Skocz do zawartości

Scootaller

Brony
  • Zawartość

    110
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Scootaller

  1. Przepraszam wszystkich za kilkugodzinne opóźnienie. Wersja z napisami jest już dostępna publicznie. Przyznam szczerze, że przy okazji filmów takich jak ten jestem dumny z faktu, że interesuję się kucykami
  2. Załatwione. Zresztą, filmik jest już gotowy i czekam tylko na oficjalną zgodę twórców.
  3. Scootaller

    Wolny/a czy zajęty/a?

    Wolny. I bardzo cierpiący z tego powodu, bo kochać jak dotąd umiem tylko bez wzajemności...
  4. Co sądzicie o niedawno ukończonej animacji fanowskiej rodem z Peru(!!!) pt. "Hijo de la Luna"? Autorem poniższego dzieła jest niejaka FlashQuatsch. Jak dla mnie piękna historia, odwołująca się do lokalnych legend i cygańskiego folkloru. Wydawało by się, że te elementy są jakby odległe od świata kucyków, a tu proszę... udało się je doskonale spoić! Jutro na moim kanale powinno pojawić się tłumaczenie tego filmu na polski (link w sygnaturce pod postem).
  5. Scootaller

    Comichoof nr 2

    Numer drugi był - zgodnie z przewidywaniami - bardzo fajny. Na tyle, że aż pokuszę się o krótkie recenzje prezentowanych komiksów... 1. Zdecydowanie najlepsza historia numeru. Świetne rysunki, lepsze niż w niejednej gazetce z komiksami jakie często widuję na wystawach w sklepach. Sama fabuła jest jedną z najlepszych, na jakie do tej pory natknąłem się przy fanowskich pordukcjach spod znaku My little pony (a trochę tego było). Wielki plus za zaprezentowanie nam cząstki kraju gryfów - jego stolicy i pokrótce sposobu bycia mieszkańców. Do tego zabawne smaczki, jak moment w którym Twilight pyta Shining Armora o jego miesiąc miodowy Jedynym mankamentem komiksu było to, że skończył się tak szybko, ale ponieważ zakończenie wywarło niecierpliwe oczekiwanie na dalszy ciąg, mozna powiedzieć, że i ten zabieg spełnił swój cel. Moja ocena zaprezentowanego w numerze początku tej historii to zdecydowane 10/10 2. Kolejna część to to, co wypełniało całość pierwszego Comichoofa, czyli krótkie, niepowiązane ze sobą historyjki nastawione głównie na humor. I tak jak w poprzednim numerze, niektóre są śmieszne, niektóre głupkowate, a jeszcze inne nie bardzo zrozumiałe. Generalnie, widać w nich pewną różnorodność, i za to należy się plus. Większość historyjek zawierała nawiązania do rozmaitych filmów i seriali, ale część z tego stuffu wydawała się być dodana na siłę, tylko po to by istnieć i cieszyć japska maluczkich, pozostawiając logikę gdzieś z boku. Koniec końców, ta część pisma też sprawiła mi dużo frajdy, okazując się dość satysfakcjonująca dla krytycznego odbiorcy. Myslę, że sprawiedliwie byłoby wystawić jej 7,5/10. 3. Początek kolejnego dłuższego komiksu, przedstawiającego postać Dusk Shine'a - męskiego odpowiednika Twilight Sparkle. Z postacią o imieniu Dusk zetknąłem sie wcześniej w fanowskiej animacji Dusk's Dawn, ale jakichkolwiek nawiązań do tamtej produkcji jak na razie nie wyłapałem (być może poza imieniem głównego bohatera nie mają ze sobą punktów wspólnych). W zasadzie pomysł z podmianką naszej lawendowej klaczy na ogiera miał duży potencjał, gdyby tylko należycie go wykorzystać. Tu akurat widać, że twórcy nie do końca udało się to, co sobie założył. Historia w zasadzie jest dokładną kalką tej z pierwszego odcinka serialu, ze zmianą płci bohatera (gdyby nie przypisy, możny by się nawet nie zorientować, bo oboje są do siebie bardzo podobni). Drobne zmiany, w rodzaju Spike'a nazywającego naszego protagonistę "bratem", to trochę za mało, by komiks zaczął się bronić. Na plus wybija się za to kreska, wystylizowana na mangę - bardzo trafny pomysł, w dodatku profesjonalnie wykonany. Niestety, sama szata graficzna to o wiele za mało. Starcza na litościwe 5/10. Podsumowując, zawartości drugiego Comichoofa wystawiam ocenę taką samą jak pierwszemu - 8/10. Jakość pracy redakcyjnej, tłumaczenie, dobór tekstów i formę oceniam bardzo wysoko. Z niecierpliwością będę czekał na kolejny numer (głównie ze względu na kontynuację pierwszej historii, ale nie tylko). Dzięki za to, że w ogóle Wam się chciało, no i pozdrawiam serdecznie. Scootaller.
  6. Scootaller

    [Zabawa] Dialog z Luną

    Uploaded with http:// Technicznie rzecz biorąc... to tak pasuje do Luny xD ~ Arjen
  7. Scootaller

    Equestria Girls

    A tutaj jest pierwszy zwiastun EG po polsku: http://www.youtube.com/watch?v=iXORqVwkj5M
  8. Scootaller

    Comichoof nr 1

    Fantastyczna inicjatywa, na pewno będę czytał każdy numer, tak jak Broohoofa.
  9. Całą seria jest godna polecenia. Np. najnowszy odcinek z Pokemonami - cud, miód i orzeszki.
  10. Pierwszy fanowski odcinek obejrzany. I cóż. Jeżeli chodzi o najnowsze produkcje związane z mlp, to Snowdrop bije Double Rainboom na głowę. Co wcale nie oznacza, że dziełko Zacharego Richa jest kiepskie - bo nie jest. Ale może po kolei. Dużą wadą Double Rainboom jest to, że, tak jak zauważyli niektórzy moi poprzednicy, fabuła jest tu praktycznie szczątkowa i w zasadzie niczemu nie służy. Morał, jaki na koniec RD wysuwa po całej przygodzie niknie wobec wrażenia pozostawionego po zmasowanej akcji pod tytułem zniszczenie Ponyville + crossover + nadmiar "scen akcji", ograniczających się głównie do podniebnych akrobacji RD, puszczania oka do widzów i zabaw w kotka i myszkę z Atomówkami. Nie bez przyczyny na wstępie zestawiłem DR ze Snowdrop, albowiem produkcje te wywodzą się z jednego trzonu (fandom) a stanowią wobec siebie wręcz totalne przeciwieństwo. Przede wszystkim, Double Rainboom cierpi na brak scenariusza, przesłania i dialogów. Służy wyłącznie poczciwej zabawie i przełamaniu kolejnej bariery w fandomie - dokonania czegoś, co wcześniej mogłoby się udać chyba jedynie pełnometrażowemu filmowi aktorskiemu "My little Dashie" gdyby tylko raczył łaskawie powstać. Oto przed naszymi oczami postawiono kucyki takie, jakimi (teoretycznie) chcieliby widzieć je fani. Mieliśmy wstawki w formie uroczej animacji a la piosenka Twilight z odcinka o weselu. Były chyba wszystkie najważniejsze postaci z tła robiące coś, co charakteryzuje nasze pobieżne wyobrażenia o nich. Wreszcie, jest główna oś szczątkowej fabuły i magiczny płyn umożliwiający Rainbow wywrócenie całej koncepcji do góry nogami. Czy słusznie? Bo oto druga część DR staje się już jakby czymś innym, hołdem złożonym w moim odczuciu nie tyle Lauren Faust, co stacji Cartoon Network w takim kształcie, w jakim starsi widzowie pamiętają ją sprzed około 10 lat. Stąd te wszystkie cameos - Johnny Bravo, Deska, Samurai Jack, Bloo etc. etc. Okazuje się, że miast pozostawić fanowską animację kucyków fanowską animacją kucyków, twórca postanowił połączyć ją z zupełnie inną stylistyką, zupełnie innym... no właśnie, światem przedstawionym. Światem, dodajmy, jeszcze bardziej łobuzerskim, przejaskrawionym i obliczonym na proste (lub prostackie) gagi. Na szczęście, oszczędzono nam scen z humorem baaardzo niskich lotów znanych choćby z "Ed, Edd i Eddy", czy - przykro mi to mówić - niektórych odcinków oryginalnych Atomówek. Ostatecznie, wszystko zakończyło się wielką, dosłowną ruiną, która w Townsville zapewne nie jest czymś nadzwyczajnym, ale dla serialowego, kanonicznego Ponyville nie powinna stanowić pospolitego drobiazgu możliwego do naprawienia przy pomocy nerwowego śmiechu listu do Księżniczki i kilku puszek gwoździ. Ogółem, mimo wad, DR posiada niezaprzeczalną wartość rozrywkową oraz stanowi wielki postęp techniczny w produkcjach bronych - przy czym jest to właściwy krok na drodze rozwoju fandomu. Szkoda tylko, że twórca tak otwarcie unikał wyjaśniania nam w trakcie seansu i przed nim, z jakim właściwie rodzajem produkcji mamy do czynienia. Teraz przynajmniej jest to wiadome - ma być (tylko i aż) zabawnie, ciekawie i efektownie. A werdykt brzmi: nie jest źle, choć oczywiście mogło być lepiej. Wiem, że to co napisałem powyżej nie przekłada się na treść mojego podsumowania, dlatego radzę potraktować te wynurzenia jako garść spontanicznie sformułowanych refleksji po seansie, a nie specjalistyczną recenzję. Jeśli chcielibyście udowodnić swojemu teoretycznemu znajomemu spoza fandomu, że animacje bronych mogą nieść za sobą magię, piękno i wzruszające przesłania - natychmiast pokażcie mu Snowdrop, lecz broń Boże DR. Jeżeli zaś szukacie czystej rozrywki i dobrej animacji, a więc po prostu ociekającej sokami niesamowitości produkcji od fanów dla nieco szerszej i bardziej konsumpcyjnej widowni, Double Rainboom jest najlepszym co mogło zostać stworzone. Czekam teraz na konkurencyjny projekt, który przy podobnym czasie trwania przebije DR na polu zaangażowania emocjonalnego... i temu podobnych spraw:rd8: Ocena cząstkowa... w kategorii zwykłego, szarego widza wystawiam Double Rainboom 7,5/10, a jako fan 9/10. Zachary Rich zasłużył na pochwały, bo dopiął swego i stworzył coś, co powinno jednoczyć fanów w poczuciu zadowolenia z powodzenia projektu, miast dzielić na obozy zwolenników i przeciwników jego nowej animacji. Już prędzej stwórzmy konkurencyjne frakcje miłośników kucyków "na poważnie" (Snowdrop) i "z jajem" (DR). Przynajmniej wytworzy się jakaś zdrowa konkurencja w fandomie. Pozdrawiam Scootaller (vel. MrStronger91, ale who cares)
  11. Scootaller

    Oficjalny komiks MLP

    Zgadza się. Komiksy IDW, jako oficjalne źródło MLP, są na równi z serialem. Także pod względem kanonu.
  12. Scootaller

    [Zabawa] Dialog z Luną

    Jak miło jest widzieć, że dwa z moich dotychczasowych trzech obrazków zostały wyróżnione:squee: A oto kolejna propozycja...
  13. Naprawdę udane opowiadanie! Smutne, treściwe i klimatyczne. W dodatku jeden z pierwszych fanfików mlp z którymi się zapoznałem, więc darzę je szczególną sympatią. Na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę.
  14. Kto pisze takie głupoty? Jak dla mnie opowiadanie jest niezłe dla umiarkowanie wybrednych fanów rozmaitych odstresowujących głupotek. Nie mogę powiedzieć, żeby szczególnie mi się podobało - przede wszystkim było o wiele za krótkie. Także język mógłby być bardziej dopracowany (może to kwestia tłumaczenia? No chyba, że to polski grimdark). Ocena? 5/10
  15. Weźcie głęboki wdech, albowiem gdyż leci wyczerpująca, emocjonalna recenzja! Jestem świeżo po seansie... I cóż mogę powiedzieć? Szok. Szok i poczucie lekkiej schizofrenii. Niektóre elementy odcinka należy ocenić jako świetne. Fenomenalne piosenki, musicalowa konstrukcja, dobra animacja i pomysł z zamianą znaczków, czuć było magię i wszystko to co dawało radość z oglądania przy dwóch pierwszych sezonach. Przez cały seans towarzyszyły mi przedziwne emocje - kucykom chyba wreszcie udało się obudzić głęboko uśpioną dziecięcą część mojej podświadomości. Za co poleciał kolejny plus. Niestety, tą beczkę miodu wypadałoby zmieszać w równych proporcjach z kompletnie niestrawną beczką dziegciu. No bo co zawiniło? Twalicorn. TWALICORN. Sam do ostatniej chwili miałem nadzieję, że jest to wynalazek na jeden odcinek. Ciekawe ile Bronych zza Oceanu dostało dzisiaj zawału serca/napadu szału. Wierny widz serialu raczej nie może przejść obok tej sprawy obojętnie. Najbardziej boli mnie sposób, w jaki zostało to wszystko rozegrane. Do momentu "sennego" spotkania z Celestią było gites (I brawa za inspiracje "Matrixem"). Potem nieustające pozytywne odczucia MUSIAŁY wymieszać się mi z przemożnym pragnieniem głośnego przeklinania. Szkoda, że na forum tak nie można, bo zasób słownictwa miałbym naprawdę spory. Paranoja, jakie ambiwalentne emocje może wzbudzić (nie)zwykła bajka dla młodzieży . Z jednej strony zakończenie odcinka byłoby po prostu IDEALNE jak na całkowity koniec serialu i całej generacji (można by później dodać co najwyżej film średniometrażowy). W takiej funkcji Twalicorn sprawdziłby się wyśmienicie. I pięknie, ładnie... tylko wszyscy się chyba ze mną zgodzicie, że jest o wiele za wcześnie, by kończyć serial. Zwłaszcza, że 4 sezon jest już potwierdzony. Problem z motywem skrzydlatej Twilight jest taki, że stało się to o kilka lat za wcześnie (serialowych, nie ludzkich). Owszem, w odcinku tym dokonała czegoś więcej niż dotąd, ale na Celestię - one jest dopiero nastolatką. W dodatku rozedrganą emocjonalnie i bardzo neurotyczną. Jak dla mnie coś tu jest nie halo. Kolejną sprawą są jej dalsze losy. Zmiana głównego bohatera w kogoś nadprzyrodzonego, mającego większą władzę niż dotychczasowi "równorzędni" jemu przyjaciele może okazać się dla serialu gwoździem do trumny. Tak jak pisałem wcześniej - tak idealne zwieńczenie fabuły jest kompletnie nie pasujące w takim momencie. I na tą chwilę nie jestem pewien, czy chce mi się oglądać dalsze przygody "Księżniczki Sparkle". (Czy tylko mi ten motyw skojarzył się z Witchcraftem? "Princesz Sparkle... Princesz Sparkle... Yay! YaY!" Śmiechu warte.) Poza tym te skrzydła nie pasują jej wizualnie - czyli inaczej mówiąc wygląda w nich brzydko. Takie jest moje zdanie. Nie przeczytałem jeszcze Waszych komentarzy - nie wiem, co o tym sądzicie. Wybaczcie, jeśli w jakiś sposób nie pasuje wam to co udało mi się tu powyżej wysmęcić. Moim zdaniem fandom się od tego nie zawali - z drugiej strony może stać się to, co widać na forach poświęconych Gwiezdnym Wojnom, czyli ostateczny prymat fanonu nad kanonem w zainteresowanym środowisku. Mam nadzieję, że doczytaliście do tego miejsca i jakoś ze mną podyskutujecie w tej materii, bo w sumie to nawet chciałbym się mylić. Pozdrawiam. Scootaller
  16. Najpiękniejsza? W pierwszej kolejności przychodzą mi na myśl Octavia, Rarity i Cheerilee. Chociaż niewykluczone że Sweetie Bell gdy dorośnie przebije w urodzie swoją starszą siostrę. Kto poza tym... Twilight, maybe. W gruncie rzeczy jak na kucyka Derpy też wcale nie jest taka znowu brzydka. Natomiast na pewno nie dodałbym do tego grona Luny. Nie bijcie.
  17. Ależ nie można mnie nawet podejrzewać o posiadanie racji! No... może. Ale nigdy bez przeczytania :5jsSt: Co do charakterystyki Rainbow jest to jeden wielki zbiór niepotwierdzonych teorii:fluttershy5:
  18. Dywagacje można by prowadzić całymi godzinami; ja spróbowałbym raczej poszukać konkretów. No więc - co takiego mamy? Ano mamy w pierwszej kolejności serial. W "kronikach znaczkowej ligi" mogliśmy zobaczyć urywki z dzieciństwa Dashie. Wiemy, że wychowywała się w Cloudsdale i że wśród jej rówieśników było po równo zarówno klaczek jak i ogierków (widownia podczas wyścigu). Możemy zatem odrzucić teorie o braku żeńskiego towarzystwa w okresie kształtowania osobowości. Wiemy również, że od małego dokuczały jej już miejscowe wyrostki. Ktoś powie: byli dla niej niemili, bo starała się zachowywać jak chłopak, być lepsza, szybsza i silniejsza od nich i dlatego na nią naskakiwali. Jak dla mnie mogłoby być całkiem odwrotnie: dokuczali jej na podwórku, wiec postanowiła stać się szybsza, lepsza i odważniejsza od nich, by móc skutecznie się bronić i zwiększyć poczucie własnej wartości. To mogłoby tłumaczyć jej częściowy brak zainteresowania niewinnymi "babskimi" sprawami ("częściowy" - o tym za chwilę). Druga istotna sprawa przedstawiona w serialu: dom Dashie. Z mojej osobistej teorii wynikałoby, że jest ona bogata. Konkretnie, jest jedyną córeczką bogatych rodziców, których nigdy nie ma przy niej bo grzeją zady na kucykowych Malediwach albo na snobistycznych herbatkach u siebie w salonie. Dom Tęczogrzywej jak ulał pasuje do tej koncepcji - wiadomo, że nie każdy pegaz może pomieszkiwać na takim metrażu. W drugim sezonie zobaczyliśmy także jej pokój http://3.bp.blogspot.com/-fVwHY5FBLQU/Ty6E7AeaojI/AAAAAAAAdxk/Bb_wtfeABZ0/s1600/125350+-+animated+bed+bedroom+books+duplicate+leg_wiggle+rainbow_dash+reading+Read_It_And_Weep.gif Marmury jak ta lala; to nie jest mieszkanie biedaków. Prawdopodobnie jej status społeczny również mógłby stać się przyczyną docinek ze strony rówieśników. Tym bardziej, że nie zachowuje się ona jak arystokratka, lecz, rozwijając sportową pasję, wyłamuje się ze swojego środowiska, stając się przez to trochę lokalnym "dziwadłem". Oczywiście nie mamy danych, żeby móc to lepiej udowodnić. Rozpisałem się, ale skończę jeszcze myśl: dlaczego napisałem o "częściowym" braku zainteresowania modą i temu podobnymi rzeczami. Mianowicie, prócz serialu z oficjalnych źródeł mamy jeszcze posłowie prywatnej bogini fandomu Lauren Faust. W jednym z wywiadów pytana o Rainbow udzieliła wyczerpującej odpowiedzi, iż jej charakter, tak jak pozostałych głównych bohaterek, miał być jak najbardziej się da nieszablonowy, utrudniający zaszufladkowanie i przypięcie jakiejkolwiek jednoznacznej "łatki" (kujon, sportowiec, etc). W ten sposób kucyki miałyby bardziej upodabniać się do prawdziwych osób - wszak każdy z nas za sprawą swojej osobowości jest w jakiś sposób wyjątkowy, wymykający się stereotypom. Tak jak Rainbow, która na co dzień może sobie kręcić w powietrzu beczki i salta, ale gdy trzeba nie ma kłopotu, by (parafrazując Faust) włożyć sukienkę i pięknie wystrojona wybrać się na Galę. Rzekłem
  19. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  20. Scootaller

    [Zabawa] Dialog z Luną

    YaY! Wygrałem poprzednią konkurencję! A oto moja nowa propozycja:
  21. Scootaller

    Daj swoje foto :P

    NIEE, TO STARE ZDJĘCIE.:cGfSS: TERAZ WYGLĄDAM TAK: Zrobione na balu przebierańców w stylu lat 30-tych - stąd muszka.
  22. 9/10 Koleżanka po raz kolejny potwierdza, jak wielką jest fanką pary Fineasz x Izabella.
×
×
  • Utwórz nowe...