- W końcu - westchnęła Moth i zdjęła iluzję. Grzejnik z ulgą zszedł z grzbietu Slaga i dreptał teraz obok klaczy. Ożywił się, kiedy odzyskał swój wygląd.
Ścieżka prowadziła obok cmentarza, więc jedyny problem polegał na omijaniu kamieni.
Słońce powoli zaczęło zachodzić, a ścieżka wciąż wiodła przez górzysty teren, nawet nie zamierzając się rozgałęziać. Dopiero kiedy zaczęła zapadać ciemność, odezwał się Sombra.
Stój. Gdzieś tutaj.
Trakt w tym miejscu otaczały drzewa i gęste zarośla. Gdzieś w oddali słychać było szum strumienia.
- Co dalej? Zamierzamy wędrować całą noc? - zapytała wiedźma.