Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Kurwa jak boli, jak tak dalej pójdzie to bandaż zejdzie mi z kopyta... apropos, jest zdatny do użycia? Sprawdzę...
  2. Zajadałeś się jabłkiem przepysznym jabłkiem, soczystym jabuszkiem. Naglę kątem oka zobaczyłeś zbliżające się klacze. Jedna mała o maślanej sierści i lekko czerwonej grzywie, źrebak. Druga była większa, dobra postura i kowbojski kapelusz. Miała pomarańczową sierść i słomianą grzywę. Były zajęte rozmową między sobą więc cię zobaczyły. "Nie wiem czy się ucieszą kiedy zobaczą że ktoś wpierdala ich jabłka" usłyszałeś w swej głowie. Cokolwiek to było, mogło mieć rację.
  3. Zaczynam się szarpać by się jakoś bronić, choć wiem że to daremne z powodu sił. Instynktownie staram się jakoś obronić.
  4. Leciałeś w dół... czułeś wiatr ocierający się o twoją twarz i widok twoich przyjaciół i rodzeństwa które szykuje się do uruchomienia Repursorów. Nat, rozpoczęła ostrzał z góry za pomocą sporego karabinu coś ala mściciel tylko dłuższa lufa i spory magazynek po lewej stronie broni. Ron miał broń którą używali ludzie na Shanxi, nazywał to Karabinem Szturmowym, lecz nie przypominał ci znanych modeli. Twoi kompani uruchomili repursory i wylądowali na paru wrogach i od razu wbiegli za osłonę.
  5. Otwieram do nich ogień broniąc Twi własnym ciałem w razie czego. Zginę u jej boku, wiem że to prawda że teraz zginę, ale nie odejdę stąd jako tchórz który błagał o litość, a jako ktoś kto bronił siebie i swoją dziewczynę. Życie było piękne, miałem to na co zasłużyłem. Dziś skończę swój żywot i odejdę do Allaha... jako wojownik a nie tchórz.
  6. - Jutro wyruszamy. Na razie potrzebujemy zapasów by przetrwać podróż przez pustkowia. Poza tym trzeba będzie zabrać trochę złomu by można było naprawić sprzęt, w razie uszkodzenia. Ale wiedz jedno, w twojej stajni nie doceniali cię bo cię nie znali, jesteś naprawdę fajną kla... znaczy kobietą. Może nasza znajomość na początku była trudna, ale mam przeczucie że to początek pięknej znajomości...
  7. < Zajebisty Avek i sygna > - Nie wiem... nie znam się na magii. Ale jak dostanę się do stolicy to chyba uda mi się jakoś wywnioskować gdzie one mogą być - powiedziałem jej prosto w twarz. Do tego czasu jest skazana na ciało kuca, żal mi jej nawet. Szkoda że tak to się potoczyło. ale gdyby nie to nie gadalibyśmy sobie uprzejmie a ja dalej byłbym niewolnikiem na jej usługach i bóg wie co bym teraz robił.
  8. Staram się doczołgać do Twi i będę bronić jej własnym ciałem starając się znaleźć miejsce krwawienia. Potem... znajduje opaskę i staram się opatrzyć ją.
  9. Zaraz się przebiją, ale ja jestem gotowy na to wszystko. Oddam życie by bronić wszystkich w tym pokoju, zabije każdego kto będzie miał wobec nas wrogie zamiary. - Zaczynają przechodzić...
  10. Wciąż czekam na to co się stania jednocześnie sprawdzając jak Twilight się trzyma... trzeba być gotowym na wszystko co się stanie.
  11. Kiedy wejdą strzele w pierwszego nieprzyjaciela który tu wbiegnie, ewentualnie szykuje się na granat błyskowy, który tak daje po oczach że ja pierdole.
  12. - Cholera... - powiedziałem po czym dobyłem pistoletu i wymierzyłem w drzwi. Musiałem rozbroić ten karabin, kurwa musiałem... durny ja.
  13. - A inni? Nie możemy tak siedzieć kiedy oni mordują kuce - powiedziałem patrząc na nią. Jakim cudem uciekli od Chrys... w sumie, ja się chowałem przed nią przez całą wojnę.
  14. Wzniosłeś się w powietrze i poczułeś dawno zapomniane uczucie, za którym tęskniłeś. Leciałeś z dobre parę chwil aż nie zauważyłeś znowu tego leniuchującego pegaza na chmurce, kiedy inni pracowali w pocie czoła. Miał błękitną sierść i tęczową grzywę, i nie zapowiadało się to że miał się teraz obudzić. Wręcz przeciwnie, w najbliższych godzinach też się bodajże nie obudzi.
  15. - Dzięki kochanie. Skąd się oni tu wzięli? Myślałem że Chrysalis wywaliła stąd ludzi...
  16. Zaczynam owijać miejsce rany by zatamować krwawienie i patrze się na to wszystko. Nie mam pojęcia kim są, ale trzeba ich pokonać. Staram się wstać, choć i tak wiem że chuj z tego.
  17. Mimo wiem iż znów łeb będzie mnie nakurwiać, staram się znaleźć coś co pomoże mi zatamować krwawienie, jeśli nie ma to staram się znaleźć jakąś pomoc, chowając swój pistolet.
  18. - Kurwa... - powiedziałem chowając się za osłoną i tam leżąc. Staram się wsiąść pistolet i strzelać do nich, gdyż tak łatwo się nie oddam.
  19. < jakoś jej nie rozpoznaje... > Rozpoczynam do nich ostrzał z pistoletu, jednocześnie gdzieś się chowając. Nawet tydzień nie minął a oni już atakują?
  20. Więc robię tak jak założył. Wpierdalam do klubu i szukam trevora i ostrzeliwuje tych którzy do mnie strzelą. Jak go znajdę to podchodzę do niego. - TREV! CZARNI CHŁOPCY BEZ JAJ POSTANOWILI WPAŚĆ DO NAS Z WIZYTĄ. TRZEBA SIĘ EWAKUOWAĆ! - krzyknąłem do niego i wróciłem do ostrzeliwania wroga jak są tam. Jak nie ma to normalnie stoję koło Trevora. - Przybyli jeszcze kumple Mikey'a w postaci FIB - powiedziałem patrząc się na Michaela.
  21. Przyglądam się w nich uważnie sprawdzając jakie mają uzbrojenie i wyposażenie.
  22. - Ktoś nas atakuje - powiedziałem po czym wyszedłem na zewnątrz by sprawdzić kto jest odpowiedzialny za to bestialstwo... jak zobaczę winowajce to staram się go postrzelić.
  23. - Nie mam pojęcia - powiedziałem i wyjrzałem przez okno by zobaczyć co się tam do diaska dzieje.
  24. Klacz podskoczyła i schowała się za niedźwiedzia. Ten spojrzał na nią a potem na ciebie. Klacz wychyliła się za niedźwiedzia powoli jak by się czegoś bała i spojrzała na ciebie swymi lazurowymi oczami. Bała się jak by ciebie. - Emmm... witaj - powiedziała cicho.
  25. Biorę pistolet, i wybiegam na górę szukając Twilight i przy okazji sprawdzając co się dzieje.
×
×
  • Utwórz nowe...