Hah, dziękuje Wam bardzo.
Sprawa z klatką załatwiona jakoś... spokojnie. Ja zamknęłam się w pokoju, nie chce mieć styczności z nim i tym śmierdzącym pokojem. Jakimś cudem nie przewrócił się przed nimi i gadał chyba z sensem. Ale oczywiście dostałam opierdziel za to, że mama zadzwoniła żeby się spytać, czy coś jadłam, bruh. Jeszcze mi wmawia, że źle się w stosunku do niego zachowuje, że on może zrobić taką kłótnie, że coś tam, a ja tylko próbuje być twarda i nie płakać. Po tym co zrobił pół roku temu, tak go ochrzaniła, że obiecał, że już tak nie zrobi. W sumie nie zrobił, nie poszedł sobie na 8-10 godzin, wcześniej mówiąc "zaraz przyjdę", ale uchlany jest nadal. Rozmowy nie pomogą raczej, robił tak, robi i będzie robić. Przecież on wie lepiej, niż jakaś "głupia idiotka". Ostatnio "kolega" z klasy powiedział do mnie "Kobieta nie będzie mi mówić co mam robić", powiedział to z taką pogardą w głosie. Czasem mam wrażenie, że mężczyźni są po prostu lepsi [pod każdym względem] od kobiet. Już sama ostatnio zaczęłam w to wierzyć.
Nie mam do nich zaufania, w szczególności do niego. Straciłam je jakoś rok temu. Nie było jakiegoś szczególnego powodu do tego, krok po kroku i się stało. Najlepsze jest to, że jak da mi te 10 złoty, to nikomu nie powiem i będę szczęśliwa... pphh. Mam nadzieję, tylko, że ta "miłość za pieniążki" będzie trwała tak aż skończę studia [chociaż pewnie i tak nie dam rady], dadzą mi pieniądze, a wtedy będę mogła wyjechać z tego cholernego kraju i nie utrzymywać z nimi kontaktu.