-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
- Destino, co ty do cholery jasnej odwalasz?! - Huknął Jayce. Powierzchowny dobry humor znikł, a echo poleciało zwiedzić najdalsze zakątki lasu. Jayce był zdenerwowany, a zaczynał być wściekły. - Teraz ci się wzięło na bycie cnotką? Wracaj tu natychmiast, bo zostawię cię w lesie!
-
- No, no, coś cię nieźle udziabało. Dziura jak... No. Chyba trochę cię podtruło, stąd samopoczucie. Ale hej! - Jayce wyszczerzył się i szturchnął Shiro w ramię. - Przecież sobie poradzimy, prawda? No, Destino? Poradzimy sobie, czy nie?
-
Dotarła na szczyt zdrowo przemęczona. Noga zaczepiła się o kamień i upadła na ziemię - na szczęście sam upadek groźny nie był. Żadnych zmarłych, żadnych kościstych upiorów, a także kompletny brak Ezreali i yordlów-doktorów. Wokół nie było żywej duszy. Nienaturalna cisza, jakby cały las wstrzymywał oddech. Jayce przykląkł przy Shiro i odłożył broń na bok. - Dobra, pokazuj tę ranę - zarządził mężczyzna.
-
Mężczyzna wspinał się za Shiro, co jakiś czas obserwując tyły, żeby kontrolować odległość miedzy nimi, a zmarłymi. Shiro miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Czuła też mrowienie w rękach i nogach i nie umiała opanować oddechu. - Dasz radę wejść? - zapytał Jayce. Shiro nie widziała w ciemności jego twarzy. Był zaledwie metr za nią, wzniesienie kończyło się na oko pięćdziesiąt metrów dalej.
-
Bieg nadwyrężył jej siły i po chwili znów musiała skorzystać z podparcia się o Jayce'a. Upiór zniknął, ale nie zniknęły ożywione zwłoki. Ciągnęły za Shiro i Jayce'em jak żelazo do magnesu. Były wolne, ale było ich sporo. W pewnym momencie teren się podniósł i przed Shiro i Jayce'em wyrosło wzniesienie - stromizna, która nie tylko dla zombie mogła być wyzwaniem. Między drzewami widać było już zarysy sylwetek nieumarłych. - Właź tam - zarządził oficer, gotowy do obrony.
-
Architekt leżał w tym samym miejscu, w którym Rennard go zostawił. Tyle tylko, że zmniejszył się o ponad połowę. Wciąż był ogromny, ale teraz, leżąc na wygniecionej polanie i wśród całego mnóstwa nieustannie buczących portali wydawał się być dziwnie drobny. Gwiezdny Architekt jedną z łap miał zaciśniętą, a oczy wpatrzone w jeden punkt przed sobą. Rennard czuł, że znów elektryzują mu się włosy i czuł metaliczny posmak przy oddychaniu. Elise stanęła w pewnej odległości od smoka i pogładziła się po brodzie, najwyraźniej się nad czymś usilnie zastanawiając. - Nie wydaje ci się, że jest dość duży? - zapytała, mówiąc ni to do siebie, ni do Rennarda. - W jaki sposób mam go ukąsić? Musi mieć niezwykle grubą skórę. Jeśli to w ogóle jest skóra.
-
Ręka cofnęła się, ale szkielet nie zniknął. Upiór kobiety podniósł dłoń i wskazał kierunek, w którym niespokojnych zmarłych było najmniej. Jayce tymczasem rozprawiał się z resztą, wywijając hextechową bronią i łamiąc kości. - Czy mogłabyś ich jakoś... No, nie wiem. Odpędzić? Albo ochronić nas?
-
- Tak, buzię masz ładną - odpowiedziała. Stali tuż obok wejścia do jaskini... Tyle, że nie było wejścia i był dzień. To oznaczało, że Architekt Gwiazd musiał leżeć i zdychać gdzieś niedaleko. Pozostała wąska, zarośnięta ścieżka którą przybył do wrót prowadzony przez Kindred.
-
Elise posłała Rennardowi pogardliwy uśmiech. - Jeśli to jest dla ciebie problemem, jak mogłeś wyobrażać nas sobie w jednym łożu, Rennardzie? - Wyprostowała się i nabrała powietrza w płuca. - No, już. Wstawaj. Bo zacznę narzekać na dzisiejszą młodzież.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
Adra opuściła ręce. Typowy Lufi... - ...Wredny, arogancki i ignorant. Martwiłam się o ciebie. Zawsze się martwię. Bo jesteś dla mnie jak rodzina. I tylko tobie ufam. I za każdym razem kiedy ktoś ci chce coś zrobić, mam ochotę go zamordować - odpowiedziała Adra, patrząc na przyjaciela ze łzami w oczach i kamiennym wyrazem twarzy. - A teraz mam ochotę zamordować ciebie. -
- No to nie dramatyzuj, zaraz coś na to zaradzimy, tak? Skoro jeszcze żyjesz, to jest dobrze! Powtórz: "Jeszcze żyję, mogło być gorzej" - odpowiedział. W jego głosie na chwilę zabrzmiał fałszywy ton zdradzający, że jest zdenerwowany. I raną Shiro i wzbierającymi zewsząd ożywieńcami. Dzieci i dorośli, musieli umrzeć niedawno. Niektórzy byli opuchnięci, inni zaś tylko bladzi i otępiali, ale wciąż agresywni. Wstawali ze ściółki leśnej i spod cienkich warstw ziemi. Jayce chwycił Shiro w pasie i przyciągnął do siebie, odsuwając ją od małego ożywieńca - chłopca o wydętym brzuchu i białych oczach. Miał rozczochrane włosy i odchodzącą skórę. Ramienia dziewczyny coś dotknęło. Z początku sądziła, że gałąź - ale nie, obiekt był biały. Kości. Martwa dłoń położona na ramieniu dziewczyny nie czyniła jej krzywdy, a kościotrup o złocistych włosach stał i patrzył.
-
- Tak po prostu, czy coś ci jest? No, mów! - powiedział, szykując się do odpierania niewidzialnego ataku. Wszędzie wokół słychać było kroki i szepty. Shiro, zapewne tak jak i Jayce czuła się osaczona, a strach uniemożliwiał skupienie. W dodatku ból... - Hej, nie mdlej!
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
-Nie, ale widzę, że ty znalazłeś sobie przyjaciółkę! Szukałeś mnie w ogóle? - syknęła. Z łokcia odsunęła Vivienne i podeszła do Lufiego tak blisko, że niemal stykali się nosami. - Atakowałam, bo ciebie zaatakowano! Z dobroci serca, Lufi, ty niewdzięczny sukinsynu. -
Kiedy Jayce zauważył że Shiro leci z nóg, złapał ją i objął, żeby się nie przewróciła. - Hej, hej! Destino, co jest? Jesteś ranna? - zapytał, nachylając się nad dziewczyną. - Tylko nie padaj, bo cię tu zostawię i będziesz musiała sama stłuc im tyłki.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
-Co? - Adra wyprostowała się i opuściła ręce. Spojrzała na Lufiego i wpatrzyła się w jego oczy, zaciskając usta i pięści. - Dałam się... Złapać? -
[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
- Czy będzie ci przeszkadzało, jeśli najpierw ją zabiję z zastosowaniem wyjątkowego okrucieństwa? Adra rozglądała się za dziewczyną, jednocześnie ściskając swojego przyjaciela. -
Niedaleko zalśniło zielonkawe światło wycieku. Ale poza tym światłem stały trzy niematerialne, wyraźnie martwe postacie. Patrzyły na Shiro i Jayce'a z wyrzutem. Błysk światła i już ich nie było. A Shiro poczuła, jak nogi robią jej się z waty. I poczuła, że musi się o coś wesprzeć - inaczej upadnie.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
Kiedy tylko usłyszała głos dziewczyny, poczuła, że wewnątrz się gotuje. Ruszyła w stronę obozowiska, kierując się słuchem i furią. Na nią, za to ze istniała, na niego za to, że z nią rozmawiał. - Co tu się dzieje? - syknęła. Była gotowa na otwarcie portalu, zmiażdżenie jej czymkolwiek albo zabicie gołymi rękami. -
W jednym momencie wydarzyło się kilka rzeczy. Po pierwsze, Shiro poczuła podmuch powietrza i zanim ona i Jayce zdążyli zareagować, poczuła ukłucie w boku. Rozległ się błysk, kiedy broń oficera wypaliła, a stojący obok upiór, który pojawił się znikąd, ale którego rysów twarzy Shiro nie dostrzegła rozsypał się w pył. Poczuła promieniujący, tępy ból w okolicy żebra. W skórze była niewielka ranka, ale Shiro czuła, że jest jej słabo. Jayce znów strzelił i po raz kolejny. - W porządku? - zapytał
-
Elise przyjrzała się Rennardowi z rzeczowym wyrazem twarzy. Pokiwała głową, dotykając swojego podbródka. - Dostatecznie - określiła. Elise stanęła za młodym zabójcą i położyła dłonie na jego czole - delikatnie pogładziła skórę, doczekała chwilę i szybkim ruchem łokcia wypchnęła go z równowagi. Zamiast upaść na lustro i razem z nim na podłogę, Rennard przeleciał przez ramę i zniknął w tafli. Przez krótki moment wszystko wokół lśniło, do momentu w którym zderzył się z trawą i ziemią. Zniknął typowy dla Shadow Isles smród i zimno. Niebo było jasne, a gdzieś w pobliżu buczał portal. Kilka portali. Tuż obok wylądowała Pajęczyca. - Lepiej niż na wyspach.
-
- Nie. Zapewne zostaliśmy rozdzieleni. W ciągu krótkiej chwili zniknął Doktor, Ezreal i ty, chociaż byli tuż obok. A potem usłyszałem, jak się wydzierasz chociaż i tak było naprawdę kiepsko słychać. Jak przez mgłę - poinformował. Wokół słychać było kroki. Gałęzie trzaskały, skrzypiały liście. Byli otoczeni. Na ramię Shiro padła wielka dłoń Jayce'a. - Trzymaj się blisko. Jeśli teraz się rozdzielimy, to koniec.
-
- Obawiam się, że pająki mają w zwyczaju kąsać. Pająki mają w ogóle bardzo interesujące zwyczaje. Jestem pewna, że byłbyś ciekaw niektórych z nich. - Pajęczyca zachichotała i puściła Rennarda, gdy tylko przekroczyli próg ruin. Stanęła przed jednym z luster. Krótką chwilę zajęło jej podziwianie swojego wizerunku, po tym procesie zaś przyłożyła palec do ust, widocznie się nad czymś zastanawiając. Ból w ręce i w karku trochę zelżał, zniknęły też mdłości. Zawroty głowy były nieznaczne i wyglądało na to, że Rennard wraca do zdrowia. - Opisz mi miejsce, w którym leży nasz wielki nieprzyjaciel.
-
- Kimś dobrze poinformowanym - odpowiedziała. Kiedy ręka Rennarda zjechała na jej biodro, Elise wyszczerzyła się, odsłaniając dość ostre zęby. - Czyżbyś osłabł? Może powinnam zaaplikować więcej jadu? Mów tylko, w końcu chodzi o twoje zdrowie!
-
Zanim zdążyła dokończyć, Jayce odwrócił się, złapał młot i wystrzelił w kościotrupa. Rzucił Shiro sugestywne spojrzenie nie oznaczające niczego dobrego, odwiązał jej ręce i dokończył wyplątywanie z gałęzi. Humor gdzieś się stracił - a jeśli już tracił się u Jayce'a, to musiało to być coś poważnego. - Idziemy - oznajmił.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury, Pawlex]Dwóch bogów, jeden świat
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
- Jasne - odpowiedziała. - Do zobaczenia. Adra przyszykowała się do odnalezienia Lufi'ego i otwarcia portalu. Skupiła myśli i zaczęła szukać. A kiedy to się udało, wykonała szybki gest rękami i wskoczyła przez otwarte przejście.