Skocz do zawartości

Lordek

Brony
  • Zawartość

    213
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lordek

  1. aef00ed03b.jpg

     

    f62ba6c176.jpg

     

    A oto moje nowe narzędzie do EDC - Sanrenmu 710. Chińczyk, ale za całkiem rozsądną cenę (~35 złotych). Do tego malutki z zerowym fear-factorem (ludzie nie uciekają kiedy trzeba go użyć do otwarcia jakiejś paczki, czy przecięcia czegoś). Złożony ma 9.5 centymetra, a rozłożony ~16. Stal to 8Cr13MoV, jeżeli to kogoś zainteresuje. Szlif wklęsły, czyli bardzo przyjemny do cięciowych zadań. No i będę mieć też uzupełnienie dla większej Mory Companion podczas swojego bushcraftowania :rainderp:

  2. Jak wyżej.

    16c1db369f.png

    Uprzejmie proszę avatara o ogarnięcie i przestanie podpierdzielania artykułów z wikipedii na pytania, bo ta zabawa pierwotnie miała być czymś wymagającym nieco wyobraźni od prowadzącego. Elo.

    Na początku mojej "kadencji" robiłem pytania z mojej wiedzy( ale kiedy wykorzystałem swoją wiedzę co do której miałem 100% wiedzy zacząłem robić błędy, więc troche przystopowałem), potem zamieniłem na wikipedię, bo dzień zaczął być za krótki, następnie uznałem, że na samej wikipedii lecieć nie można, więc przeplatam ją swoim podręcznikiem od historii. Skoro tak bardzo jęczysz to mogę się wysilić i pomyśleć nad pytaniem, co oznacza, że następne pytanie pojawi się jutro. Zadowolony? ~ RexCrusader

    • +1 1

  3. Podam teraz cytat z książki o wyprawach krzyżowych pt."Rycerze Czerni i Bieli":

     

    A więc podajesz jako źródło coś, co nie jest pracą naukową tylko jakąś książką służącą do rozrywki. Well played, napalę nią w kominku w Instytucie Historycznym jak będę szedł na zajęcia, będzie mi cieplej.

     


    Z tym, że krzyżowcy mieli swoje własne prawa i religię. Nie sądzę by posługiwali się kodeksem rycerskim takim jak np. Słowianie.

     

    Własna religia? Co? SŁOWIAŃSKI KODEKS RYCERSKI? Ludzie, weźcie poczytajcie coś poza podręcznikami z gimnazjum, a wiedzy nie szukajcie w dziale ''Fantasy'' w Empiku xD Źródła, źródła, źródła. Proszę je podawać jak już piszecie jakieś dziwnostki. Mógłbym poprosić o co najmniej trzy, jak jest popularnie przyjęte, ale nie będę okrutny :v

     


    Dlatego osobiście nie zaliczałabym ich do ogółu rycerstwa.

     

    >bądź czyimś wasalem

    >miej swoje ładne miejsce w drabinie zależności feudalnych

    >spełniaj swój obowiązek służby wojskowej

    >nie zostań nazwany rycerzem

    >???

    No elo, pozdrawiam.

     


    1. Rycerstwo europejskie nie używało mieczy dwuręcznych, po wyprawach krzyżowych już tak

     

    Twoje ''dwuręczne miecze'' to renesans. XVI wiek. Słownie - SZESNASTY wiek, z grubsza równolegle do wykształcenia się formacji Landsknechtów. Natomiast miecze długie, zwane niepoprawnie i potocznie ''półtoraręcznymi'' startują ze swoim istnieniem już od wieku XII, a więc w trakcie wspomnianych wypraw. Odsyłam do typologii wg. Oakshotta.

     


    Dokładnej wagi nie jestem pewien, jednak pełna( czyli takie jakie ma moja rodzina) waży ponad 45 kg

     

    Kolejne pierdzielenie o Szopenie. Czekam tylko na powtarzanie mitów o mieczach ważących 10 kilogramów. Pełna płytowa to circa 20 kilogramów. GÓRA. Jak bardzo chcecie to doliczcie sobie z piątaka.

     


    Są ciężkie konie bojowe, które na sam zapach krwii szarżują.

     

    Zgniłem. Źródła, mocium panie.

     


    prześladowania na tle religijnym

     

    Pogromiki na Żydach? Spoko. Ale nie powtarzajcie głupot o paleniu na stosach, bo najczęściej wyglądało to tak:

    ''Ej, ziomeczku, masz niezbyt dobre poglądy. Odwołaj''

    ''Odwołuję''

    ''Okej, jesteś zwolniony''.

     

    Ale i tak HURR, zła inkwizycja xD Implikacja, że palenie czarownic w średniowieczu, kiedy uważano ''czarów nie ma, a od cudów to jest Bóg''. No elo xD

     


    Frankowie byli przekonani, że wygrają,

     

    Francuzi. Żadni Frankowie, to już są Francuzi.

     

    Do łuku i kuszy odwołam się już bez cytowania, bo nie mam na to siły:

     

    Łuk to broń wymagająca cholernie długiego szkolenia. Szkolenia, żeby w ogóle być w stanie nałożyć cięciwę na łuk, a co dopiero ją napiąć. Weźmy sobie na przykład takie 60 funtów naciągu. Dalibyście radę naciągnąć ~30kg dwoma/trzema palcami, kilka razy z rzędu? Tak? To podaję ciekawostkę - we wraku karaki Mary Rose, który zatonął w 1545 roku, znaleziono łuki o naciągu, uwaga, ~160 funtów. Tak. Więc to oczywiste, że łatwiej wyposażyć ludzi w kusze, które, szanowni panowie ''historycy'' naciągało się zdecydowanie częściej siłą nóg. Do pasa przypięty haczyk, haczyk zaczepiamy o cięciwę kiedy kucamy, napinając ją wstając. Siłą nóg, praktycznie bez wysiłku. Da się? Da się.

    Skuteczność przemilczę, bo ją definiują okoliczności użycia.

     

    Jestem zawiedziony papką w tym temacie. Srsly.

    • +1 4
  4. Obecnie czytam ''Błoto''. Jest to pierwsza część cyklu o nazwie ''Stalowe Szczury'' autorstwa Michała Gołkowskiego. I Wojna Światowa, wybuchy, maski p-gaz, szturmy na bagnety, alternatywne historia (akcja dzieje się w 1922 roku). Głównym bohaterem książki jest kapral Wilhelm Reinhardt, dowodzący kompanią karną 5 regimentu 27 dywizji piechoty. Oprócz niego oraz bezimiennej, odzianej w feldgrau masy w jego jednostce, występuje szereg przebijających się na pierwszy plan weteranów różniących się od siebie charakterem, temperamentem i stosunkiem do wojny. Znajdzie się tam filozofującego grenadiera Otto, wiecznie popalającego fajkę, klnącego na prawo i lewo operatora miotacza ognia Siggiego i inne ciekawe persony.

     

    ''Błoto'' opisuje ofensywę na froncie zachodnim, przeprowadzaną przeciwko Francuzom, skupiając się na losach karnej kompanii. Gorąco polecam.

     

    ''Tilg die Schmach mit Feindesblut!''

     

    thumb_3473_okladka_duzy.jpeg

     

    g.jpg

  5.  

    Kolejna część. Trochę to zajęło, więc przepraszam za moje lenistwo :v Do końca tego tygodnia pojawi się następna. Prosiłbym ślicznie oglądających o wytknięcie mi tutaj absolutnie wszystkich błędów jakich sam za moment nie wymienię. Na obecną chwilę mam:

     

    - za mało darcia mordy, ale Cynos wtedy spał to i cichałem :v

    - akustyka - to już naprawiłem

    - no i intonacja

     

    Za oknem ruchliwa ulica, więc da się czasem coś usłyszeć. No. Także miłego oglądania :v

    • +1 1
  6. Błędne założenie. Jeżeli ktoś nie umie sam wyciągać wniosków, to będzie cały czas przegrywać. A ja bardzo lubię do sukcesów dochodzić samodzielnie. Protip - ryczenie w poduszkę = skrót myślowy dotyczący jojczenia o pomoc w momencie, kiedy trzeba samemu wziąć rzyć w troki i się ogarnąć. Tutaj chciałem się podzielić pewnym wydarzeniem - zrobiłem to, szczerze uznałem to za porażkę z której wyciągnę kolejną naukę za jakiś czas. Tyle - nie rozumiem chęci pomocy mi na siłę, w momencie gdy absolutnie nigdzie o to nie prosiłem. Ponownie - chciałem się bardziej podzielić ciekawym doświadczeniem. I na tym skończę, bo to ma potencjał kłótniogenny :v

  7. Po moim trupie, że będę szukał pomocy w takich sprawach :v Pomocy nie chcę, umiem sobie sam z takimi rzeczami radzić. Jestem jeszcze młody, na pewno kiedyś wyjdzie. Nie będę przecież ryczał w poduszkę jak ostatni przegryw. I nie chcę być niemiły, ale naprawdę - tutaj było bardzo dużo czynników, o których nijak tutaj nie napiszę, bo to po prostu już nie jest coś, co można umieścić na forume. Po prostu wiem sporo więcej, mam pełen wgląd, a przez to i świadomość, że jednak ja nie nawaliłem.

    Mówi się trudno i żyje się dalej :v

  8. To nie jest takie proste Cygnusie. Teraz broń Boże nie chcę się podlizywać płci pięknej, ale ich głowy działają inaczej niż nasze :v Mogą być dorosłe, ale jednak je można skrzywdzić mocniej niż nas. Nie będę tego tłumaczył, bo ufam że rozumiesz :v

    Z odwagą u tej panny też masz poniekąd rację Burning. Tak jak mówię - pokłuje, przestanie, pójdę dalej. W tym wszystkim w sumie ta bezradność jest jedyną dołującą rzeczą. Bo spierdzielinie, mówiąc już prymitywnie, w twarz nie dam, bo nie znam ani nic, a tej osoby na kolanach też prosić nie będę, bo nie jestem z tego gatunku ludzi. Cóż, szkoda że nie wyszło, bo naprawdę liczyłem na wiele, mimo tego że podchodziłem na palcach do tego, żeby nic nie zepsuć. No i niby nic nie zepsułem. Tylko szkoda, że logika została przewyższona przez strach i brak chęci do tego, żeby spróbować się oprzeć na Lordku. Bo jeszcze bym zrozumiał, jakby to było jakieś tarcie na linii partner-partner. Ale żeby metaforycznie dostać w łeb, w dodatku w gruncie rzeczy za kogoś, kogo na oczy nie widziałem, to już nie jest halo :v

    I to nie było jakieś szczeniackie zauroczenie. Napisałem dokładnie co to było - jedna strona chciała od drugiej za dużo po zbyt krótkim czasie, a teraz Lordek za to płaci.

  9. To teraz ja walnę smuta. Prawilnego, sercowego. Obiecałem sobie, że nigdy żadnego nie napiszę, ale po prostu to mnie tak jednocześnie mocno bawi i smuci, że się tym podzielę :v Z góry uprzedzam, że to będzie streszczenie, zwieńczone tylko sednem problemu. To po prostu nie jest dzień na ściany tekstu. Tak więc:

    Wyobraźcie sobie, że po dwóch nieudanych związkach, których ''nieudanie'' polegało na tym, że w głowie tej drugiej połówki siedziało poprzednie niepowodzenie, a więc ''Lordek, no bo ja się boję że będzie z Tobą taka sama historia'' and shiet. No więc, mając jakiś tam bagaż doświadczeń - skromny oczywiście, ale uważam się za osobę potrafiącą wyciągać wnioski ze swoich wydarzeń w życiu i chociaż w jakimś stopniu bardziej odpowiednio działać w przyszłości (w jakimś, bo jeżeli ktoś przenosi CAŁKOWICIE swoje poprzednie doświadczenia w nową sytuację, gdzie pojawia się mnóstwo pierdołowatych czynników odmiennych od poprzednich, to jest idiotą :v ), pojechałem oto sobie na studia. Pomyślałem, że skoro towarzystwo jest już bardziej ogarnięte (jasne, zdarzają się niechlubne wyjątki, ale jest lepiej niż gorzej), to może tutaj coś wyjdzie.

    No i, jak można się domyśleć, spotkałem ją. Tutaj było mało kompromisów między nami. Ale od początku - dowiedziałem się, że się komuś podobam, zagadałem, okazało się, że ''zaskoczyło''. Potem dużo rozmów, spacery, jakieś wspólne herbaty. Ogólnie rzeczy, które robią podobający się sobie ludzie, kiedy aspirują do bycia dorosłymi. Oczywiście wszystko miało się ku dobremu. Dodam, że naprawdę to jest osoba ekstremalnie blisko mojego ideału. Sami byliśmy tym zaskoczeni, że się ze swoimi pokrywamy tak mocno.

    No ale - przyszło co do czego. W pewnym momencie, kompletnie z rzyci, dowiaduję się po raz kolejny, że przez wybryk jakiejś mentalnej spierdzieliny (bez szczegółów, ale myślę, że można się domyślić jak i co) jestem i tak pasywnie postrzegany jako kolejny krzywdzący. I na nic logiczne tłumaczenie jak dziecku, że nie chcę się przecież ładować z buciorami w jej życie, tylko stopniowo, delikatnie, pomóc tej osobie w podniesieniu się z tego, a potem już wystartować jako para. No ale beton, i to taki, że i z pokaźną bombą by było wybitnie trudno.

     

    A więc? Po raz trzeci muszę pokutować i być skreślonym za jakiegoś dupka, który wcześniej okazał się, nomen omen, dupkiem, szukającym towarzystwa płci przeciwnej nie do normalnego związku, tylko do popularnego ostatnio koleżeństwa z dodatkami. Jasne, że boli, bo zasadniczo tutaj nie ma mojej winy. Sam też, będąc kobietą, pewnie bym przeżywał takie wydarzenie i się bał. Zaznaczam, że to nie jest wyżalenie się, bo jakoś nie wiadomo jak mi smutno. Ja to wrzucę sobie do worka z porażkami i pójdę dalej, pewnie jeszcze wiele rzeczy do niego dorzucę w życiu. Ale wracając, tutaj już bezpośrednie do was pytanie:

     

    Ta osoba sama mówiła, że jestem najdojrzalszym człowiekiem jakiego w życiu spotkała (wiem, że na forum mogę sprawiać inne wrażenie, tak jak w towarzystwie bronies na meetach czy wśród kumpli, ale to się rządzi swoimi prawami) i że mi ufa, ale mimo tego buduje wokół siebie taką skorupkę, której nijak nie da się otworzyć, a nawet dotknięcie tejże skorupki jest już traktowane jako coś złego.

    Według mnie nie warto trzymać takich rzeczy w pamięci, a  na pewno przez ich pryzmat układać sobie dalsze życie. Oczywiście, to będzie gdzieś tam w głowie, no ale kurczę. Chyba relacja dwojga dojrzałych ludzi polega na tym, żeby pomagać sobie w wydostawaniu się z syfu, tego bardziej fizycznego, jak i psychicznego. Nie pozwolono mi zostać oparciem z tak prozaicznego powodu, jak strach.

    Phew, nie wyszło zbyt krótko :v Tak jak mówię - nie jestem jakoś ekstremalnie przejęty, no ale gdzieś tam w dumę kłuje, że jestem z jakimś brudem do jednego worka wrzucany.

    Najbardziej mnie właśnie fascynuje, bawi i smuci jednocześnie ta skrajność. Z jednej strony chce się związać ta osóbka z Lordkiem, ale z drugiej strony mogę okazać się taki sam jak ten pan Lordkiem nie będącym. Ja to rozumiem, ale cholera nie można tak cały czas przez życie iść. No, to chyba tyle :v

  10. To ja się podzielę czymś, czym wykarmiłem batalion broniaczów nocujących w naszej bazie podczas VII Wrocławskiego. Jest to biedacka, studencka wersja chili con carne. Chociaż przy zamianie jednego składnika ma do tegoż bliżej, ale to potem :v Polecam z racji łopatologiczności, jednogarnkowości i ceny. Ilość podana poniżej to w zależności od ceny poszczególnych składników około 15 złotych.

     

    Składniki (na 4 porcje dla dwóch wściekle głodnych osób lubiących dużo zjeść):

    -500g mięsa mielonego, tutaj polecam wieprzowo-wołowe

    -1 duża cebula

    -1 puszka (bodajże około 380g) kukurydzy konserwowej

    -1 puszka (pewnie podobna wagowo) czerwonej fasoli

    -1 kartonik (500ml) przecieru pomidorowego, można to znaleźć pod włoską nazwą passata/1 puszka krojonych pomidorów (o tym co daje taka zamiana przy efekcie końcowym, za chwilę)

    -1 słoiczek (~190g) koncentratu pomidorowego

    -4/5 łyżek stołowych oleju

    -Przyprawy: sól, pieprz, chili, opcjonalnie kmin rzymski (broń Boże nie mylić ze zwykłym kminkiem, bo wyjdzie wam syf)

     

    Tak więc wlewamy olej do garnka, po czym rozgrzewamy go. Cebulę kroimy w kostkę lub piórka (wedle uznania), po czym musimy ją zeszklić. Po osiągnięciu tego celu dodajemy mięso i kontynuujemy smażenie (średni ogień, mieszając od czasu do czasu), aż nabierze ładnego koloru. Poznacie bez problemu, pewnie każdy z was widział kolor kotleta mielonego w środku. Kiedy będzie już ładnie przysmażone, zaczynamy dodawać puszkowane ingredienty - fasolę i kukurydzę. Razem z wodą, nie odlewamy jej. Od razu po tym dodajemy przecier i calutki koncentrat. Należy cały czas pamiętać o mieszaniu. Po dodaniu tych dwóch ostatnich składników winno się zmniejszyć ogień na najmniejszy i powoli gotować. Na tym etapie możemy dodawać wszystkie przyprawy oprócz soli. Ta wędruje do garnka pod sam koniec gotowania - nie chcecie jeść słonego syfu przez wcześniejsze posolenie, zanim wasz sos się zredukuje. Przyprawy oczywiście według uznania.

    Danie jest gotowe po zagotowaniu. Bardzo fajnie smakuje z torebką ryżu w roli dodatkowego zapychacza.

     

    Wersja z puszką krojonych pomidorów - tę opcję polecam, kiedy planujecie robić coś w rodzaju buritto. Z racji mniejszej ilości wody (puszka pomidorów zamiast 500ml przecieru) i w dalszym ciągu tej samej ilości koncentratu, otrzymujemy bardzo fajny efekt końcowy - swoisty farsz, którym świetnie można napełniać tortille. My preferujemy wersję z przecierem, ponieważ więcej sosu = fajnie wymieszany z nim ryż na talerzu :D

     

    Zamiast przyprawy chilli można także używać ostrych papryczek.

     

    Czas przygotowania to, w zależności od tego jaką ilość przygotowujecie, 30 minut (przy powyższej ilości składników) do około 50 minut (wielki gar z Wrocławskiego dla 6 osób na dwa posiłki dla każdego)

     

    Lista najedzonych aprobujących :v :

    Lordek

    Cygnus

    Miskof

    Amol

    Żyźwił

    Niklas

    • +1 3
  11. Okej. No to ja chciałbym podziękować:

     

    1) Silverowi, że w końcu się dowiedziałem kto to i miałem go okazję poznać na żywo.

    2) Naszej nowej, uroczej, płomiennogrzywej niewiaście, która skutecznie podniosła żeńskiej części meeta frekwencję :v

    3) Wszystkim - za aftera/meeta.

    4) Gospodarzom za to, że nie wyrzucili mnie z domu kiedy robiłem speedrun w God of War I, przy okazji bijąc swój rekord z 3:33h do 3:16h, to dla mnie wiele znaczy xD

    5) Wszystkim za wszystko, żeby nie było że coś pominąłem :v

     

    Także do następnego :D

×
×
  • Utwórz nowe...