Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez MewTwo

  1. Noc minęła spokojnie. Szum drzew i dźwięki nocnych stworzeń były niegasnącym, aczkolwiek nieco nieprzyjemny źródłem dźwięku. Obudziłeś się dosyć wcześnie, twoja przyjaciółka jeszcze spała, wtulona w swojego warga. Kiedy leżała, wyglądała naprawdę pięknie. Platynowe włosy opadały jej na blade ramiona i okrywały twarz. Była skulona. Dopiero teraz zauważyłeś, że nie ma swojego płaszcza. Leżał na tobie. Dziewczyna przekręciła się na drugi bok. Nie wiedziałeś co robić z sobą samym. Chyba, że chcesz ruszyć sam.
  2. -Najbliżsi kowale będą w Ereborze. Naprawdę chcesz iść aż tam ? A, odnośnie Mily, nie radzę. Jest strasznie podminowana- powiedziała dziewczyna- Możesz mi właściwie powiedzieć, co ty robisz tak daleko od domu. Jesteś w końcu Wysokim Elfem, prawda ? Zaczął wiatr przenikliwy, górski wiatr. Drzewa zachwiały swoimi gałęziami. Nocne zwierzęta budziły się do życia.
  3. -Wątpię czy jakikolwiek kowal, poza krasnoludzkim, zdoła naprawić takie uszkodzenie. Napierśnik jest dosłownie rozerwany. Wilk zachowywał się coraz głośniej. Dziewczyna podeszła do niego i zaczęła delikatnie głaskać po grzbiecie. Warg był naprawdę duży. Jej pysk był wielkości siedzącej elfki. Kiedy jednak zaczęła go głaskać, potwór stał się potulny jak baranek. -Wybacz mojej małej. Jest w ciąży i ma trochę nadpsuty charakterek. To już jej drugi miot.
  4. Feather Kolejny dzień. Obudziłeś się z rana, z ogromnym bólem głowy. Nie pamiętałeś nic z wczoraj. Tylko tyle, że położyłeś się spać. No cóż, czas wstać. Za oknem zaczęły wrzeszczeć dzieciaki sąsiadów. Źrebaków im się zachciało, do jasnej cholery. Zaraz jedna z syren alarmowych zamilkła, natomiast wrzask drugiego zmienił tonację ze " Zmień pieluchę" na " Ja też chcę tą papkę z prosa". Aż się prosili o potraktowanie łaskotem. No ale cóż, mieli własnych rodziców i własne problem. Z ledwo otwartymi oczami, nadal przebywając w trybie kucyka- zombie, poszedłeś do kuchni i chciałeś się czegoś napić. No właśnie. Czego ? Cebulowy Kucyk Od 5 rano siedziałaś już w kuchni i wcinałaś cebulę. Już piątą. Chyba naprawdę się uzależniłaś. I co z tego ? Twój brzuch, twoje problemy. Lepiej już wcinać cebulę, niż objadać się w Cukrowym Kąciku. A miny damulek z Canterlotu, kiedy przechodzisz obok nich- bezcenne. No ale trzeba się w końcu wziąć za siebie i dom. Ale to tyle pracy. Trochę za dużo na dzisiaj. Może sobie odpoczniesz ? A nóż widelec śmieci same wymaszerują z domu jak im się zacznie nudzić.
  5. Dziewczyna sięgnęła za siebie i wzięła coś. Po chwili zobaczyłeś, dlaczego była smutna, mówiąc o zbroi. W napierśniku wiała wielka dziura, a hełm miał dość spore wyszczerbienie. -Nie wiem czy uda się naprawić. Muszę przyznać, piękna zbroja. No ale cóż, na razie masz, trzymaj to. Uszyłam, kiedy spałeś. Rzuciła ci koszulę i spodnie, wykonane ze skóry. Jednak nie zwykłej skóry. Należała ona do warga, na którym jeździł rzeźnik. Dopiero teraz zauważyłeś, co przegryza jej zwierzak
  6. MewTwo

    Utracone życie (Ares Prime)

    Kiedy otworzyłeś drzwi, nie było za nimi nimi. Czyżby ktoś chciał i zrobić głupi kawał ? Rozejrzałeś się jeszcze po korytarzu. Nikogo nie było. Zamknąłeś drzwi i ponownie podszedłeś do okna. Deszcz padał już rzadziej, chmury nadal jednak pokrywały grubą warstwą niebo. Zza nich było jednak widać łunę księżyca. Parę gwiazd również zdołało przebić swoje światło. Nie wiedzieć czemu, jego światło i widok działały na ciebie uspokajająco. Dodatkowo przeszył cię chłodny, acz odświeżający, nocny wiatr. Wciągnąłeś go do płuc i zaciągnąłeś się powietrzem.
  7. MewTwo

    Utracone życie (Ares Prime)

    Przez dwa tygodnie błąkałeś się po świecie, od miejsca do miejsca, bez dłuższego odpoczynku. Kiedy więc zaproponowano ci gościnę, poczułeś się bardzo dobrze. Nagle, twoje rozmyślania przerwało pukanie. Spiąłeś się i słuchałeś nadal. Ktoś pukał do ciebie. Nie wiedziałeś czy otworzyć drzwi, czy raczej przeczekać. Kto to mógł być o tej porze ? Czyżby ktoś ważny ? Za oknem zaczął padać deszcz. Pojedyncze krople zaczęły bębnić w szybę miarowo. Odezwało się niebo. Grzmoty, a zaraz po nich pioruny. Jakby ten gość sprowadził to wszystko przy sobie.
  8. -Miecz leży tam, wyczyściłam go ,a pancerz, no cóż, chyba nie chcesz go zobaczyć- powiedziała z lekko zasmuconą miną, przegryzając lembassa. Warg nagle się obudził i zaczął na ciebie warczeć. Dziewczyna nadal czyściła swoje ostrze.- Co dokładnie mam ci o sobie powiedzieć ? Że wychowałam się na cudownej łączce, pełnej króliczków i tęcz. No cóż, chyba cię zasmucę. Wychowałam się w Mrocznej Puszczy, z dala od twojego wspaniałego Rivendell. Tam nie ma miejsca, dla takich księżniczek jak ty. Każdy z nas musi uważać już od początku. Tylko raz widziałam coś pięknego.
  9. -Najpierw coś zjedz- powiedziała i rzuciła ci kawałek lembassa- Poczęstowałam się. Sama zaczęła przegryzać trochę chleba. Ty, nadal otumaniony, nie mogłeś pojąć co się stało. Pamiętałeś bitwę, spotkanie z nieznajomą, i tyle. Dziewczyna wyjęła swój miecz i zaczęła go ćwiczyć. Dość gruba warstwa zaschniętej posoki szybko znikała z ostrza. Dopiero wtedy dotarło do ciebie, że nie wiesz, gdzie jest twoja broń.
  10. Obudziłeś się, o dziwo, przy swoim obozowisku. Nie miałeś na sobie swojej zbroi a przy ognisku siedziałą ona. Elfka piekła coś nad ogniem. Nagle zauważyłeś coś jeszcze. Poza wami, przy ogniu leżał warg !. Ogromny, biały wilk. Wyraźnie oddychał. Dziewczyna, sądząc, że nadal śpisz, podeszła do stwora i... dała mu jeść. Wilk łapczywie połknął mięso i zaczął się łaisć do dziewczyny. Pogłaskała go po głowie a stwór zasną ponownie. Dziewczyna nadal siedziała przy ogniu i wpatrywała się w niego. Nie wiedziałęś, co się właśnie stało. Najwzraniej twoja znajoma nie do końca była tym, kim się przedstawiła.
  11. MewTwo

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Kiedy już myślałeś, że uda ci się uciec, przed ciebie wyskoczył ten stwór. Kiedy zaskowyczał, zamarłaś w przerażeniu. Łuk wypadł ci z rąk. W ręku został ci tylko patyk. Gorączkowo myślałaś, co robić. Nagle, za tobą, znalazła się jakaś osoba. W sekundzie przystawiła ci nóż do gardła. Na swojej szyi poczułaś delikatne i zimne ostrze. Sparaliżowana strachem, nie wiedziałaś co robić.
  12. Ork padł pod twoim ostrzem, zaraz potem kolejny został rozpłatany przez twoją przyjaciółkę. Przeciwników było coraz mniej. W końcu jednak, do walki włączył się przywódca. Kiedy zamachnął się toporem, trafił w dwóch swoich i w ciebie. Ostrze przebiło zbroję tak, że została z olbrzymia, ziejąca pustką dziura. Dotarło także do twojego ciała. I trafił cię. Z rany zaczęła wylewać się krew. Twoja przyjaciółka wykończyła dwóch ostatnich lecz ostatnim co widziałeś, był moment, w którym rzuciła się na Rzeźnika. Zemdlałeś.
  13. - Za Rivendell ? Serio ?- powiedziała dziewczyna i znowu wystrzeliła z łuku. Kolejny z orków padł sztywny na ziemię. Przywódca splunął i krzyknął coś w Czarnej Mowie do reszty wojaków. Pomruczeli oni, pokrzyczeli i ruszyli na was z całym impetem. Coraz szybciej zbliżali się do ciebie i twojej koleżanki. Ona, mimo swojej celności i szybkości, nie zmniejszyła ich liczby znacząco. Nadal został przywódca i 7 pobocznych. -No. To zobaczymy, jak książątko walczy- powiedziała dziewczyna i wyjęła z pochwy swój miecz. Smukły, zarazem długi, idealnie pasował do właścicielki.- Robimy zawody. Kto zabije ich więcej, wygrywa. Wtedy zabieram twój pancerz. Zablokowała pierwszy cios i pchnęła orka pod brzuch. padł na ziemię.
  14. To właśnie był twój dom. Od kiedy ponad 2 tygodnie temu obudziłeś się na dziwnej polanie obok grobu z nieznanym imieniem, w twojej głowie zaczęło pojawiać się mnóstwo pytań. Kim jest Nightwing ? Kto postawił mu grób tak daleko od cywilizacji ? Z czasem pojawiły się kolejne. I kolejne, i kolejne. Kiedy tak leżałeś, zdałeś sobie sprawę, że przecież jest noc i ktoś może się o ciebie martwić. Niewiele myśląc, ruszyłeś prosto przed siebie, trafiając do Ponyville, niewielkiego miasteczka. Kiedy kucyki zaczęły cię mijać oraz uciekać przed tobą, zdałeś sobie sprawę, że jesteś strasznie brudny. Wtedy właśnie trafiłeś do baru, który, jak się okazało, był również hotelem. Wynająłeś tam pokój i wziąłeś porządną kąpiel. Przez dłuższy czas myślałeś, co ze sobą zrobić. Postawiłeś sobie za cel jedno: dowiedzieć się, kim był Nightwing ?
  15. - Jak chcesz- powiedziała, zeskakując z drzewa. Upadła delikatnie na igliwie, a jej strój oraz wygląd sprawił, że nawet tobie ciężko ją było dostrzec, a stałeś blisko. Dziewczyna napięła swój łuk i wystrzeliła. Strzała poleciała z niesamowitą predkością i wbiłą się z chrzęstem w czaszkę warga. Zaskowyczał głośno i padł na ziemię. Orkom zajęło chwilę, zanim zorientowali się, co się stało. Przywódca zwrócił się ku elfce i oblizał swoje sczerniałe wargi. -A więc w końcu się pokazałaś, Łowczyni. Mój wilk zeżre mięso z twoich kości. Dziewczynę najwyraźniej nie ruszyły te słowa. Kolejna strzałą poleciała w kierunku orków, przebijając kolejnego warga. Po chwili, padły kolejne dwa obok niego. Został tylko brązowy olbrzym, wierzchowiec dowódcy. Dziewczyna nałożyła strzałę na cięciwę. I w tym momenie ruszyli orkowie. Bez swoich wierzchowców nie byli za szybcy, jednak zbliżali się do niej. Pietnaście orków i ich przywódca. Twoja przjaiółka najwyraźniej nie zamierzała uciekać. Stała spokojnie i nadal szyła do nich ze swojej potężnej broni.
  16. - Mówiłam, nie gadaj- powiedziała dziewczyna, posyłając ci zimne, mordercze spojrzenie i przyciskając sztylet mocniej do szyi. Czułeś już jego zimne, acz delikatne ostrze. Dziewczyna znowu zwróciła się w stronę orków. Ich przywódca wykłócał się o coś z goblinem z czerwoną pręgą. Po chwili ten drugi leżał na ziemi, z rozłupaną czaszką. Jęczał jeszcze z bólu. Przywóda nie zwraał na to uwagi. Nagle, jeden z ich wargów zazcął warzeć. Zwrócił swój ochydny pysk ku wam. Wtedy dziewzyna szybko schowała sztylet i błyskawicznie strzała znalazła się na cięciwie jej łuku. Mierzyła prosto w środek pyska wilka. Zwróciła się do ciebie, nie odwracając wzroku: -Słuchaj, nie znam cię, ale teraz masz mnie posłuchać. Dopóki ta bestia się skupiła na mnie, masz stąd uciec. Weź płaszcz i biegnij jak najdalej. Zrozumiałeś, paniczu ?
  17. -Nie oddychaj, nie ruszaj się, a już tym bardziej nie gadaj- powiedziała cicho do ciebie i przystawiła ci sztylet do gardła- Pisniesz chociaż słowo, a poderżnęci to wrażliwe gardziołko i rzucę cię wargom na pożarcie. Dziewczyna skierowała wzrok na grupę orków. Wśród nich wyrużniał się jeden, w czarnej zbroi z opaską na oku i gigantycznym dwuręcznym toporem na pleah. Dosiadał ogromnego warga o brązowej sierści. Kiedy się odezwał jego głos przypominał skrzek i warkot zwierząt. Możnabyło nawet twierdzić że jest podobny do trolla. -Dalej, głupki. Musimy złapać tą cholerną Łowczynię i ją zabić. -Sam sobie idź- powiedział inny ork, z czerwoną pręgą na twarzy- Ustrzeliła już 3 z nas. Chcesz umrzeć ? -Nic mnie nie obchodzi. Ciebie i tak rzucimy pierwszego na pozarcie- powiedział ponownie przywódca ryknął śmiehem.
  18. - Tak, tak. Jak zaraz tu nie wejdziesz ,to dorwą cię orkowie. Decyduj paniczu- powiedziała dziewczyna ,po czym nakryła się płaszczem. Momentalnie przybrał on brązową. Elfka dosłownie zniknęła wśród gałęzi i liści. Nagle, zza wzgórza, dało się usłyszeć to, przed czym cię przestrzegała. Usłyszałeś skowyt warga. Tak, już tu zmierzali. Pierwszy z nich wyskoczył znad wzgórza i stał ta przez chwile kręcą sięco jakiś zaś wokół i węsząc. Potem nadjechał kolejny i kolejny. Mówili coś między sobą pomrukują. -Wygląda na to ,że na razie ięnie zauważyli, książątko wskakuj albo staniesz się karmą dla nich -powiedziała dziewczyna spod swojego ukrycia i wyciągnęła ku tobie rękę.
  19. Dziewczyna zdjęła strzałę z cięciwy i schowała ją do kołczanu. Łuk przwiesiła przez plecy i zdjęła kaptur. Była to... elfka. Miała platynowobiałe włosy i szare oczy. Jej skóra była mlecznobiała a pod czarnym płaszczem była odziana w myśliwski kaftan ze skóry białego warga, dokładnie obszyty, tak, że nie było ani sladu poprzedniego "użytkownika'. Na nogach miała wysokie buty myśliwskie w kolorze brązu. Nagle zaczęła biec w twoją stronę. -Na drzewo, pacanie. Wskakuj ,jeśli chcesz żyć. Z niezwykłą gracją i szybkością znalazła się na gałęzi pobliskiej rośliny. Zaczęła się wspinać, coraz wyżej. -No co tak stoisz jak słup soli. Myślisz ,że te potwory będą czekać ?
  20. Dziewczyna jeszzce mocniej napięła łuk. O dziwo, nie sprawiało jej to większej trudności. Nadal trzymała cię na muszce. - Jeśli nie chcesz skończyć jak ci tutaj, radzę ci nadal staćw miejscu. A jeśli masz jakąkolwiek broń, to masz ją rzucić przed siebie. Tylko bez sztuczek. Wystarczy mi sekunda, żeby zakończyć twój marny żywot. Dziewczyna wyglądała na stanowczą w swojej decyzji. Widać było że nie żartuje.
  21. Tajemnicza postać najwyraźniej nie zauważyła cię. Podeszła do przywódcy goblinów, pochyliłą sięnad nim i podniosłą coś z jego truchła. Nie widziałęśco to była. Zaczeła również wyciągać strzały, które dokładnie oczyściła z gobliniej posoki. Pociski wyglądały wspaniale. Groty miały czarny kolor i dosłownie pochłaniały promienie zimnego słońca. Promień stworzony była z białego drewna, który wspaniale kontrastował z grotem. Natomiast lotki nie rozpoznałeś. Długie pióro, które znacznie zwiększało jej długość. Kiedy tak się przypatrywałeś ,nie zauważyłeś jednego. Że postać właśnie mierzy ku tobie ze swojego ogromnego łuku. -Stój- krzyknęła kobiecym głosem.- Kim jesteś ?
  22. Niebo przeciął orzeł. Wśród drzew zaszumiał wiatr. Nagle jednak dało się usłyszeć dzwięk ,wymykający się z ułożonej symfonii lasu. Dzwięk kakofoniczny, głośny i bezkształtny. Jakby chaotyczna nuta wdzierała się na pięciolinie harmonijnej melodii. Ten dźwięk znałęs od dawna. Gobliny. Ta myśl przeszyła i umysł niczym błyskawica. Zerwałeś się i pobiegłeś w ich kierunku. Zobazcyłeś te istoty. Obrzydliwe jak zawsze. Rany i czyraki wyrastały na ich białozielonej skórze. Odziane były w szmaty, lniane płótno i kawałki zbroji. Ih uzbrojenie pozostawiało wiele do życzenia. Niektórzy mieli piki z zardzewiałyh kawałków żelaza, inni krótkie łuki i tak wieksze od nich samych. - Mogliśmy nie wychodzić z jaskini, ty ologu. Chcesz się narazić na gniew tego Golog ?- powiedział jeden z nich, bez jednego oka, z ogromną naroślą na plecach. -Zamknij się. Z tego elfa można zebrać bogate łupy. Nie zamierzam ich puścić koło nosa- powiedział wyższy, na oko przywódca tej bandy. - To rób to sam. Ja wracam do jaskiń- powiedział bezoki i zwrócił się w stronę gór. W tym samym momencie jego brzuch przeszyła strzała. Spojrzał na nią, a z rany wysączyła się czarna krew o konsystencji smoły. Padł na ziemię. -Atak. Forsować szyk, głupcy. Ustawić się.- zaczął wykrzykiwać dowódca i chwycił ogromny oszczep. Gobliny biegały bezładnie. Coraz więcej z nich padało na ziemię, by już nigdy nie wstać. Ty nadal siedziałeś w krzakach i przypatrywałeś się temu wydarzeniu. Nie dało się zauważyć, skąd nadlatują strzały. Padały szybko i zabijały natychmiast gdy już wszyscy na polu byli martwi, z gałęzi najwyższego drzewa coś zeskoczyło. Postać ubrana była w ciemnozielony płaszcz z białą nakładką i futrem na kołnierzu. w ręce dzierżyła potężnyt łuk refleksyjny, wykonany z białego drewna. Podeszła do martwego przywódcy i zaczęła się mu przyglądać. Ty stałeś w gęstwinie i myślałeś, co robić.
  23. Rivendell. Ostatni Przyjazny Dom na Wschód od Morza. Dom Elronda Półelfa i Arweny, Gwiazdy Wieczornej. Pan tych włości zapewnił tu wszystko, czego jego ludziom potrzeba- żywność, a także rozrywkę. Wszyscy jednak pamiętali najazd Goblinów. Wielu zginęło, a jeszczewięcej oczy było zalanych łzami. Jednym z nich byłeś ty. Już dawno opuściłeś bezpieczne schronienie, jakim było Rivendell. Teraz znajdowałeś się w... lesie. Trudno było opisać to miejsce. Ni to las, ni podgórze. W środku obozu paliło się ognisko, szałas był niewielki, pokryty igliwiem i trawą. W plecaku było parę lembasów w opakowaniach z lisci oraz menzurka z wodą. Przy sobie miałeś swój wierny podwójny miecz oraz zbroję zrobioną ze złota z dodatkiem mithrilu. Najcenniejszy skarb rodziny. O ile można nazwać jedną osobę rodziną. Już dobre 2 lata błąkasz się po śnieżnych równinach i stromych szczytach, polując na niewielkie lub pojedyńcze jednostki orków. Jedyne co z nich zostaje, to stos trupów. Nie raz byłeś już w sytuacji,, która każdemu wydawałaby siębeznadziejna. Starcie z górskim trollem, spotkanie z jeźdźcami worguli- gigantycznych białych larw, których splunięcie mogło się równać z najmocniejszym znanym Śródziemiu kwasem. Jedyne czego brakowało, to towarzystwo. Czasem chciałeś otworzyć do kogoś usta, pogadać, pożartować a nawet powygłupiać się. Ale na razie, na tym tajgowym pustkowiu, nie widaćbyło ani żadnego elfa.
  24. MewTwo

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Nagle, zza roślinności, wyskoczyło niezwykłe stworzenie. Ogromne, ponad półtorametrowe. Stało na czterech łapach. W miejscu oczu widać było żarzące na czerwono węgle. Nigdy nie widziałaś czegoś straszniejszego. Coś jednak znowu zaszmerało w krzakach. Wyszła z nich kolejna postać. Tym razem wyglądała... zwyczajnie. Jak ty. Podeszła do stwora i... pogłaskała go. -Meri, czemu zabrałaś tą sakiewkę ?- powiedziała dziewczyna i wyrwała skórzany woreczek z pyska stwora zwanego Meri.- Żeby chociaż się opłaciło. Elfka otworzyła sakiewkę. Nie wiedziałaś co robić. Mogłaś uciec lub zostać. Wyglądało na to, że przypadkowa znajoma cię nie zauważyła. Przynajmniej na razie
  25. Kolejna noc. W Novithii ogniki wracały do swych domów, którymi były lampy. Emitowały słabe, niebieskie światło, wystarczające jednak do przegonienia ciemności panującej na ulicach. Elfy wracały do swych domów, młodsze kładły się spać, starsi również. W końcu jutro należy wstać.Jednak nie dla ciebie. Ty postanowiłaś, jak co noc, wyjść do baru. Dom to więzienie. Dom to coś, czego nienawidziłaś, szczególnie od momentu choroby mamy. Mimo, że próbowałaś utopić swoje smutki w kuflu, to jednak nie mogłaś p;rzestać o tym myśleć. Dzień, w którym dowiedziałaś się o tym. O tym, że twoja matka trzyma się życia resztką sił, niczym ostatni jesienny liść trzyma się swej gałązki. Pociągnęłaś długi łyk. Miód spłynął do żołądka. Poczułaś jego słodki i aromatyczny smak. Już 4 kufel. - Masz mocną głowę, młoda.- powiedział barman i przetarł bar szmatką. Bar jak bar, niczym się nie różnił od innych. Tak jak każdy budynek, znajdował się w wydrążonym pniu. Wewnątrz, oprócz kilku stolików i paru obrazków wiadomej treści, nie było nic wyrużniającego się. Powietrze przeszło zapachem palonego ziela fajkowego i mocnych trunków. Ty jednak lubiłaś to miejsce. Zawsze było tu miejsce, w którym mogłaś sobie odpocząć. I pomyślec. Ostatnio bardzo dużo myślałaś. O mamie, tacie i... o Artawillu. Jej ukochany. Kiedy się spotkaliście, to czułaś to. Dziwne uczucie. Kiedy cię złapał, kiedy z nim rozmawiałaś, kiedy uczył cię strzelać z łuku. To był on. Twój jedyny. Jego oczy, jego głos. Do tej pory te obrazy pobrzmiewały ci w głowie. -Ej, obudź się- powiedział barman i pstryknął ci przed twarzą- Za dzisiaj należy się dziesięć monet. Spojrzałaś do sakiewki. Zostały ci tylko dwie małe, miedziane monety. Nie starczy. Pierwszy raz musiałaś uciekać. Przecież miałaś te monety. Brałaś przecież równo 20 sztuk złota. A może nie ? Miałaś za duży mętlik w głowie. A może ... ? Nie na pewno nie. Wczorajszą działkę kupiłaś przecież na zapas. Czyżby Xenorg była aż tak uzależniający ? W każdym razie, ruszyłaś przez miasto. Ciemne, ciche i mało bezpieczne.
×
×
  • Utwórz nowe...