inka2001

- Tak, udało się. - Odparłam słabo. Byłam trochę zmęczona tym zaklęciem, ale czego się nie robi dla miłości. Stałam lekko chwiejąc się ale jednocześnie ciesząc się.

- Co teraz? - Spytałam Silvera.

- Wstawaj. - Powiedziała cicho. Nie chciała żeby wilczek usnął i spał zwłaszcza w takiej chwili, kiedy są obok zagrożenia.

- Dobrze. - Odparłam i ruszyłam stępem w kierunku wyjścia z lasu. Szczerze mówiąc wolałabym jeszcze zostać ale skoro musiałam.

- Odprowadzisz mnie? - Spytałam cicho.

Z zaskoczeniem wpatrywałam się w niego. Przyznam, wyglądał śmiesznie i z tego powodu śmiać mi się chciało. Na szczęście nie należałam do " śmieszków" i dlatego stałam tylko ze zdziwieniem na twarzy.

- Cześć! - Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Nie śmiałam się jednak z tego, że tak śmiesznie wyglądał z tymi worami, lecz dlatego, że się zjawił. Pomyślałam że nareszcie nie będzie mi się nudzić.

- Wejdz! - Powiedziałam zachęcająco.

- W takim razie, czemu nie? Należysz teraz do udomowionych. Piorun, oprowadz nowego członka. - Powiedział Mulat. Zaraz pojawił się haski o imieniu piorun.

- Tak jest. Za mną. - Powiedział wskazując na krzaki, które były w rzeczywistości wejściem do salonu.

- Jejku. Oby. - Powiedziałam cicho.

- W Lochach. - Powiedziałam i przytuliłam się do niego.

- Mi tam wszystko jedno. Byle by być z nim. - Powiedziałam i zaczęłam czekać aż silver się obudzi.

- To chodzmy! - Powiedziałam i wyleciałam przec drzwi.

- Chyba nie. - Powiedziałam ucieszona.

- Naprawdę?! - Wykrzyknęłam z uśmiechem. byłam szczęślkiwa. To była moja szansa na zostanie gwiazdą.

Usłyszała jakieś kroki i odwróciła się w kierunku hałasu.

- Jaka jest?  - spytała zaskoczona.

- cześć! Nareszcie  jesteś! - Powiedziałam i przytuliłam ją.

- Przygotowałam sobie śniadanie, zjadłam je a potem myslałam o nie wiadomo czym. cieszę się że przyszłaś. - Powiedziałam i weszłam do salonu.

- Chcesz coś do jedzenia? - Spytałam patrząc na pozostałości z podwieczorku po śniadaniowego.

< Hahaha>

W salonie znajdowało się trochę moich narzędzi do ćwiczeń. Zaczęłam robić skłony i przysiady. Potem zrobiłam 20 pompek i po chwili skończyłam ćwiczenia rozciągające. Teraz zaczęłam ćwiczyć na bieżni. Po chwili znudziło mi się to i znowu chciało mi się spać. " No trudno" pomyślałam i popatrzyłam na zegar. " Ale mi się nie chce". Byłam trochę przygnębiona bo się nie wyspałam. Mimo to zawsze dotrzymywałam obietnic i postanowień. Dalej ćwiczyłam na bieżni. Pot lał się ze mnie,  no ale kiedy się ze mnie nie lał? Miałam tak, że potrafiłam wytrzymać długie dystanse.

- Dziękuję księżniczko! - Powiedziałam z uśmiechem. Tak bardzo się ucieszyłam. Było jednak tyle przygotowań, że nie wiedziałam jak się z tym wszystkim wyrobić.

Popatrzyła na to wydarzenie. Siedziała jednak cicho i zerkała na wilczka.

Po chwili Demona i Seabiscuit wrócili z samcem goldena retrievera.

- Wielki i potężny Mulacie, władco nasz! Przyprowadziliśmy psa który jest udomowiony i chce stoczyć walkę z bezpańskimi przy naszym boku. - Powiedział Seabiscuit. stał teraz dumnie i czekał co odpowie władca. Mulat zaś popatrzył na psa lśniącego w blasku słońca i skinął aby pies potrzedł.

- Czy przysięgasz być nam wierny? - Spytał z zapałem.

- Co się stało? - Spytała Ruff Orange.

Zaczęłam myśleć o rzeczach z kosmosu. Popatrzyłam na zegar.

- Wezmę z nim ślub. - Powiedziałam z uśmiechem.

- mały. - Powiedziała do podmieńca.

- To twoi rodzice?

- Ja też. - Odparła i siedząc pod krzakiem wpatrywała się w krajobraz.

Cadence siedziała przez chwilę. Potem popatrzyła do lusterka.

- Bardzo śmieszne! - Powiedziała i pokazała Śmierci język.