Klaczka kątem oka zauważyła nadchodzący płomień, zrobiła unik jednak ogień musnął jej bark. Miała lekko podpalone futro i skórę, schowała się szybko do najbliższego krzaka i polała wodą ranę. Zza liści było widać owy sojusz, który ją zaatakował, najwyraźniej rozglądali się za nią. Siedziała cicho, czekała aż przejdą dalej. Po kilku minutach w napięciu i strachu, kuce się oddaliły. Pegazica powoli wyszła, starała się, aby nie zrobić hałasu. Najwyraźniej nie zauważyli jej, bo szli przed siebie. Myślała co by teraz zrobić, uciec? Nie, to zbyt łatwe, Rainbow jest szybsza od niej. Zaatakować? Oni są zbyt silni, by ją zabili w mgnieniu oka. Nagle ją olśniło, to będzie lekko myślne, nawet bardzo ale...jeśli dobrze pójdzie, jeden przeciwnik mniej.
Bezszelestnie leciała za nimi, doszli do polany. Gdy kuce były na otwartej przestrzeni i przestały czuwać, Sunrise wyjęła topór, westchnęła, była jednocześnie przerażona i próbowała się skupić, w końcu od tego zależało jej życie. Podrzuciła topór i kopnęła go z całej siły, trafił od w szyje błękitnej klaczy. Upadła, było widać, że się rozkrwawia i nie ma siły, by wstać. Sun szybko schowała się za drzewem i modliła się, żeby jej nie zauważyli.