Klaczka zauważyła na niebie mały spadochron lądujący w jej stronę, po chwili jakieś 100 metrów przed nią wylądowała kapsuła. Podeszła do niej z niedowierzaniem.
-Czyżby..-powiedziała cicho do siebie otwierając podarunek kopytem. Zobaczyła ciepłą zupę, która aż się prosi aby ją zjeść. Jej oczy zaświeciły, a na jej pyszczku ugościł uśmiech.
-Nigdy nie wierzyłam w cuda... ale tego inaczej nie da się nazwać, dziękuje-powiedziała patrząc się niebo.