Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Przyprowadź jak najszybciej. Zabij coś, albo... Zainteresuj. Nie radzę zabijać tamtego szaleńca, jest nieprzewidywalny. Idź ratować świat, stań się bohaterem, nie wiem co tacy jak ty lubią. U Noxian chyba nie ma bohaterów, co? Intrygi albo pieniądze. Nieważne, jeśli ci się uda, będziesz miał to i to. Jeśli się postarasz, oczywiście - rzekł.
  2. - Że niby to była moja wina, tak? No przepraszam bardzo, ja tylko chciałam oddać tamtej... Aaargh! Za zniewagę! Miasteczko czy nie, ona dzisiaj zginie! - wrzasnęła. A potem spojrzała na Lufiego i odetchnęła dwa razy. - Masz rację. Nie powinnam się tak unosić. Powinnam zabić ją z zimną krwią, a teraz to niemożliwe.
  3. - Zawsze jest inne wyjście! - Zagrzmiał Aurelion. - Możesz pozwolić na to, żeby ten metal odebrał mi resztki sił. Potem wasze słońce wybuchnie, zapadnie się i stworzy obiekt pochłaniający materię i światło. Muszę dodawać, że zaginięcie wszyscy? Wasze ciała rozciągną się, czerń wessie wszystkie atomy ciał i zdezintegruje je. Będzie dużo zabawy, mały noxianinie. Lubię waszą Runeterrę, ale wiele takich jak ona zostało już zniszczonych. A ta jest na krawędzi - odpowiedział wesoło.
  4. Łowcy nie pojawili się już tej nocy. Jedynym co Shiro pamiętała, były trzy pary świecących oczu i łagodny, uspokajający uśmiech. Wędrowiec był zadowolony, a więc i sny były spokojne. Shiro obudziła się rano z uczuciem suchości w ustach. Ezreal wciąż obejmował ją w pasie i mówiąc szczerze bok którym leżała na jego ręce zaczął ją uwierać. Budzik jeszcze nie zadzwonił, więc miała chwilę na sen.
  5. Dziewczyna krzyknęła. Właściwie wydała z siebie wrzask, i to bynajmniej nie ze względu na ból. Nie tylko. Takiej złości nie czuła jeszcze chyba nigdy. No, może tylko jak w rodzinnej wiosce ktoś ją nazwał po imieniu. Spojrzała na dłonie. Poruszyła palcami. Postanowiła zostawić w diabły smoliste monstrum i zająć się oponentką. Na dobre. Cegły trudno wychodziły ze ścian i musiała się trochę siłować, ale uznała, że tak będzie dobrze. To znaczy uznałaby, gdyby w tamtej chwili myślała racjonalnie - bo jedynym co było na celu Adry była dziwna dziewczyna i wszystko z otoczenia, co tylko mogła zebrać i rzucić w nowego wroga. Im cięższe, tym lepsze.
  6. Ezreal położył dłoń na jej ustach, a potem lekko uderzył poduszką i przycisnął do twarzy Shiro. - Śpij już, rycerzu. Jutro będzie wiele do zrobienia - powiedział.
  7. - To zabiera mi siły. Nic innego nie byłoby w stanie mnie powstrzymać. A im więcej sił zabiera, tym bardziej wszechświat staje się niestabilny. Wasze słońce staje się niestabilne. Jeśli zginę, nadejdzie nowy Architekt. Ale to, co stworzyłem odejdzie razem ze mną. Wówczas będziecie mieć swoje fajerwerki... Widziałeś dziury po drodze, prawda? Oto dowód. Materie zaczynają się mieszać i rozpadać. Okaż mądrość, mały noxianinie. Nie pozwól mi myśleć o twojej nacji tak źle jak o tych tępakach z Targonu. Są jeszcze dwie inne istoty doświadczone w sprawach kosmicznych. Jedna z nich wiecznie wędruje i nie jest zbyt rozmowna. Druga powinna być gdzieś w okolicy. Nie wiem, jak zdjąć to z siebie. Ale wierzę, że oni będą wiedzieli. Owca i wilk. Z pewnością słyszałeś opowieści... - Smok zakaszlał. Ziemia znów się zatrzęsła.
  8. Adra skrzywiła się i lekko otwarła usta. Przyłożyła dłoń do okolic serca, a potem uwiesiła się na ręce Lufiego. - Podpal go! Świetnie się palą. A przy okazji ją podpal, Lufi. Zdenerwowała mnie, głupia baba. Śmie z nami konkurować! Jestem oburzona.
  9. - Najcięższa. Ale trzeba być wielkim i ciężkim, żeby nie przestraszyć się wielkiego, granatowego wilka-kostuchy i jego przyjaciółki, owcy z zabójczą bronią. Wygląda na to, że jesteś lepszym rycerzem niż ja. - Chłopak cmoknął Shiro w usta, zrzucił ją z siebie na materac, a potem przyciągnął do siebie i przykrył kołdrą. - A teraz postaraj się spać i nie spotykać ani przedwiecznych Wyniesionych, ani śmierci. Bo jeszcze pomyślę, że coś z tobą nie tak, wariacie.
  10. - Ja ciebie też kocham. Dziękuję, że tyle dla mnie zrobiłaś. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał odwdzieczać się w ten sam sposób. - Oplótł ją rękami w pasie, podniósł i ruszył z powrotem do sypialni. W drodze do łóżka stracił równowagę i oboje runęli - na szczęście na materac. Ezreal zachichotał.
  11. Ezreal zamarł. Zerknął na Shiro, znów ujął jej twarz w dłonie, tym razem delikatniej i z czułością. Potem, zupełnie bez delikatności i za sprawą impulsu ją pocałował. Dziewczyna poczuła mrowienie w całym ciele. Kiedy pocałunek dobiegł końca, chłopak mocno objął Shiro w talii, przycisnął do siebie i oparł brodę na jej głowie. - Dziękuję.
  12. Ezreal objął Shiro ramionami i przycisnął do siebie. Ale zaraz potem nagle się od niej oderwał. - Z kim? - zapytał. Chwycił w dłonie twarz dziewczyny i uważnie się jej przyjrzał. Zaświecił nawet światło, które na chwilę obu ich oślepiło. Kiedy ujrzał stan jej twarzy, odetchnął. - Już myślałem, że zrobiłaś coś głupiego. Chyba bym ci nie wybaczył. Czekaj... Przyjrzał się talizmanowi i małemu, szaremu kamykowi. Zmrużył oczy. Popatrzył jeszcze raz na dziewczynę, potem przyłożył drżące palce do swojej twarzy. A kiedy nie wyczuł pod nimi pęknięć, przyłożył całe dłonie - już bez zbędnej delikatności. Wciągnął w płuca powietrze i pobiegł do lustra. - CO? Jak to... jak? - wrócił do Shiro, ale nie wyglądał na ucieszonego. Chwycił dziewczynę za ramiona - Jak to zrobiłaś? Jaka była cena? Czego od ciebie chciał?
  13. - Pantheon z Targonu, ktokolwiek był nim wtedy. To ta twoja korona, prawda? Szpetny i nic nieznaczący kawałek metalu, który w przypływie pychy założyłeś na głowę. Czujesz się królem, Aurelionie? Możesz czuć się królem. Królem marionetek! - sapnął Jhin i klasnął entuzjastycznie w dłonie. Mrugnięcia okiem nie zauważył. Oczy wielkiego smoka wyrażały przede wszystkim obrzydzenie. - Zaczynasz mnie denerwować, Khado Jhinie. Jesteś irytującym zlepkiem cząstek. Drwij, drwij póki możesz. Kiedy się uwolnię, będziesz jaśnieć. Bardziej przydasz się jako pył. - Kiedy już się uwolnisz, moje dzieło będzie gotowe. I pozostanie po mnie sława. Wówczas... Naprawdę, niewiele będzie zajmowało mój umysł. Smok zdołał wykrzesać z siebie szczątki energii, żeby podnieść kolosalną, gwiezdną łapę i pstryknąć w Jhina palcem. Morderca wylądował z hukiem parę metrów dalej. - Zanim się odezwiesz, to nie atak. To wypadek. Zwyczajnie go nie zauważyłem - odezwał się.
  14. - Shiro? - krzyknął Ezreal z sypialni. Wstał z łóżka i poszedł za nią do kuchni, o czym poświadczył dźwięk kroków. Poczuła jego dłoń na swoim ramieniu i drugą na pasie. - Coś się stało? Co ty wyprawiasz? - zapytał. W głosie rozbrzmiewał niepokój. Zimna woda kapiąca z włosów na ubranie otrzeźwiła Shiro, przywracając pełną świadomość. Lekko zakręciło jej się w głowie.
  15. - Kiedy już wstąpię do tej groty i wezmę to, czego pragnę, żadne konsekwencje nie będą w stanie zatrzymać mnie i mojej sztuki - odparł, jakby to było całkiem oczywiste. - A więc grota. Ha. Z chęcią udostępniłbym wam przejście, a potem oglądał, jak tamtejsza magia dławi wasze małe umysły i pożera ciałka. Ale... nie zrobię tego. Nie mogę. Jhin pokręcił głową z niezadowoleniem. Opuścił ręce. - Słyszysz to? Wielki, niebieski smok, architekt gwiazd nie jest w stanie przesunąć swojego cielska. A nie jest ponieważ? - Ponieważ zostałem uwięziony, ty bezczelny, mały robalu o zwichrowanym umyśle. Ponieważ z każdą chwilą słabnę. Swoją drogą, noxianinie, na twoim miejscu zamordowałbym go zanim wejdzie do groty. To szaleniec. Ta współpraca nie wyjdzie ci na zdrowie.
  16. - Każdy wybór ma konsekwencje. Prędzej czy później, spotykamy każdego. Tyle, że... - Czasem lepiej wcześniej, niż później! Wybrałaś mu moje kły. Zapamiętaj je - Wilk kłapnął zębami przed twarzą Shiro i wyszczerzył zęby. Owca cofnęła dłoń i odeszła od Ezreala. Zanim przestąpiła przez próg, zatrzymała się, patrząc w twarz Shiro. Świetliste oczy świdrowały i zwiedzały każdy kawałek jej duszy. A potem wyszła bez słowa. Ezreal ocknął się. Otworzył oczy, zamrugał i skierował przerażony wzrok na Shiro. Szramy na jego twarzy cofnęły się powoli, aż dotarły do oczodołów, gdzie finalnie zniknęły.
  17. Adra odwróciła się w stronę dziewczyny z miną sugerującą nadejście furii. Zacisnęła szczęki i wyglądała, jakby lada chwila miała poddać się samozapłonowi i wysadzić razem ze sobą całe otoczenie. Tak się chce bawić, zabandażowana sucz? Proszę bardzo! - Nie masz prawa go lać. NIKT OPRÓCZ MNIE NIE MA! - krzyknęła. Obok dziewczyny w zadziwiającym tempie i z upiornym sykiem otworzył się dość spory portal, przez który przeniknęła czarna, glutowata substancja. Portal się zamknął, ale lejący się stwór pozostał. Jego narzuconym celem było pożarcie upierdliwej oponentki - powstała w nim dziura, nacierająca na dziewczynę... czy kogokolwiek, kto tkwił za maską.
  18. - Nie jesteś z Ligi - rzekł smok i kłapnął zębami tuż przed nosem Rennarda. - A ja się nie przesunę. - Przesuniesz - odparł Jhin spokojnie, odbezpieczając pistolet. - Jeśli Twój Szept mnie zabije, niespełniony, mały artysto, zanim wydam ostatnie tchnienie, zniszczę całą waszą małą planetę. Opłaca ci się to? Nigdy więcej sławy, nigdy rozgłosu. Zna cię tylko Ionia. A i ona powoli zapomina 'złotego demona'. - Wielki smok zaśmiał się. Brzmiało jak kruszące się skały. A potem zakaszlał. Jhin zastanowił się przez chwilę. - DeWett, chcesz zobaczyć fajerwerki?
  19. W stronę dziewczyny poszybowały sztućce - konkretnie w jej głowę. Nie miały jej zrobić krzywdy, ale Adra uznała, że lepiej będzie w ten sposób zwieńczyć wystąpienie mumii. Wstała i stanęła obok Lufiego, piorunując wzrokiem dziwną postać z przydługą wskazówką w ręce. - Tu jest kulturalne miejsce. A nie stadion.
  20. - Spójrz tylko, Owieczko... Nasza mała duszka nie myśli nad dobrem jego, tylko nad swoim - rzekł Wilk, opierając głowę na ramieniu Shiro. - Shiro. On czuje ból. Przestaje być sobą. A ty za wszelką cenę chcesz go zatrzymać. Chcesz, aby wyglądał jak Sion? Jak Urgot? On już teraz ucieka. - Owca podeszła do śpiącego i dotknęła delikatnie jego policzka, patrząc cały czas na dziewczynę. - A kto ucieka, natrafia na kły.
  21. Andra poczuła, jak coś kłuje ją w serce, ładując w nie ładunek złości, zaskoczenia i niedowierzania. Pozwoliła sobie nawet na szersze otwarcie oczu. Zmierzyła nową osobę wzrokiem. Ha, co to miało być? I czemu zadawała głupie pytania? Andra nie lubiła głupich ludzi. Andra nie lubiła większości ludzi i nie było to nic osobistego. Po prostu była hipokrytką i nie uważała, że to coś złego. - Nie - odpowiedziała przesłodzonym tonem.
  22. - Dziecko... - zaczęła Owca i wyciągnęła dłoń w jej stronę. - Oddaj nam ten kamień! - warknął Wilk. - Umieranie jest naturalne, ale nie powrót z Zaświatów. Jeśli dasz mu ten kamień, przedłużysz jego męki. Spójrz na niego... - szepnęła Owca. - Nie. Nie wolno wam - powiedział Wyniesiony. - Nie jesteśmy snem, Śnie. Jesteśmy przebudzeniem. Możemy. Shiro otwarła oczy. Nie było Wyniesionego, ani nieba i skalnej pustyni. Była za to sypialnia i śpiący Ezreal. I... - Czy chcesz, aby cierpiał?
  23. - Nic wam do tego - odparł Wędrowiec. Mówił równie spokojnie jak Owca, ale na jego twarzy pojawił się wyraz złości. - Wszystko. - I wszyscy! - wtrącił Wilk. - Zmartwychwstanie Odkrywcy nie było mu pisane. Spójrz tylko, co teraz się dzieje. To powinno dobiec końca. Pozwól nam zakończyć tę farsę - odezwała się Owca łagodnie. Wyniesiony wstał, zeskoczył delikatnie na ziemię, chwycił dłoń Shiro i wcisnął w nią kamień, z obrzydzeniem patrząc na Kindred. - Ktoś musi uratować świat przed przechodzeniem do niego Zaświatów. - Świat sam się uratuje, mój drogi Śnie. To zawsze wraca do normy.
  24. - O, tak. Woda z Shurimy działa, ale działa na żywych. Jego ciało i dusza, którą do sadzawki wrzucił mój drogi Nasus były osobno. Jedynym co go powstrzymuje przed rozpadem jest mój talizman. Ale ponieważ siłą rzeczy jest moim protegowanym, mam coś dla ciebie, żebyś dała to jemu - oznajmił. Wyciągnął zza płaszcza mały, szary kamień i wyciągnął dłoń do Shiro. Ale zanim kamień dotarł do jej dłoni, Wyniesionego powstrzymała mała, biała dłoń trzymająca łuk zrobiony z drewna. Łuk zagrodził drogę jednej dłoni do drugiej. Obok Wyniesionego stała mała, biała istotka w granatowej masce imitującej wilczy pysk. Maska była drewniana i wyglądała na starą, a jej okrągłe ślepia świeciły fioletowym światłem. Filigranowa istotka miała kopyta. Obok niej stał granatowy, wielki wilk utkany jakby z dymu. On również miał na pysku maskę - białą maskę imitującą pysk owcy. Jego oczy również świeciły. - Drzwi były otwarte. Uznaliśmy, że ta rozmowa powinna odbyć się w naszej obecności - rozległ się wysoki, kobiecy głos całkowicie pozbawiony emocji.
  25. - Nie pozwolę, Lufi. To by mi złamało serce. Ale mogę patrzeć na twoją wykrzywioną w stresie twarz i czuć satysfakcję - odpowiedziała, patrząc znacząco na macki. Coraz bliżej i bliżej... Jedna z nich nawet pogładziła chłopaka po policzku, a druga próbowała się do niego przyssać.
×
×
  • Utwórz nowe...