-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Rydwan ruszył i wylecieliście w godzinną drogę do Canterlotu. *** Po godzinie lotu nareszcie dotarliście na dziedziniec. Stała i czekała tam na was księżniczka Celestia.
-
- Ja się tym zajmę, a teraz zjedz.
-
- A jak miałaś tam na imię?
-
- Mi możesz przecież powiedzieć.
-
- I tak wstaje codziennie aby zrobić Apple Bloom śniadanie, więc to nie problem dorobić dwie kanapki.
-
- To jest moje zdanie. Po jaką cholerę miałem wychodzić ze swojej kuźni? Gdy tylko przechodziłem korytarzami wszyscy się kulili ze strachu. Ta rozmowa nie ma sensu.
-
- Nie trudź się. Już zrobiłam.
-
- Oczywiście - odpowiedziały naraz i wsiadły do rydwanu.
-
- I dobrze. Traktowaliście mnie wyłącznie jak mięso armatnie. W dupie mieliście, że ktoś ginął i żyliście sobie normalnie. My musieliśmy wychodzić tam, a ja musiałem kuć bronie dla tej całej hołoty. Teraz mam was wszystkich w dupie. Nie myśleliście wcześniej o tym i wasze ego was dopadło.
-
- Jest tak wiele pytań, a tak mało czasu. Sama nie wiem od czego zacząć - Twilight przeszła się kilka razy po pokoju - O wiem. Jak działają te wasze pojazdy? Ostatnio Lyra chciała zrobić coś takiego z wózka Applejack, lecz jej nie wyszło i wózek się złamał, a raczej roztrzaskał w przepaści.
-
- Nigdy tak o tym nie myślałam. Nawet jeśli to i tak rzadko używam teleportacji.
-
- Ale wasze pojazdy nie potrzebują innych koni. Poruszają się same co jest dziwne i fascynujące. Są również z metalu i stali.
-
- Bardzo zabawne. Z tego co wiem i co Lyra mi mówiła to nie używacie magii i jesteście z technologią dużo dalej niż my.
-
Na dole była już Applejack oraz Apple Bloom. - I jak tam noc? - Zapytała starsza klacz widząc ciebie schodzącego.
-
- Ja mam lepszy pomysł. Ja pójdę swoją drogą, a wy swoją. Upadek pałacu to moja szansa na oddzielenie się od grupy.
-
- Książka o ludziach. Lyra mi ją pożyczyła.
-
- A księżniczki i powierniczki elementów harmonii? - zapytałem od niechcenia ziewając.
-
Podszedłeś do wanny i zacząłeś napuszczać do niej wody. Po chwili była już pełna.
-
- Myślisz, że mnie złamiesz swoimi tekstami ze szkoły? Jesteś żałosny. A poza tym jeśli mówisz, że byłbyś lepszy na to miejsce to czemu sam nie ruszyłeś dupska? Bałeś się śmierci ze strony bandytów lub innych potworów? Jeśli masz coś mówić to najpierw to przemyśl. Tak jak mówiłem jesteś idiotą.
-
Gdy wróciłeś na farmę stał już tam złoty rydwan. Obok niego czekały na ciebie Applejack i Twilight.
-
Applejack nie dała za wygraną. - Znowu o Twilight chodzi?
-
- Właściwie to wszystko co mi wpadnie pod kopyta.
-
Po krótkim spacerze znalazłeś dość głęboki dół lub przepaść.
-
- Nie możecie chodź raz dać mi spokoju? - powiedziałem lekko zirytowany - O co znowu chodzi?
-
Szłaś w głąb sadu. Było cicho i spokojnie. Po chwili jednak natrafiłaś na Applejack, która zbierała jabłka. - Witaj Auroro. Co się stało?