Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Zbyt przewidywane. Jedi, czymkolwiek był, odskoczył błyskawicznie na bok, przeturlał się po piasku i wyciągnął rękę w kierunku Arfa. Sith poczuł uderzenie od tyłu, które powaliło go na ziemię. Jedi wykorzystał to i doskoczył do niego z zamiarem ugodzenia mieczem świetlnym w plecy.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Obecność poprzedzona została lekkim ukłuciem, jakby długa i wąska igła zagłębiła się w struktury mózgu, nie czyniąc mu jednak krzywdy. Reszta swoistego rytuału przebiegła bardziej efektownie, bo wokół mistrza i ucznia zaczęły pojawiać się smugi czarnego dymu i utworzył się wir powietrza. Twarz Lorda zmieniła się: w jego prawym policzku ziała teraz poszarpana, zbliznowaciała dziura, odsłaniająca zęby. Przez nos, aż do czoła przebiegała szrama, podobnie jak w okolicy gardła - tam jednak blizna była o wiele bardziej rozległa. Oczy wciąż wpatrywały się w ucznia, ale teraz żółte źrenice oddzielone były od żółtych białek czerwonopomarańczową obwódką. Dym nagromadził się tak gęsto, że Arf otoczony był teraz przez zupełne ciemności. Pokaż mi, jak używasz Mocy Głos który pojawił się w głowie Arfa był suchy i jakby... bezgłośny. Był jak piach przesiewany przez wiatr. Mistrz zniknął, podobnie jak czerń zasłaniająca otoczenie. Przed Sithem stał teraz w odległości kilku kroków Jedi - człowiek. Stanął w pozycji obronnej, trzymając zielony miecz świetlny nad głową, wycelowany w Arfa.
  3. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Sith złożył razem dłonie i podniósł je do czoła, po czym otworzył je, jakby otwierał drzwi. W milczeniu patrzył wprost w oczy Arfa i wskazał na niego palcem. Położył dłonie z powrotem na kolana i przypatrywał się uczniowi w milczeniu.
  4. Reszta dnia upłynęła spokojnie, mimo gęstej i wyczuwalnej atmosfery napięcia. Pod wieczór statek dopłynął na ową małą wyspę, gęsto porośniętą dżunglą. Wybrzeże było skaliste, a wody wokół wyspy zmącone i zdecydowanie nie ułatwiały podpłynięcia do brzegu. Z bliższej odległości widać było długi, omszały pomost z dziurami po deskach. Statek przycumował. Bosman rozdzielił ludzi którzy mogli iść z kapitanem i tych, którzy mieli zostać na pokładzie. [Wszyscy z sesji cisną śmiało z kapitanem] Kapitan wziął ze sobą latarenkę i zapalił ją. Wyszedł ze statku i polecił iść załodze za sobą. - Krok w krok. Teren przez który będziemy przechodzić jest podstępny, a ziemia grząska. To bagna. Jeśli któryś z was, ciamajdy, zejdzie chociaż o krok ze ścieżki, nikt po niego nie wróci, a sam nie będzie w stanie. Idziemy po kogoś, kto pomoże odzyskać mapy. Macie być cholernie uprzejmi, a najlepiej siedzieć cicho. Ruszył przed siebie w kierunku drzew, ostrożnie stawiając stopy na zbutwiałych, śliskich od glonów deskach. Wokół unosił się silny smród stęchlizny i zastałej wody.
  5. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Mistrz kiwnął głową i ruszył w prawo, do korytarza prowadzącego na wyjście z Akademii na pustynię. Kiwnął palcem lewej ręki, aby Arf szedł za nim. Podążał sprężystym, pewnym krokiem i poruszał się szybko. Dotychczas mistrz nie powiedział ani słowa i nie zapowiadało się na to, aby miał to zmienić. Wrota na pustynię otwarły się, uderzając twarz Arfa gorącym, suchym powietrzem odbierającym na chwilę dech i niosącym ze sobą ziarna piasku. Lord nakazał Arfowi iść przodem, a kiedy drzwi się zamknęły, ruszył za nim. Porywisty wiatr tylko potęgował ciepło bijące od Horusetu. Mistrz poprowadził Arfa niedaleko od Akademii, do wąskiego kanionu, którego skały rzucały cień na dno. Tam właśnie oboje przystanęli. Trevi usiadł na piasku i skrzyżował nogi, nakazując uczniowi zrobienie tego samego.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Przemierzając rozległe korytarze Akademii, Arf zamyślił się na tyle, że dźwięk odsuwanych drzwi i Darth Neir stojący w nich niemal go zdziwiły. Sith przekroczył próg uśmiechnięty i na powitanie poklepał Arfa przyjaźnie po ramieniu. - Trening się udał, jak widzę. Cóż, nie spodziewałem się innych rezultatów. Holokron, jak już się zapewne domyśliłeś, jest sztuczny. Dlatego nie da się go uruchomić - powiedział wesoło. Czy zawsze miał dobry humor? - Myślę, że to czas aby przedstawić ci twojego mistrza. Poznaj Lorda Trevi. - Za plecami Dartha Neira pojawiła się czarna plama, która bezszelestnie wyminąwszy go, przybrała kształt humanoidalny. Voss miał pomarańczową skórę pokrytą żółtymi, białymi i szarymi tatuażami. Trudno było po twarzy określić jego wiek, nie widać było żadnych zmarszczek. Jaskrawożółte oczy wpatrywały się w Arfa, nie zdradzając absolutnie żadnych emocji - podobnie jak cała twarz. Ubrany był w czerń, od stóp do głów. Czarna tunika, czarne rękawice, czarne spodnie i buty. Konkretniej jeden - druga noga, od połowy uda do stopy była protezą. Lord Trevi kiwnął głową do swojego ucznia i położył dłoń na piersi w celu pozdrowienia go.
  7. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Kanonierka po upływie kilkudziesięciu minut wylądowała na polanie, po uprzednim upewnieniu się kilka razy, że w pobliżu na pewno nie ma rankora. Sith mógł teraz wrócić na Korriban z satysfakcją i towarami, które z Felucji zabrał pilot. Na Korribanie był środek dnia. Statek wylądował na metalowej tarczy lądowiska nad przepaścią. Od niej do płaskich budynków portu lotniczego prowadziła prosta, wąska ścieżka.
  8. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Rankory to problem. Znajdź jakiś wysoki punkt, nad którym kanonierka zawiśnie i wciągnę cię na pokład -odrzekł pilot i rozłączył się.
  9. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Przyjąłem. Czy istnieje możliwość lądowania gdzieś w pobliżu twojej pozycji? - zapytał pilot po chwili. Na szczęście dla Sitha, niedaleko znajdowała się polana która była wystarczająca, by pomieścić kanonierkę. Przechodził tamtędy poprzedniego wieczora.
  10. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Syda już jednak nie było w pobliżu. Zdołał się szybko i cicho ulotnić, zostawiając Arfa samego na drzewie. Cóż, pozostało już tylko skontaktować się z pilotem i wracać na Korriban.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Jedi jednak więcej się nie odezwał. Sam udał się na spoczynek. Noc przebiegła spokojnie i żadne stworzenie nie zakłócało medytacji Arfa. W końcu jednak nadszedł świt. Niewielka, niebieska dioda przy komunikatorze rozbłysła jaskrawym światłem.
  12. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - To nie była walka na miecze - zauważył z odrobiną złośliwości. Gdzieś w oddali było słychać gniewny ryk czegoś dużego, zagłuszający normalne dźwięki nocy złożone z szelestów, pisków i pohukiwań.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - To nie było starcze ględzenie. Tak będzie - odpowiedział Jedi całkiem poważnie. Podobnie jak oczy kage, jego również świeciły w ciemności, tworząc dwa, niebieskie kręgi wybijające się z czerni wokół. -Nie widzę przyszłości, ale znam takich którzy potrafią. Niedługo któryś z was będzie znowu chciał zgładzić Jedi i inni pójdą za nim na śmierć.
  14. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Jedi skręcił i wszedł do niewielkiego zagajnika. Rosły tam trzy potężne drzewa, z czego jedno o bardzo rozgałęzionej koronie. - To dobre miejsce. Nic dużego tu nie przychodzi - wyjaśnił i wspiął się na jeden z grubszych konarów. - Myślę, że niedługo dość sporo się nauczysz. Durnie z twojego Zakonu napsują dość sporo krwi i nic na tym nie zyskają. Bezużyteczni nosiciele midichlorianów, oto czym jest twoja Rada - mówił dalej, kiedy już usadowił się wygodnie.
  15. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Dobrze się tego słucha - skomentował i po rozcięciu skóry płaszczki na jej grzbiecie zaczął wgryzać się w mięso. - Taki brak pamięci musi być przykry. Podobnie bycie żywą skamieliną i przebudzenie ze snu w czasie największych i najbardziej gwałtownych zmian w galaktyce... - na twarz Jedi wrócił złośliwy uśmiech.
  16. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Nie wszyscy Jedi ćwiczą kontrolę umysłów. Nie wszystkie rankory są chętne do współpracy. Nie zawsze ma się dobry dzień - odparł Syd. - Tego konkretnego dnia nie miałem dobrego humoru i mój przeciwnik to wykorzystał. Też bym tak zrobił na jego miejscu. Podwinął lekko kawałek bezrękawnika, odsłaniając głęboką ranę powyżej prawego biodra i trochę poniżej nerek. - Bardzo lubią machać łapami. Mają ciężkie łapy. I długie pazury.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Dla mnie surowe mięso problemem nie jest. Dla ciebie natomiast nie będzie problemem podsmażenie mięsa Mocą, jeśli chcesz przetrwać. A chcesz przetrwać, tego jestem pewien - dodał. - Bez miecza i tak niewiele zdziałasz w starciu z tym czymś.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Arfowi nie udało się złapać płaszczki, ale skoro i tak dwie były do dyspozycji, nie stanowiło to problemu. - Jeśli chodzi o ogień, to nienajlepsze wyjście. Tydzień temu też rozpaliłem ogień. Tym samym wysłałem zaproszenie rankorowi. Naiwnie wydawało mi się, że go zabiję.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Syd gwałtownie zwrócił twarz w lewą stronę i zamarł. Podniósł dłoń, dając znak Arfowi, żeby zatrzymał się i był cicho. Niedaleko na wysokości koron drzew siedziało kilka średniej wielkości form życia - zapewne stado płaszczek. Jedi zrobił dwa ostrożne kroki w tamtą stronę, po czym równie szybko jak wcześniej, podczas pojedynku, poderwał się w powietrze i zanikł między roślinami. Kilka sekund później słychać było wściekłe wrzaski stadka, które wzleciało w powietrze, ratując się ucieczką. Dźwiękom tym towarzyszyło łamanie gałęzi ich uderzenia o ziemię. Chwilę później spomiędzy drzew wyszedł Syd, niosąc dwie, martwe płaszczki. Jedną z nich rzucił Arfowi. - Teraz już tylko nocleg.
  20. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Ciekawe. Nie wiedziałem tego. - Spojrzał na twarz Sitha i zatrzymał na niej na chwilę wzrok. - Gdybyś się postarał, wyglądałbyś jak omen śmierci. Zwłaszcza w ciemnościach Quarzitu. Co do planety... To dość drażliwy temat. Jakkolwiek śmiesznie może to brzmieć, nie mogę powiedzieć skąd pochodzę. To dość daleko. Jest nas mało i staramy się chronić to, co posiadamy - odrzekł.
  21. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Ktoś kiedyś nazwał moją rasę harpiami i tak już zostało. Mamy nazwę w swoim języku, ale nie sądzę, żeby specjalnie ci się przydała. Jesteśmy jak diathimy, które nazywają aniołami. Zabawne, prawda?
  22. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Ale po co, skoro można coś szybko i sprawnie zdobyć? - zapytał. W tym momencie Sydney rozpoczął powolną przemianę, bezpieczną. Powoli wydłużały się kości i mięśnie, włosy zastępowały pióra, które pojawiały się również na rękach, teraz przekształcanych w skrzydła.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - To długo - skomentował. - Rozglądaj się za miejscem na nocleg. I niech to nie będzie jaskinia - dodał. - Przydałoby się też coś do zjedzenia.
  24. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - To, że nie zbiera się zwłok akolitów którzy polegli w czasie treningu jest dla mnie logiczne. Ale nielogicznym jest fakt, że nie sprawdzono DLACZEGO polegli. To brak ostrożności i zbyt duża pewność siebie. Dlatego twierdzę, że Zakon Sithów zmierza w złą stronę. Cóż, to musiało być osobliwe siedzieć w kamieniu przez lata. Wiesz dokładnie, ile? - zapytał. Rozglądał się wokół, dokładnie lustrując otoczenie i odgarniając przed sobą gałęzie gęstych zarośli. Ponieważ wchodzili w dżunglę coraz głębiej, robiło się coraz ciemniej.
  25. Arcybiskup z Canterbury

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Nie chciałem obrazić twojego honoru, ale z dwojga złego lepiej obrazić czyjś honor niż skończyć na stole operacyjnym jako eksperyment... z całym szacunkiem - dodał. Ruszył powoli w stronę dżungli. Wyglądał na zmęczonego. - Nie, ale naprawdę. Zasada Dwóch była lepsza. Członkowie, czy tam Rada Sithów jest nieostrożna. Wysyłają tu padawanów jak mięso armatnie. Miałem nadzieję, że przybyłeś sprawdzić, gdzie się podziali. Kolejny zawód. Wyjaśnij mi, czemu tak lubią marnować materiał.
×
×
  • Utwórz nowe...