- Ta jest - powiedział po czym wyszedł ze statku, za nim wyszedł padawan. Po chwili poczułaś narastającą ciemną stronę, wiedziałaś że droga do grobowca będzie trudna.
- Może pójdziemy wziąść troche cydru? Rzekomo jakieś święto, więc wypadało by to oblać, nie? - spytałem się. To jedna z niewielu rzeczy która jest przez nas tak ubustwiana.
- Miejmy nadzieje - powiedział Heller. Droga trwała jeszcze parę minut, dopuki nie zatrzymaliście się pod blokiem gdzie mieszkał doktor. Typowa czerwona kamienica na cztery piętra.
- Dojechaliśmy - powiedział kierowca. James wysiadł z pojazdu i stanął koło drzwi.
Po paru minutach dochodzicie do miejsca gdzie spotykają się człąkowie bractwa krwi. Koło ołtarzu na zewnątrz i paru krzeseł nie było nic interesującego.
- Gdzie podkładamy sidła? Jak co mam jeszcze sztukę - spytał się krasnolud.
Widziałeś trzy idealne miejsca: pod ołtarzem, przy wejściu i koło uschniętego drzewa.
Wylądowaliście na pagurku niedaleko doliny, gdzie był grobowiec. Sev i padawan zebrali się przy wejściu oczekując na twoje polecenia, na twarzy swego ucznia widziałaś niepewność.
- Jakie rozkazy - spytał się Sev.
- Jesteś tego pewna? To zamek Candace i to ona musi wyrazić zgode jeśli chodzi o takie sprawy - powiedział. W jego oczach widziałaś, że nie mógł uwierzyć w twoje słowa.
- Paliłem się ze wstydu wiesz? Ja nie przeleciałem księżniczki, bo wciąż jestem wierny żonie, poza tym mam dość całego życia. Spróbuj żyć z brakiem osoby z którą spędzisz reszte życia, spróbuj żyć z tym że to ja jestem odpowiedzialny za jej śmierć.