-
Zawartość
639 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez inka2001
-
-
- bardzo śmieszne. Poszedł! - Powiedziała Cadence.
-
Wzięłam torbę pomachałam sprzedawczyni. Wyszłam i poleciałam w kierunku domu.
-
Wstałam przecierając kopytami oczy. Powoli ruszyłam do łazienki. Wolałabym jeszcze trochę pospać, ale obiecałam sobie, że dzisiaj zacznę treningi. Oczy kleiły mi się, ale powolnym krokiem powlokłam się do łazienki. Wzięłam pastę i nałożyłam ją na szczoteczkę do zębów. Zaczęłam je myć.
-
Podałam trzy monety. Z uśmiechem patrzyłam do okoła.
-
Znaczek to kosa a talent to zabijanie.
-
- Nie ruszaj! - Krzyknęła Cadence i magią wyjęła Śmierci lusterko.
-
- Ja tak. on nie. - Powiedziała dumnie. Wskazała na Greena.
-
- Ciasteczka z kolorowom posypką, poproszę. - Powiedziałam.
-
Rozwinęłam skrzydła i z nie szybką prędkością poleciałam do pobliskiego sklepu, po czym weszłam do niego.
- Dzień dobry! - Powiedziałam łagodnie.
-
- Widocznie się nie zapoznał z twoją obroną. - Odparła i usiadła pod jakimś krzakiem.
-
Postanowiłam, że nie będę się tak obżerać kanapkami i czas na po śniadaniowy deser. Wzięłam 10 pieniążków i wyszłam po ciastka.
-
- Pochodzę z Yan Hoover. - Odparła cicho. Zaczęła pić wodę.
-
To jest śliczne! Podoba mi się ten kolorek kokardki.
-
Jadłam powoli. Nie lubiłam szybiego jedzenia. Smakowało mi śniadanie, więc postanowiłam zrobić jeszcze jedną kanapkę.
-
< Nie wiem. Ups. Pomyłka
>
Musiałam przywyknąć do tego, że w Equestrii są miejsca w których są kucyki dobre mile i pomocne i takie jak wredne złośliwe i samolubne. Takim miejscem z wadami był Canterlot. Nie podobało mi się to, że te kucyki wyżywały się na mnie swoimi fochami.
- Skoro tacy są, to ja też taka będę. - Powiedziałam do siebie. Zaczełam iść wysoko podnosząc nogi i unosząc głowę.
-
- No nareszcie. - Powiedziałam do siebie i zaczęłam łapczywie pić. Byłam wycieńczona. nie mogłam wrócić do domu, więc musiałam spędzić noc w lesie.
-
- Nie mogę w to uwieżyć. - Powiedziałam i podskoczyłam z radości.
-
- Radzę mnie nie wkurzać. Przestraszyłam się i dlatego wykazałam pełną gotowość. Tak się u mnie broni.
-
- Tak się mówi na najszybszego kuca Equestrii. Nie jestem bóstwem. Bogini toru! Jesteśmy w dżungli i nie wiem w którym wieku.
-
Ja, tak se przetłumacz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Myślała że jesteśmy jej wrogami, to tyle. Odpowiem na twoje pytanie. Wilk który tu stał to ja. Tyle w tej sprawie. Jestem boginią toru, jestem Ruffian.
-
( Po głosie)
- To jest Orange. Nie robi nikomu krzywdy bez powodu. - Powiedziała z dumnom miną.
-
- Cały Śmierć. Dobra. Po co przyszłeś? - Spytała Cadence łagodnie.
-
Otworzyłam lodówkę i wyjęłam marchewkę, koniczynkę i troszkę sianka. Wzięłam chleb który leżał obok i nałożyłam koniczynę. Pokroiłam marchewkę i zrobiłam to, co poprzednio. Otworzyłam kredens, wyjęłam szklankę i mleko, którego wcześniej nie schowałam do lodówki. Wsadziłam siano do szklanki i zalałam lekiem.
-
- Swój Orange! - Krzyknęła i podbiegła do Orange.
przeżyj przygodę z księżniczką Cadance
w Dawne Dzieje
Napisano
- To zamienimy się miejscami i ja wezmę kosę! - Powiedziała złowieszczo.