Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - A czemu Tristram miałoby być chętne do współpracy z dwójką szaleńców niewiadomego pochodzenia i równie niewiadomych celów? - zapytał mężczyzna, krzyżując ręce na piersi. Czuć było, że tłum go popierał, a nieufność do Lacusa i Mauriela rosła z każdą sekundą. - Proszę ze mną pozwolić - rzekł uprzejmie czarnowłosy mężczyzna. położył dłonie na ramionach mężczyzny i poprowadził go kilka kroków do najbliższej bramy. Stawiał lekki opór. - A teraz proszę spojrzeć w stronę lasu. Od strony lasu nadciągało kilku innych martwych, którzy podobnie jak poprzednicy nie zdawali sobie sprawy z tego, że nie powinni się poruszać. Charakterystyczny odór towarzyszył im, wyprzedzając kilka metrów. - Ile razy w życiu widział pan, jak zmarli wstają z grobów? Pewnie wiele. A zatem musisz wiedzieć też, że nie mają pokojowych zamiarów, śmierdzą, roznoszą choroby, a w dodatku się poruszają. Przyjacielu Lacusie, chciałbyś coś dodać?
  2. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Budzik w pokoju nastawiony był na godzinę wczesnoporanną, od której w kantynie podawane było śniadanie. Zaraz po usłyszeniu alarmu w pomieszczeniu włączyły się światła, nie dając możliwości na dalszy sen.
  3. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Koniec tego dobrego, Lacus, zostaw pana - krzyknął Mauriel wychodąc z kaplicy. - Ile tu macie bram, wyjść z osady? - zapytał, mając nadzieję, że ktoś z tłumu mu odpowie. - Cztery, drogi panie - rzekł postawny mężczyzna, który pojawił się obok niego. Był ubrany w bogate szaty - pewnie jakiś przedstawiciel władz, coś w tym guście. - To zamknijcie wszystkie z nich i chcę wiedzieć, kto przyjeżdżał tu i wyjeżdżał przez ostatnie dwa tygodnie. - Z jakiego powodu mielibyśmy spełnić twoje rządania i ujawnić te informacje? - zapytał.
  4. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Jakiej znowu sekcji, wy bezwstydne świnie, padalce?! - wrzasnął oburzony jakiś staruszek, wymachując groźnie drewnianą laską. Przez tłum, który błyskawicznie zebrał się przy kaplicy przeszły gniewne szepty. Wdowa zemdlała.
  5. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    Kiwnął głową i zamknął za towarzyszem drzwi od kaplicy. Na zewnątrz, nieopodal budynku ma ławce siedziała matka ofiary i dziewczyna, która najwyraźniej próbowała tej pierwszej dodać otuchy. Kilku innych ludzi oczekiwało na informację, udając że są na miejscu zupełnie przypadkiem. Co ciekawe, zmieniła się pogoda. Niebo stało się tak ciemne i przytłaczające, że niemal czarne. Wzmógł się wiatr.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Jesteś cholernym demonem, gdzie twój krwiożerczy instynkt? Dowie się, wszyscy się dowiedzą. Znajdziemy sprawcę i zrobimy co trzeba - zarządził. - Myślę, że trzeba tu posprzątać.
  7. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    -Możliwe, możliwe - odpowiedział. - Czas otworzyć... Skóra na brzuchu została rozcięta i przystąpili do sekcji. Po upływie godziny badania były skończone i mogli ogłosić światu przyczynę śmierci. Oboje byli cali we krwi, bo nie przewidzieli, że trup w środku może być w gorszym stanie. - A zatem, przyjacielu... Ostatecznie. Ciągnięta po ziemi za szyję, wokół której owinięty był sznur. Zapewne rzucała się, stąd ciosy w brzuch. Bezpośrednia przyczyna śmierci?
  8. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    Mężczyzna zaczął się przyglądać ciału. Rozdarł nożem warstwę ubrań. Wokół szyi widać było zasinienia i kilka rozcięć. Podobnie na brzuchu, choć tam zasinienia były gorzej widoczne, bo całe ciało było brudne od błota w którym leżało i od grudek ziemi.
  9. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    Ciało spoczęło na drewnianym blacie. - Dobra, dzięki za miejsce, a teraz wyłazić wszyscy. Mauriel podszedł do drzwi kaplicy i zamknął je z hukiem. Odwrócił się w miejscu i spojrzał na kompana z podniesioną brwią. - Musimy sprawdzić obrażenia na zewnątrz. Najpierw. Wyciągnął nóż i podszedł bliżej ciała z miną fachowca.
  10. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Proszę przygotować miejsce, gdzie będzie można położyć trupa - zarządził Mauriel, podniósł zwłoki i skierował się do osady. - Odkryjemy co się stało, a wam pozostawiamy karę, jeśli została zamordowana. Widać było zamieszanie na twarzach mieszkańców. Z jednej strony katastrofa - bo czym innym może być upadek czegoś z nieba, dwa trupy które nie powinny żyć i odnalezienie się dziewczyny nie do końca w jednym kawałku, a więc coś co jak najbardziej nakłania do paniki, a z drugiej strony dwóch wariatów, którzy kompletnie nie przejmowali się żadną z tych rzeczy. Ale co trzeba im przyznać, to co mówili trzymało się kupy. I może dlatego posłusznie jeden z wieśniaków poprowadził ich do niewielkiej kaplicy, w której był stół.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Myślę, że potrzebowałbym teraz takich jakby osłon na oczy, takich najlepiej szklanych, ciemnych. Wiesz, żeby widzieć wszystko, ale żeby inni nie widzieli twoich oczu. Mam wrażenie, że to by dodawało animuszu i ważności - odpowiedział. - I mogłoby chronić przed słońcem.
  12. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Nie powiedziałbym, że dawno - stwierdził. Szybkim ciosem w skroń pozbawił ożywieńca wtórnego życia. Wytarł ostrze sztyletu o spodnie. - Dobra, kim była ta tutaj i o co chodzi? - Mauriel skrzyżował ręce na piersi i podszedł do tłumu, oczekując odpowiedzi. Zapadła pełna napięcia cisza. W końcu jednak z tłumu wysunęła się druga kobieta, również młoda i co trzeba przyznać - atrakcyjna. - To Marika, córka pani Vince. Zniknęła tydzień temu, kiedy poszła wieczorem do studni po wodę - wytłumaczyło dziewczę. - Szukaliśmy jej w lesie, w osadzie, nawet koło Katedry i w Starym Tristram.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Mistrz kiwnął głową i więcej się już nie odezwał. Uznał widocznie rozmowę za zakończoną, bo oderwał się od umysłu ucznia, co ten natychmiastowo odczuł w postaci zdjęcia ciężaru i uścisku z wnętrza głowy. Tym samym nie mogli się już porozumiewać. Lord Trevi dał znak Arfowi, że ten może odmaszerować do swojego pokoju i udać się na spoczynek. Sam oddalił się w jeden z ciemnych korytarzy Akademii.
  14. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    Podszedł do ożywieńca, wyjął krótki nóż o zakrzywionym ostrzu i dźgnął ożywieńca w oko aż po rękojeść. Przekręcił nóż, unikając prób gryzienia przez żywego trupa i jego rąk, którymi próbował złapać mężczyznę. Po chwili padł na ziemię, teraz już na pewno martwy. - I widzicie, ludzie? Nie ma się czego bać, to tylko chodzące zwłoki. Zdarza się - powiedział głośno, odwracając się do publiczności. Ludzie przy bramie poczuli się jakby pewniej... do czasu. Pod jednym z drzew bliżej osady utworzył się niewielki kopiec i rósł, dopóki dwie, blade ręce nie wysunęły się spod niego i nie pociągnęły za sobą reszty trupa. Owy trup był akurat świeży i całkiem niedawno był jeszcze urodziwą, młodą niewiastą. Teraz jej twarz powoli zamieniała się w upiorną maskę, ale widać jeszcze było ślady urody. Miała poszarpaną sukienkę, czarne włosy zwisały w brudnych strąkach. Tym razem reakcja była nieco inna. Zamiast krzyków i paniki - osłupienie. Jakaś kobieta zaczęła głośno płakać, odważyła się nawet ruszyć w kierunku trupa, łkając.
  15. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    Mauriel spojrzał na towarzysza i wyszczerzył się złośliwie. - Anioły nie mają płci - poinformował. - Chyba, że ci to nie przeszkadza. Ruszył spokojnie w kierunku lasu, ale nie było mu dane wejść na ścieżkę. Zastygł i zaczął się przyglądać punktowi między drzewami. Spomiędzy drzew bowiem właśnie chwiejnym krokiem wychodziła postać. Tuż przed nią wychodził towarzyszący jej smród zgniłego mięsa, bo owy jegomość był od jakiegoś czasu martwy i nawet nie starał się tego ukrywać. Skóra odłaziła płatami z szarego truchła, z twarzy przeżartej zgnilizną widać było zęby. Nie wszyscy dbają o swój wygląd. Mauriel zgiął się w pół i zaczął rechotać. Była to reakcja zgoła inna niż miejscowej ludności - tam zdania na temat przybysza były podzielone. Niektórzy zaczęli uciekać, niektórzy uciekali z krzykiem, inni zaś zastygli w przerażeniu, a jeszcze inni pchali się do przodu zobaczyć, co się dzieje. - Patrz tę swoją anielicę - wykrztusił młodzieniec.
  16. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - To coś właśnie spada z nieba, więc w samym Niebie już nie jest. Jeśli kiedykolwiek było - wyjaśnił fachowo, krzyżując ręce na piersi. - Nie wyląduje chyba zbyt daleko, a to brzmi bardzo obiecująco - dodał. Po kilku minutach słychać było huk i zatrzęsła się ziemia. Gwiazda wylądowała, czymkolwiek była. Zza wrót wioski wyglądać zaczęły przerażone twarze mieszkańców. Od razu też zaczęły się rozmowy na temat kary boskiej, śmierci, przesądów, i tego kto z wioski najwięcej ostatnio przeskrobał. Mauriel poderwał się i otrzepał ręce.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Naprawdę nie wierzę, że jeszcze cię to śmieszy. Stary kretyn - mruknął i pstryknął palcami, a karty Lacusa zmieniły się w popiół i rozsypały. - Koniec zabawy. Czas znaleźć sobie jakieś zajęcie. Nieśmiertelność potrafi być niesamowicie męcząca. Przeciągnął się po raz kolejny i ziewnął. Usiadł i zaczął z trzaskiem rozprostowywać kości, kiedy na niebie pojawiła się nagle czarna smuga dymu przeplatana niebieskimi żyłkami. Czyżby spadająca gwiazda? - Dobra, przyznaj się. To twoi starają się po raz kolejny zawładnąć światem? - zapytał Muriel.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    I stało się tak, jak powiedział Lacus. Koło od wozu rzeczywiście poszło w cholerę - przełamało się na pół. Koń stanął dęba i zarżał, przestraszony nagłym wstrząsem, kupiec zaś zaklął nieładnie. - Że też cię to jeszcze bawi - mruknął mężczyzna z zażenowaniem i splunął na ziemię.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Diablo: Crossover

    - Twoja talia ma to do siebie, że za każdym cholernym razem wygrywasz. Ale co racja, to racja, już mi to zbrzydło - zgodził się. Rzucił towarzyszowi swoje karty i przeciągnął się. Leśnym traktem przejeżdżał akurat kupiec prowadzący karego, pociągowego konia. Z braku innego zajęcia, Muriel powodził za kupcem wzrokiem. - Możemy znaleźć inną grę. Grałeś ty kiedyś w tarota? - zapytał bez większego zaangażowania.
  20. Od ostatniego głośnego wydarzenia które bezpośrednio dotknęło Tristram minęło sporo czasu i do tej pory świat zdąrzył o nim zapomnieć. Mieszkańcy Tristram byli zadowoleni z tego obrotu spraw, choć nie pogardziliby odrobiną turystyki która zaraz po pokonaniu Diablo znacznie podniosła ich dochody, a teraz niemal kompletnie zanikła. Wobec takiego obrotu spraw nie pozostało nic innego jak powrót do starych zwyczajów. Hodowla zwierząt i uprawa roślin były teraz jednymi z najważniejszych spraw. Był jeszcze pewien król który w pewnym momencie oszalał, ale działo się to lata wcześniej, a jedyną pozostałością po nim pozostały ruiny starej katedry, do której nikt specjalnie nie chciał się zbliżać. Nie, żeby coś tam było. Nikomu nic się tam zresztą nie stało, to tylko kwestia paru przesądów. Tak więc kolejny dzień, dzień jak codzień. Niebo było nieco zachmurzone, chociaż dzień był przyjemny, bo ciepły. Dodatkowo uroku dodawała zieleń, która pokrywała niemal cały krajobraz oprócz złotych pól. Okolica tętniła życiem. Śpiew ptaków, bzyczenie owadzich skrzydeł, przekleństwa miejscowego pijaczyny, który akurat wkroczył w końskie łajno...Żyć, nie umierać. Tuż pod częstokołem otaczającym Tristram odpoczywały dwie postacie. Jedna w pozycji leżącej, druga półsiedzącej. Dwójka młodych mężczyzn. Pierwszy z nich, ubrany w białą, luźną tunikę i czarne bryczesy, opierał głowę o podstawę umocnień i żuł źdźbło trawy. Miał jasną karnację i kontrastujące z tym, czarne włosy do ramion. Brązowe oczy wpatrywały się w niebo, gdzieś nad lasem naprzeciwko niego. Miał duży, trochę skrzywiony nos i wąskie usta. W lewej dłoni trzymał karty, prawą trzymał pod głową. - Zdaje mi się, że ktoś tu wygrał. I to nie byłeś ty, drogi przyjacielu Lacusie - zauważył uprzejmie Mauriel, bo tak się owy młodzieniec nazywał. jego towarzysz siedział obok wpatrując się w karty leżące na ziemi. Ten z kolei miał bardzo jasne włosy, związane z tyłu głowy i bardzo kontrowersyjny, kolorowy strój arlekina z obowiązkową czapą z dzwonkami, leżącą obecnie obok niego, na trawie.
  21. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Traktat z Coruscant podpisany został w 3653 roku przed Bitwą o Yavin. Jeśli pytasz o alchemików, zostałem ja. Moja twarz jest wynikiem walki z kimś, komu nie podobały się efekty moich eksperymentów. Potrafił używać błyskawic Mocy. Z tego też powodu porozumiewam się tak, a nie inaczej. Będę cię uczył tego, jak dojść do potęgi i jak wykorzystać ją, aby nie dać się pokonać. Złożenie miecza będzie wyzwaniem, nie testem.
  22. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Kilka kolejnych godzin przyniosło kilka kolejnych treningów, polegających nie tylko na walce. Były to też testy wytrzymałościowe, sprawdzające zarówno ciało jak i umysł, z czego otoczenie zdecydowanie nie pomagało temu pierwszemu. Lord zdecydował się zakończyć trening razem z zachodem Horusetu za horyzont. Potrzebujesz miecza świetlnego - stwierdził Trevi, wracając z Arfem do Akademii. Jutro zaczniesz go konstruować. Zaplanuj wszelkie szczegóły. Czy masz jakieś pytania? Niekoniecznie odnośnie miecza i treningów. Mogą dotyczyć czegokolwiek, odpowiem na każde. Teraz jest na to czas.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Już nie siedzisz. I nie ma to nic do rzeczy. Nie jesteś Lordem, słuszna uwaga. Ale jeśli zamierzasz być, wstawaj. Jeszcze nie zasłużyłeś na odpoczynek. Lord podczas wypowiedzi krążył spokojnie wokół ucznia. Kiedy skończył, stanął naprzeciwko niego i czekał.
  24. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Tarcza umysłu iluzji stawiała opór, ale niezbyt długo. Jedi zacisnął zęby, a na jego czoło wstąpiły krople potu. Miecz wbity w brzuch został wyłączony i tkwił teraz w dłoni Sitha. Tym razem nawet błyskawice Mocy trafiły w cel. Ciało oponenta upadło na piach, wzburzając chmurę pyłu i wydając ostry zapach spalenizny. Zniknęła dziura w brzuchu Sitha, zniknął ból i miecz świetlny Jedi. Naprzeciwko stał mistrz, znowu z twarzą bez blizn. Kiwnął głową. Dobrze. Jeśli zadowala cię bycie martwym. Zadowala?
  25. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Miecze świetlne zderzyły się, ale ręka nie trafiła w brzuch Jedi, a w pustą przestrzeń. Oponent zdołał się odsunąć do tyłu. Wykorzystał fakt chwilowego braku ochrony Arfa, wyciągnął drugi miecz świetlny i wbił go głęboko w brzuch Sitha. Czuł dotkliwy ból, odbierający siłę i możliwość poruszania się.
×
×
  • Utwórz nowe...