Pisałem o tym artykuł dla Broohofa. Ta choroba to syllollogamnia - patologiczne zbieractwo. Często łączy się / zachodzi na zakupoholizm. Kupno dużej ilości gadżetów w żadnym wypadku nie jest chorobą, dopóki jest kontrolowane. Nie można powiedzieć "idź się leczyć" dla osoby, która wie co robi - kontroluje swoją kolekcję. Nie mówię tu tylko o MLP, ale np. miłośniku motoryzacji, który kolekcjonuje drogie, szczegółowe modele aut. Ma na to podświetloną gablotkę etc. Choroba pojawia się gdy jak sama napisałaś "kucyki przejmą pokój". To jedna z oznak utraty kontroli - "przejęcie przestrzeni..." Zaryzykuję i napiszę, że pierwsza, ponieważ można jeszcze dojść do wniosku - oho, chyba przesadzam. Ale to już kwestia indywidualnego przypadku, a od takich rzeczy są psychologowie, którzy mogą w razie potrzeby (wykrycia choroby) skierować kogoś do psychiatry. Nie ma co diagnozować ze zdjęć
"No jak mam dać, jak wykorzystała kartki na kucyki. Dwadzieścia "deko" kiełbasy mogę dać"
Owszem. Nie dostaje się raka (no chyba, że będziesz kupować chińskie podróbki... kto wie z czego je robią, bo śmierdzą jak stara skarpeta) Jeśli tak jak napisałaś nie szkodzisz sobie ani innym to tak. Problem pojawia się gdy tracisz kontrolę nad wydatkami (nie odnoszę się do Ciebie, a czystej i nudnej teorii) So, no offence