-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Nie musisz zdradzać szczegółów - powiedziała lekko zmieszana. - I co teraz będzie z Applejack? Jego słudzy wiedzą gdzie mieszka.
-
- To po lekcjach przyjdź tutaj. Ja ci teraz wypisze kartkę dla nauczyciela z usprawiedliwieniem - powiedział biorąc kartkę z szafki i pisząc coś na niej - Proszę - powiedział podsuwając i kartkę.
-
- Ja? Nie - powiedziała zmęczonym głosem nie odrywając wzroku od okna.
-
- Czy to Vertis? - zapytała lekko przerażona. - Dlaczego masz czaszkę byłego władcy Equestrii?
-
- TO moja droga miałaś ogromne szczęście. Gdy go się założy i nosi to nie da się go zdjąć bez odpowiedniego rytuału. Dobrze zrobiłaś zanosząc go tu. Jeśli chcesz pomóc to udasz się dzisiaj ze mną do księżniczki Celestii i jej to wytłumaczysz.
-
- Czego oni od niej chcieli?
-
Otworzyłem ona i ponownie się wychyliłem. Po chwili odwróciłem się do Cawdiego. - Wiesz jesteś idiotą. Pomagasz osobie, która tego nie chce - po tych słowach usiłowałem wyskoczyć przez okno.
-
Amulet ten nosili wrogowie Equestrii. Potrafił on przejąc władze nad czyimś umysłem, a nawet do popełnienia samobójstwa. Gdy jednak ktoś go nałoży staje się agresywny, a następnie próbuje zabijać wszystko co się rusza.
-
Po chwili znalazłeś się już w pokoju. Na łóżku siedziała Twilight. - I co? Zła jest?
-
Wszystko było takie jakie było. Nawet Applejack siedziała cały czas w tym samym miejscu.
-
Wyszliście razem z domu. - Co to są za ciała? - zapytała Twilight wskazując kopytkiem wóz.
-
- Czy możemy pogadać na osobności? - zapytała Twilight.
-
- Na co czekasz? Idź do niej - powiedziała z lekkim uśmieszkiem.
-
Applejack stuknęła się kopytkiem w czoło. - Derpy znowu dała mi list Twilight - Dialog ponownie przerywa pukanie do drzwi. Applejack idzie i po chwili wraca z Twilight.
-
- Trzymam cie za słowo.
-
- Rob co chcesz - powiedziała odsuwając się magią i udając się w stronę schodów.
-
- Każdy kto będzie się tu dobrze uczył dostaje dostaje się do tajemniczej szkoły prowadzonej przez samą Celestie i Lune.
-
Słyszałaś raz po raz ciche oddychanie.
-
- Bo to u mnie mieszkasz?
-
Po mimo twojego uporu nie udaje ci się i szybko zasypiasz. *** Budzisz się następnego dnia. Czujesz się wyspana i trochę głodna. Dzisiaj czekał cię ciężki dzień.
-
Nagle rozmowę przerywa pukanie do drzwi. Stoi tam szary kucyk z zezowatymi oczami oraz czapką listonosza. W ustach trzyma list, który Applejack bierze. Skwitowała jeszcze dostawę i udała się w twoją stronę.
-
- Tylko proszę cię uważaj z nią.
-
- Dobranoc powiedziała Applejack nie ruszając się z miejsca.
-
- Może w końcu umrę - mruknąłem sobie i z mordem w oczach pobiegłem w jego stronę. Gdy byłem już przy nim wyskoczyłem celując kolczastym kopytem pomiędzy oczy.
-
- Sama nie wiem co myśleć. To wszystko jest trudne.