-
Zawartość
458 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez Wilcza
-
-
Animal westchnęła słysząc, że między drużyną może wkrótce dojść do kłótni. Izolatka, niebezpieczeństwo, jakaś zbroja. Wszędzie krzyk i paranoja ((zrymowało się ^.^)).
- Tak więc... cieszę się, że nic się poważniejszego nie stało i udało się jakoś temu zapobiec, zanim ta magia skrzywdziła Pańskiego syna - powiedziała do farmera.
-
-
Animal czekając na odpowiedź farmera, również słuchała to co się dzieje wokół. Chciała jakoś temu zaprzestać, ale nie będzie znowu krzyczeć. Tak więc spojrzała na malutkiego kucyka.
- Um... chciałabym jeszcze zapytać jak się czuje ten mały... Wyglądał bardzo fatalnie zanim Rebon mu pomógł... - powiedziała nerwowo.
-
Spitfire wciąż czeka, aż dopasujecie do niej piosenkę, a mamy tylko jedną propozycję!
Spróbujmy coś z tym zrobić. Śmiało, przysyłajcie to co Wam do niej będzie najbardziej pasować.
-
Animal przysłuchiwała się o czym była prowadzona rozmowa między ogierami. Słyszała, że Rebon miał zobaczyć czy farmer czegoś jeszcze nie potrzebuje. Jednak Atlantis wciąż prowadził badania i skanował go. Uchwyciła swoje imię i zrozumiała, że gdyż Alchemik nie może, to ona ma się tym zająć. Skinęła głową Grim'owi i podeszła do gospodarza.
- Przepraszam Pana... czy potrzebuje Pan jeszcze czegoś? I czy już wszystko w porządku? - spytała troskliwie i skupiła swój wzrok na malutkim źrebaku.
-
Animal usłyszała głos Grim'a. Z wdzięcznością spojrzała na Blue, która jakoś próbowała ją ocucić, a Sandstorm uspokoić. Chwiejnie wstała z ziemi i ruszyła w stronę ciemnordzawego kuca. Jednocześnie uważnie patrzyła na Rebon'a. Pierwszy raz widzi się z czymś takim. Zauważyła jednak, że wciąż miał protezy i w prawdzie sama jego twarz była podobna do tej jaką miał, kiedy był jeszcze ogierem. Teraz był czymś, co nazywało się człowiek. Jednak wiedziała, że poświęcił się, aby pomóc małemu źrebakowi, który prawdopodobnie został zaatakowany przez czarną magię, przez to, że Masked jej używał.
-
Animal zszokowana spojrzała na Rebon'a. Głos w jej głowie krzyczał, aby uciekała. Klacz z wrażenia upadła na ziemię i z trudem przełknęła ślinę.
- R-R-Rebon... co Ci... s-s-się s-stało...? - wyjąkała.
-
-
-
- Uhm... sama nie wiem... przepraszam... - cicho wyszeptała i spuściła głowę.
-
Fluttershy spojrzała na już żywego węża, a kucyki, które dotąd się śmiały z przestrachem spojrzały na Angela oraz Delois, po czym gdzieś poszły. Tym czasem wąż...
-
- Um... nie znam się za dobrze na roślinach... tylko na zwierzętach... ale niektóre zioła potrafię rozpoznać... musiałam z nich korzystać, gdy byłam ranna... i w ogóle... Ale nic nie obiecuję... straszna gafa ze mnie... - powiedziała cicho.
-
- Jak już zdążyłaś zauważyć Masked jest trochę... przerażający... i nerwowy... Rebon jest sympatyczny i można się z nim dogadać... Nick i Wiktor też są mili, ale wcześniej nawet nie wiedzieliśmy, że ten drugi ma w sobie jakiegoś demona... Atlantis... dobry z niego kuc... ale teraz trochę się zdenerwował... a Grim... ja o nim mam dobre mniemanie... ale pozostali członkowie drużyny mają trochę inne zdanie... - wydukała.
-
- Uhm... rozumiem... ja też mam trochę... ponurą historię... ale nie będę Cię nią zamęczać... - cicho szepnęła.
-
- Um... dziękuję... - odparła cicho. - Również Angel został bez opieki... ale gdy sobie odpoczywałam przy chatce tej zebry przybiegł jak gdyby nigdy nic... Mimo moich ostrzeżeń został ze mną. Jeśli chce, to potrafi być bardzo kochany - powiedziała z uśmiechem do białego królika.
-
- Ma na imię Fluttershy... jest powierniczką Elementu Dobroci, więc z tego powodu została porwana... - przerwała na chwilę, aby się odrobinę uspokoić. - Moja rola...? Sama nie wiem... mam poczucie, że tylko wszystko utrudniam... jedynie do czego się nadaję, to bycie przewodnikiem po lesie Everfree...
-
- Aby wyzwolić Equestrię ze szponów Chrysalis, Discorda, Sombry... i w ogóle... aby przywrócić harmonię... a mi jeszcze zależy na tym, żeby... uratować swoją największą i najlepszą przyjaciółkę... - Na samą myśl Animal zaczęła się kręcić łezka w oku.
-
- Um... pewnego dnia dostałam list z zaproszeniem... poszłam więc do lasu, do domku pewnej miłej zebry. Dużo nas tam było... i już po chwili rozdzieliliśmy się na trzy grupy i każdy poszedł po coś innego. Grim, Atlantis i ja mieliśmy za zadanie iść po coś do jedzenia, a inni poszli do biblioteki i po jakiś sprzęt. Już od dłuższego czasu jesteśmy rozdzieleni, a do naszej małej grupki zaczęły kolejno dochodzić nowe osoby... - powiedziała to patrząc w ziemię.
-
Uhm... nie wiem dlaczego, ale coś nie jestem pewna, co do liczby "Yay"... ciągle mam wrażenie, że Fluttershy mówiła je 5 razy, a nie 6... zaryzykuję i powiem, że to fałsz
EDIT. Przed spaniem myślałam nad tym i przypomniało mi się gdzie jest szóste, zagubione Yay... Tak więc... to jest prawda, przepraszam za wcześniejszy błąd
-
Animal w milczeniu ruszyła za Sandstorm. Zostawiła Trevisa przy Atlantisie, bo on na pewno lepiej zajmie się swoim smokiem. Angel za to został przy swojej tymczasowej pani i jak zwykle zimno patrzył to na Blue, to na Sandstorm.
-
Animal myślała nad propozycją Sandstorm. Po chwili kiwnęła głową i wstała.
- Uhm... nic się nie stało... po prostu... taka już jestem... - wyszeptała.
-
Nie minęło parę minut, a znowu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Animal była kompletnie przerażona i czuła, że jej stan psychiczny pogarsza się co raz to bardziej. Miała dość, chciała uciekać, schować się gdzieś, ale musiała być silna dla Fluttershy, tyle, że to było takie trudne. Pegazica jęknęła i spojrzała na Yellow'a. Nie mogła go zostawić samego i do tego nieprzytomnego w takiej chwili. Potrzebowała czyjegoś ciepła, ale do jednorożca się nie przytuli, bo zbyt bliski kontakt z nieznanym ogierem mógł zakończyć się dla niej bardzo źle.
Angel starał się coś zrobić i mocno się do niej tulił. Klacz zapłakała i spojrzała z nadzieją po Mantykorach. Nie ruszała się jednak z miejsca, bo w dalszym ciągu pilnowała kuca.
Widząc, że przybył Atlantis z Blue cicho się odsunęła. Oni znali Yellow'a. W milczeniu zaczęła iść tyłem i zatrzymała się dopiero przy grupce stworzeń. Mimowolnie przytuliła się do Mantykory. Czuła się fatalnie, miała to samo i dobrze jej znajome poczucie bezradności.
-
Hmm... niech będzie sowa śnieżna
-
Animal zaskrzeczała i usadowiła się na ziemi, składając skrzydła, jednocześnie uważała, aby nic przypadkiem nie podpalić. Rozejrzała się dokładnie po farmie, wciąż jednak martwiła ją kwestia tego demona. Zatrzymała spojrzenie na Yellow'ie. Jednorożec był nieprzytomny, musiał wyczerpać naprawdę bardzo dużo energii. Klacz zmieniła się z powrotem w kucyka i ruszyła w stronę ogiera. Przysiadła obok niego i pilnowała, aby nic mu się nie stało.
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)
w Sesje z Pinkie Pie
Napisano
Animal zwróciła jeszcze uwagę na Blue, która do niej podleciała i zadała pytanie.
- Tak... wszystko w porządku... - cicho jej odpowiedziała.