone, że też nie może spać. W sumie... tyle się działo i o dziwo jesteśmy wypoczęci, wszystko się teraz może zdarzyć.
  24. No to nie mogę się ruszyć... jestem udupiony... tak czy siak zrozumie że nie mogłem spać... tfu, ja się kurwa wyspałem. Tak czy siak, czekam aż wejdzie do tego pokoju.
  25. Zamykam i biorę sobie książkę do czytania taką dla mnie i czytam, ze śpiącą Deli na mych kolanach, czy koło mnie (zależy gdzie wcześniej była), Bolt pewnie wrócił do spania, bo szczerze, on jest jak kot. Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je.
×
×
  • Utwórz nowe...