Skocz do zawartości

inka2001

Brony
  • Zawartość

    639
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez inka2001

  1. Postanowiłam spróbować drugi raz.

    Doświadczenie: Mam kilka sesji, ale doświadczenia brak.

    Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Podróż w czasie, Silent ponyville, przygoda w dżungli, Equestria.

    Dlaczego ty? Ponieważ uwielbiam pisać. Kręcą mnie różnego typu opowiadania i sądzę, że warto spróbować.

    Wady, zalety( swoje oczywiście): Zalety to:

    - Pogodność.

    - Rospisywanie

    - Bójna wyobraznia.

    Wady:

    - Wrażliwość

    Kontakty: e- mail [email protected], PW.

    Przykładowe własne opowiadanie:

    YanHoover. Czrna klacz( Moja OC) o imieniu Ruffian przechadzała się po torze. Rozmyślała o nadchodzącym wyścigu z Blue flower. Była to przemoądżała klacz wyścigowa, koloru sierści była niebieskiego. Ruffian nie cierpiła jej bardzo. Nagle na tor weszła ta właśnie klacz. Na jej twarzy malował się triumf. Swiadczyło to o tym, że wygrała wyścig. Szła powoli, z uniesionom głową, stąpając jak księżniczka wysoko unosząc kopyta. Kiedy zauważyła Ruffian saczeła iść w jwj kierunku. Po chwili stała koło czarnej klaczy.

    - Cześć, smoło! Co tam u ciebie? - Spytała złowieszczo.

    - Dobrze. A u ciebie? - Spytała Ruffian zaciskając zęby.

    - Świetnie! Ja przynajmniej nie potykam się na czterech nogach. - Zakpiła Blue.

    - A ja przynajmniej nie myślę że wygram i jestem paniusią! - Krzyknęła zdenerwowana.

    - Ojej poskarrzysz się mamusi?

    - Nie! Zaraz cię walnę!

    - No to dawaj! - Powiedziała Blue. Zaraz jednak Ruffian kopnęła ją z całej swojwj siły. Ze złości zmieniła się w wilka. Zaczęła gryść Blue. Niebieska klacz zaczęła płakać, wyrwała się od czarnego wilka i kulejąc uciekła z toru. Ruffian znów zmieniła się w kucyka i spokojnie ruszyła kłusem do domu. Kiedy wyszła z toru, zauważyła, że za rogiem ulicy Świdrowej coś się porusza. Ruszyła za tym czymś. Cień niby duch biegł i skrencał co chwilę tak, że Ruffian o mały włos nie wyleciała z trasy. W końcu zatrzymał się i zniknoł. Ruffian stała zdezorientowana. Stępem poczęła iść w kierunku domu. Kiedy do niego doszła przejżała się w lustrze. Na nim pojawiały się różne kolorowe kształty, które zaczęły zmieniać się w sylwetkę kucyka. Ruffian poznała w nim pink cup swoją dawą trenerkę. Klacz ta była smutna, z powodu niesprawiedliwości, która miała znaczenie w 1820. Ta klacz od dawna nie żyła. Dla Ruffian była bardzo ważnym kucykiem, gdyż ona pokazała jej jak się biega. To ona była jedną z jej przyjaciółek, gróbo starszą.

    - Cześć Ruff! Dawno żeśmy się nie widziały. - Powiedziała różowa klacz. Nigdy nie mówiła do Ruffian po pełnym imieni, tylko Ruff.

    - Słuchaj, pomogę cie, tylko wypełnij moją przysługę.

    - Jaką? - Spytała zdziwiona, ale jednocześnie i szczęśliwa klacz.

    - Wiem że masz kłopot z tymi nogami, więc musisz mi pomóc.

    - Ale jak?! - Krzyknęła Ruffian, ale różowa klacz zaczęła znikać, a w krótce zniknęła całkiem. Przerażona Ruffian zaczęła myśleć nad zagadką i próśbą. Zaczęła się pakować. Pomyslała, że pojedzie do Manahettanu miejsca życia tej klaczy. Zamówiła wózek przypięty do sztucznego kuca mechanicznego. Następnego dnia pojechała. Wóz przejeżdżał przez różne tunele. Właśnie przejeżdżał przez najdłuższy z nich, kiedy klacz ujrzała wyjazd. To co ujżała zmroziło jej krew. Tam gdzie wyjechała panowała zima! Ze zdumieniem wpatrywała się w śnieg.

    - Jej! - Krzyknęła. Nagle Wóz wpadł w poślizg i wypadł z drogi. Ruffian długo leżała na śniegu. Ktoś nadjechał jednak. Był to kuc starszy od czarnej klaczy.

    - Pomóc pani? - Spytał ogier. Za nim w wozie siedziała skólona cicho mała klaczka. Miała może z 8 lat.

    - Jeśli nie sprawię kłopotu. - Powiedziała. Ogier wysiadł i pomógł jej wstać. Następnie pomógł Ruffian wsiąść.

    - Dziękuję. - Odparła i uśmiechnęła się słabo. Było tam bowiem bardzo zimno. Jechali jeszcze godzinę. Potem pojawiła się farma.

    - Chce pani u nas przenocować? - Spytał ogier.

    - Nie chcę się wpra... Niech będzie.- Powiedziała. Ogier mieszkał sam.

    Następnego dnia Ruffian dowiedziała się, zę znajduję się w roku 1820! Ogier nie zdradzał jej jednak, kim była młoda klacz. Ruffian chciała wiedzieć.

    - Kto to był? - Pytała,ale ogier albo nie odpowiadał, albo mówił że nieważne. Pewnej nocy położyła się spać. Nie mogła jednak. Nie potrafiła. Od dłuszego czasu podejrzewała, że sąsiad ogiera jest czarnoksiężnikiem. Nagle usłyszała szczekanie psa. Wstała i podeszła do okna w pokoju gościnnym. Tam zobaczyła psa, ale potem pojawił się jakiś cień. Okno poruszyło się i uderzyło o ścianę. Cień popatrzył na okno. Po chwili Ruff poczuła, że stoi na cmentarzu. Nagle cień uniósł ją w powietrze i rzucił nią o nagrobek. Zemdlała. Kiedy się obódziła była w grobie.

    • +1 1
  2. - Nic już z tego nie rozumiem. - Odparłam cicho.

    - Dlaczego wszyscy są tacy niemili dla mnie? Najpierw jacyś  złośliwi  " Panowie" gonią mnie i chcą wyczyścić mi pamięć, a teraz ty się pojawiasz i zgaduję, że ty też jesteś zły.                 

×
×
  • Utwórz nowe...