Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. kapi

    Trudne Negocjacje

    Informacja dotycząca wszystkich sesji - zaczęły mi się wakacje, niestety nie będę miał tyle czasu ile przewidywałem - szczegóły zapraszam na PW, ale niemniej planuję jednak trochę poodpisywać w sesjach. Osoby dalej zainteresowane wspólną zabawą proszę o kontakt na PW i potwierdzenie, żebym nie odpisywał w zakończonych sesjach
  2. Tak jak napisałem w ogłoszeniach - zaczęły się wakacje i jest szansa, że będę miał czas raz na jakiś czas odpisać w sesji. Ci, którzy jeszcze chcą grać proszę, żeby napisali do mnie PW
  3. kapi

    Ogłoszenia

    Witam wszystkich. Zaczęły mi się wakacje yay . Niestety z różnych powodów (głównie kwestia poprawek) mogę mieć mniej czasu niż przewidywałem, niemniej jednak planuję znów zacząć pisać sesje i wznowić zabawę z Wami. Ponieważ wiem, że wielu z Was pewnie już ma dosyć mojej nieobecności, więc żeby wiedzieć które sesje mam wznowić proszę wszystkich dalej zainteresowanych wspólną zabawą o PW
  4. Chwilowo (b. długo) wszystko zawieszone bo nie mam czasu żeby robić cokolwiek, z czasu dla siebie nic mi prawie nie zostało, więc tym bardziej odpisywać nie mogę. PW jak zwykle sprawdzam i odpisuję szybko. Zobaczymy może w wakacje coś się uda wznowić.
  5. Dwa lata to w sumie i tak niezły wynik
  6. Cóż, kiedyś podobno człowiek się wdraża w nową rzeczywistość, jak się wdrożę, pewnie czas się pojawi, pytanie brzmi kiedy się wdrożę
  7. nie wierzę, odpisałeś, czy to możliwe, dum dum DUM Ja może kiedyś odpiszę, zbierałem się do tego kilka razy, ale nigdy nie było mi dane xD
  8. Ja na forum wchodzę, tylko teraz anatomia mnie zabija i średnio mogę robić coś poza komunikacją na PW, czy w tym wątku ale też się za Wami stęskniłem, co tam u Was?
  9. kapi

    Zmierzch Dominacji [duosesja]

    RED zanotował ogólne poruszenie w okół siebie po wypowiedzeniu zdania. Wiele istot organicznych spojrzało na niego. Następnie ten sam głos, co poprzednio odezwał się z głośników. - Eeeyyyy, witaj... jesteś w Ośrodku Badawczym Jej Królewskiej Mości Księżniczki Twilight w Ponyville, Blok T. Jeśli chodzi o to drugie pytanie, to chyba go nie rozumiem, nie wiem o czym mówisz... Z głośnika dobiegło lekkie zakłócenie, po czym odezwał się inny, damski głos. - Witaj hmmm wspaniała tajemnicza istoto. Czy Ty umiesz myśleć, kim jesteś, skąd się wziąłeś? (ojej, a jeśli to myśli, to jest takie wspaniałe Panie Chem, musimy wykonać więcej testów, a może uda mi się napisać pracę badawczą! To takie ekscytujące! ) Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Twilight Sparkle, jestem księżniczką przyjaźni. Gear Wheel obserwował uważnie kończynę. Wszystkie parametry były stabilne. Była całkowicie odcięta od zasilania i sterowania, utrzymywała się w spokoju. Głos samej księżniczki zdziwił go. Nigdy wcześniej nie słyszał Twilight. Nie sądził, że jest tak... mało władcza, a tak przyjacielska. W jej głosi słychać było otwartość, zaciekawienie, a wręcz fascynację. Przede wszystkim zaś podekscytowanie, które było tak naturalne, że aż kontrastowało z obrazem księżniczki, jaki ogrie wytworzył sobie w wyobraźni.
  10. IceSword wyszedł na ulice, zauważył jednak, że jego kompanka jakby zakrztusiła się dziwnym kurzem z piwnicy i upadła. Jej źrenice wirowały po obwodzie oczodołu. Wyraźnie czułą się źle. Na uliczce panowała cisza. Pożary w większości powygasały, jedynie od centrum miasta zbliżały się kłęby dymu. Gdzieniegdzie wśród nich przebłyskiwała krwawa łuna dogasających płomieni. Niebo zaczęło lekko szarzeć. Wszystkie odgłosy walki umilkły, jednak bitwa nie mogła się skończyć. Nikt nie tryumfował, na zamku dalej widniały flagi Changeli i Nightmare Moon. Powoli zbliżał się ranek, a z nim nadzieja na oprzytomnienie wojsk Królowej i co ważniejsze na wsparcie, które mogło przyjechać koleją. W prawdzie dworzec był zajęty, lecz posiłki mogły zatrzymać się poza miastem i otoczyć rebelię kręgiem. IceSword jednak dalej był w beznadziejnej sytuacji w najniższej dzielnicy Canterlot, która w całości została zajęta przez rebelię. Należało coś szybko wymyślić, aby nie zostać złapanym przez kolejne patrole oraz możliwie pomóc swoim, broniącym się w twierdzy.
  11. Straż przepchnęła się przez tłumy rannych i leczących i okrążyła Nicka. Sytuacja przestała być zabawna. Lekarz po tej wypowiedzi ponownie zmierzył wzrokiem szarego kuca. Nie zareagował na wzniesienie ramienia do uderzenia. - Cóż, dla jasności w takim razie z pewnością powiesz nam z której jednostki jesteś. Tylko proszę dokładnie, legitymuję Cię na podstawie rozporządzenia 4, więc odpowiedz formułą oficjalną. Wszyscy w okół spojrzeli na Nicka. Cztery kusze były wycelowane w niego, a lekarz stał wyniośle, czekając na odpowiedź. Żółta pielęgniarka zaś wydawała się spokojna i patrzyła z ufnością na szarego ogiera. Dakelin zaś walczyła z myślami. Otoczenie pociemniało jeszcze bardziej. Nocna Pani odezwała się znowu. - Podziwiam Twą lojalność, choć wiesz, że nie masz wyboru. Straciłaś go oddając się w posiadanie tamtej klaczy. Ja wyrwałam cię z jej mocy, ale nie zwróciłam ci możności decydowania. Uwolnij Nightmare Moon i odzyskaj duszę, to moja hojna propozycja. Radzę Ci dobrze nie rozgniewaj mnie. To nie jest teraz czas na sentymenty czy lojalność. Ja mam teraz pełnię władzy nad tobą i zrobię co chcę zgodnie albo wbrew twej woli. Od ciebie zależy czy chcesz mieć we mnie sprzymierzeńca czy przyczynę twej zguby. Głos Gwiezdnej Pani zaczął dudnić, a ziemia zaczęła się trząść w trakcie przemowy. Oczy zmieniły się w ostre szpary, emanujące światłem, jakby świdrującym całą Dakelin.
  12. kapi

    Płonący Mrok [duosesja]

    Ogier lecący z Grey zauważył, że klaczy robi się słabo. - Przepraszam Panią najmocniej, ale Havock wyraźnie przyspieszyła. Będziemy musieli wlecieć w las. Maszyna wleciała w las, gałęzie zaczęły obijać się o kadłub. Night starał się trzymać balon ponad linią drzew. Maszyną zaczęło trząść. - Spokojnie, spokojnie, trzymaj się, maszyna jest dobra, nie rozpadnie się. Havock leciała między drzewami, omijając je. Las jednak stawał się gęsty i musiała zwolnić. W tym momencie usłyszała głos dobywający się ze ścigającego ją pojazdu. Magiczne głośniki zaczęły transmitować słowa Night'a. - Havock, witaj moja droga. Mamy zadanie eskortować Cię i pomagać w posłowaniu. Zatem wyleć z lasu i zwolnij od teraz lecimy razem. Ogier czekał odpowiedzi, tymczasem spojrzał na Grey i zapytał: - Jak tam, trzymasz się? Mówiąc to lekko podciągnął ster i maszyna lekko się uniosła.
  13. kapi

    Mission Imponyble [multisesja]

    Oba kuce ruszyły, oddalając się od linii ognia. Kierowali się na południowy-zachód. Przedarli się przez krzaki na malutką polankę. Łuna małego pożaru dalej widniała między drzewami. Strzały i odgłosy walki oddalały się. Polanka była oddalona o 1,5 km od granicy obozu Equestrii. Nagle w radiu na szyfrowanym kanale, wśród szumów Mark zdołał usłyszeć jakieś słowa. - Oddział nowoprzybyłych odezwać się! Jeśli mnie słyszycie podajcie pozycję. Mówi podporucznik Sweet Orange. Ta sekwencja była ustawicznie powtarzana przez głos klaczy. Dodatkowo na mapie taktycznej Marka pojawiła się żółta zbliżająca się kropka, odwzorowująca położenie nadającej sygnał zbliżała się do polany idąc od północy. Poza tym kilka oddziałów nieprzyjaciela najwyraźniej zaczęło się wycofywać, odstępując od okrążonego obozu Equestrii.
  14. kapi

    Trudne Negocjacje

    Kelnerka uśmiechnęła się na wzmiankę o reszcie, przyłożyła kopytko do podbródka, wyraźnie zastanawiając się. - Cóż jeśli szuka Pan pracy to najwięcej roboty jest przy naprawie tam, mostów i przywróceniu żeglugi po nawałnicy. Płacą tak sobie nie za dużo, nie za mało. Poza tym organizowane są jakieś grupy ochotników, które mają czegoś szukać po lasach. Najlepiej po pracę pójść do ratusza, albo budynku straży. Tam Panu coś znajdą... Czego Pan dokładnie szuka w takich okolicach jak nasza, jeśli nie jest Pan wędrownym robotnikiem, ale szuka Pan pracy? A jeszcze jedno, może Pan się popytać w stoczni albo u rybaków. Statki są odbudowywane, a poławiacze często potrzebują kogoś do stania przy sieciach. Nie znam się zresztą co oni tam konkretnie potrzebują. W czym jest Pan wyspecjalizowany, co Pan potrafi, bo jeśli gotować, to i u nas coś się znajdzie do roboty.
  15. Rozpoczynam sesję, życzę miłej zabawy Po Wielkim Zjeździe, który miał zakończyć się podpisaniem pokoju pomiędzy Imperium Gryfów, a Equestrią, w wyniku odmowy zawarcia ślubu pomiędzy Księżniczką Twilight Sparkle, a Imperatorem Gustawem VII doszło do wypowiedzenia wojny. Państwo kucyków zdjął strach, pojawiły się ugrupowania buntownicze, które siłą chciały doprowadzić do zawarcia związku małżeńskiego, aby ocalić pokój w Equestrii, jednak większość kucy rozumiała, że teraz jest już na to za późno. Przewaga technologiczna Gryfów była oczywista, tak jak i ich siła fizyczna. Jednak kuce nie były bezbronne. Ich potęga mogła ujawnić się w magii, której oponenci nie posiadali. Ostatnie lata poświęcone zostały jednak aby nadgonić różnicę technologiczną pomiędzy dwoma państwami. Zaowocowało to olbrzymim skokiem technologicznym w Equestrii, jednak niewystarczającym do wyrównania sił. Ucierpiały na tym nauki magiczne, które prawie nie rozwinęły się. Księżniczka Twilight czuła swą pośrednią odpowiedzialność za wywołanie wojny, więc to ona postanowiła wyrównać szanse. Podczas, gdy Celestia i Luna szykowały kraj do obrony, fioletowa klacz zebrała największych magów i inżynierów w Ponyville. Jej przyjaciółki ponoć też aktualnie przebywają w swoim mieście. Jednak świadomość społeczeństwa o tym co dzieje się w Ponyville jest minimalna, gdyż projekty są objęte tajemnicą. Gustaw VII ku zaskoczeniu wielu nie zaatakował Equestrii. Wiedząc o ścisłym sojuszu tego kraju z Kryształowym Imperium, wysłał swoje armie na północ. Księżniczka Mi Amore Cadenza nie dała się zaskoczyć, ale przytłoczona siłą uderzenia musiała cofnąć się do fortów i samej stolicy. Doniesienia mówią o szybkiej kapitulacji sił Kryształowego Imperuium. Equestrii ta chwila spokoju dała niezbędny czas do zebrania wojsk. Przypuszczono atak na państwo Gryfów. Armie pod wodzą Księżniczki Luny weszły na ponad 200 km w głąb linii granicznej. Jednak na tym ofensywa się zatrzymała. Linie zaopatrzenia niebezpiecznie się rozciągnęły i Pani Nocy zadecydowała o postoju, aby zabezpieczyć swoją pozycję. Księżniczka Celestia, kierująca oddziałami obronnymi w samej Equestrii stłumiła wszystkie powstania przeciw władzy monarszej i wysłała część swych sił na pomoc Cadence. Jednak tydzień po tym wydarzeniu padł jeden z potężnych fortów Szafirowy Kieł. Jego strata zagroziła atakiem z dwóch stron na stolicę Kryształowego Imperium. Sytuacja na północy stawała się co raz trudniejsza. Co gorsza Gryfom udało się przeprowadzić potężny desant swoich świeżych sił, o których najwyraźniej nie wiedział wywiad sojuszu kuców. Duża armia gryfów przerzucona morzem zajęła Manehattan, który poddał się prawie bez walki. Co gorsza zyskanie tego przyczółku w Equestrii dało Gryfom możliwość zaatakowania Staliongradu, który był głównym centrum zaopatrzeniowym dla wojsk kucyków. Księżniczka Celestia zebrała swoje uszczuplone siły i wyruszyła, aby powstrzymać inwazję od strony Manehattanu. Księżniczka Twilight wyłączyła radio, wychodząc z szyfrowanego kanału. Rozmawiała przed chwilą ze swoją byłą Nauczycielką. Wiedziała o wszystkich zagrożeniach, zaczynała się bać o los Equestrii, jej przyjaciół i wszystkich kucyków. Ciężar odpowiedzialności przygniatał ją. Obwiniała się, że odtrąciła propozycję Gustawa VII. Mimo pocieszeń swych przyjaciółek, czasami nie wiedziała co robić. Wiedziała więcej niż przeciętny kucyk, wiedziała o nowej broni Imperium Gryfów. O tarczach Antymagicznych, które były zdolne do powstrzymania prawie całego wysiłku, który przedsięwzięła tu w Ponyville, aby powstrzymać najeźdźców. Jednak wiedziała także, że cała Equestria na nią liczy, dlatego od kilku dni nie ustępowała w pracy, prawie nie spała czytając książki i zapisując nowe formuły potężnych zaklęć. Weszła do windy, która opuściła ją kilkadziesiąt pięter w dół. Przeprowadzała tradycyjne wizytacje poszczególnych oddziałów swego centrum badawczego. Najciekawszym miejscem dzisiaj był Blok T. Miał tam być przeprowadzony ważny eksperyment, którego księżniczka była ciekawa. Gear Wheel od kilku tygodni pracował w Bloku T. Został zabrany ze swojego starego stanowiska i przetransportowany wraz z innymi naukowcami do Ponyville. Od wielu dni badał wraz z innymi cybernetykami i robotykami pewne tajemnicze znalezisko, wydobyte z jaskiń pod pałacem. Był to pewien rodzaj robota, wyposażonego w niezrozumiałą technologię. Jego możliwości bojowe nie były znane. Uzbrojenie wyglądało futurystycznie, jednak nie znaleziono sposobu na jego uruchomienie. W jaskini znajdowano systematycznie nowe dziwne robotyczne konstrukcje, które przekraczały pojmowanie nawet najwybitniejszych naukowców. W końcu zarząd Bloku T zadecydował, że należy dostarczyć pewną dawkę energii do znalezionego robota. Wstępne analizy wykazały, że mechanizm pod takim bodźcem może się uruchomić. Zarządzono więc przygotowania, które trwały pięć dni. Podczas nich Gear nie miał za dużo do roboty, gdyż głównym warunkiem zakończenia procesu był magiczny rytuał, który przygotowali magowie. W tym czasie kuc wraz z innymi inżynierami badał części robota. W końcu naszedł czas na rozpoczęcie próby. Na środku hangaru, na okrągłym kamiennym podeście ustawiono fragment korpusu robota wraz z głową. W okół niego na ziemi świeciły się liczne magiczne runy w różnych kolorach. Cały personel został umieszczony w bunkrach badawczych z pancernych szyb. W głównej kabinie testowej, gdzie na monitorach pokazywane były wszystkie znane parametry znajdował się główny sztab inżynierów i magów nadzorujących proces. Gear został przydzielony do oddziału, który pilnował jedną z części rozmontowanej ręki robota. Każdy z takich fragmentów został umieszczony oddzielnie w magicznych pojemnikach i zabezpieczony ochroną złożoną z inżynierów i maga. W końcu na miejsce przybyła sama Księżniczka Twilight. Była ubrana w długi biały fartuch, na głowie widniały specjalne google badawcze, świecące się magicznym rdzeniem wspomagającym, jednym z nowych wynalazków odkrytych w tym centrum badawczym. Klacz założyła swe okulary, które zaczęły świecić na fioletowo. - Możemy zaczynać Panie Chem. Uwaga, rozpoczynamy transfer mocy. XL-42.... wznawianie działań systemów UWAGA brak połączenia z modułami od 12C do DDS3 oraz od U0 do PXO4 wznawianie funkcjonowania dostępnych sensorów reaktywacja zakończona pomyślnie RED zaczął odbierać sygnały z otoczenia. Zauważył, że leży na kamiennym podeście. Jego głowa opuściła się tak, aby zobaczył swój tułów. Nie miał rąk i nóg, a także kilku fragmentów korpusu. Nie widział przy sobie także żadnej broni. Niektóre urządzenia lokalizacyjne zostały odczepione, bądź były niepełne. Te, które pozostały w większości były zakłócane przez nieznane fale, wydobywające się ze świecących na ziemi symbolów. Po szybkiej analizie okazało się, że jedynymi z niezakłóconych zmysłów pozostają wzrok i słuch. Test korzystania z urządzenia dźwiękowego zakończył się powodzeniem. RED zarejestrował 16 form życia organicznego, które obserwują go z różnych stron. Najprawdopodobniej najważniejsze znajdują się w centrum wbudowanym w ścianę skalną 4,63821m nad jego poziomem przebywania. Geth spojrzał w około siebie. Poza znakami dochodziło do niego kilka prymitywnych kabli, które najwyraźniej dostarczyły mu energii do wybudzenia. Jednak nie była to jej forma, do której przywykł, ta była mniej wydajna, a część z niej trudna do zidentyfikowania i potencjalnie niebezpieczna, gdyż bardzo zmienna. RED usłyszał w głośniku głos. Mówiący znajdował się w centrum dowodzenia był dziwnym zwierzęciopodobnym stworzeniem o przeważającym niebieskim kolorze. - Wszystko idzie zgodnie z planem. Obserwujemy pracę urządzenia, rozpocząć zbieranie danych. W tym momencie RED poczuł jak owa dziwna forma energii, która znalazła się w nim zaczyna się przemieniać. Zaobserwował również zapalanie świateł na czołach niektórych istot, które patrzyły na niego.
  16. kapi

    Rozstrzelać Rój

    Po spakowaniu wszystkiego i zarzuceniu juków Small był gotów do drogi. Wybiegli z pomieszczenia. Galopowali długimi korytarzami. Asystentka prowadziła, za co ogier był wdzięczny, gdyż prawie nie ruszał się z biura. Najprawdopodobniej zatem zgubiłby się szybko i zamiast uciec, wpadłby na wroga. Skręciwszy w boczny korytarz ujrzeli schody w górę. Klacz szybko ruszyła, pochodnie rzucały długie cienie na ścianach. Słychać było szybkie oddechy pary kuców. Wypadki na kolejny korytarz. Był prosty i brakowało w nim mebli. Nieliczne drzwi prowadziły do magazynów, w których Small nigdy nie był. Ruszyli dalej. Nie oglądając się dobiegli do końca i skręcili w prawo. W tym momencie klacz przewróciła się. Small podał jej kopyto, żeby wstała i w tym momencie zauważył strażnika, który leżał na podłodze. Jego oczy były zamknięte. Wydawał się nie oddychać. Asystentka z ledwością powstrzymała krzyk. Kucyk wydawał się młody, miał mundur szeregowego strażnika. Został ograbiony z całego wyposażenia. Jego położone na wznak ciało przerażało. Klacz zaczęła się trząść. - Co za potwory - wyszeptała zduszonym głosem. - Ale to znaczy, że już tu byli, mam nadzieję, że nie zajęli sterowca. Wtem usłyszeli, że coś idzie w korytarzu, który przemierzyli przed chwilą. Klacz zaczęła się rozglądać za kryjówką. Cicho i szybko podbiegła do drzwi i nacisnęła klamkę. Wciągnęła wręcz za sobą Smalla. Znaleźli się w obszernym pokoju za ścianą ułożoną z drewnianych skrzyń. Obok nich znajdowała się przerwa w stosie, którą można było przejść do dalszej części pokoju, najwyraźniej pełniącego funkcję magazynu. Światło było słabe, bijące od środka pomieszczenia. W jego poblasku Small dostrzegł kilka cieni. Coś upadło z głuchym jękiem na ziemię. Ogier spojrzał na klacz, w jej oczach widniało czytelne przerażenie. Rozglądała się bezwiednie na boki. Cienie przemieszczały się wyraźnie od środka magazynu w jego dalszą część.
  17. kapi

    Trudne Negocjacje

    Saladin podszedł do kelnerki, skomentował jedzenie, po czym sięgnął do sakiewki dobywając kilka monet. Sam się zdumiał ile ma przy sobie pieniędzy. Nie była to w prawdzie fortuna godna księcia, ale też nie zmuszała do wstydu, czy żebru. Kelnerka skrzywiła się na wzmiankę o pieprzu i lekko fuknęła, już chciała coś powiedzieć, kiedy Saladin zadał pytanie. Zamiast wydać resztę, wstrzymała ruch ręki, a za to otworzyła usta: - W mieście jest kilku kowali. Najlepszy nazywa się Black Iron. Ma swój zakład w bocznej alejce na "Dębowej". To niedaleko rynku głównego. Choć teraz wszyscy w mieście są raczej zajęci naprawami po sztormie. Potrzeba tu gwoździ i narzędzi. Pan handluje, czy potrzebuje nowych podków? W oczach kelnerki Saladin dostrzegł błysk ciekawości.
  18. kapi

    Płonący Mrok [duosesja]

    - Świetnie, również się cieszę cieszę. Teraz jeśli Pani pozwoli ze mną. Ogier wstał i pewnym krokiem udał się na zewnątrz. Natępnie wszedł z klaczą do sąsiedniego budynku i poprowadził ją schodami na szczyt budynku. Otworzył strych. Weszli po drabinie, następnie przecisnęli się przez okienko i wyszli na dach. - Przepraszam, ze ciągam panienkę po pajęczynach, ale taką już mam niewdzięczną pracę. Oczom Grey ukazał się mały, dziwny pojazd. Wyglądał jak latający rydwan, jaki wykorzystywały księżniczki w oficjalnych wizytach. Jednak za siedzeniami posiadał dużą, wyprofilowaną skrzynię. Z otworów wyżłobionych w jej ścianach emanowała jasnobłękitna poświata. Nad rydwanem zamontowany był duży, podłużny, przezroczysty balon, podobny do tych wykorzystywanych w sterowcach. Po bokach i z tyłu kręciły się powoli duże śmigła. Wszystko pomalowano na niebiesko. - To nasz środek transportu. Znajdziemy koleżankę panny. Tu ogier uśmiechnął się i pomógł wsiąść klaczy do rydwanu, uchylając dużą półokrągłą szybę. Sam obszedł pojazd z drugiej strony i sam wsiadł. Przekręcił kilka pokręteł na panelu sterowania. Coś z tyłu zaczęło wydawać magnetyczne dźwięki i mocniej świecić. Maszyna zaczęła się powoli wznosić. Ogier przestawił srebrną dźwignię, śmigła poczęły wirować co raz szybciej. Pojazd zaczął nabierać prędkości. - Tą maszyną, choć pewnie na to nie wygląda można doścignąć nawet najszybsze pegazy, więc powinniśmy dotrzymać lotu naszej emisariuszce. Early systematycznie pchał srebrną dźwignię w przód, co powodowało stabilne przyśpieszenie pojazdu. W końcu, gdy mury stolicy oddaliły się, a cały Canterlot został za nimi, ogier wyjął ze schowka jakiś długi, wydrążony w środku kawałek drewna i zaczął oglądać nieboskłon. Brwi podniosły mu ię z zadowolenia. - No mamy ją. Pojazd znów przyspieszył, tak że Grey została wepchnięta w miękkie siedzenie. Nie mogła uwierzyć, że leci tak wysoko. Cały krajobraz był stąd inny. Wielkie drogi pomiędzy miastami stawały się zarysowaniami na połaciach pół uprawnych i lasów. Raz cały widok został przesłonięty chmurą, w którą wlecieli. Po pół godzinie lotu Grey zaczęła dostrzegać punkt, lecący przed nimi. Zbliżali się do niego, a on zaczynał wyglądać co raz bardziej jak pegaz. Havock usłyszała jakiś dziwny szum za sobą. Odwróciła głowę, zmęczona długim lotem i ujrzała dziwny pojazd emanujący błękitem, który zbliżał się do niej. Przyjrzała się mu i dostrzegła że w środku obok jakiegoś nieznanego ogiera siedzi Grey. Zdawała się być radosna i z zapartym tchem obserwowała krajobrazy.
  19. kapi

    Mission Imponyble [multisesja]

    Mark nadał wiadomość, przez chwilę brak było jakiejkolwiek odpowiedzi, jednak po chwili odezwał się znajomy głos: - Przyjęłam, zrzut pocisków zapalających przed wasze pozycje za 15 sekund. Ogier cisnął kamieniem, ten upadł w pustkę, wywołując szelest liści. Naznaczony siedział na drzewie, żując liście i uważnie obserwował. Z nieba dał się słyszeć dźwięk wystrzelonych rakiet, a szczytami drzew wzruszył wiatr przelatującego Flasha. Za chwile głuchy syk zmienił się w eksplozje ognia. Kilka pocisków spadło w linii, tworząc mur ognia. Na tle eksplozji Naznaczony zauważył ruch w krzakach i jakąś czarną sylwetkę. Szybko wycelował i nacisnął spust. Krótka seria przeszyła powietrze i wpadła w krzaki, gdzie Naznaczony dostrzegł uprzednio changelinga. Przed kucami zaczął płonąć mały pożar, który łapał pomału gałęzie i inne drzewa. Mark starał się słuchać w radio, ale zakłócenia uniemożliwiły zrozumienie komend.
  20. Ok rozpoczynam sesję, życzę miłej zabawy Small Hoof wyruszył wraz ze wszystkimi wojskami Equestrii na wojnę. Nigdy ogier nie zapomni tego dnia, gdy z Canterlotu, przy dźwiękach werbli wymaszerowywały zastępy wojowników. Kolumna rozpoczynała się lekką jazdą zwiadowczą na leśnych mantykorach. Kuce tam służące wyposażono w łuki i lekkie zbroje. Wybrani głównie z grona pionierów zakładających Appleloossę lub inne południowe miasta. Za nimi podążały potężne pułki piechoty złożone z Gwardzistów Królewskich o błyszczących zbrojach płytowych, rycerskich tarczach i różnorodnej broni białej. Na ich sztandarach widniała dostojna Pani Dnia, a do marszu grali bębniarze. Po tym jak ci przeszli na trakcie pojawiła się ciężka jazda, duma Equestriańskich sił. Najlepsze kuce z Gwardii dostępowały zaszczytu należenia do tej formacji, jeżdżącej na opancerzonych bojowych mantykorach. Zwierzęta te były dużo większe od standardowych przedstawicieli swego gatunku. Ich potężne skrzydła zdolne były unieść kuca i płytowy kropierz. Na ich czele jechał wspaniały generał, zasłużony w obronie Equestrii, słynny pogromca Changelingów Shining Armour, który wrócił z Kryształowego Imperium, gdy jego ojczyzna wzywała pomocy. Dosiadał wspaniałego stworzenia - olbrzymiej biało-niebieskiej wywerny, która wyglądała niczym ruchoma góra pazurów, kłów i ognia. Następnie po ciężkiej jeździe pojawiły się zastępy magów bojowych z Uniwersytetu Magicznego. To oni zwykle zapewniali Equestrii miażdżące zwycięstwa wspomagając pozostałe wojska swoją potężną magią. Specjalnie dla mieszkańców Canterlotu, podziwiających uroczysty wymarsz magowie wyczarowali fajerwerki, które wybuchały w rytm podniosłej melodii hymnu Equestrii granej przez całą filharmonię stolicy. Nad armią leciały oddziały pegazów, które stanowiły trzon sił lotniczych. Wśród pięknych i równych szyków lotników przemieszczały się potężne Equestriańskie sterowce bojowe. Transportowały one zapasy dla armii oraz całe kompanie inżynierów pomocnych w tworzeniu szańców i machin oblężniczych. Small Hoofowi aż serce rosło, gdy pomyślał, że te wojska stanowią tylko garnizon stolicy. Łącznie armia Celestii mogła obecnie liczyć ok 10 tys. kuców. Były to jednak tylko siły Gwardii Solarnej i to nie całej. Reszta miała za zadanie chronić wszystkie miasta Equestrii. Armia Celesti miała połączyć się z siłami Luny. Nocna Gwardia ponoć dysponowała równymi siłami. Dodatkowo do wojska mogli zgłosić się ochotnicy pragnący walczyć za ojczyznę. Takie dywizje powstawały w lokalnych garnizonach, wyznaczonych dla każdej prowincji i po przeszkoleniu i wyposażeniu miały udać się na front. Wieści wśród ludu głosiły także o masowym wycofywaniu changelingów z rejonu Equestrii w skutek potężnej kontrofensywy, którą zorganizowała Księżniczka Cadence. Cios ten zmusił wojska wroga do konfrontacji z dala od ziem wspaniałego kraju kucy. Wiele z nich świętowało już zwycięstwo widząc taką potęgę armii. Jednak dało się także usłyszeć wiadomości o nieprzeliczonych zastępach wroga, których ponoć nie da się opisać. Nie dawano temu wiary, gdyż pomyślne doniesienia z frontu zdawały się temu przeczyć, jednak co ostrożniejsi tłumili w sobie entuzjazm czekając na właściwy rozwój wypadków. Władzę w Equestrii na czas wojny miała przejąć Księżniczka Twilight Sparkle, która wraz ze swymi przyjaciółkami zaczęła organizować społeczeństwo, aby zmaksymalizować wsparcie. Powstawały pierwsze magazyny zaopatrzenia, zostały założone specjalne wydzielone ziemie przeznaczone na użytek wojska. Equestria zaczęła się zbroić pod czujnym okiem nowej skrupulatnej władczyni, która najwyraźniej nie wierzyła w tak łatwe zwycięstwo i narzuciła wszystkim ciężką pracę. Mimo jednak dekretów Jej Księżniczkowej Mości zwykłe kuce zdawały się nie zmieniać swego beztroskiego stylu życia. Small Hoof nie wiedział co o tym myśleć, gdyż wszystko wskazywało na miażdżące pokonanie changelngów, ale jeśli naród podejdzie do wojny tak lekceważąco, to może się okazać, że ucierpi na tym mocno. Pierwsze szacunki wskazywały, że do dywizji ochotniczych zgłasza się bardzo mało kucy, a Księżniczka Twilight ma za mało służb porządkowych, aby dopilnować odpowiedniego wydziału zaopatrzenia dla wojsk. Tego samego dnia wieczorem... Small Hoof wsiadł na pokład wielkiego sterowca. Miał lecieć do oddalonego od pożogi wojny Stalliongradu, aby w tamtejszych wielkich fabrykach rozpocząć produkcję swej nowoodkrytej broni. Nie dane mu było po tamtym dniu zobaczyć się z księżniczką, ale dostał list, w którym monarchini przekazywała swoje nadzieje pokładane w sile palnego oręża. Dodatkowo wiadomość nie kryła obaw Celestii. Władczyni potwierdzała doniesienia o niewyczerpanej armii changelingów, która nawet mimo kolejnych porażek dalej stanowi realne zagrożenie. Władczyni nie omieszkała zauważyć postawy jej poddanych. Pani Dnia bała się, że Equestria może nie dać rady przy tak skąpym wsparciu społeczeństwa, która najwyraźniej zapomniało czym były wojny ich przodków. Jednak księżniczkę przepełniał optymizm na myśl o przewadze, jaką da nowy wynalazek, dlatego zachęcała do pracy Smalla. List kończył się nadaniem tytułu Arcymetalurga Stalliongradu i podporządkowaniem wszystkich kuźni tego stalowego miasta dyrekcji ogiera. Po przybyciu na miejsce Small Hoof został przywitany przez swoich nowych doradców - metalurgów i właścicieli fabryk. Na wykładzie moderowanym przez Królewską Delegatkę ogier miał okazję przedstawić plan budowy karabinu zebranym. Nie był w stanie jednak przekazać im całej wiedzy, gdyż dyskusja była prowadzona tak przez klacz wysłaną razem ze Smallem, że miała tylko naszkicować dalsze wysiłki kuźni, tak aby w jak najszybszym czasie rozpoczęło się sprowadzanie materiałów. Small Hoof po obfitej kolacji został zaprowadzony do swojego gabinetu. Obszerny pokój mieścił duży stół z dębowego, ciemnego drewna, kilka barokowych mebli oraz duży warsztat projektancki. W ścianie umieszczono kilka run telekomunikacyjnych, przez które ogier mógł dzwonić do poszczególnych fabryk i nadzorować pracę. Już po chwili przyszła Królewska Delegatka, która zarzuciła go dosłownie papierami. Musiał nanosić na nie dane techniczne i wymagane ilości żelaza, czy prochu. Ogier nie radził sobie z tym wszystkim i czuł zarazem ciężar odpowiedzialności. Jego nowa asystentka, na którą nie zwracał uwagi, gdyż był przytłoczony obowiązkami, umówiła mu serię spotkań, na których porozmawiał z bardziej doświadczonymi metalurgami. Pomogli mu oszacować potrzeby i razem z nim wypełniali dokumenty. Kilka dni później wszystkie kuźnie dymiły czarnymi kłębami, a w mieście rozlegały się głuche stukoty fabrycznych maszyn. Z kopalni codziennie przywożono całe wagony kruszców. Całe miasto nagle jakby ożyło i pracowało jak sprawna maszyna. Przerażało to Smalla, który poczuł się tu obcy. Zdał sobie sprawę, że w pewnym momencie jego umysł wyłączył się i przytakiwał tylko kolejnym doradcom. Sam nie wiedział co tak na prawdę się teraz działo w mieście. Poczuł się jak marionetka, która tylko pokazała plan, a teraz jest zbędna. Mylił się jednak w tym osądzie, gdyż niedługo miała nastąpić kolejna konferencja ujawniająca szczegóły budowy broni. Delegatka już pracowała nad przygotowaniem jej i właśnie przyszła do gabinetu Smalla, aby ogier podpisał dokument. Jednak kuc nie wytrzymał tego, nie przeczytał i nie zrozumiał co chce od niego asystentka, wygonił ją z pokoju i dyszał ciężko przy oknie. Niedługo potem przeprosił jednak i podpisał co trzeba. Sam nie wiedział co to miasto z nim robi. Czas przeciekał mu przez kopyta, a on czuł się jak jeden z trybików, któremu coś karze się kręcić i wykonywać pracę dla dobra ogółu. Nie mógł jednak stwierdzić, czy faktycznie pomaga Equestrii, nie wiedział już nic. Taką właściwość miał Stalliongrad. Kto przyjeżdżał do niego często nie mógł się odnaleźć w szybkości i sprawności działania tego wielkiego Equestriańskiego zagłębia przemysłowego. W mieście było mało obcych, gdy ktoś urodził się tu, znał swoją rolę i czuł się dobrze, wiedząc co robi, lecz dla nowych kucy często przystosowanie było wręcz niemożliwe i często wyjeżdżały. Na kilka godzin przed spotkaniem dotyczącym szczegółów karabinu... Small Hoof siedział jak zwykle na dużym, wygodnym fotelu za biurkiem. Podpisywał kolejny dokument. Nie wiedział ,czy jadł dzisiaj śniadanie, nawet nie zdawał sobie sprawy która jest godzina. Był cieniem siebie, stanowił kopyto do podpisywania. Nie pomogły mu liczne wizyty i prezenty przyjaznych mu doradców. Wiele paczek i życzliwych listów od serca leżało pod drzwiami. Nie istniały dla świadomości Smalla, który widział tylko kartkę papieru i atrament z piórem. Nagle do pomieszczenia weszła Królewska Delegatka. Small przywitał ją wpierw nieobecnym spojrzeniem, a w sercu poczuł lodowaty chłód, gdyż spodziewał się nowych dokumentów. Ta wizyta jednak była inna. Gdy delegatka znalazła się w jego pomieszczeniu, wpadł za nią pęd i chłodny powiew powietrza. Jej zwykle spięta sztywno w kok złota grzywa, teraz rozwiała się od biegu, a jej falujące sploty opadały aż do połowy nóg. Zamiast garnituru nosiła luźną sukienkę, nie krępującą ruchów. Small zaczął dostrzegać kolory. Na jej szmaragdowych policzkach odbiła się czerwień zmęczenia. Żółta sukienka była lekko wygięta od pędu i pięknie falowała, ukazując szafirowe akcenty. Mięśnie asystentki zdawały się być napięte w stresie, płuca właśnie łapały zachłannie powietrze. Nozdrza poruszały się delikatnie. Za sukienką ciągnął się zwykle skryty pod garniturem ogon. Tak złoty jak grzywa, lecz z jednym białym pasmem po środku. Układał się w piękne półkole idące od prawej ku górze, aby z lewej strony spaść w dół i zawinąć się do środka, formując półksiężyc w w płaszczyźnie podłoża. Włosy Delegatki były nieuczesane. Wreszcie z całej sylwetki do świadomości stłumionego ogiera przebiły się oczy o niecodziennym kształcie wysokich rodów, z długimi czarnymi rzęsami, oraz jasnobrązowymi tęczówkami. Nagle Coś jakby uderzył Smalla. Był tu sam nie wie ile i nigdy nie dostrzegł w swojej asystentce kucyka. Zawsze była to tylko dla niego osoba organizująca obowiązki, bezduszna i obojętna. Nawet nie znał jej imienia, choć zapewne nie raz je słyszał. Teraz dostrzegł w niej nie tylko kucyka, zobaczył w niej piękną klacz, która swym wrodzonym wdziękiem i niecodziennością wejścia wyrwała go wreszcie z letargu codzienności. Ogier momentalnie oprzytomniał, spojrzał na zegarek. Wskazówka pokazywała 3:40 w nocy. Słońce faktycznie zaszło, a on siedział przy dogasającej lamie naftowej. Tym bardziej zdziwiła go wizyta klaczy. Już chciał ją przywitać, gdy ona cicho zamknęła drzwi podbiegłą do niego i dość przestraszonym, choć przyjemnym głosem zaczęła szybko mówić. - Przepraszam, że niepokoję Pana o tej godzinie, ale changelingi. Usłyszałam rozmowę, w uliczce, koło mojego domu, jakaś banda umawiała się ze sobą. Z tego co się dowiedziałam mają przewagę w mieście. Nie wiem jak, ale mają zamiar zniszczyć wszystkie fabryki, ale również ukraść plany i chyba Pana. Trzeba się śpieszyć i jak najszybciej uciekać. Niech Pan zabiera wszystko co wagi państwowej i biegnijmy do sterowca! Wypowiedź klaczy zdawała się nieparawdopodobna. Przez chwilę Smallowi przeszło przez myśl, że może to straszne miasto płata mu psikusa. Nie mógł także uwierzyć, że jeśli jest prawdą co mówi ta klacz to dlaczego ryzykuje życiem i przychodzi po niego. Był jej wdzięczny, nie tyle za informacje, bo te jeszcze do niego w pełni nie dotarły, ale poczuł w duszy wolność od tego maszynowego pośpiechu Stalliongradu. Piękno tej klaczy i abstrakcyjność tej mowy całkowicie przywróciły go do rzeczywistości, a jego dusza napełniła się olbrzymią radością, tak że szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Zdał sobie sprawę, że jest to jednak nie na miejscu i zaraz opanował się. Zaczęło do niego docierać co przekazała mu klacz. W jej oczach na prawdę dostrzegł strach, a przez głowę przeszła mu po raz pierwszy na poważnie myśl, że może jego asystentka wcale nie żartuje.
  21. kapi

    Płonący Mrok [duosesja]

    Grey Whisper powolnym stępem udała się do najbliższej karczmy. Weszła, rozejrzała się i usiadła przy wolnym stole. Kelnerka była zajęta innymi gośćmi, więc klacz zyskała czas na zastanowienie się w sprawie posiłku. Tak na prawdę nie chciała jeść, nie po tym co przed chwilą przeszła. Lawina myśli sunęła w jej głowie, a spokojny gwar karczmy i lekkie ciepło bijące od kominka tylko potęgowały refleksję. Grey ocknęła się dopiero, gdy obok niej usiadł jakiś ogier. Wydawał się zupełnie normalny, bez ubrania z lekkim granatowym zarostem, o fioletowej sierści i czerwonych oczach. Miał krótką starannie wystrzyżoną grzywę, układającą się w falę. Uśmiechnął się do szarej klaczy, po czym rzekł ściszonym głosem: - Witam Panią, kłaniam się uniżenie (tu ucałował Grey w kopyto) jestem Early Night, przysłało mnie z Bractwa. Ponoć możesz być pożyteczna dla mojej organizacji, ja mam to sprawdzić i zadbać, żebyś przeżyła. Wiem, że te informacje mogą Cię zaniepokoić, i że wprowadzenie odbywa się nagle, ale nie ma czasu do stracenia. Bractwo zaleca bowiem wsparcie dla Twojej znajomej Havoc Wing vel Sky Lime. Jest pierwszą wysłanniczką Netheru, która może przekazać nasze oświadczenie królowi tego państwa. Mam zadbać, żeby poselstwo zostało spełnione. Masz wyruszyć ze mną, znasz już Havoc, a w podróży zobaczę czy będziesz przydatna dla Bractwa, ewentualnie będę mógł Cię czegoś nauczyć, jeśli okaże się to potrzebne. Tak więc mam nadzieję, że raczy Pani wstać i udać się ze mną, jeśli chodzi o podstawę prawną, to działamy z rozkazu Jej Wysokości, Pani Nocy i Gwiazd, Władczyni Snów, Księżniczki Equestrii i ziem zależnych Luny. Transport czeka na dachu sąsiedniego budynku, wszystkie niezbędne rzeczy zapakowałem, zatem czy Panienka dołączy się do mnie? Ogier wysławiał się bardzo płynnie i wykazywał dużą elokwencję. Na koniec spojrzał Grey w oczy i wyczekiwał odpowiedzi. Havoc leciała w tym czasie dość nisko nad ziemią, aby trudniej ją było dostrzec. W dole rozciągał się las, zmierzała na południe, gdyż tam w starych ruinach miasta, które dawno porosła puszcza mieszkał Klucznik Netheru, jeden z tych, którym powierzono pieczę nad portalami. Klacz bała się, gdyż Powiernicy portali zawsze dokładnie sprawdzali każdego, kto miał przejść do Królestwa Ognia. Nie wiedziała co mu odpowie na jego pytania, nie wiedziała czy zostanie pochwalona za swoje czyny czy może poniesie karę. Nie widziała też żadnej alternatywy, więc leciała przytłoczona strachem. Jakby wbrew temu uczuciu na niebie słońce chyliło się ku zachodowi oblewając świat ciepłym światłem, które przebiło powłokę niepewności, wlewając nadzieję do struchlałego serca klaczy. Shiro jeśli nie będziesz wiedziała co odpisać na ten post to napisz tu cokolwiek (może być np emotka ) żebym wiedział, że lecisz dalej
  22. kapi

    Magiczne Odrodzenie

    Gospodarz uśmiechnął się nieznacznie, spojrzał w górę w sufit, po czym stwierdził. - Zaczyna się robić późno, ja udam się na spoczynek, a mym gościom życzę miłej pogawędki. Jeśli chcecie coś jeść, czy pić to proszę nie krępujcie się. Oczywście w sali obok czekają wygodne łóżka dla Was. Kiedy uznacie się za dość zmęczonych, aby spocząć to również nie krępujcie się. Niestety nie mam dwóch pokoi gościnnych na sypialnie, więc jeśli to dla Państwa problem spać w jednym pomieszczeniu, możecie przesunąć meble oczywiście. Życzę miłej nocy i do zobaczenia rano. Dziękuję za wyjaśnienie piękna Pani, teraz już więcej rozumiem. Mężczyzna wstał i odszedł w boczny korytarz. Chwilę później Carme usłyszała tajemniczy szept w swojej głowie - Kiedy pożywisz się już Twoim nowym kompanem, wyjdź na zewnątrz, mam Ci coś do pokazania, coś co zwiększy naszą moc. Będziesz mi potrzebna o piękna nieznajoma.
  23. kapi

    Dobre rady w mrocznym świecie

    Ciemnozielony pegaz uśmiechnął się z aprobatą. - Masz całkiem dobre pomysły i nie jesteś nieśmiały, dobrze. Zajmij się naszymi kwaterami, dziś wypocznijmy po podróży, nabierz sił, bo jutro chcę zobaczyć Twoje umiejętności. Zapolujemy na bestię, z czym chcesz walczyć, aby pokazać mi co umiesz? Zastanów się i do jutra rana daj mi odpowiedź, a teraz obódź tą uroczą damę i poproś o jakieś dobre pokoje. Klacz spała mocno i delikatnie, wdzięcznie chrapała. Everest podszedł do niej i chrząknął znacząco. Ponieważ to nie pomogło, spróbował głośniej. Młoda klacz otworzyła nieśmiało swoje ciemno niebieskie oczy, zakryte czarnymi rzęsami. Spojrzała na kuca i w pierwszej chwili wydała się wystraszona, lecz szybko się opamiętała i lekko zarumieniła. Po chwili odezwała się głosem lekko zdartym, choć przyjaznym. - Witam szanownego Pana, przepraszam najmocniej, że zasnęłam, ale nie spodziewałam się nikogo tak późno. Czym mogę służyć? Mówiąc to ruszyła do frontowych drzwi i zaczęła je zamykać na kilka zamków. Pod rodzę ukłoniła się również pegazowi przy stole, choć cały czas spoglądała swymi pięknymi, choć zmęczonymi oczyma na Everesta, jakby wyczekując odpowiedzi.
  24. kapi

    Ogłoszenia

    Będę robić czyszczenie poczty i usunę większość PW, które nie były używane przez kilka miesięcy (te nowe zostawię oczywiście ) natomiast jeśli ktoś ma w nich coś ważnego i chce zachować PW to niech napisze do mnie w nich, że to ma zostać zachowane. Dziękuję
  25. kapi

    Mission Imponyble [multisesja]

    Naznaczony zaczął posuwać się okrężnie po drzewach. Gałęzie uginały się pod jego ciężarem, a liście dość mocno szeleściły. Na szczęście żołnierz nie musiał zważać na takie błahostki, gdyż odgłosy walki skutecznie zagłuszały wszystko inne. Mimo największych starań ziemnemu kucykowi nie udawało się wypatrzeć wroga. Las znów zdawał się być bezpieczny, jakby seria pocisków, która spadła na Marka była tylko przypadkiem. Sam błękitny pegaz zaczął patrzeć na ziemię i czegoś szukać. Wszystko wyglądało zbieżnie z jego oczekiwaniami. Otaczały go patyki oraz leśna ściółka. Na chwilę górne liście drzew rozbłysły łuną od potężnej eksplozji, która miała miejsce kilometr dalej. Naznaczony cały czas uważnie przypatrywał się ciemnej głębi lasu. Mark kontynuował szukanie, właśnie natknął się na kamień wielkości pomarańczy, kiedy obok jego kopyta uderzyło kilka pocisków. Jeden z nich trafił w skałkę, krzesając kilka iskier. Pegaz znów przyparł do drzewa. W ciemności Naznaczony wypatrzył małe rozświetlenie. Jednak ich przeciwnik musiał mieć jakiś tłumik, gdyż nawet kuc ziemny, który tak uważnie patrzył przed siebie, nie był pewien, czy zauważył strzał czy tylko błysk gwiazdy na liściu. Jednak Naznaczony skierował swoją uwagę w okolicę zaobserwowanego światełka. Zdał sobie sprawę, że przeciwnik musi się przemieszczać, gdyż błysk nastąpił na 12, a on chciał obejść cel od boku. Mogło to oznaczać, że changeling już go wypatrzył i unika okrążenia. Myśl ta przepełniła ogiera niepewnością. Był pośród gałęzi, prawie nic nie chroniło go zatem od celnych strzałów wroga. W dodatku ten tak dobrze się ukrywał, że trudno podjąć decyzję kiedy strzelać do podejrzanego światła, bo jeśli nie okazałoby się ono changelingiem, to Naznaczony zdradziłby swoją pozycję i najpewniej sam otrzymałby serię.
×
×
  • Utwórz nowe...