-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Tylko twojego znaczka mi brakuje - mówię z szaleńczym uśmiechem. Ciągle w postaci tamtej klaczy.
-
Nic nie mówię, przyglądam się tylko... mam pomysła. Udam przerażenie i pokaże kopytkiem w miejsce za rainbow. - Rainbow, właśnie dokładnie opisałaś klacz która stoi za tobą z jakimś noże. Kiedy się odwróci, to się teleportuje, użyje zmiany kształtu na tamtą klacz i ją wystraszę mówiąc. - Ładny masz Cutie Mark, dziewczynko. Kiedy wrzaśnie, wrócę do swojego kształtu, warto mieć ojca Nekromantę.
-
- Lubie straszne historie, co tydzień opowiadaliśmy je sobie z mamą.
-
- Dziwne jak dla mnie - powiedziałem, po czym zacząłem oglądać gwiazdy.
-
Kiedy wybiegłaś za drzwi, widziałaś wystraszonego Silvera otoczonego przez strażników, Luna przypatrywała się temu beznamiętnie. - Powiedzcie straży że udało się nam ująć zamachowca, ale niech będą ciągle czujni. A co do więźnia, to do lochu - powiedziała Luna, na widok wynoszącego SilverStara do lochu. Po chwili za ciebie przyszły pozostałe księżniczki.
-
Usiadłem na pieńku, i zacząłem ogrzewać sobie kopytka.
-
Idę za nią. Pochwaliła mnie księżniczka, która jest podobna do mojej mamy... dziwnie się czuje.
-
Skupiłem się by przemienić najbliższy kamyk w gąbkę. A na koniec, biorę koszyk i najdelikatniej go teleportuje się z nim do obozu, by się nic nie stało, tam gdzie nie będzie stał żaden kucyk i kładę koszyk koło namiotu. Następnie wracam teleportacją do Twilight.
-
- Matka mnie uczyła. Znam jeszcze trzy inne zaklęcia - powiedziałem z dumą.
-
- Pomogę - powiedziałem, po czym podszedłem do krzaka i jak mnie matka uczyła użyłem telekinezy najdelikatniej tylko potrafiłem by zebrać jagody do koszyka.
-
- Sama nie wiem. Taka decyzje należy do Celesti - odpowiedziała. Zauważyłaś że Luna zniknęła, a wcześniejszy podejrzliwy wzrok na drzwi, może oznaczać tylko jedno...
-
- Chętnie - powiedziałem po czym ruszyłem za Fluttershy i Twilight.
-
- Masz racje, będzie ciepło - powiedziałem, po czym usiadłem na zadzie.
-
- A po co ci takie zaklęcie jeśli można spytać - spytała się Candace. Luna dziwnie spojrzała na drzwi.
-
- Ciężko było, ale się udało.
-
Wszystkie spojrzały, Candace była zdziwiona twoją obecnością. - Galaktyko? Co ty tutaj robisz?
-
- No coś nam nie wyszło - powiedziałem z głupią miną.
-
Weszłaś do środka, widziałaś przy tronie wszystkie cztery księżniczki, rozmawiały o podmieńcach.
-
- A jak się dowie że jestem Podmieńcem? Nie chce tysiąca lat spędzić na księżycu bez ciebie. Za bardzo bym tęsknił - powiedział z zalotnym wzrokiem.
-
- Pomóc w tworzeniu obozowiska? - spytałem się robiąc słodką minkę.
-
Idę za nimi dalej.
-
On poszedł za tobą. Przeszliście przez dziedziniec i stanęliście koło drzwi. - To co teraz? Bo Celesti nie poprosimy o zaklęcie, bo nie wiem czy by nam dała, bo wiesz czemu...
-
Idę za nimi. Mam nadzieje że nic nas nie napadnie po drodze do Pear Ville, ani mantykora ani smok.
-
- Jeśli kłusem z mojego domu do Ponyville pokonałem kłusem w trzy dni z przerwami na sen, to przy średniej prędkości to za cztery pięć dni dojdziemy do miasteczka wieczorem. Oczywiście jeśli naliczymy skrót przez Las Everfree, to podróż skrócimy o dzień.
-
- Bo mamy takie rozkazy? Rzekomo wśród kucyków które zgłaszają się na audiencje do Księżniczki znajduje się podmieniec. Trzeba uważać - odpowiedział ci strażnik. - Lepiej niech pani wchodzi, bo się rozmyślimy - dodał drugi.