Skocz do zawartości

KochamChemie

Brony
  • Zawartość

    715
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez KochamChemie


  1. Ja naprawdę uważam, że pytań o Boga by nie było, gdyby w szkołach pracowały kompetentne osoby, potrafiące wykładać podstawowe wiadomości na temat religii, oraz uczniowie, którzy będą otwarci na te wiadomości. Dzięki takim tematom całym swym sercem stoję za pozostawieniem religii w szkołach. Ba, nawet zwiększeniu ich ilości i dofinansowaniu ich.

     

    Może pomysł ze zwiększeniem samych godzin dobry by nie był. Aczkolwiek zmiana i ustalenie ich formy byłby super.

     

    Co do tego wyrabiania się z programem... to wiele zależy od uczniów... i jak cała klasa dostaje pały z jakiegoś działu fizyki i nauczyciel musi powtarzać materiał KILKA RAZY(3 moim przypadku) to potem się goni z materiałem bo... matura! Podobnie było z chemią... z bilogią nam nie odpuściła... Wkurzał mnie natomiast nieprzydatny WOS i WOK. Nic z tego nie wyniosłem, musiałem tam gnić i udawać, że słucham tego, jak cudowna była kultura żydowska i jak bardzo hitlerowcy byli zbrodniarzami...  taka powtórka z historii, tylko na jeden temat.

     

    Coś o teologii (miałem tak przez całe Liceum) było dosyć fajne.  Wiele można było się dowiedzieć. 

     

    Miałem też lekcje z fajnym księdzem... jestem natomiast przeciwny lekcjom religii, które polegały na nic nie robieniu i "puście sobie jakiś film..." 

    Ja ogólnie lubiłem każdy przedmiot w szkole... na uczelni jest gorzej, mimo, że mam większy wpływ na to, czego się uczę.

     

    Ja bym wprowadził deklaracje dla osób, które chcą chodzić na takie lekcje/nie chcą chodzić od samego początku liceum. A lekcje religii wprowadził w środku dnia. (u mnie  właśnie tak były ustawione... )

  2. Matematyka też w twoim znaczeniu tego słowa nie istnieje. A jednak samoloty latają. Bo nawet jak coś jest abstrakcyjnym nieistniejącym pojęciem, to efekty tego mogą być naprawdę ogromne.

    How math can be real... If your i's are not real? :^)

    • +1 2
  3. "Jak dla mnie kolega chciał pokazać, że wśród chrześcijan też są homoseksualiści, którzy chcieliby żyć w zgodzie z zasadami swojej wiary. Ale obecnie Kościół Katolicki im to uniemożliwia, ze względu na swoje podwójne standardy w interpretacji Biblii"

    Ej, ale można być homo i żyć zgodnie z nauką Kościoła => Jezusa

    Wystarczy tylko chcieć. Ba, są nawet osoby które mają skłonności homoseksualne i żyją zgodnie z nauką Kościoła, Biblii...

    Kościół Katolicki niczego nie uniemożliwia, żyj jak chcesz. Ale jeśli chcą akceptacji i promowania grzechu to pod zły adres poszli.

  4. "Jeff Lutes - Co nauka mówi - a czego nie mówi - o homoseksualności

    John Boswell - Chrześcijaństwo tolerancja społeczna i homoseksualność. W szczególności polecam tą książkę.

    Daniel A. Helminiak - Co Biblia naprawdę mówi o homoseksualności

    Sławomir Kuleta - Inne spojrzenie na wybrane aspekty seksualności ludzkiej rozpatrywane w odniesieniu do duchowości chrześcijańskiej

    Arkadiusz Brzask - Homoseksualizm u mężczyzn

    "

    Wow, sto procent tych autorów albo jest działaczami ruchu LGBTQWERTY... albo są "tęczowymi" doktorantami... Rzetelne to jak gazeta wyborcza.

    "A Bogu jest to bardzo miłe, jak człowiek rozwija się duchowo i sam interpretuje Biblię."

    Tego nawet nie skomentuję. Zachowujesz się jak typowy działacz tej organizacji i nazywasz ignorantami / głupcami wszystkich którzy nie podzielają twoich pseudo dowodów.( w znaczeniu dowodu ścisłego to nawet nie byli blisko, ale na szczęście to nie matma)

    Wylewasz na nich hektolitry jadu, sam mówiąc o pokorze... Ohoho...

    Żałosne.

    Ach, no i bym zapomniał, dajesz linki do stron które są z założenia prohomo i nazywasz to rzetelnymi źródłami "wiedzy".

    Twoje wyjaśnienie faktów opiera się na przepchaniu racji na zasadzie przepełnienia strony linkami do stron promujących homoseksualizm. (albo Wikipedii)

    Wierzysz w fakt " To co nie było obalone w Biblii, jest na to przyzwolenie, to o czym nie było mowy, jest zgodne, ale tylko jak mówił Jezus, bo wcześniejsze/późniejsze księgi są przeterminowane? "

    A tak z ciekawości, co studiujesz? Wspominałeś coś o studiach.

    • +1 1
  5. Nie ma nic sprawiedliwego w takim podejściu Boga do ludzi jak to opisujesz. Z twoich postów wynika, że ludzie są szufladkowani. Ten typek ma żonę i dzieci, jest super, biorę go do nieba. Ta dziewczyna ma inną dziewczynę...meh, nie nadaje się. Grzeszy swą miłością

    Wybacz, ja tego nie ustalałem. Skargi proszę kierować tam wyżej.

  6. KochamChemie lub Cygnus - Bóg jest okrutnikiem, którego nie obchodzą ludzie będący nieco inni niżby tego chciał.

    Bóg jest opisywany jako kochający ojciec i sędzia sprawiedliwy.

    Ma chwile gniewu. Boga należy się bać, ale jednocześnie pokładać w nim nadzieję.

    A, to "nie obchodzą" jest tu nie trafne. Obchodzą go i to jak najbardziej. Po to nam zesłał swojego syna... Co nie?

    Co do całowania, to nie mam pojęcia... O stosunkach jest wyraźnie napisane w Księdze Przysłów, Księdze Kapłańskiej, Listach apostołów. W KK, jest tego sporo, tam można w sumie poszukać odpowiedzi.

  7. >Sugerujesz, że każda osoba homoseksualna taka jest?

    Fajnie się dowiedzieć, że homoseksualizm jest definiowany przez niszczenie Biblii.

    Co do miłowania, owszem, da się. (powinno się)

    Co do miłowania ich grzechu (jak występuje), już nie.

    Wcześniej kilka razy zaznaczano, że sama skłonność nie jest grzechem. Więc ktoś tu nie czyta uważnie, lub posty skaczą za szybko.

    A co artykułu o stosunkach homoseksualistów... To wiesz,miałabyś pewnie sporo więcej o dewiacjach w związkach hetero... Jakbyś przeczytała statystykę o stosunkach w takich związkach.

    Kiedyś chciałem przeczytać o stopach żelaza w książce kucharskiej, to dyskryminacja, nie było tam niczego o żelazie.

  8. A w przypadku homoseksualizmu kogo krzywdzisz?

    "Miłuj bliźniego, powiedział artysta po czym położył Biblię na ziemii i podeptał ją. Hurr, zobacz, dzięki temu mam prawo robić co chcę. Miłuj mnie za wszystko co robię, nawet jeśli jest to jawna degeneracja."

    Homoseksualistów można faktycznie miłować, ale ich wyboczenia niezbyt.

    Jest wyraźny fragment Biblii mówiący o tym. Podałem powyżej, został zignorowany.

    Wiesz, gdyby homoseksualista miał stałego partnera, nie współżył z nim,to faktycznie, nie jest to krzywdzące.(ni mówiąc już o stystykach zmiany partnerów i roznoszenia chorób wenerycznych które jest dwa rzędy wielkości bardziej intensywne niż w przypadku partnerstwa hetero) W każdym innym przypadku jest to ohyda w oczach Boga i zbrodnia przeciwko naturze (Hurr istnieje kilka na miliard przypadków zaobserwowanych wśród zwierząt wiec Hurr nie jest to przeciwko)

    Jeśli chcesz napisać własną wersję pisma Świętego... To rób to. Zobaczymy gdzie skończysz

    Ach no i jeszcze.

    " Czytałeś co pisałem na temat Sodomy i Gomory na poprzedniej stronie? Jeśli nie to zapoznaj się z tym proszę. Wtedy może zweryfikujesz swój błędny pogląd mówiący o tym, że Sodoma i Gomora upadły przez homoseksualizm. "

    >mój pogląd

    >cytując Pismo Święte

    Wyzywasz mnie od głupca, bo mam czelność podważać twoje argumenty? Patrząc na ilość jadu jaki wylałeś w swoich postach... To szkoda nawet wchodzić z Tobą w dyskusję.

    • +1 1
  9. Czyli gada głupoty. Czyny sodomskie nie były związane z homoseksualizmem tylko z niegościnnością. Pisałem już o tym, że ten fragment jest często źle odbierany i słowo ,,homoseksualizm,, jest w nim co najmniej nie na miejscu.

    Widzę, że mamy tu dyplomowanego teologa.

    KKK wyraźnie mówi i wskazuje, że skłonność homoseksualna nie jest potępiana. Ponadto, mamy w liście do Rzymian wyraźnie zaznaczone.

    " 24 Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. 25 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie."

    Ponadto, taka samointerpetacja jest błędna. Bawisz się w świadka Jehowy i sklecasz losowe kawałki Biblii jak chcesz. Niektóre odrzucasz, niektóre akceptujesz. Jak dla mnie to możesz nawet teraz wkręcić tam manifest komunistyczny, bo tak pięknie, wybiórczo sobie wybierasz, że dodanie tego nie zmieni twojej samowoli interpretacyjnej. Kościół jest jeden i jedna jest jego nauka.

    Ej, w Biblii nie było słowa o nekrofilii, zoofilii, womerofilii, kaprofilii...(wstaw wiele zboczeń) To może to też jest dopuszczalne?

    Idąc taką kulawą logiką(nawet logiką!) brniesz do piekła.

    • +1 3
  10. A co w takim razie z ludźmi, którzy zostali wychowani w innej wierze, np. w którymś odłamie protestantyzmu, a mimo to żyli dobrze?

    Z Ewangelii według św Mateusza.

    (31) A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. (32) I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. (33) I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. (34) Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata. (35) Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, (36) byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie. (37) Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? (38) A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? (39) I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? (40) A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. (41)

    (z tego wiele wynika)

    • +1 2
  11. A, co do prawdziwości nadużyć stosowania przepisów o obrazie uczuć religijnych. To radzę przeczytać ten artykuł :

    https://mega.co.nz/#!xVBTlJST!pPwCAaWFcJNHpEWVqrauVbfAC9XYvJOsSLupBr3YyB4

    Porównujemy na tle innych przestępstw(nawet na tle znieważeń) , bierzemy współczesne statystyki ze strony ministerstwa sprawiedliwość. =>Przestajemy wyciągać wnioski z palca.

  12. W szczególności oczywiście przez katoli.

    Jak nie zaczniesz się zachowywać w tym temacie i nie bedziesz używać normalnych wyrażeń, oraz zaczniesz ograniczać uogólnień, to szybko wylecisz z tego tematu, który póki co trzyma poziom nawet przy obecności ateisty.

    • +1 2
  13. Jeśli chodzi o wstawiennictwo jak wyżej i niech ktoś mi wyjaśni jeśli nie czcicie ich obrazów czy posążków to po co chodzi się z jakąś lektyką z Maryją w środku i się śpiewa.

    Nie wszędzie takie lektyki są. Zależy w sumie od zamożności danej "parafii" to raz. Dwa, zauważ jakie są treści ów pieśni, potem zacznij oskarżać.

    Weź sobie nawet prostą modlitwę "Zdrowaś Maryjo" która jest treścią pozdrowienia + prośbą o modlitwę (nawet nie pośrednictwo, które jak widzę jest błędnie ukazane)

    Domyślałem się, że będą zarzuty na Katolików w tym temacie :spike:

    Słynne wyjaśnienie ów problemu

    Myślę, że najpierw trzeba wyjaśnić, co to znaczy, że Jezus jest „jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi” (1 Tm 2, 5). Protestanci, a zresztą nie tylko oni, ale także wielu katolików, słysząc słowo „pośrednik” myśli o kimś, kto stoi pośrodku pomiędzy dwoma stronami np. w jakimś sporze, przekazując w wymianie informacji pomiędzy nimi i pośredniczy w negocjacjach, które mają na celu osiągnięcie porozumienia, które najczęściej polega na jakimś kompromisie. Jest to rozpowszechnione rozumienie znaczenia słowa „pośrednik”. I dodajmy, uzasadnione, ponieważ słowo „pośrednik” ma takie znaczenie, także to oryginalne słowo w języku greckim. I dlatego wydaje się czymś oczywistym, że takie samo znaczenie ma w Nowym Testamencie. Stosując to potoczne rozumienie do Jezusa Chrystusa, „jedynego Pośrednika pomiędzy Bogiem i ludźmi” (1 Tm 2, 5), jawi się On, jako stojący pomiędzy Bogiem i ludźmi i przekazujący Bogu Ojcu ludzkie modlitwy, zaś w odwrotnym kierunku – odpowiedzi Boga na zanoszone prośby. Dlatego wniosek, który narzuca się z takiego obrazu, wydaje się nie tylko logiczny, ale także oparty na tekście biblijnym. Dlatego nie dziwi postawa tego młodego mężczyzny, który poważnie traktując swoją katolicką wiarę, a z drugiej strony nie znajdując zadowalającej odpowiedzi na protestanckie zarzuty, dochodzi do wniosku, że praktyki wiary katolickiej, a konkretnie w tym przypadku modlitwa do Świętych, jest sprzeczna z Biblią, gdzie przecież jest napisane, że jedynym Pośrednikiem jest Jezus Chrystus. Bo skoro On jest jedynym Pośrednikiem, w sensie, że tylko przez Niego możemy kierować nasze modlitwy do Boga, to nie tylko ma miejsca na innych pośredników, ale samo ich szukanie wydaje się być oznaką idolatrii. Jak odpowiedzieć na wątpliwości tego młodego mężczyzny? Wyjaśniając nieporozumienie, które swoje źródło ma w błędnym rozumieniu słowa „pośrednik”, którego znaczenie w Nowym Testamencie odbiega od ogólnie przyjętego znaczenia tego słowa. Mówiąc inaczej: słowo „pośrednik” w NT jest terminem technicznym.

    Co to znaczy, że Jezus jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi, wyjaśnia On sam: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6 BT). Jezus jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi, ponieważ jest jedyną drogą do Ojca. On jest jedyną bramą, przez którą wierzący w Niego mogą przejść i znaleźć paszę, czyli osiągnąć zbawienie (por. J 10, 9: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę”.). Nikt nie może przyjść do Ojca, jeśli szuka innej drogi, innej bramy – to znaczy innego Zbawiciela poza Nim, Jezusem Chrystusem jedynym Pośrednikiem, to znaczy jedynym Zbawicielem. „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12 BT).

    Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie jeszcze nikogo nie przekonałem, nawet przekonanych, że „pośrednik” w odniesieniu do Jezusa to tyle, co „zbawiciel”, a zatem Jezus – jedyny Pośrednik oznacza właściwie: Jezus – jedyny Zbawiciel. Jednak już na wstępie chciałem podać odpowiedź, aby następnie przejść do jej uzasadnienia.

    Najpierw w sposób negatywny. Gdyby w 1 Tm 2, 5 św. Paweł chciał powiedzieć, że Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi, i dlatego czymś niewłaściwym byłaby modlitwa przez pośrednictwo Świętych, to owo rozumienie miałoby taką konsekwencję: żadna modlitwa nie powinna być kierowana bezpośrednio do Boga Ojca, a tylko i wyłącznie do Jego Syna, który w naszym imieniu przekazywałby ją Ojcu. A przecież Pan Jezus nauczył nas modlitwy „Ojcze nasz”, w której poszczególne modlitwy zanoszone są do Ojca bezpośrednio.

    Jednak dowodzenie negatywne ma tylko ograniczone znaczenie. Dlatego przejdźmy do ważniejszej części, a mianowicie pozytywnego ukazania znaczenia słowa „pośrednik” w Nowym Testamencie. Myślę, że wszyscy zgodzą się ze mną, że, aby odkryć, jakie znaczenie ma dane słowo, trzeba przyjrzeć się różnym kontekstom, w których ono występuje. Dlatego, żeby zrozumieć, jakie znaczenie ma słowo „pośrednik” w Nowym Testamencie, trzeba przyjrzeć się miejscom, gdzie zostało użyte.

    Greckie słowo oznaczające „pośrednik” – μεσίτης (czyt.: mesites) pojawia się w NT 6 razy. Oprócz wyżej wspomnianego miejsca jego użycia (1 Tm 2, 5), słowo to występuje jeszcze dwa razy w Liście do Galatów i trzy razy w Liście do Hebrajczyków:

    „Na cóż więc Prawo? Zostało ono dodane ze względu na wykroczenia aż do przyjścia Potomka, któremu udzielono obietnicy; przekazane zostało przez aniołów; podane przez pośrednika” (Ga 3, 19 BT).

    „Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden” (Ga 3, 20 BT).

    „Teraz zaś otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą służbę, o ile stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach” (Hbr 8, 6 BT).

    „I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy” (Hbr 9, 15 BT).

    „(…) do Pośrednika Nowego Testamentu - Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia mocniej niż [krew] Abla” (Hbr 12, 24 BT).

    W Ga 3, 19 jest mowa o Starym Przymierzu, zatem pośrednik, o którym tam mowa, to Mojżesz, chociaż w tekście biblijnym nie ma wymienionego jego imienia. Ga 3, 20 jest tekstem bardzo trudnym. Jest kilkaset prób wyjaśnienia tego zdania. Chociaż bibliści różnie rozumieją to zdanie, zgadzają się jednak w tym, że mowa tam o pośredniku przymierza. Podobnie jest ze zdaniami zapisanymi w Hbr. Wszystkie one w sposób jasny i jednoznaczny odnoszą się do Jezusa – Pośrednika Nowego Przymierza. Z 1 Tm 2, 5 sprawa nie jest tak oczywista, ponieważ słowo „przymierze” tam nie występuje. A jednak, zdaniem biblistów, ścisła zależność od żydowskiego rozumienia i języka Żydów mówiących po grecku każe nam się tego słowa domyślać.[1] A zatem także i w 1 Tm 2, 5 chodzi nie o pośrednika modlitw, ale o pośrednika przymierza.

    Pośrednikiem Starego Przymierza był Mojżesz. Jednak żaden z Izraelitów nie widział w nim kogoś, przez niego należy zanosić modlitwy do Boga. Mojżesz był pośrednikiem Starego Przymierza, bo w przymierzu zawartym pod górą Synaj reprezentował naród wybrany, i przez to stał pomiędzy Bogiem a ludem wybranym. Podobnie Pan Jezus jest pośrednikiem Nowego Przymierza. Ponieważ jednak to Nowe Przymierze usunęło w cień wszystkie wcześniejsze przymierza zawarte w Starym Testamencie, dlatego Jezus Chrystus jest nie tylko Pośrednikiem, ale jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi.

    W odróżnieniu jednak od Mojżesza, który złożył ofiarę z cielców, Pan Jezus zawarł Nowe Przymierze składając ofiarę z samego siebie. A zatem jako pośrednik przymierza jest On nie tylko ofiarnikiem (Kapłanem), ale także Ofiarą, co czyni Go Zbawicielem. Jednym Zbawicielem. „W Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 5), a Jego Krew obmywa nas z wszelkiego grzechu. I o tym właśnie, tzn. o ofierze Pana, jest mowa w kontekście słów mówiących o tym, że jest On jedynym Pośrednikiem (1 Tm 2, 5-6). W wersecie piątym jest napisane, że jest On pośrednikiem, a w następnym jest mowa o tym, że „wydał samego siebie na okup za wszystkich”:

    „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie”. (1 Tm 2, 5-6 BT).

    Zatem także i w 1 Tm 2, 5-6, podobnie jak w zdaniach cytowanych powyżej, gdzie występowało to określenie, słowo „pośrednik” w odniesieniu do Pana Jezusa, nie oznacza kogoś, kto przekazuje nasze modlitwy Ojcu i przynosi nam Jego odpowiedzi na ich wysłuchanie; pośrednik to ktoś, kto przez ofiarę z siebie samego dokonał naszego zbawienia. Innymi słowy: Jezus jest jedynym Pośrednikiem Nowego Przymierza, czyli jedynym Zbawcą; jest Tym, który jedna nas z Ojcem i wciąż wstawia się za nami jako nasz Obrońca.

    Skoro tak, to obecne w Biblii stwierdzenie, że Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, nie oznacza, że nie możemy prosić innych o wstawiennictwo w naszych intencjach. Czynią to nawet ci, którzy nie uznają modlitwy do Świętych kanonizowanych. Proszą oni członków swojej wspólnoty o modlitwę do Boga, co w swej istocie jest proszeniem ich o pośrednictwo. Katolicy czynią to samo polecając swoje intencje modlitewne przez wstawiennictwo (=pośrednictwo) Świętych, zarówno tych żyjących w tym świecie, jak i tych, którzy żyją już we wspólnocie Świętych w niebie. Pomiędzy proszeniem o modlitwę kogoś żyjącego na tym świecie (przyjaciela, członka tej samej wspólnoty, itp.), a proszeniem o modlitwę kanonizowanego Świętego nie ma istotnej różnicy. Nawet jeśli używamy wyrażenia „modlitwa do Świętych”, to jest to tylko pewien skrót myślowy. „Modlitwa do Świętych” jest w istocie bowiem prośbą o przedstawienie danej intencji samemu Bogu. Żaden Święty nie jest ostateczną instancją, do której kierujemy nasze modlitwy, a jedynie pośrednikiem. Z modlitwą do Świętych w niebie jest zatem dokładnie tak samo, jak z proszeniem o modlitwę naszych przyjaciół czy członków rodziny żyjących na tym świecie.[2] Różnica jest tylko w różnych wymiarach, w którym żyją jedni i drudzy: o ile ci pierwsi żyją po tej stronie śmierci, ci drudzy cieszą się już pełnią życia z Bogiem.

    W postawie protestantów jest zawarta pewna ironia, którą tu pokrótce opiszę. Wyznają oni, a przynajmniej ich część, wiarę w nieutracalność zbawienia. Mówiąc inaczej, uważają, że wierzący żyjący na tym świecie, są już zbawieni w taki sposób, że nie mogą tego utracić. Uważają oni, że można prosić owych zbawionych o modlitwę, jak długo żyją na tym świecie, ale z chwilą śmierci owych zbawionych – już nie. Tu kryje się moim zdaniem owa ironia. O ile tak wierzący protestanci nie mają problemów z wiarą w nieutracalność zbawienia, a więc nieutracalność świętości ludzi wierzących, ich postawa świadczy o tym, że praktycznie nie uznają ich świętości po śmierci. Z jednej strony nie modlą się za zmarłych, bo uważają, że nie potrzebują modlitwy, co może sugerować przekonanie, że są już w niebie. Z drugiej zaś strony nie modlą się do tych zbawionych, czyli nie proszą ich o pomoc w codziennym życiu. Implikuje to przekonanie, że śmierć przerywa więzy z tymi, którzy odeszli, albo przynajmniej możliwość jakiegokolwiek kontaktu. Postawa katolików jest tu o wiele bardziej naturalna i bardziej konsekwentna. Modlimy się za zmarłych, bo wierzymy, że nasza modlitwa może być dla nich pomocna, a z drugiej strony modlimy się do tych (= prosimy ich o modlitwę), o których wierzymy, że są już w pełnej komunii z Bogiem. Taka praktyka jest wyrazem wiary, że śmierć nie jest końcem, ale przejściem do innego wymiaru życia, a miłość jest silniejsza niż śmierć, i dlatego śmierć naszych bliskich nie niweczy więzi miłości, które nas z nimi łączą. Modlitwa za zmarłych i do Świętych jest wyrazem wiary w obcowanie Świętych, czyli wymiany duchowych dóbr pomiędzy Świętymi, którzy osiągnęli pełnię zbawienia w niebie, Świętymi, którzy są już zbawieni, ale jeszcze nie osiągnęli pełni zbawienia (dusze czyśćcowe), oraz świętymi żyjącymi na ziemi.

    Czy możemy w ogóle uznać kogoś za osobę świętą? – ostatnia część pytania.

    Pytanie to wyraża mentalność ludzi żyjących współcześnie. Dla autorów Nowego Testamentu to pojęcie miało trochę inne znaczenie niż dla nas, wierzących żyjącym w trzecim tysiącleciu. Dla św. Pawła Apostoła „święty” to tyle, co wierzący brat czy siostra (zob. np. 2 Kor 13, 12; Kol 3, 12), a więc każdy ochrzczony wyznający wiarę w Jezusa, czyli wiarę w to, że jest On prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Dzisiaj mówiąc „święty” mamy na myśli przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, Świętych oficjalnie kanonizowanych przez Kościół. A jednak każdy z nas jest święty, o ile żyje w łasce uświęcającej.

    Innym problemem, który widzą protestanci w katolickiej modlitwie do Świętych, jest ich przekonanie, że zmarli zbawieni nie widzą nas i nie słyszą. Odpowiedzieć na ten problem można w ten sposób, że Święci wraz ze śmiercią wchodzą w innym wymiar życia, który nazywamy niebem. Niebo to nie tyle miejsce, ile raczej stan. Niebo jest tam, gdzie jest Jezus. Święci wchodząc do nieba pozostają na zawsze z Jezusem, towarzyszą Mu zawsze i wszędzie (por. Ap 14, 4). Nie są ograniczeni czasem i przestrzenią, jak my żyjący w tym świecie. Dlatego nie jest dla nich problemem przebywanie na wielu miejscach jednocześnie czy słyszenie modlitw, które w danym momencie zanoszone są do nich w różnych miejscach na świecie.

    • +1 2

  14. "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." List do Rzymian 6:23.

     

    Jednocześnie nie ma osoby na świecie która byłaby wolna od  grzechu.  Jednocześnie mamy grzechy niewybaczalne(bluźnierstwo przeciwko duchowi świętemu) i resztę.

     

    Czyli wszyscy idą do piekła można po tym wnioskować.


  15. Każdy kościół jest katolicki. Tobie chodzi o rzymskokatolicki . I fakt w Biblii nie ma ani słowa o czyśćcu . Zresztą jest on niezgodny z Biblią.

     

    Kościół jest jeden, powszechny i apostolski.  Ja osobiście dzielę Kościoły na Rzymskokatolicki/Prawosławny/Heretyckie, chociaż jest wiele postępów jeśli chodzi o niektóre odłamy, aby się nawróciły, w sumie trzeba dążyć do ponownego zjednoczenia Kościoła.

     

    1. Właściwa interpretacja Biblii wymaga natchnienia Ducha Świętego.  

     

    Sam czyściec jako stan nie istnieje, ale można sobie wyobrazić, że odchodząc z tego świata, z grzechem, który nie potępia nas(grzech śmiertelny <= Tylko Jezus i Bóg są bez grzechu), musi zostać z nas "zmyty", zakładamy wtedy istnienie "purgatorium" w stanie przejściowym.

     

    Nie chce mi się reinterpretować całego tekstu, który rozjaśnia trochę sprawy czyśćca, więc zrobię copy-pastę.

     

    Problem "dowodu" biblijnego — dla protestanta — na istnienie czyśćca jest z góry skazany na niepowodzenie i to z wielu względów. Ale mimo to potrzeba trochę teologii dla uprzątnięcia i tych "nieporozumień" i chociażby skrótowej nauki o istnieniu czyśćca.

    1. Zasadniczym powodem nieistnienia w Biblii bezpośredniego i formalnego ujęcia czyśćca po śmierci człowieka jest brak wiary w purgatorium (czyściec) w kulturze semickiej, która przecież — mając na uwadze naród wybrany — jest w poszczególnych osobach tego narodu "redaktorem" biblijnego objawienia Boga. Oznacza to, że punkt wyjścia dla wiary w istnienie czyśćca jest antropologiczny: jest nim dalsze życie po śmierci oraz stosunek żywych do umarłych. Nie było tego w Izraelu, gdyż świat i człowiek był tu widziany wyłącznie od strony Boga Stwórcy, który ostatecznie objawia się jako Stwórca "nowego nieba i nowej ziemi". Tak więc nie żydowskie, lecz greckie myślenie zapożycza ze Starego Testamentu pojęcie człowieka stworzonego na "obraz i podobieństwo Boże" i stawia tym samym pytanie o los zmarłych oraz o znaczenie cnót i ciężarów nie tylko dla ziemskiego życia, ale dla człowieka w ogóle. Takie zespołowe pytanie sprowadza się do jednego: jakim musi być człowiek, aby mógł "przejść" po śmierci do Boga? Czy sam człowiek jest do tego zdolny, czy musi mu w tym pomóc sam Bóg?

    2. Innym względem jest problem rozumienia "międzyczasu", czyli "czasu" między śmiercią a zmartwychwstaniem człowieka. Na jego wzór musi istnieć jakiś "między-stan" (stan pomiędzy śmiercią a zmartwychwstaniem), gdzie znajdowaliby się szukający Boga, którzy ze względu na swe uczynki nie mogą natychmiast przejść do stanu szczęśliwości (niebo), ale też nie "zasługują" na stan potępienia (piekło). Gdy odrzuci się istnienie takiego "międzyczasu", tym samym odrzuca się istnienie "między-stanu" (purgatorium).Założeniem dla nauki o czyśćcu, a tym samym o międzyczasie — jest przyjęcie sądu szczegółowego (indywidualnego) po śmierci człowieka (DH 854-859; II Sobór Lyoński, 1274 r.; por. BF VIII, 106).

    Przyjęcie "międzyczasu" napotyka na takie trudności, jak np. problem psychologiczny (jak wyobrazić sobie duszę bez ciała) lub problem "całkowitej śmierci" w formie radykalnej (czyli "zmartwychwstanie w śmierci"). Gdy odrzuca się istnienie duszy bez ciała, albo przyjmuje się jednoczesną śmierć ciała i duszy, to problem czyśćca tutaj nie ma miejsca.

    W ramach objawienia można mówić o formie istnienia człowieka (osoby) między śmiercią historyczną a zmartwychwstaniem. Problem ten pojawia się w Biblii dość późno, wraz z całym fenomenem zmartwychwstania, tj. w tzw. apokaliptyce żydowskiej, gdy jest mowa o nagrodzie lub karze po śmierci (np. Etiopski Henoch; por. R. Rubinkiewicz). "Międzyczas" jest wtedy losem ostatecznym, kiedy nagrodzony będzie już zawsze nagrodzonym, a potępiony będzie potępionym na zawsze.

    Dopiero przepowiadanie Jezusa zdaje się wyjaśniać cały problem nagrody i kary: np. Łk 16, 19-31 (Łazasz i bogacz); Łk 23, 43 (łotr po prawicy na krzyżu); Łk 12, 16-21 (przypowieść o obszarniku); Mt 10, 28 (przeciwstawienie ciała i duszy); Ap 6, 9-11 (dusze męczenników).

    3. I wreszcie względy samej Reformacji, które trzeba naświetlić w szerszej perspektywie. Podstawy dla późniejszego zdefiniowania dogmatycznego czyśćca stworzył św. Augustyn. Bazuje on na płaszczyźnie sporu między chrześcijaństwem a gnozą o wyobrażeniu piekła (Tertulian, Cyprian, Laktancjusz, Grzegorz z Nyssy). Augustyn powołuje się na 2 Mch 12, 40-46 (klasyczne miejsce; ale za Cyprianem podaje też 1 Kor 3, 10-15: "ogień oczyszczający", przez który musi przejść każdy zmarły). Jako "media suffragii" (środki wstawiennictwa) uważa on: modlitwy, dobre czyny, jałmużnę i ofiarę Mszy św. Środki te oznaczają w teologii trydenckiej podstawę i sposób do skrócenia pobytu w czyśćcu. Temu głównie przeciwstawiła się Reformacja, co skrótowo ujmuje się pod nazwą "odpustów". Ale, wracając do Soboru Trydenckiego, należy zwrócić uwagę nie tylko na inne jeszcze miejsca biblijne, na które powołują się teologowie; są nimi: Mt 5, 25-26; Mt 12, 32; 1 Kor 3, 10-15, ale też na zdefiniowanie prawdy o czyśćcu, którą uważano za bezpośrednie i ostateczne "wystąpienie" Kościoła (Soboru) przeciw Lutrowi (tzw. Dekret o Czyśćcu). Orzeczono, że jest tylko jedno "miejsce" (stan) oczyszczenia (w przeciwieństwie do pięciu różnych), w którym znajdują się dusze i którym można pomóc "przez modlitwy wstawiennicze wierzących", a w szczególności przez Ofiarę Mszy św. (DH 1820; z 3.12.1563 r.; zob. BF VIII, 117; por. DH 1580).

    4. Luter początkowo nie odrzucał ani czyśćca, ani modlitw wstawienniczych za zmarłych. Wielokrotnie mówił o egzystencji purgatorium, np. "mihi certissimum est, purgatorium esse" (WA I, 555). Ale w kilka lat później (od 1522) skłaniał się bardziej do ujmowania purgatorium jako "sen duszy", aby w końcu odrzucić go całkowicie. Inni reformatorzy, jak Zwingli i Kalwin, bardzo ostro odrzucali istnienie czyśćca, a to ze względu na naukę o usprawiedliwieniu i odpustach.

    5. Wracając do "dowodów" z Pisma, należałoby podać kilka tekstów, mówiących o "zstąpieniu Chrystusa do piekieł": 1 P 3, 18-20; 4, 6; Ef 4, 8-9; Rz 10, 7; Mt 12, 39-40; 27, 51; Dz 2, 24-31; Hbr 13, 20; Ap 1, 18.

    6. Obecna problematyka czyśćca skupia się wokół trzech podstawowych spraw:

    a) Purgatorium jako kształtowanie pojęcia Boga i rozumienia kar doczesnych

    Przypowieść o "Synu Marnotrawnym" (Łk 15, 11-32) staje się bodźcem do porównania "miłosiernego Boga" Nowego Testamentu z "karzącym Bogiem" czyśćca. Problem jest w rozumieniu: skoro Bóg odpuścił grzechy, to dlaczego nakłada na człowieka jeszcze kary po śmierci (oczyszczenie z kar za grzechy)?

    b) Purgatorium jako akt oczyszczającej miłości

    W czyśćcu duszę oczyszcza nie tyle cierpienie fizyczne, ile miłość. Tzn. człowiek rozpoznaje, czym jest grzech w całej pełni i w ten sposób doświadczy Bożej miłości, która oczyszcza go z tych grzechów. Tym samym wzmaga się dążenie człowieka do Boga i za Bogiem. Jest to rozpoczęcie procesu przemiany, gdzie główną rolę odgrywa miłość. Czyściec jest wtedy najwyższą formą duchowego życia, które koncentruje się w poznaniu i miłości, oczywiście Boga (M. Schmaus).

    c) Purgatorium jako spotkanie Boga i Chrystusa

    Wszyscy, którzy przyjmują istnienie czyśćca, są zgodni, że w śmierci człowiek przeżywa intensywne spotkanie z Bogiem i Chrystusem. Słowo "czyściec" należy związać z naturą Bóstwa, która często jest określana przez "ogień", np. Bóg ukazuje się Mojżeszowi w krzaku gorejącym (Wj 3, 1n); Bóg jest ogniem (Pwp 4, 24; Iż 33, 14; Hbr 12, 29; etc.). Spotkanie z Bogiem, które ma miejsce w śmierci, jest jednocześnie spotkaniem z Chrystusem. Słusznie jest więc purgatorium określane jako przejście przez oczyszczający ogień Bożej miłości. To spotkanie z Chrystusem jest dla człowieka czyśćcem.

     

    Tekst Ks. Krzysztofa Góźdźa


  16. Właśnie to. Dodatkowo zastanawia mnie to, dlaczego Bóg, mimo swojej nieskończonej dobroci, nieskazitelności itd., tego, że jest uosobieniem dobra, jest strasznym egoistą. Jeśli nie będziemy się do niego modlić, to nie wpuści nas do nieba. Jak dla mnie, to czysty egoizm.

     

    Nic na to nie poradzisz... to metoda kija i marchewki.

    Wiesz czemu tak robi? BO MOŻE! (kto mu zabroni?)

  17. U mnie zaczęło sie tak, że miałem dosyć złe kontakty z katechetami(podstawówka)/siostrami zakonnymi(przedszkole) i od 12-15 roku życia miałem okres ateistycznej ignorancji(swojej), czytałem NG i dużo bajkowych gazetek.(nawet nie będę streszczał), potem w liceum się nawróciłem jak zobaczyłem resztę swojej klasy i jak douczyłem się dosyć w dziedzinach ścisłych, no trafiłem też na dobrego katechetę i potem na dosyć sympatycznego księdza z Brazylii.  Teraz studiuję i  też żywię niechęć do wojujących ateistów i fanatyków tego kultu(co nie implikuje, że wszyscy ateiści są źli)

     

    Matka mnie też wychowała w religijnym duchu, czytuję Biblię, chodzę regularnie do kościoła i spowiedzi... w sumie. To nadal uważam, że moja wiara jest dosyć słaba. 


  18. Cześć chciałbym zacząć temat "O Bogu tak po prostu". Będę w nim przedstawiał jak moim zdaniem wygląda życie z Bogiem. Posiłkował będę się Biblią i doświadczeniem ,nic poza ty. Żeby była jasność , mówić będę o Bogu chrześcijan. W temacie nie mam zamiaru nikogo obrazić ,choć zapewne niektórzy czytając moje wywody poczują się niekomfortowo. Chcę też przedstawić wam jak Biblia opisuje Boga ,gdyż znam ludzi i wiem ,że często ich wiedza w tym temacie jest praktycznie zerowa. Nie będę udowadniał nikomu ,że Bóg istnieje ani ,że Biblia mówi prawdę ,dlatego też bardzo proszę o unikanie komentarzy typy "Boga nie ma" czy inne takie. Powodem dla którego chce pisać jest to ,że moim zdaniem "ateizm zaczyna się w szkole" . Ksiądz czy katechetka nie umieją odpowiedzieć na podstawowe pytania. Jeśli macie jakiś pomysł na pierwszy temat ,piszcie. Jeśli nie będzie żadnej odpowiedzi sam coś wymyśle.

    Pragnę poinformować ,że nie reprezentuję żadnej z grup tzn. rzymskich-katolików , prawosławnych , protestantów czy też światków jehowy.



    Jeżeli temat jest niezgodny z regulaminem proszę mnie o tym powiadomić ,a nie będę próbował tworzyć go raz jeszcze gdyby np, został usunięty.

     

    Również wierząca osoba.       Jakby ktoś próbował zakłócić temat... to zawsze się znajdzie "czyściciel"

     

    A opis dam potem.

  19. Little Light zgadła! Hura! Kolejny psikus i jesteście wolni... tym razem szukacie w dziale

     

    Uwaga... powiem slangiem...

     

    Elementu szczęśliwego kupca... jedna z mane 6 :^)

     

    Konkretne w zabawie która mówi o jej pochodzeniu! I JEST TO AKURAT TRAFNY WPIS! (do tytułu slangowego...)

×
×
  • Utwórz nowe...