Triste po raz kolejny będzie się żalił... a kto zabroni?
Z każdym dniem wkurza mnie średniowieczne i zabobonne podejście ojca do XXI, w którym żyjemy. Najwidoczniej tego nie zauważył.
1. Każdego - powtarzam - każdego ranka, przed wyjściem do pracy ma pretensje, które mówi tak głośno, żebym usłyszał je z bratem. Pomijam fakt, że jest 4 rano. "Harujem we dwóch jak woły na dwóch nierobów. Nowak ma piątkę dzieci. Pracują, pożenili się, a te? W domu siedzą. Jeden tylko słuchawki na uszach i klepie w ten komputer, a drugi krzyżówki rozwiązuje. W życiu to sobie nie poradzą, nawet łyżki jeden z drugim nie weźmie, podać do ręki trzeba... - itd
a) Nowak załatwił robotę po znajomości. Każdemu, bez wyjątku. Bez tego synusie i córeczki ganialiby do pośredniaka.
b) Mają żony / mężów bo ich rodzice mają sporą gospodarkę = majątek, dzięki czemu mogli "przekonać" odpowiednie osoby.
c) Ojciec po przyjściu do domu siada przy stole i niczym w restauracji czeka na podanie wszystkiego. Bezczelnie potrafi powiedzieć "daj sól".
d) Nie potrafi gotować. W ogóle - i kto tu nie potrafi sobie radzić w życiu?
2. Żaden niczym się nie zainteresuje, czy to trawę na działce skosić, zielsko wyrwać, skopać, warzywo przebrać...
a) To powiedz, że coś trzeba zrobić! Weź przykład z matki, która mówi "idź do sklepu i kup X".
b) Zapytany czy trzeba w czymś pomóc odpowiada, że nie, a później ma pretensje, że "nie zainteresuje się jeden z drugim..."
To po prostu żenada.
3. "BO TAK ICH WYCHOWAŁAŚ!"
a) Może się mylę, ale dziecko wychowuje oboje rodziców. Chyba że...
b) A tak... jak miał być ojcem skoro był wiecznie zalany w trupa i bił matkę na naszych oczach. Ciężko zyskać szacunek gdy 7-8 letnie dziecko widzi coś takiego. Jeśli coś zyska to strach, zamknie się w sobie (na dobre). A później zdziwienie, że u Nowaków wszyscy się pożenili (a że mieli normalnego ojca...)