-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
Uśmiechnęłam się szeroko. - Oczywiście. Rzadko wychodzę z domu i chętnie poznam miasto. Może... - udałam, że zastanawiam się chwilę. - Fluttershy wspominała wcześniej o Pinkie Pie... Ty też o niej mówiłaś. Mogłybyśmy najpierw do niej pójść?
-
Wciąż się wahałam, tym razem milczałam dłużej. - No... Dobrze, powiem... Ale później, dobrze? Po prostu... Nie jestem gotowa...
-
Zawahałam się. Nie wiedziałam, czy mogę jej o tym powiedzieć. - Ja... Przez jakiś czas mieszkałam w Canterlocie, a wcześniej... Eee... Kręciłam się tu i tam...
-
Ban bo wszyscy mają mnie za maszynę (do pisania) i nie liczą się z moimi uczuciami... (Dałbym tu płaczącą emotkę, ale maszyny nie płaczą...)
-
Wiem, że chcecie dobrze, ale nastawienie typu "Olej wszystko i pisz dalej" wcale mi nie pomaga... A może ktoś zainteresowałby się mną jako istotą posiadającą uczucia, a nie tylko maszyną do pisania... Może ktoś by się zapytał "Jak się czujesz?" albo "Jak mogę ci pomóc?"... Ale po co, was to nie interesuje... A może nawet ktoś by powiedział "Poradź sobie z problemami, a napiszesz jak poczujesz się lepiej, poczekamy..." Ale dlaczego? Przecież wam nie chce się czekać... Krótko mówiąc, ja wasze nastawienie odbieram tak: "Świat się skończy, armaggedon, apokalipsa, zagłada, ale pose ma pisać dalej." Wystarczy... Po co piszę takie bezsensowne narzekanie, skoro i tak wszyscy mają mnie gdzieś?
-
- Eee... No... Słyszałam o tym... Eee... Gdzieś? Przecież... To nie jest jakaś tajemnica... Eee... Prawda?
-
- Dziękuję... Tak, jestem Marina. Miło mi cię poznać... Dużo o tobie słyszałam. Jesteś uczennicą Celestii, prawda?
-
"Pose, mamy twoje problemy pod ogonem. Mamy twoje uczucia pod ogonem. Mamy ciebie pod ogonem. Masz pisać i cała reszta nas nie obchodzi." Dziękuję bardzo za zrozumienie... Idę smutać... ;_; EDIT: Max6x8, nie wiem co chciałeś mi przekazać, ale przez ciebie odechciało mi się wszystkiego...
-
Weszłam do środka za Fluttershy i rozejrzałam się. Tyle tutaj było książek... Życia by mi nie starczyło, żeby je wszystkie przeczytać. Znów się potknęłam, ale tym razem wylądowałam na podłodze.
-
- Tak, już idę. Wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku wyjścia. Po drodze potknęłam się o coś, ale udało mi się utrzymać równowagę. - Ojej... Chyba jeszcze nie do końca się obudziłam...
-
http://mlptimes.files.wordpress.com/2012/02/12.jpg
-
Rozejrzałam się, lekko zdezorientowana. Potrzebowałam kilku sekund, żeby przypomnieć sobie co się stało. - Ja... Nie, nie musisz mi dziękować... Nie mogłam cię tam zostawić... Po prostu nie mogłam. I... - uśmiechnęłam się szeroko. - Będę bardzo szczęśliwa, mogąc być twoją przyjaciółką.
-
Siedziałam dalej, walcząc z sennością. Oczy same mi się zamykały, ale nie miałam zamiaru dawać za wygraną. Jeszcze przez jakiś czas czuwałam, ale potem wychyliłam się do przodu i zasnęłam.
-
Ostrożnie ułożyłam Fluttershy na kanapie i przykryłam ją kocem. Nie wiedziałam co zrobić dalej. Najchętniej pobiegłabym po kogoś, ale nie chciałam zostawiać jej samej. Przez chwilkę kręciłam się w kółko, a potem przysunęłam sobie jakieś krzesło i usiadłam przy pegazicy.
-
Nie oszukałem... Miało wyjść NAJPÓŹNIEJ w poniedziałek... Ale jeśli chcesz... To następną wydam równo z terminem... Do piątku.
-
Podbiegłam do Fluttershy i stanęłam tuż przy niej. - Nie, nie zostawię cię tutaj. Chodź. Podniosłam ją magią i posadziłam ostrożnie na swoim grzbiecie. Następnie ruszyłam galopem, oddalając się od źródła dźwięku.
-
Gdy usłyszałam ryk za sobą, podskoczyłam ze strachu i o mało co nie rzuciłam się do galopu. Zamiast tego odwróciłam się i zobaczyłam, że Fluttershy stoi wystraszona w miejscu. Dalej słyszałam jakieś odgłosy. Cokolwiek to było, zbliżało się. - Fluttershy! - krzyknęłam. - Uciekaj! Tędy!
-
Wybaczcie, ale miałem pewne problemy natury... Osobistej. Na kolejne części nie będziecie czekać tak długo jak na tą, ale raczej nie będą się pojawiać tak często jak kiedyś...
-
Las już wcześniej był straszny, a teraz, w tej ciemności, stawał się jeszcze bardziej przerażający. Cały czas rozglądałam się dookoła, wciąż nieświadomie coraz bardziej przyśpieszając. Chciałam jak najszybciej znaleźć się już w domu.
-
- Eee... Ja... Tak, też się cieszę, że mogę pomóc... Ojej, nie przedstawiłam się, jestem Marina. Rozejrzałam się z zainteresowaniem po pomieszczeniu.
-
W końcu, po wielu trudnościach, pojawiła się część osiemnasta.
-
Ban bo tego dwuosobowego ponymeta ja organizowałem... Miało być dziesięć osób, ale mnie olali...
-
Ban bo wczoraj byłem na dwuosobowym ponymeecie.
-
Obejrzałam się jeszcze raz dookoła, po czym również weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. - Eee... Witam. Jesteś Zecora, prawda?
-
Idąc tuż obok Fluttershy, rozglądałam się cały czas na wszystkie strony. Żałowałam, że tak mało ćwiczyłam magię. Nie opanowałam żadnego zaklęcia, którego mogłabym użyć w razie jakichś kłopotów...