-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Weszliście. W środku było posłanie dla królika, małe łóżko dla klaczy, oraz stolik na którym był koszyk z owocami.
-
Po cichutku i delikatnie wstaje, by nie obudzić Twi i idę do kuchni by się napić wody.
-
Chwytam się za głowę i mówię szeptem. - Jeśli Pinkie wie o urodzinach i zaprosiła Shoba... mam zdrowo przekichane.
-
Po chwili lekko uchyliły się drzwi, spojrzała przez nie Fluttershy. Po chwili otworzyła szerzej. - Wejdźcie - powiedziała
-
Postanawiam się położyć, jutro jest wielki dzień.
-
Po długiej i brudnej podróży, dotarliście do magazynu na lądowisko. - Dobra, teraz wystarczy się przebić do lądowiska albo... ma ktoś jakiś pomysł? - spytał się Snake
-
Barman po chwili przyniósł jajecznice z bekonem. - Pięć sześćdziesiąt - powiedział
-
usłyszałeś jak powiedziała. - Mmm... A kto mówi
-
W trakcie skanowania, okazuje się że straciliście kontakt z patrolem koło spiżarni.
-
Postanawiam iść do pokoju i się przygotować do snu.
-
Niech sobie rozmawiają, idę do swojego pokoju.
-
Medytujesz jakieś parę minut, jednak wracają Snake i Koma. - Czysto. W sensie że nie ma tam nieprzyjaciela, brudno to jak u Hutta w kiblu - powiedział Snake
-
Wykonałeś swój plan, bestia padła martwa na podłogę.
-
Wszystko zostało zrobione, prócz wysłania wiadomości. Coś zakłóca waszą sieć.
-
- Tak jest - powiedzieli oboje, po czym weszli do ścieków. Macie trochę czasu wolnego.
-
Szliście za Sevem, aż doszliście w końcu do ścieków. - Kto idzie pierwszy?
-
Stwór odepchnął cię skrzydłami, przez co posłał cię na ścianę szopy. Wylądowała, po czym powoli zmierza w twoim kierunku.
-
Sev wskazał ci ścieki przez które można byłoby przepłynąć.
-
Wszystko poszło jak planowałeś. Wtedy pojawiło się to latające cho*******, które wrzasnęło jak tylko cię zobaczyło.
-
Nagle usłyszałeś wybuch. - Tutejsi zniszczyli punkt paliwa A. Zostały jeszcze B i C - powiedział jeden z oficerów.
-
< Według mnie, ma > Patrole wznowione, ale nie znaleźliście ich baz. Coś tutaj nie gra.
-
Biegniesz w stronę szopy, widzisz jak do niej dobijają się dwa zombiaki.
-
- Jest jeden sposób, ale może się pani nie spodobać - powiedział Sev.
-
< :not_sure: Jak cię przeraża? > Okazało się że ta rasa zrobiła partyzantkę przeciw wam. Zaczęły wam znikać surowce a nie kiedy broń.
-
Wchodzę do środka.