<Dzisiaj był meet, dostałem darmowego pucyka i jeszcze do tego kapi odpisał =3 Best day eva! Wielkie dzięki (dodatkowe, że nie chciałeś zabić Treasure'a )^^>
Udało nam się zbliżyć do mantykory, niestety cel zniknął nam z oczu. Zamiast tego znaleźliśmy jakiś obóz, możliwe nawet, że tych banitów. Nie wyglądało na to by akurat znajdowali się tam jacyś żołnierze, postanowiłem trochę posprawdzać co tam mogą trzymać w tych namiotach. - Kto wie, może mają jakieś cenne przedmioty, które mógłbym sprzed... znaczy oddać prawowitym właścicielom - zaświeciły mi się oczy. Spojrzałem do pierwszego namiotu z brzegu. Było to pomieszczenie gospodarcze. Żarcie, łóżka te sprawy - Żadnych skarbów - pomyślałem. Zauważyłem tylko jakiś list. Jednak zanim zdążyłem do niego zajrzeć doszły do mnie jakieś...jęki? Jakby wołanie o pomoc.
Postanowiłem sprawdzić namiot skąd dochodziły odgłosy, ale widoku jaki mnie tam zastał nie spodziewałem się nigdy w życiu. Zobaczyłem 3 postacie związane niczym (chciałem napisać jak szynka na święta, ale zapomniałem, że kucyki to wegetarianie ) mucha zaplątana w sieć pająka. Dwie klacze i....coś?
Wyciągnąłem swój nóż z juk -Spokojnie, zaraz was uwolnię - powiedziałem po czym rozciąłem więzy krępujące klacze oraz stwora. Prawda nie wyglądał on dość normalnie, jednakże poznałem już feniksa i elfa, a Celestia przybyła do mnie z pomocą, więc nic mnie nie zadziwi. Po za tym nie wyczułem od tego jakiejś agresji i przyuważyłem jakieś cechy kobiece.
Po uwolnieniu wszystkich (zakładam, że nie są to jakieś liny z unobtainium i da się je przeciąć bez użycia kości^^) przysiadłem z boku i postanowiłem z nimi porozmawiać - Jeżeli pozwolicie chciałbym z wami pogadać. Ja jestem Treasure Chest. Łowca skarbów i poszukiwacz przygód. A wy kim jesteście i...co wam się stało?