Skocz do zawartości

Lordek

Brony
  • Zawartość

    213
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lordek

  1. Aerozol. I krokiety, krokiety są dobre. Może trochę bigosu. Nie, wróć, to podanie.

     

    Dlaczego powinienem uczestniczyć w tym programie? Ekscentryczna osobowość pełna radosnego chaosu przyda się wszędzie. Jako, że ostatnio pcham się z pisaniną wszędzie, gdzie tylko się da, praktycznie w tym samym czasie (wibbly wobbly timey wimey stuff), uważam, że kolejne doświadczenie, w którym mógłbym sprawdzić sam siebie, nie jest głupim pomysłem. No i wygrana, najbardziej kolokwialny powód. Wszyscy w jakimś stopniu grają z tego powodu, więc mam wrażenie, że dopisanie tego do tej krótkiej listy, nie jest głupie.

     

    Pozdrawiam Big Sistah

  2. -Magiczne pojedynki... Magiczne pojedynki? Tak. MAGICZNE pojedynki.

     

    Zrozpaczony bohater zakrył twarz dłońmi, po czym wykonał proste, matematyczne obliczenie. Arena była zbudowana na planie idealnego, niczym nieskażonego, koła, czy też okręgu. Dawało to równe 360 pochodni okalających ściany. Zakładając, że Kage, likwidując lecące pociski, dla przypomnienia, tylko te, lecące od frontu, a więc 45 stopni na lewo od kierunku szarży oraz 45 stopni na prawo. Daje to unicestwioną jedną czwartą lordkowego arsenału ognia. Oponent lekko się zdziwił, kiedy, po jego nagłej teleportacji, trafiło go pozostałe, nieco ponad 250 pocisków. Kiedy mag się obrócił, słysząc potężną eksplozję za swoimi plecami, zastał zabawny widok - otóż, jego oponent, został wbity w ścianę, a żeby było jeszcze bardziej zabawnie, był on obrócony do góry nogami. Jakby nie wiedział, co właściwie mu się stało. Korzystając z jego niedyspozycji, Lordek przeszedł do następnego aktu w swoim spektaklu.

     

    -Cementus Betonium. - rzekł spokojnym głosem, po czym skierował dzierżony miecz w kierunku ziemi, po czym z rozmachem go w nią pchnął. Żelastwo, czy też raczej stalastwo, zniknęło w obłoku światła, od którego promieniście zaczęły rozchodzić się nieregularne pęknięcia. nie objęły one swoim działaniem całego pola bitwy, jedynie okrąg o promieniu kilkunastu metrów.

     

    -Hmm... Zasadniczo mam dziwną, nic nie wnoszącą nazwę, robię jakieś dziwne rzeczy i pęka od nich podłoga... Jak mógłbym to wykorzystać...? - zwrócił się sam do siebie w myślach. Co zakrawało na jakiś rodzaj paranoi, lub choroby psychicznej. Postanowił skorzystać ze starej, dobrej improwizacji.

    Powstały twór rozbił na setki małych kamieni. Siłą telepatii ułożył z nich elegancką, całkiem sporą stertę. Teraz przyszedł czas na główną część ataku. Jeden z kawałków gruzu chwycił w dłonie, po czym zmielił go i uformował ładną figurkę... Dużej jaszczurki? Ostrożnie odłożył ją na dół. Po czym skierował wyprostowane dłonie w kierunku kupy, skoncentrował się. Ot, po prostu, sam na sobie, na swoim wnętrzu. Nic szczególnego. Pozwoliło mu to jednak skumulować w obłoku mocy cząstkę samego siebie, którą, nieznacznym pchnięciem, wysłał naprzód. Dotarła ona do miejsca przeznaczenia, łącząc się w jedność z kamieniami.

    Wtem, stało się - ożywiły się one, po czym zaczęły lewitować wokół epicentrum, w którym zniknął miecz. Nagle, w jednym momencie, ruszyły w swoim kierunku. Potężne uderzenie sprawiło, że, z małą pomocą Lordka, przeistoczyły się w ogromną wersję małej figurki.

     

    -Ha, udało się! Gruzilla! Jeszcze jedna sprawa... - uniósł dłoń do podbródka, po czym pstryknął go palcem, co wykrzesało iskry, które nieustraszone poleciały do chowańca. Teraz zaklęcie było gotowe.

     

    -Do ataku nieustraszona Gruzillo! Ognia!

     

    Ogromna kula ognia pomknęła w kierunku ogłuszonego Kage'a, a Lordek usiadł i zaczął myśleć o niebieskich migdałach. Och, a odrzut wystrzału rozbił bestię w drobny mak, czy też raczej pył.

  3. -Podpowiedź? Wspaniałe wsparcie z Twojej strony otrzymałem już wcześniej przyjacielu. - rzekł z zaintrygowaniem, gładząc czule swój amulet, wyobrażający czarną źrenicę na czerwonym tle. Oko Terroru. 

    Tak, istotnie, bohater zdał sobie sprawę, że smoczy heros sam włożył mu w dłonie potężną broń przeciwko sobie samemu. To, co w starożytnych czasach, w innym wymiarze, przyniosło zgubę Wielkiemu Horusowi, właśnie miało ocalić Lordka, od zdominowania przez przeciwnika.

     

    -Wyrwa w rzeczywistości... A więc przejście do Osnowy. Dobrze, niech i tak będzie.

     

    Widząc zmierzający w jego kierunku pocisk, postanowił nie marnować ani chwili dłużej. W końcu popis, jaki zamierzał wykonać przed Stachulem, był nie lada gratką dla konesera magii chaosu. Z ciała maga zaczęły się wydobywać purpurowe smugi. Było ich osiem. Oczywiście ich liczba to nie przypadek. Z ogromną prędkością uderzyły w taką samą ilość punktów, na planie idealnego koła wokół teatru zmagań. Powstałe rozbłyski energii ruszyły ziemią w kierunku epicentrum, gdzie za kilka chwil miał dotrzeć atak nieprzyjaciela. Dla obserwatora, który znajdowałby się nad tym miejscem, wyglądałoby to na coś, w rodzaju gwiazdy. Lordek uklęknął na jedno kolano, jednocześnie przykładając dłoń do miękkiej gleby. Po ułamku sekundy, w centrum tworu, wyrosła lodowa ściana.

     

    -Jeżeli chcę definitywnie pozbyć się zagrożenia, muszę być pewien, że różnica temperatur będzie odpowiednio wysoka.

     

    Tuż przed momentem zderzenia, zbliżył kciuk do swoich ust i nagryzł go, utaczając kroplę krwi, która spadła na naziemną konstrukcję w tym samym momencie, kiedy pocisk i lód zlały się w jedność. Brak stabilności smoczej kuli zainicjował powstanie wyrwy w rzeczywistości, która, poprzez czar człowieka, została ustabilizowana, tworząc portal do dominium Chaosu, w który dziarsko wkroczył. Wrota zamknęły się tuż za nim.

    W jednej chwili znalazł się poza czasem i przestrzenią. Poza areną i walką. Niemniej jednak, poprzez wciąż istniejący krąg, posiadał kontakt z wymiarem rzeczywistym, mogąc w każdej milionowej części sekundy wrócić, w wybrane przez siebie miejsce w jego obrębie. Jako, że wszystkie prawa fizyki traciły tutaj na znaczeniu, miał praktycznie nieograniczoną ilość czasu do tego, aby przygotować się do powrotu. Powrotu w wielkim stylu. Jako, że jego dzisiejszy rywal, posiadał naturalny pancerz w postaci swoich łusek, postanowił ponownie okryć się swoją świetlistą, gotycko-barokową zbroją, pozostawiając jednak nieskrępowane orężem dłonie. Postanowił zupełnie powierzyć swój los magii, a nie sile stali. Skumulował energię w rozpostartej dłoni, celem wykonania misternego uderzenia ,,z karata'', które miałoby szansę odnieść jakiś efekt, pomimo grubej warstwy naturalnego, łuskowatego pancerza.

    W końcu stało się. Za plecami Stachula pojawił się Lordek, emanujący potężną energią Chaosu, który zdawał się wręcz wylewać z jego dłoni. Nie dając czasu na reakcję, wymierzył cios prosto w potylicę. Przeciwnik nie był jednak w ciemię bity, zdążył odskoczyć, przez co uderzenie chybiło, a cały impet przyjął na siebie obojczyk. Rozległ się donośny trzask. Mag, tak szybko jak tylko mógł, oddalił się od sparing partnera. Zauważył coś z zadowoleniem.

     

    -HA! Złamany obojczyk! To osłabi Twój obojczyk!

  4. W istocie. To był pięknie zapowiadający się dzień. Od ładnych kilku godzin Lordek, mag młodo wyglądający, jak na swoje lata oczywiście, szczęśliwie hasał po rozległej, ciemnej kniei. Wędrując od drzewa do drzewa stwierdził, że popełnił jeden zasadniczy błąd. Jego orientacja w terenie, niewspomagana czarami nawigacyjnymi, dorównywała przeciętnemu czajnikowi. W porywach. Mocno wiejących porywach. Zamiast, jak na cywilizowanego człowieka przystał, wejść na leśną arenę razem ze smoczym oponentem, stwierdził, że zrobi bardziej majestatyczne wrażenie, nadciągając od przeciwnej strony lasu. 

     

    -Założę się, że kiedy ja tutaj błądzę, ten cwany jaszczur robi z tej naturalnej architektonicznej perełki matki natury drugi park jurajski. W zasadzie... Czym do licha jest park jurajski? - myślał, dziarsko pokonując kolejne krzaki

     

    Jego zmagania z florą przybierały na sile. Nawet niezbyt biegłe oko, jeszcze mniej biegłego w obserwacjach człowieka, żeby było weselej, niewidomego, dostrzegłoby trzęsący się las, wprawiany ruch, przez spacerującego przez niego oszołoma w spodniach i gustownej pikowanej przyszywce. Lubujący się w psionice człek, z nieodłącznie wiszącym na szyi amuletem, zaczął wręcz wrzeć ze złości i irytacji. Dosłownie. Z jego nieokrytej głowy zaczęły wydobywać się kłęby pary. Kiedy zebrała się ich pokaźna ilość, stwierdził, że fajnie byłoby je kreatywnie wykorzystać do walki z tym buszem. Skumulował energię zrodzoną z jego wściekłości na okoliczności przyrody, dodając odrobinkę mocy, z głębi swojego umysłu, po czym skierował ją do palca wskazującego prawej dłoni. Takowym, niczym ołówkiem, narysował w powietrzu przed sobą okrąg, o jakichś dwóch metrach średnicy. Następnie lekko dmuchnął w jego kierunku, a twór, niczym kopnięty, ruszył naprzód z oszałamiającą prędkością, rozrzucając drzewa i krzaki na wszystkie możliwe strony, co sprawiło Lordkowi niebywałą radość. Wreszcie mógł bezproblemowo dotrzeć na arenę. 

    Na miejscu przywitał go smoczy oponent, który nie przejął się zbytnio falą uderzeniową, która przybyła przed człowiekiem.

     

    -No, on raczej na strachliwego nie wygląda. Zobaczymy jak to będzie. - uspokoił sam siebie w myślach.

     

    Po paru chwilach, pokryty łuską przeciwnik, rozpoczął swój atak. Wyglądał klasycznie, jednak mag wiedział, jakie radosne komplikacje go czekają, jeżeli ze spadającym płomieniem zetknie się choćby fragment jego ciała. Bardzo lubił pokrywającą go skórę, więc postanowił, że nie ma czasu do stracenia.

    Splunął w górę, a spadający wytwór jego ślinianek podzielił na dwie części samym spojrzeniem, potęgą umiejętności wykonania zeza rozbieżnego. Ciecz przeleciała ładny kawałek drogi, po czym upadła, wsiąkając w glebę. Nadeszła pora na drugą część lordkowego przedstawienia. Niczym gwiazda teatru z Holywoodstein'u, przyłożył obie ręce do ziemi, jakby chciał zostawić w nich swój odcisk.

     

    -Niegasnący płomień? Ciekawe, wszystkie niegasnące płomienie, jakie do tej pory widziałem, okazywały się tracić swoją właściwość, po odcięciu dostępu do tlenu. Sprawdźmy więc...

     

    W jednym momencie, poprzez ślinę w glebie, nawiązał kontakt z drzemiącym w niej żywiołem wody.

     

    -Ej, woda, chodź. Pobaw się z nami.

    -Chędoż się bucu, nigdzie nie idę.

    -No, skoro nie chcesz...

     

    W tym momencie tchnął moc w ziemię, a z miejsc, gdzie jego płyny ustrojowe zlały się w jedność z Matką Ziemią, wytrysnęła woda, tworząc coś na wzór łbów legendarnej Hydry. Lordek pokierował swoim orężem dłońmi, iskra po iskrze, zamykając w wodnych objęciach deszcz niegasnącego ognia, który, jak gdyby pierwszy raz słysząc o prawach fizyki, zgasł, pozbawiony dostępu do gazowej postaci pierwiastka o uroczej nazwie - tlen. 

     

    -Czas na mój ruch.

     

    Pstryknięciem palców pozbył się zalegającej w przestrzeni masy wodnej. Nie dając rywalowi czasu na reakcję, klasnął w dłonie, a kiedy je rozpostarł, był już właścicielem eleganckiej lunety. Chwycił ją odwrotnie, niż powinno się to prawidłowo robić i spojrzał na unoszącego się w przestworzach Stachula. Najpierw na jedno skrzydło, a potem na drugie. Wyglądały zabawnie drobno poprzez odwróconą lunetę. Kiedy Lordek odjął ją od oka, okazało się, że czar zadziałał, a rozmiar narządu lotniczego oponenta zmienił się z rozmiaru ,,bardzoxxl'' do ,,chybaspadam''. Żeby spadający Staś nie czuł się zbyt bezpieczny, bohater ponownie chuchnął, a z pary wydobywającej się z ust, uformował kilkanaście lodowych pocisków w kształcie kolców, obniżając gwałtownie ich temperaturę, po czym posłał je prosto na przeciwnika.

     

     

  5. Lordek z zakłopotaniem zerknął, jak jego pierwotny plan na szybkie zwycięstwo obrócił się w nicość. 

    -No, plan był niezły, a wyszło jak zwykle. Trzeba się bardziej przyłożyć. - uśmiechnął się do siebie w myślach.

    Rozważania przerwał niezbyt miły i niezbyt przyjazny widok. No dobra, to co widniało przed jego oczami było przerażające - szalona szarża Kage'a, wymachującego swoim półtorakiem we wszystkie możliwe kierunki. Jakby tego było mało, zaklęte w nim błyskawice, potęgowały uczucie niepokoju oraz to dziwne swędzenie w potylicy. Bohater sięgnął dłonią za głowę w intencji podrapania się, co miało, przynajmniej w teorii, przynieść jakiś genialny pomysł. Takie było założenie.

    Heros skierował swój wzrok na oręż oponenta, a następnie na swoje pazury. Zestawienie nie wypadło zbyt korzystnie dla maga. Palce drapiące skórę głowy zaczęły pracować coraz szybciej i szybciej. Wreszcie, w otchłani jego umysłu, zaświeciła się przysłowiowa żarówka. 

    -Chce miecze? Dostanie miecze.

    Na ułamek sekundy przymknął oczy, czując, jak magia wypełnia każdy zakątek jego ciała. Misterna zbroja zaczęła się jarzyć delikatnym światłem. Powolnym i dokładnym ruchem skierował dłoń do szponu, który objęty został złotą poświatą, która, stopniowo, przeszła w tradycyjny, czerwony płomień. Oręż zaczął się deformować - stopniowo się kurczył i rozkurczał, aby ostatecznie przyjąć postać miecza. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym szczególnym. Zwykły, przeciętny kawałek żelastwa. Jednak nie był to koniec transformacji. Bohater rozwarł powieki, a w głębi jego błękitnych oczu można było ujrzeć dwa, dziarsko żarzące się ogniki. Moc wypełniła całe pomieszczenie jasnymi strugami, wyłaniającymi się z ciała maga, a narzędzie walki ponownie rozpoczęło przeistaczanie. W gwałtowny sposób zwiększyło swoje rozmiary. Przeciętny wojownik musiałby używać obu rąk, aby nim władać. Wykonany był z nieskazitelnej stali, rękojeść oplatał czerwony materiał. Jelec, wyobrażający orle skrzydła, górował nad klingą. Całość wieńczyła głowica w kształcie dzioba. Zarówno osłona dłoni, jak i przyrząd ,,mordobijący'' wykonane były ze złota. Jak szaleć, to szaleć. Ponownie zerknął na oręż przeciwnika.

    -Właśnie! Bajeranckie zaklinanie! Też chcę coś takiego! - krzyknął w myślach.

    Z ustami rozwartymi w uśmiechu spojrzał na ostrze. Zawartość ogników w jego wzroku spadła do zera, jednak rozgorzały na nowo w broni, która zajaśniała potężnym płomieniem.

    Spojrzał na szarżującego Kage'a. Uznał, że zwykłe starcie stali może być niewystarczające. Wyciągnął dłoń, po czym wykonał pełen obrót. Z każdej, z okalających arenę pochodni wyłoniła się kula ognia. Złapał swój miecz oburącz, po czym z pełnym impetem ruszył naprzód, z zamiarem wykonania mocarnego pchnięcia. Równocześnie do ataku ruszyły ogniste pociski.

     

    -Hy, no to się zaczęło!

  6. -O, błyskawice. W zasadzie to jedna. Nienajgorzej. Przynajmniej nie będzie trzeba się rozładowywać na samym początku. - pomyślał bohater, z zaciekawieniem spoglądając na lecący w jego kierunku pocisk, a jeszcze większą atencją obdarzając dzierżony przez Kage'a półtorak. Wyglądało na to, że ten kawałek srebra, mógł wyrządzić nielichą krzywdę potencjalnemu oponentowi. Tak się złożyło, że to Lordek miał tę przyjemność... Nie, wróć. Miał tę nieprzyjemność, aby sprawdzić jego ostrość. Na chwilę obecną jednak miał na głowie większe zmartwienie, ponieważ nadciągający żywioł elektryczności zamierzał trafić w niego jak piorun w rabarbar. W jego mózgu szare komórki, w ciągu ułamków sekundy, toczyły ze sobą zawzięte kłótnie, jak zażegnać niebezpieczeństwo. ,,Trzepnij go młotkiem, młotkiem!'' stwierdziła jedna. Druga zawołała ,,Jesteś głodny, idź stąd.''. Kolejna dała mu radę, która wydawała się mieć najwięcej sensu. ,,Hmm... To może tafelki? Tafelki są fajne.''

    -Faktycznie, to może być zabawne - uśmiechnął się do siebie w myślach. -Może spróbuję dodać coś do tego. 

    Jak pomyślał, tak zrobił. W wolnej od pazurzego brzemienia dłoni, tak prędko jak tylko mógł, wykonał gest. Jako, że nie miał o takowych pojęcia, ograniczył się do strzepnięcia palcami. Na dłoni pojawił się błękitny płomień. Wyprostował rękę, celując w błyskawicę.

     

    -Puszki Okruszki! Ha!

     

    Płomień zniknął, jednak, do jakichś piętnastu metrów naprzód, pojawiło się tysiące, mikroskopijnie cienkich, aczkolwiek o sporej powierzchni, tarcz z czystej energii, o kolorze przywołanego płomienia. Stało się, piorun natrafił na pierwszą, przebijając się przez nią, nie czyniąc tej osłonie jednak żadnej krzywdy. Można to było porównać do półprzepuszczalnej membrany. Na tym polegała cała radość tej techniki. Pokonując kolejne warstwy, atak miał wytracić impet oraz energię, która równomiernie wsiąkała w każdą następną taflę, które uzyskiwały w ten sposób elektryzujące właściwości. Wyliczenia Lordka były idealne. Kage'owy szturm zakończył się na ostatniej z osłon. Przyszedł czas na fazę drugą. Bohater pstryknął palcami. To, co uratowało mu życie, zostało rozbite na niezliczone miliardy miliardów, jeszcze bardziej mikroskopijnych, ostrych jak brzytwa odłamków. Jakby tego było mało, były one przesiąknięte zaabsorbowaną energią. Gwałtownym gestem dłoni pokierował je do ataku, w ostatniej chwili zmieniając ich kierunek. Poszybowały we wszystkie strony, tworząc wokół oponenta szczelną kopułę, emanującą błękitem. Mag zacisnął dłoń w pięść. Na ten sygnał, jego armia ostrzy runęła prosto w kierunku przeciwnika.

  7. Kolejny radosny i słoneczny dzień. Nie, wróć, przecież to sala. Arena. Arenosala. Aerozol. Mniejsza o to, grunt, że jest jeszcze jakieś radosne miejsce na Ziemi, w którym można miło i przyjemnie spędzić czas, przypalając sobie wzajemnie brody. Czasem także wąsy. Zepchnijmy jednak kwestię owłosienia twarzy na dalszy plan, przechodząc do małego opisu jednego z uczestników walki. Było to tylko jedne z dziesiątek innych starć odbywających się w minionych dniach, jednak Lordek nie zamierzał traktować go powierzchownie. Chodziło o prestiż, chodziło o pieniądze. I kobiety. No, cóż... O kobiety może troszeczkę mniej... Lub wcale. 

    Wchodzący do sali, wyglądający na góra 35 lat z małym haczykiem mag, odziany był w proste, dwuczęściowe ubranie. ''Szaty są jakieś dziwne i smutne, a także plączą się pod nogami. Nie lubię, kiedy coś plącze się pod MOIMI nogami.'', jak zwykł mawiać heros. Bez problemu można wywnioskować, że kieruje się on względami praktycznymi. Po wejściu na miejsce nadchodzącej batalii rozejrzał się naokoło, aby sprawdzić, w jakich warunkach przyjdzie mu walczyć. W blasku pochodni okalających tą scenę, będącą świadkiem wielu walk, błysnął amulet na jego szyi. Właściwie, to nie błysnął, ponieważ wykonany był on z dawno zapomnianego, bardzo niezwykłego, jak i jeszcze bardziej matowego materiału. Był okrągły, miał może półtora cala średnicy. Przedstawiał czarną źrenicę, na krwistoczerwonym tle. Całość okalała złota obwódka, czy też obramowanie, nadając całości niezwykły wygląd. Nie była to zwykła błyskotka, czy też raczej matówka, a, jak wspomniano wyżej, artefakt. Jakie było jego zadanie? Proste - miał wzmacniać potencjał psioniczny właściciela.

    To chyba dobry moment na przedstawieniu dziedziny magii, jaką parał się bohater. Psionika - szeroko pojęta. Umysł i jego potęga to świetna sprawa. Za pomocą tej siły mógł kreować ogniste kule, pancerze oraz oręż z czystej magii i wiele innych. Nic nie było straszne zmarszczkom na jego mózgu. Taki rodzaj magii miał jeszcze jeden plus. W przypadku braku czasu na inkantację zaklęcia, mógł go użyć wyłącznie za pomocą swojej woli. Jednak nie ma czegoś za nic. Czar użyty w ten sposób miał mniejszą moc, niż użyty z pełną koncentracją i wypowiedzeniem formuły. 

    Jako, że za chwilę miał przetestować swoje umiejętności, stwierdził, że wypadałoby się okryć czymś skuteczniejszym w zakresie ochrony, niż swoje wysłużone ubranie.

     

    -Light Armor - po tej krótkiej inkantacji, ciało Lordka spowiły gęste, powiedzmy, że kłęby światła. Reszta rozgrywała się w jego umyśle, którym mógł wpłynąć na to, jakie kształty przybierze jego nowy pancerz. Zdecydował się na swoje ulubione, bo w zasadzie i jedyne, rozwiązanie. Potężna zbroja, wyglądająca na wykonaną ze złota, zdobiona barokowymi ornamentami wyobrażającymi orły. Najbardziej imponujące były te, które siedziały na jego naramiennikach. To, że był wykonany z czystej energii miało tę zaletę, że nie krępowały jego ruchów tak bardzo, jak tradycyjnie wykonywane pancerze. Nie odział hełmu. Stwierdził, że wystarczy zwykłe pole siłowe, aby nie zawężać swojego pola widoku. Przyszedł czas na oręż. Klasyczny kostur został zostawiony w kącie. Zamiast niego, w miejscu, gdzie powinna być prawa dłoń, pojawił się imponujący szpon, złożony z czterech, lekko zakrzywionych pazurów. Tam, gdzie się one łączyły, widniał klejnot, emanujący magią, który pozwalał wykorzystywać oręż, tak jak zwykły, poczciwy kijaszek. Druga ręka pozostał nieskrępowana, aby wykonywać zawiłe, magiczne gesty.

     

    Całość dopełnił ukłon, skierowany w stronę oponenta, Wielkiego Kage'a.

     

    Twój ruch przyjacielu.

  8. Doctorze mam pytanie:

     

    1. Czy stworzenie maszyny opierającej się na atomach, która tworzyła by co tylko chcesz z czystego atomu i cząsteczek było by możliwe?

     

    2. Jeśli tak to co byś stworzył

     

    3. Uwaga spotkałeś Dzina jakie są 3 życzenia? 

     

     

    4. Czy istnieje urządzenie, którym możemy zmieniać przedmiot dotykający go na poziomie kwarków?

    5. Czy Derpy wie o twoich poprzednich towarzyszach/towarzyszkach?

    6. Jeśli tak, to co o nich sądzi?

     

     

    7. Czy Derpy przypomina ci Roose? 

    8. Co sądzisz o kucyku Twilight Sparkle? 

    9. Swój śrubokręt trzymasz w kopycie czy w zębach? 

    10. To jest twoje które wcielenie? 

    11. Umiesz wyjaśnić to? http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20120305215449/mlpfanart/images/d/d8/Colgate_by_lKittyTaill.png  Czyżby ona też była jedną z władców ,a dokładniej w jej przypadku władczyń czasu? 

    12. Czy wiesz że twoja córka Jenny która powstała z ciebie, ciągle żyje? 

    13. Czemu tak boisz się gruszek? 

     

    Pozdrawiam Imka2000

     

     

    Witaj Doktorze. Parę pytań.

    14. Co sądzisz o siostrze Derpy?

    15. Czy zaopiekowałbyś się Dinky gdyby Derpy się coś stało?

    16. Tak do poprzedniego, czy Dinky byłaby twoją nową asystentką w tej sytuacji?

    (obyś nigdy nie musiał awansować jej na to miejsce)

    17. Wracasz do Tardis, otwierasz drzwi i widzisz Derpy oblaną masłem leżącą na twoim łóżku w pończochach, co robisz? :3

    (sorki, musiałem zapytać :ajawesome: )

    I na koniec, PALCIE SIĘ W PIEKLE GRUSZKI!!!

    attachicon.gifgruszki.jpg

     

     

    18. Czemu w niektórych odcinkach byłeś pegazem? http://i0.kym-cdn.com/photos/images/original/000/155/814/whoof.PNG?1311984194

     

    1. Prawdopodobnie tak, jednak należy brać pod uwagę, że wypadołoby tworzyć z atomów różnych pierwiastków, aby całość miała ręce i nogi. Z atomów gazu byłoby raczej ciężko coś stworzyć.

     

    2. Ciężko mi powiedzieć. Jeżeli mam być szczery, to wolałbym zdeponować taką maszynę w Canterlot, aby nie dostała się w niepowołane kopyta. Wypadki chodzą po kucach.

     

    3. Szczęście dla każdego, bezpieczeństwo w Equestrii oraz nielimitowane masło dla kucyków.

     

    4. Wszechświat i czas są piękne, wszystko co tylko można zostało odkryte, właśnie jest odkrywane lub będzie odkryte. Odpowiedzią na twoje pytanie będzie - tak.

     

    5. Nie, jednak z każdym dniem kusi mnie coraz bardziej, aby jej o nich opowiedzieć. Oczywiście ugrzecznioną wersję, tam, gdzie będzie to niezbędne.

     

    6. Myślę, że byłaby o nich zazdrosna.

     

    7. Nie, Rose nawet się do niej nie umywa, z całym dla niej szacunkiem.

     

    8. Sympatyczna klacz, opiekuje się miejską biblioteką tak, jak powinna.

     

    9. W zależności od sytuacji. Nie mam ulubionego sposobu przechowywania śrubokrętu.

     

    10. Obecnie dwunaste.

     

    11. Nie, muszę Cię rozczarować. Zwykła zbieżność cutie marków.

     

    12. Nie miałem z nią od dawna kontaktu. W dodatku pobyt w Equestrii raczej nie ułatwia mi zdobycia takiej wiedzy.

     

    13. Każdy ma jakąś fobię, nieprawdaż? Ale to, skąd ona się wzięła, to historia na inną, dłuższą chwilę.

     

    14. Zachowuje się w porządku wobec innych kucyków, nie mam powodu, aby jej nie lubić, czy coś.

     

    15. Nie miałbym innego wyboru. Byłbym jej to winien, chociażby za nasze wspólne przygody i zaufanie, które w sobie pokładamy.

     

    16. Jeżeli by podrosła - dlaczego by nie?

     

    17. Och, to by było straszne. Przede wszystkim okryłbym ją czymś ciepłym, żeby nie leżała przemarźnięta w samych pończochach. Następnie musiałbym usunąć z niej masło. Nie chciałbym, żeby stężało, co niewątpliwie spowodowałoby trudności z jego zmyciem. Potem bym ją przytulił, zapewniając, że wszystko będzie dobrze. 

     

    18. Wspominałem już o tym parę razy. Moje ciało musi być jak najmniej humanoidalne, ponieważ w tym uniwersum ludzie nie istnieją. Stąd moja zmiana w kuca oraz to, że czasem pojawiają się u mnie skrzydła.

    • +1 1
  9. Lordek się zapisuje. Osoba trzecia nalegała,  jest ode mnie spora wyższa i jakieś kilkaset procent bardziej brodata i nordycka, więc nie oponuję i piszę to oto zgłoszenie. Aczkolwiek, żeby nie było zbyt pusto, chciałbym dodać, że ładna dzisiaj pogoda.

  10. Jak zwykle niezawodny :derp2: Przejdźmy więc dalej!

     

    JA. MAM. DOSYĆ. DO SIANA. Ileż ja już czasu zmarnowałem na ucieczkach przed zagrożeniami dla wesołego życia doczesnego! Ugh, basta, wracam do Equestrii! Ten guzik wcisnąć, to pociągnąć, tutaj wyjąć tosty i... Jesteśmy w domu. Ooo... A cóż to za część Equestrii, tego jeszcze nie widziałem. Jaka potężna metropolia! Ale... Ech, to jednak ludzka siedziba... Cóż, chodźmy może do tamtego pałacu. O, a co tutaj mamy? Jakiś bal, w dodatku tańczą walca! Lubię ten taniec, do roboty! Ju-Huuu!

     

    Co wskazała Tardis? 2 października 1814 roku.

  11. 1. Jak wygląda twój Tardis?, chodzi mi o wnętrze oraz klawiatury, którymi się posługujesz :x

    2. Czy może bierzesz ze sobą jakiegoś Unicorna, który wciska guziki za ciebie?

    3. Przyniesiesz mi kiedyś Humanized Lyrę? :lyra2:

    4. Istnieje możliwość przenoszenia się do świata Anthro?

    5. Przypuśćmy, że Tardis umożliwia podróże w czasie[Lol, oglądałem tylko 1. odcinek dc. Who :ming:]. Czy podróżowałeś kiedyś w przeszłość by dowiedzieć się jak Luna została zesłana na księżyc/jak do tego doszło?

    6. Maczałeś może w tym palce? :not_sure:

    7. Tak, to była [6 pytanie] Aluzja do Lyry :ming: Zakochałeś się kiedyś w kimś?

    8. Posiadasz jakieś fajne Gadżety? :x

    9. Jako jeden z Backgroundów[sory], utrzymujesz z innymi kontakty?

    10. Bierzesz jakieś pamiątki z przeszłości/przyszłości?

    11. Masz jakiś szczególny okaz? :x

    12. Jaki okres czasu/ery/wieku jest dla ciebie najkorzystniejszy?

    13. Interesujesz się światem ludzi?

    14. Poznałeś jakieś fajne obyczaje/gry tamtejszej ludności?

    15. Ile razy ocaliłes świat?

    16. Mam pomysł na Fica, mógłbyś spojrzeć na przyszłość, i zobaczyć czy zdobęde sukces?

    17. Przeszedłeś może jakieś specjalne szkolenie by mieć możliwość korzystania z Tardisa?

    18. Jakiegoś rodzaju Magicznego Uniwersytetu dla Kuców Ziemnych?

    19. Dlaczego Tric nie chce ci zadać pytania? :v

    20. Jaki jest twój ulubiony owoc? [tak aluzja do serialu ]

    21. Wpadłeś kiedys w wir anomalii czasoprzestrzennych podczas poruszania się Tardisem?

    22. Masz jakąś misję, którą aktualnie wykonujesz?

    23. Podejmujesz się misji za zapłatą? Chodzi o takie normalne, przynieś podaj etc etc

     

    24. Spotkałes kiedyś samego siebie?

    25. SIUSIAAAAk

     

    26. Planowałeś być kiedyś Jednorożcem?

     

    27. A Alicornem?

     

    28. Slyszalem że jako Doktor zdawałeś studia, mogę się dowiedzieć jakie to były?

     

    29. Czy to możliwe by 4chan nie byl zaclopany o 18:07?

     

    30. Wiesz że Lordek chcial "pare" pytan? :D

     

    31. Planujesz mieć Wąsy?

     

    32. Za co przebierzesz się podczas następnej parady plonów czy jakoś tak?

     

    33. Przebierzesz się tym razem za pomarańcze?

     

    34. Czy jako Time Traveler możesz zniknąć?

     

    35. Albo coś innego może ci się przydarzyć?

     

    36. Masz swojego specjalnego kucyka?

     

    37. Masz jakieś wydarzenie z fanficka które jest twoim ulubionym?

     

    38. Ile znasz fanficków o sobie?

     

    39. Golisz się może?

     

    40. Przyjąłbyś do siebie do Tardisa CMC na nocowanie?

     

    41. Poznałeś jakąś fajną kobiete w świecie ludzi?

     

    42. Sluchasz może Everfree radio? ^^,

     

    43. Rozpoznajesz mnie?

     

    44. Poznałeś już innych podróżników w czasie?

     

    45. Jak ci się podoba przemiana w Alicorna?

     

    46. Wiesz może czy ktoś zrobił sobie tulpę na twoje podobieństwo?

     

    47. Ty mi nie dasz warna za te posty prawda?

     

    48. Zrobiłeś sobie jakieś Słit focie?

     

    49. Lubisz Masło? [random pytanie z sb ]

     

    50.  CIASTO... KARMEL.... [ i? ]

     

    51. Masz jakieś inne przydatne zdolności?

     

    Tak Sky, musisz znowu zwiększyć Limit cytatów na post :x

     

    Kiedyś się zezłoszczę :rainderp: ~ Skysplit

     

    1. Jak do tej pory nie wprowadzałem zmian w wystroju. Myślę, że to wina malutkiej nostalgii do bardziej ludzkich czasów.

     

    2. Tylko pannę Hooves. Też wciska guziki. Cóż... częściej te, które nie powinna, ale coraz lepiej jej idzie.

     

    3. Jeżeli się zgodzi, to małe spotkanie z pewnością wam nie zaszkodzi. Przyjmijmy, że tak.

     

    4. Takowy z całą pewnością istnieje, więc pewnie w końcu wykombinuję jak się tam dostać.

     

    5. A i owszem. Nie różniło się to w zasadzie od tego, co mówią nam podania i legendy o tym wydarzeniu.

     

    6. Nie, Celestia, jako monarcha absolutny, raczej nie życzyłaby sobie niechcianej pomocy. Zwłaszcza, że elegancko sobie poradziła.

     

    7. Jako kucyk? Niestety, jeszcze nie było mi dane.

     

    8. Czy sama Tardis się do takich zalicza? To chyba mój najważniejszy, najbardziej przydatny i najfajniejszy gadżet.

     

    9. W jakiś sposób z większością. U jednych kucyków ogranicza się to do zwykłego ,,cześć'', czy też ,,witam''. Pamiętam, że kiedyś na jakimś bankiecie zdarzyło mi się zatańczyć z Octavią. Cóż to była za klacz! Eee...? Wróć, tego nie było. Tak, ładna dzisiaj pogoda, nieprawdaż...?

     

    10. Czasami się zdarza, ale bez przesady. Nie zabieram do siebie każdego napotkanego kamyka. Bardziej liczy się dla mnie poznawanie odwiedzanych miejsc.

     

    11. Nie wydaje mi się. Są to po prostu różne drobiazgi, przypominające mi o tym, gdzie byłem.

     

    12. Raczej nie mam ulubionego. Skaczę sobie tu i tam.

     

    13. Obecnie mam ważniejsze rzeczy na głowie tutaj, w Equestrii.

     

    14. Już dawno, przecież dawniej podróżowałem po ich świecie :rainderp:

     

    15. Nie wiem czy istnieje stosowna liczba, aby to wyrazić. Sporo.

     

    16. Oj, tak łatwo to nie ma. Wolę zostawić cię w napięciu. To z pewnością odpowiednia motywacja to zwiększenia starań.

     

    17. Nie do tego modelu. Ten... Cóż... Szczerze mówiąc stał sobie w muzeum. Można powiedzieć, że go sobie pożyczyłem.

     

    18. Nie, tutaj nie szkolą obsługi Tardis :rainderp:

     

    19. To już raczej pytanie do niego, nie do mnie.

     

    20. Ha! Na pewno nie gruszki, przejrzałem cię!

     

    21. Zdarzało się, jednak wyszedłem zwycięsko z tego typu kłopotów.

     

    22. Misje? Niee... Spokojnie sobie podróżuję, a jeżeli zachodzi potrzeba udzielenia komuś pomocy, to nie mogę odmówić.

     

    23. Oczywiście, że nie.

     

    24. Nie, to niebezpieczne. Chyba, że mówimy o innej wersji ,,mnie'', z innego uniwersum.

     

    25. Wolałbym nie.

     

    26. Planować? To nie jest zależne ode mnie. 

     

    27. Jak wyżej przyjacielu.

     

    28. Wydział Historii Equestrii na uniwersytecie w Canterlot.

     

    29. Czym jest 4Chan? To jakaś planeta? Warto ją odwiedzić?

     

    30. Ostatnio się nieco rozleniwiłem... To pewnie z troski o to, żebym miał coś do roboty! Tak, z pewnością o to chodzi!

     

    31. Nie.

     

    32. Nie wiem czy wezmę w niej udział. Pewnie okaże się dopiero kilka dni przed.

     

    33. Tak jak mówię, ciężko mi w tej chwili powiedzieć.

     

    34. Przepraszam - co? Kontekst, w jakim jest zadane pytanie, sporo by ułatwił.

     

    35. Mogę się potknąć i złamać kopyto. Ot, taki przykład.

     

    36. Tak jak wspomniałem sporo wyżej - nie.

     

    37. Nie czytuję fanficów.

     

    38. Odpowiedź numer 38 eliminuje tą odpowiedź.

     

    39. Przecież jestem kucykiem. Mam sierść, więc zarostu typowego dla ludzi nie posiadam.

     

    40. Hmm... Może kiedy by trochę podrosły. Obecnie tylko zabawa im w głowie i niechcący mogłyby coś zepsuć.

     

    41. Moje asystentki są najlepszym przykładem.

     

    42. Nie. 

     

    43. Niezbyt, ale czuję, że z całą pewnością się to zmieni.

     

    44. Nie w Equestrii przyjacielu.

     

    45. Przepraszam - jakiego do siana Alicorna?

     

    46. Ciężko powiedzieć, nie mam dostępu do takich informacji.

     

    47. JA nie dam.

     

    48. Nie, jeszcze aż tak ze mną źle nie jest...

     

    49. Lubię.

     

    50. Tak

     

    51. Umiem mnożyć i dzielić w pamięci. Przydatna umiejętność.

    • +1 1
  12. Drogi Doktorze,mam do ciebie kilka pytań.

    1.Czy korzystałeś kiedyś ze swoich zdolności czytania w myślach na innych kucykach w jakimkolwiek celu?

    2.Czy gdyby Derpy umarła,cofnąłbyś się w czasie żeby temu zapobiec?

    3.Co by się stało,gdyby zobaczyłbyś drugiego Doktora,ale z przeszłości bez używania TARDIS? (On przybywa do ciebie,nie Ty do niego)

    4.Potrafisz zatrzymać czas,a nie tylko się w nim przenosić?

    5.Pytanie na które nie musisz odpowiadać.

    Dlaczego nie cofnąłeś się do czasów przed wojną i jej nie zaradziłeś?

    Dlaczego ktokolwiek z twojej rasy tego nie zrobił?

    6. Gdybyś miał dzieci (z kimkolwiek kto nie byłby władcą czasu),to czy one też byłyby władcami czasu?

    Czy byłyby jakieś wyjątki?

    7.w którejś odpowiedzi odpowiedziałeś,że masz tytuł doktora z Canterlotu,i że masz na to papiery czy coś takiego.

    Nie mogłeś użyć np. swojego papieru parapsychicznego,zamiast się ee...powiedzmy uczyć i zdawać tego Doktora?

    8.Dlaczego twoja...em..budka czasu nazywa się TARDIS?

    I nie chodzi mi o sam skrót tylko wyjaśnienie co on właściwie oznacza.

    I ostatnie pytanie:

    9.jak to możliwe że nam odpisujesz z innego wymiaru?Przecież kucyki nie mają nawet internetu!A co dopiero wiadomości między wymiarowych!

    z góry dziękuje za odpowiedzi na moje pytania.

    Pozdrawiam, Ternos23

     

    1. Nie, to nieuczciwe. No i wbrew etyce, a kim bym został, gdybym tak postępował? Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. 

     

    2. Meh, niefajne pytanie. Cóż, na pewno byłoby mi bardzo smutno. Towarzyszyłoby mi przygnębienie. Jednak nie zrobiłbym tego. Czyjaś śmierć jest stałym punktem w czasie.

     

    3. Zniknąłbym. Po prostu - puf - nie ma mnie. Powstałby paradoks.

     

    4. Przynależność do rasy Władców Czasu nie jest równoznaczne z pełną władzą nad nim. W związku z tym odpowiedź brzmi - nie.

     

    5. Zawiłości czasu. Co z tego, że w jednym uniwersum wojny by nie było, kiedy w innym cały czas by trwała i skończyła w znany nam sposób? Moim zdaniem to tylko stwarzanie sobie dodatkowego cierpienia.

     

    6. Poszperałem nieco w w osobistych archiwach. Dawno, naprawdę dawno temu, w bardziej, że tak powiem ,,ludzkich'' czasach, moją asystentką była wnuczka. Uprzedzę pytania - tak, moja. Nie była Panią czasu, więc w sytuacji, kiedy jedna z osób w związku nie jest Władcą, wszystko jest w rękach genetyki.

     

    7. Miałem dużo czasu, nudziłem się. Teraz przynajmniej nie skłamię, kiedy powiem komuś, że jestem doktorem :derp2:

     

    8. Relatywnie Wymiarowy Pojazd Czasoprzestrzenny. Druga część skrótu jest raczej oczywista. Pierwszą połówkę można zastąpić natomiast kolokwialnym ,,Większy wewnątrz niż na zewnątrz''

     

    9. To zasługa mojego własnego wynalazku, który stworzyłem już w Equestrii - Komory Psionicznej. I w zasadzie nie odpisuję ja, tylko moja marionetka w waszym świecie (marionetka... Dziękuję ślicznie...). To urządzenie pozwala mi wytworzyć coś w rodzaju połączenia pomiędzy umysłem moim, a drugiej osoby, niezależnie od tego czy znajduje się kilka metrów ode mnie, setki lat świetlnych, czy też w innym uniwersum. I właśnie takie połączenie istnieje pomiędzy mną, a wami.

  13. A i owszem. Czas wyruszyć w dalszą drogę  :fluttershy5:

     

    No, to było niezłe! Załapałem się na niezłe widowisko, nawet wieniec dostałem! O taki, laurowy. Będzie pięknie wyglądał wśród pamiątek na półce. Muszę wykombinować coś takiego, fajnego, jakiegoś, co sprawi, że nie zwiędnie. Hmm... No, ale to na potem, zdecydowanie na potem. Teraz czas na kolejny czas i kolejne miejsce! O, widzę, że Tardis nie próżnowała przez czas mojego monologu, mogę od razu wyjść. 

     

    O, jak miło! To mi wygląda na Daleki Wschód. Hmm... Chwila... To brzmi jakoś tak... Groźnie? Daleki? Nieee, to nie to. Daleków tutaj nie ma. O, jest za to coś innego, tam, na niebie! Jakiś samolot. Wygląda elegancko, cztery silniki, cztery śmigła. Trochę nisko leci, ale może to tylko moje wrażenie. Eee... Czyżby coś wyrzucił? Zdaje się, że to... CHWILA - znam tylko dwa miejsca na w Azji, nad którymi przelatujące samoloty zrzuciły ,,prezenty''. Czas brać kopyta za pas. JUŻ!

     

    A więc koniec dzisiejszej wyprawy, liczę, że obędziecie się bez wskazań Tardis :)

  14. Ja już przed pierwszym meetem proponowałem ''zabawowy'' mecz w nogę :derp2: Sport liczmy bardziej jako aktywne wygłupy. Jedni nie mogą z przyczyn zdrowotnych albo ,,niechcemisiowych''. Bierzmy także pod uwagę, że może panować upał, dzisiaj pan termometr pokazywał mi 27 stopni w słońcu, więc po prostu powinniśmy na to zważać, żeby ludziki nie popadały jak muchy. Co do szachów - można wydrukować papierowe buźki kucyków i nakleić je na pionki, choć wygodniej będzie użyć do tego tych warcabowych i bęc - mamy MLP szachy. 

     

    Może konkurs na rysunek? Zeszyt i ołówek, czy nawet kartkę obdartego papieru chyba każdy znajdzie.

  15. Zgadza się, naszego Doctora zaniosło do mroźnej, XIII-wiecznej Estonii. Czas jednak ruszać w dalszą podróż!

     

    Meh... To jakaś paranoja. Czło... Kucyk chce trafić w jakieś miłe miejsce, pozwiedzać, zjeść miejscowy przysmak, poznać nowych ludzi, a jedyne co do tej pory stwierdził, to niezwykłą agresję rodzaju ludzkiego. No, koniec jojczenia! Jeżeli tym razem się nie uda, to chyba zmienię zajęcie. Do roboty, wygląda na to, że dotarłem na miejsce. Czas na malutki rekonesans.

    O, nienajgorzej. Stadion, ładny kawałek. Architektura, tak na oko, to XIX wiek, może przełom XX. Niezła pojemność jak na takie czasy. A tam... O, jak miło! Chór, w dodatku grecki, śpiewa hymn! To jest naprawdę, ale to naprawdę miłe miejsce na spędzenie reszty dnia. 

     

    Po opisie czas na pytanie - gdzie tym razem poniosło Władcę Czasu?

×
×
  • Utwórz nowe...