-
Zawartość
1391 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Posty napisane przez Ukeź
-
-
- Sonny - przedstawił się. - To raczej nie są jakieś ważne papiery. Znaczy takie mające mniej "zabezpieczeń" jeśli tak to mogę nazwać i podlegające mniejszej kontroli. Ale kto wie, może coś ci faktycznie kiedyś podrobiłem. - Uśmiechnął się lekko. - Ale jakbyś coś drobnego do roboty miał to ja chętnie. Właśnie to dzisiejsze coś nie wypaliło. - Wzruszył ramionami. - I faktycznie, raczej prostytutki w tamtych terenach wyglądają.. inaczej. Swoją drogą, to w sumie dzięki za zgarnięcie mnie stamtąd. Raczej z buta miałbym spory kawałek drogi żeby wynieść się w sympatyczniejsze miejsce.
-
"Może dlatego Kean był taki miły? W zamian za to, że wczoraj mnie wsypał z Isseiem?" przemknęło mu przez myśl. "Tak to pewnie to."
- To jaki masz pomysł, żeby mnie wybronić? - zapytał dość sucho. - Bo podejrzewam, że twoje alibi wiąże się z twoimi romansami - stwierdził wzruszając ramionami. - A ja co najwyżej mogłem siedzieć sam w domu, a tego raczej nikt nie potwierdzi - stwierdził szczerze.
-
- Dobra, zaraz przyjdę - odpowiedział krótko i się rozłączył, po czym poszedł w kierunku pokoju Thery i Almura. Średnio chciało mu się wbijać do pokoju ukochanej jego mistrza, no ale jak trzeba to trzeba. Zapukał do drzwi i bez czekania na "proszę" wlazł do środka.
-
Felix poczuł, że ktoś dobija się do niego telefonicznie. Zack. Huh, a ten czego chce?
- Dobra, to do później - powtórzył do Keana, po czym odebrał telefon. - Halo?
-
Skrzywił się lekko. "Może będę mógł skorzystać z twoich... usług"... jak to w ogóle zabrzmiało? Jakby co najmniej dawał dupy na prawo i lewo za kasę.
- Żeby nie było, moje "usługi" jak już to ująłeś to drobne duperele, pokroju podrabiania różnych papierków - wytłumaczył krótko, bo w sumie nie wiedział, czy jest sens się nad tym rozwodzić. Wątpił. by ten potrzebował amatorsko, choć całkiem nieźle podrabianych dokumentów. - Wiem, że z moją twarzyczką mógłbym dorabiać w inny sposób, ale aż tak zdesperowany nie jestem - parsknął śmiechem. - I nie dzięki. Na chwilę obecną nic nie potrzebuję. - "A nawet jakbym potrzebował, to chwilowo wolałbym unikać jakiegoś rodzaju zobowiązań z kolesiem, który właśnie poszedł kogoś zastrzelić."
-
- Nie mam żadnych planów, więc skoro zapraszasz, to nie odmówię - odpowiedział z uśmiechem. W sumie to przynajmniej poprawił mu się humor po tym jak pożarł się z Zackiem. - To do zobaczenia, przed akademikiem?
-
Czekał w samochodzie, zastanawiając się co tam się konkretnie dzieje. Znaczy, byłby naiwnym idiotą, gdyby założył, że broń z tłumikiem to tylko straszak. "Nie wnikaj" znów się skarcił w myślach, gdy zobaczył, jak mężczyzna wraca.
- No jak już po wszystkim to jedziemy - odpowiedział spokojnie. Nie miał zamiaru o nic pytać, jeszcze życie mu miłe w razie czego.
-
Gdy chłopak zobaczył broń, to dotarło do niego tyle, że w sumie w samochodzie mało jest przedmiotów do znokautowania kogoś. Zostawało jedynie drastyczne ruszenie samochodem, bo w końcu to też mógłby zrobić. Ale najwyraźniej, to nie była broń na niego. Zresztą, co za problem, wytrącić komuś broń z dłoni, w razie czego?
- To chyba poczekam tutaj - stwierdził. W sumie średnio chciało mu się wychodzić na zewnątrz, jeszcze zobaczy coś, że i on będzie w większym niebezpieczeństwie. - I co do roboty, nie wnikam. - Wzruszył ramionami, z drugiej strony jednak ciekaw był o co chodzi. "Nie mieszaj się, nie dopytuj. Nie twój interes" skarcił się w myślach.
-
- Na dobrą sprawę, jakby nie pozwolił przemieniać ci się w kosę, to chyba by było mało prawdopodobne byś przeżył. - Zmarszczył brwi. - Masz dziwnego wuja, tyle ci powiem. - Uśmiechnął się lekko do niego.
-
- Brawo za spostrzegawczość - prychnął. Złapała go lekka irytacja, że ludzie zazwyczaj tego nie zauważają na dzień dobry. - No mi wcale nie przeszkadza, że zorientowałeś się, że jestem facetem, żeby nie było. A raczej mam dosyć brania mnie za kobietę. - Wziął od niego kartkę z numerem. - Spoko, poczekam. Ale na dobrą sprawę po co mi twój numer? - Przyglądał się cyferkom napisanym na kawałku papieru.
-
Piękny chłopak? O to już nie bierze go za kobietę? W sumie, to bardzo dobrze.
- Dałbym radę się zabrać do północnej części? - zapytał po chwili namysłu. - Owszem interesy. Ostatnio trochę dorabiam. - No przecież nie będzie mu tłumaczył, że bawi się w jakieś podrabianie dokumentów i innych dupereli. Zwłaszcza, że raczej są to mniej ważne dokumenty, których nie sprawdza się tak dokładnie. - Po czym poznałeś? - zapytał zaraz. - Że nie masz okazji gadać z dziewczyną.
-
(( Meh, ale to napiszę krótkie wyjaśnienie dla nieogarniających bo w sumie chcę wyjaśnić, żeby nie było problemu z rozkminieniem mojej postaci
Transwestyta - przebiera się za osobę płci przeciwnej, ale się z nią nie identyfikuje tak ogółem, tylko chce chwilowo się przebrać. Przykład, facet przebiera się za kobietę, zakłada, szpile, sukienkę etc, ale nie jest to dążenie do prawnej zmiany płci, operacji, etc. To tylko przebieranie się.
Transseksualista - osoba, która czuje się innej płci, niż ma płeć fizyczną i dąży do tego, by ją skorygować z psychiczną. Tj. terapie hormonalne, operacje itd. Oczywiście później zmienia też prawnie płeć, dane w dowodzie, wszystko. To nie są durne przebieranki, tylko całe życie.
Felek to transseksualista FTM (female to male), ale jeszcze przed operacjami, dlatego na razie ma cycki, które spłaszcza. Dlatego funkcjonuje jako koleś, bo poza płcią biologiczną to facet. Bym nie offtopował, ale nie chcę żebyście brali go transwestytę ;_; ))
-
(( Miałem dalej nie offtopować, ale plz transseksualistą, nie transwestytą, to baaaaardzo drastyczna różnica ;_; Tak tylko upominam. Swoją drogą, ja nie mam nic przeciw jakiemuś szipowi z moją postacią, więc mi to rybka, lel XD ))
-
(( A już myślałem, że to tylko moje schizy Ale znając życie wyjdzie na to, że Kean wcale tego nie robi XD ))
-
W sumie coś w tym toku rozumowania było, więc uznał za bezsensowne kłócenie się, że semantą nie był. Zresztą pewnie nigdy więcej kolesia nie spotka, tak czy tak.
- Nie dzięki - odmówił fajki, bo nie przepadał za tym. - Zależy dokąd jedziesz. Centrum, czy coś?
-
- Ciężkie treningi musiały być, skoro aż blizny zostały - stwierdził idąc z nim w stronę akademików. - No ale nie wnikam w metody twojego wuja jak tak.
-
Felix dyskretnie zerkał na tors Keana, zastanawiając się nad tymi bliznami. Pamiątki po walkach? Pewnie tak. Ale w sumie, chyba nic się nie stanie jak zapyta?
- Tak, spadamy - przytaknął, przecierając twarz. Też by z chęcią zdjął koszulkę, ale z wiadomych powodów sobie na to pozwolić nie mógł. - Mogę cię tylko zapytać, skąd te blizny? - Podniósł się i zaraz wyciągnął rękę w stronę kolegi, by pomóc mu wstać.
-
- Tsa, no dawaj. - Podszedł bliżej Keana. W duchu stwierdził, że nawet kosz mu chyba dziś nie idzie, ale oj tam, zabić czas jakkolwiek można.
-
- Pfff - prychnął. - Za szybko zaczynasz. - Wykorzystał okazję, by zabrać piłkę przeciwnikowi, po czym rzucił w stronę kosza. Szkoda tylko, że chyba nie celnie, jak zauważył, gdy już leciała.
-
Przewrócił oczami na słowo "kobiety". Kolejny, który myśli, że ma do czynienia, z młodziutką dziewczynką? No nic, nieważne. Z podwózki i tak skorzysta, więc wsiadł do samochodu, uprzednio jednak ściągając wielką, podniszczoną bluzę i upychając ją do torby. Teraz to już w ogóle nie pasował do tutejszego "wystroju" w swoich normalnych ubraniach i nie zasłaniając kapturem połowy twarzy.
- Semantom? Skąd w ogóle pomysł, że nim jestem? - zapytał. -
Zastanowił się przez chwilę.
- W sumie to na punkty, będzie lepiej - zadecydował.
-
- Spoko - przytaknął i ruszył w stronę boiska, chowając jak zwykle ręce do kieszeni.
-
- Lepiej dziękować za byle co, niż tego wcale nie robić, o. - Zastanowił się chwilę. - Boisko prędzej. W kosza bym se pograł, tak w sumie.
-
- Co we mnie takiego zabawnego? - Spojrzał na niego, marszcząc brwi. - Spoko, możemy gdzieś iść, nie ma co siedzieć pół dnia pod sklepem - przytaknął, wstając. - Tylko dokąd? Jakieś pomysły?
[gra]Zawodówka Śmierci
w Luźna gra ról
Napisano
- Ja tam nie wiem, czy to było celowe. - Felix miał wątpliwości. - Nie wiem, Kean był dziś dla mnie wyjątkowo w porządku, może miał wyrzuty sumienia, bo faktycznie dyrektor ich złapał i musiał nas wydać? Nie ważne. I tak nie mam sensownego alibi.