Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Jej głowa obróciła się w stronę Somady. Oczy Twirael były mętne. Otwierała usta, żeby prawdopodobnie znów zacząć bełkotać, gdy oczy zalśniły. Zmrużyła je i spojrzała na Somadę. - Coś się stało? - zapytała.
  2. Tym razem na ngach nie było jeszcze nikogo. Nawet Meekness chrapała po cichu, w przeciwieństwie do pomrukującej pantery, przebierającej łapami w śnie.
  3. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Bardzo chętnie posłucham. Zacznij - powiedział. Wstał i oparł kopyto o kamień. Kopyto, które rzekomo bolało go niemiłosiernie. Teraz przestał już nawet udawać, jeśli poprzednio faktycznie nie odczuwał bólu. W tym momencie tylko zbroja przypominała o niedawno pełnionej funkcji, bo strażnik nigdy nie pozwoliłby sobie na tak bezczelny uśmiech.
  4. Arcybiskup z Canterbury

    [Zabawa] Królewski Sennik

    Oto pierwsza runda dobiegła końca! Wygrywa... (Tam taram taram...) Daniel_ ! Jego post bardzo logicznie i spójnie tłumaczył znaczenie cylindra w snach. Gratulacje dla zwycięzcy, oklaski się należą! Czas na rundę drugą. Jak wytłumaczylibyście pojawienie się drzewa w snach?
  5. - Dobranoc - powiedziała. Tym razem Fiury'emu nie przyśnił się żaden ważny sen. Nic nie pamiętał i spał bardzo twardo. W końcu jednak nadszedł świt, powoli ogrzewający las promieniami słonecznymi.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - A ty zbyt mało adekwatnie jak na kogoś, kto był przeciwko Equestrii. Wylazłeś z kamienia i co? Zmiana stron? Znowu? To wygląda zbyt różowo. Aż dziwne że i Luna dała się nabrać. Mam pewne podejrzenia co do twoich planów - powiedział, szczerząc się głupio.
  7. - Tak. Właśnie tak. Ale nie martw się. W końcu nadejdzie świt - mruknął mało entuzjastycznie kuc schodzący z warty.
  8. - Przyjaciółką? Naprawdę? Tak! Chcę być twoją przyjaciółką! - Powiedziała, a w jej głosie zabrzmiała radość.
  9. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Dziemkujem *** Teraz wpatrywała się w kryształową kulę w niewielkiej fontannie. Mrugała bardzo szybko i nieregularnie. Jej oczy świeciły.
  10. Sen skończył się równie szybko, jak przyszedł. Pobudka nie była szczególnie przyjemna. W nocy pan Morfeusz wcisnął Rocketowi pod powieki piasek. A może nie piasek? Może gruboziarnistą sól? Tak, to z pewnością była sól. Dodatkową atrakcją było zimno.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Nie wiem. Od początku dziwnie się zachowujesz. Ciągle mnie obserwujesz. To zabawne. Sądzisz, że skoro Luna jest po twojej stronie, to wszyscy będą. Ale rzecz w tym, że wszyscy pamiętają kim jesteś. Zdrajcą. Upadłym. Podręcznikowym przykładem słabej woli i nieodporności na manipulację. - Ostatnie zdanie zostało niemalże wysyczane przez pegaza.
  12. - Nie oceniali mnie po rodzinie. Moja siostra była bardzo lubiana przez nich. A ja byłam do niczego. Zawsze. Chociaż bardzo się starałam. - Powiedziała i położyła głowę na prowizoryczną poduszkę.
  13. - Co mogłabym ci zabrać, skoro nic nie masz? - zapytała. Uśmiech spełzł z jej twarzy.
  14. Kiedy już wszystko było zabrane, wyszły po cichu ze sklepu i przeskoczyły przez płot. Znalazły się na niewielkim pastwisku i pobiegły w kierunku sadu. W pewnym momencie Florence upadła. - Sag! - Krzyknęła. Coś tarzczyło ją po ziemi.
  15. - Jasne, głuptaku. Wiesz... Budzisz we mnie sympatię. Naphawdę. Będę niedaleko. Gdybyś czhegoś potrzebował, będę w pobliżu - Zakraczał na pożeganie i odleciał w kierunku drzew.
  16. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    Ten po chwili obudził się. Zupełnie tak, jakby czuł na sobie wzrok Midnighta. Księżniczka Luna zniknęła. - Co? - zapytał. Sprawiał wrażenie, jakby zapomniał że jest strażnikiem. Pozwalał sobie na zbyt dużą swobodę.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Somada zostawiła więc Twirael samą w komnacie. Zapewne i tak niczego nie nabroi. Po napiciu się wdy z dzbanka stojącego na biurku, zdała sobie sprawę, że musi zobaczyć się z bratem Veritasa.
  18. - Bahdzo chętnie. Tutaj masz kahtkę. Twoja żona o to zadbała i mówiła, że czeka na odzew. Dała też ołówek. - Dodał. Rocket rozłożył list. Drogi Rockecie, List - za pomocą skrzydlatego przyjaciela - doszedł niesamowicie szybko. Wierzę, że nic Ci się nie stanie. Dziecko ma się bardzo dobrze. Za kilka tygodni powinno wybrać się na świat. Będziemy wychowywać je razem, Ty i ja. Zdaję sobie sprawę, że wiesz, że masz tu po co wracać. Kiedy to wszystko się skończy, będę czekała na Twój powrót z niecierpliwością. Póki co, mam jednak nadzieję, że zarówno Ty jak i Twoi towarzysze wrócicie w jednym kawałku. Będziemy szczęśliwi. Kocham Cię, Lucky.
  19. - Nie. Moja siostra po przeprowadzce przestała się do mnie odzywać. Zostałam popychadłem. Nie tylko dla siostry. Wszyscy się na mnie uwzięli.
  20. - Moi rodzice... Zniknęli pewego dnia. Padało i była burza. Wyszli z domu, pożegnawszy się ze mną i moją siostrą. Mieli wrócić wieczorem. Nie wrócili. przyszła do naszego domu sąsiadka i spędziła z nami kolejne kilka dni, opiekując się. Potem... Przeprowadzono nas do rodziny na wsi. I odtąd przestało być miło.
  21. - Ja jestem whszędzie. I whszędzie mam oczy - zmrużył jedno z nich, wgapiające się w kuca. - Dlaczego pytasz, dhogi panie? - W trakcie zadawania pytania dziobem zdjął sobie z łapy niewielki woreczek, i wyjął z niego kartkę złożoną kilkakrotnie.
  22. - Zabić mogę cię już teraz. Zniknę, zanim zdążysz wystrzelić, i pojawię się, kiedy będziesz spać. Nie potrzebne mi są do tego twoje dane, przeżycia... Nic. Oferuję ci moje towarzystwo, co zwiększy twoje szanse na przeżycie o około pięćdziesiąt procent. Nie masz gdzie iść. Chyba... Chyba że jesteś tu, bo zmierzasz do wielkiego obozu uchodźców. - Prychnęła.
  23. - To nie był mój dom. Kiedy moi rodzice umarli, przeprowadziłam się do... Nieważne. Już nigdy się tam nie pojawię. - Powiedziała.
  24. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Twirael tymczasem tępo wpatrywała się w ścianę, wylewając z siebie cichy i bezsensowny potok słów. Nie opuściło jej kiwanie się w przód i w tył.
  25. - Bahdzo chętnie polecę tam ponownie. Gryfie mięso... Thudno mi powiedzieć, czy lepsze. Smakuje jak kuhczak z domieszką kota. Co innego konin... - zauważył sporzenie Rocketa. - Dobrze, dobrze. Jeśli mnie puścisz, z chęcią przekażę ci list od żony. Miła klacz, naphawdę. - wyskrzeczał.
×
×
  • Utwórz nowe...