-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Powoli się uspokajam... - Dz... dziękuje... - powiedziałem. Resztę podróży spędzam w ciszy, załamany, skulony i przerażony. Co takiego zrobiłem, że mnie tak pokarało.
-
- Księżniczko... proszę... - powiedziałem już słaby bardzoł. - G... gło... - zaczynam ściskać się za brzuch... cholera... głodny... nie mam... siły...
-
- Jakoś sobie poradzę... - powiedziałem wyraźnie głodny... - Nie chcę zniszczyć wam życia. Moja przysięga mówiła "Że będę bronił dobre imię księżniczki, nad swoje życie" i to zamierzam zrobić - powiedziałem słabszy.
-
- Night... zrozum. Nie chcę znów się tak czuć, nie chce też być zamknięty. To jedyna słuszna opcja... błagam... dajcie mi odejść... - powiedziałem spoglądając na nich załamanych i sprawdzając ich reakcje.
-
- Nie chcę was nastawiać. Z tego co mówiłaś, podmieńce zaatakowały Canterlot, więc moja postać będzie niepożądana... to co powiedziałem to najlepsza opcja... przykro mi...
-
- Rozumiem. Nie wiem czy będę już mógł tobie służyć... może lepiej będzie, jak odejdę gdzieś... ale dzięki za ratunek - powiedziałem spoglądając na nie załamany.
-
- Bo... mam takie pragnienie teraz... zaraz... Podmieńce? Wy te stwory... znacie? - spytałem się zaskoczony, lecz wciąż słaby. Spoglądam na Rarity. - Ile ja byłem "Przemieniany"?
-
- Dziwnie się czuje... czemu mam takie dziwne... uczucie pożądania czyjegoś uczucia? - spytałem się Twi spoglądając jak ona reaguje na moją sytuację. Z tego co na razie widziałem, to ona najmniej się przejmuje.
-
Wsiadam i czekam wciąż załamany i przerażony. Spoglądam na innych sprawdzając co oni sądzą o tym... cholera... za jakie grzechy... za jakie grzechy mnie to spotkało.
-
Siedzę przerażony i załamany... gdzie ja teraz się podzieje? No gdzie? Cholera... mam przesrane... ale to dziwne uczucie... czemu mam ochoty by mnie ktoś cały czas całował...
-
Ale nie możemy tutaj być... niebezpiecznie i ten tego. - Musimy... się stąd... wydostać... błagam - powiedziałem starając się wstać... doceniam to, że po mnie przyszli...
-
Powoli wstaję... przygnębiony... idę za nimi... i co ja teraz zrobię? GDZIE JA SIĘ PODZIEJE!? Jestem potworem, POTWOREM! I jak niby mam być strażnikiem? Nikt by takiemu strażnikowi nie zaufa...
-
- Zimno - powiedziałem i tulę klacze które przybiegły z pomocą. Właśnie, kto przybiegł jeszcze. Twi, Night i kto jeszcze? Matko, jak zimno na zewnątrz...
-
- Dziwnie się czuje... - powiedziałem i wychodzę z uścisku Night... - Jakim cudem... Jakim cudem jestem TYM CZYMŚ?! - spytałem się, przerażony oglądając po sobie.
-
Więc zaczynam się oglądać po sobie. Czarne kopyta? Czuję róg na głowie? Co się dzieje? CO SIĘ DZIEJE!? Boże... błagam bym nie był... proszę, tylko bym nie był...
-
Spoglądam na nią zaskoczony. - A nie widać, Night? - spytałem się obolały... TO BOLAŁO! - Z... zimno... - powiedziałem starając się jakoś ogrzać... robię wszystko by zdobyć choć trochę ciepła.
-
Spoglądam na to obojętnie. Ciekawe co się dzieje. Nawet nie uwierzyłbym, że ktoś by chciał po mnie przyjść. Po tym co robiłem, raczej wychodziłem na dziwaka.
-
Więc nie mając nic innego do roboty... czekam... na to, aż ktoś mnie zje albo coś innego. Więc to tak się skończy moje życie? Jako potrawa jakiegoś potwora?
-
Cholera... zaczynam się szarpać, staram się wydostać z tego czegoś... cholera... CO SIĘ DO JASNEJ CHOLERY DZIEJE!? GDZIE JA JESTEM!? CO TU SIĘ DZIEJE!?
-
Otwieram oczy by sprawdzić gdzie do jasnej cholery jestem. Jeśli to jakieś żarty i jakiś Jednorożec-Strażnik rzucił jakiś urok, że widziałem takie stwory... to kurwa nie było śmieszne. Gdzie mnie wsadzili? Do wanny?
-
Co to kurwa za stworzenia? - Czym wy jesteście? - spytałem się niemal z przerażeniem. Wyglądają jak stwory z koszmaru jakiegoś... okropnego koszmaru.
-
Wiedziałem kurwa... WIEDZIAŁEM! Staram się jakoś wydostać. Spoglądam czy gdzieś jest Silk... cholera... wiedziałem kurwa, że coś nie tak.
-
- Coś za szybko - powiedziałem powoli idąc za nim. Na wszelki wypadek gotowy na atak. GDYŻ KURWA ZEBRICA NIE JEST ZA JEBANYM ZAKRĘTEM!
-
Spoglądam na niego. - Ale... Przecież, księżniczka poleciała do Zebrici - powiedziałem spoglądając na niego ze zdziwieniem. Czyżby nie poleciała?
-
Idę do sali treningowej... poćwiczę trochę. Wygłupiłem się... w obu przypadkach. Może jak poćwiczę, to mi przejdzie. Heh... tak więc ćwiczę.