Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. (Regem, nie wiem jak kucyki, ale Sowieci zabobonni nie są. Ich tak nie wystraszysz. Zachowają zimną krew i wzmocnią morale lokalnych mieszkańców. Nie przeginaj więc. No i niby jak zrobiłeś sobie bagna tak szybko? Odbudowa wokół trwa, czytaj posty. I może daj mi czas na reakcję z łaski swojej.)

     

    (ZRR zrobiło się nieco OP, więc daję wam czas na odbudowę i zastanowienie się nad walką. Na razie będę załatwiał tylko sprawy wewnętrzne i wywiadowcze. Chyba, że chcecie się poddać.)

     

    Przewodniczący Kupała zastanowił się. Przyjrzał się smokowi, ale przełknął tego "szlachetkę". W końcu to jego gwardzista. Znów postanowiono zwołać naradę, znacznie jednak mniejszą. Zebrano się w Mirogrodzie, stolicy Republiki Equestrii. Uczestnicy to: Famtus, Antoni Kupała, Arkadij Izumiełow i kucyk Humble Guard, dowódca Milicji Ludowej.

    - Towarzysze, dzięki staraniom Nadzwyczajnej Komisji - tu brodacz skinął głową Izumiełowowi - dowiedzieliśmy się, gdzie jest księżniczka i Komputer. Jednak jest drobny kłopot. Proszę, towarzyszu Humble.

    - Niestety, nie jesteśmy w stanie zmobilizować odpowiednich sił, by najechać na Królestwo Gryfów. Przez wojnę z Podmieńcami utraciliśmy większą część potencjału bojowego. Musimy poświęcać jednostki Armii Czerwonej na utrzymanie spójności Republiki.

    - Czy możemy zebrać choć trochę ludzi?

    - Oczywiście, towarzyszu przewodniczący. Dokładnie trzy i pół tysiąca zdolnych do walki poza granicami kraju.

    Liczba ta była niezbyt imponująca, jeśli porównać ją do wcześniejszej inwazji. Żeby nie wykrwawiać się w bezsensownej wojnie, trzeba było podjąć inne działania. Zdecydowano się zatem na stosowanie metod Czerezwyczajki. Czyli ataki terrorystyczne, gromadzenie informacji o ruchach nieprzyjaciela, egzekucje szpiegów. Samoloty zniknęły z gryfiej przestrzeni powietrznej. W pewnej chwili Kupałę oświeciło.

    - Słuchajcie, towarzyszu Famtus. Może wykorzystacie siłę swoich skrzydeł i udacie się na rekonesans na ziemie Gryfów? - zapytał gadzinę.

     

    Dzięki zdemobilizowaniu części sił przyspieszono odbudowę zniszczeń wojennych na terenie całego kraju. Kontrola Czeki nie zelżała jednak ani trochę. Wciąż trwało polowanie na "wrogów ludu".

     

    W więzieniu śledczym kat odstawił pręt. W duchu ucieszył się, że jeniec zdecydował się mówić. Nie był sadystą i nie przepadał za torturami, ale dla dobra państwa trzeba się czasem poświęcić.

    - To może od początku. Nie wiem jak chcesz udzielać odpowiedzi, ale liczę na twoją szczerość. - powiedział prawie przyjaźnie.

     

    Do wioski, która na mapach radzieckich nosiła nazwę Zbożówka, zbliżył się antypartyzancki oddział Konarmii. Liczył on trzydziestu pięciu uzbrojonych w kawaleryjskie karabiny i szable ludzi. Podjechali niedaleko palisady. Objechali całą osadę dookoła, dokładnie przepatrując okolicę.

    - Pokazać się! Już! - wrzasnął dowódca oddziału. Czarne chmury, smród i cała reszta nie świadczyły dobrze o okolicy. Niektórych z żołnierzy przeszedł dreszcz. Wszyscy byli gotowi do walki i uruchomili komunikatory, by sprowadzić ewentualne posiłki.

  2. Żyłbym na krawędzi. Nie można karać śmiercią za sprawiedliwą walkę o dobro ludzkości. Byłbym jak męczennik, jeśli zostałbym stracony.

     

    Co byś zrobił, gdyby moja śmierć stała się symbolem walki za Ziemię? I sama myśl o niej zwiększałaby morale ludzi?

  3. Może lepiej byłoby dla niego, gdyby faktycznie nie żył. Wyglądał na nieszczęśliwego. Zżerała go depresja. Przynajmniej ja tak sądziłem. Usiadłem na krawędzi łóżka. Nie miałem ochoty na kłótnie czy inne przykłady nieumiejętnego nawiązania kontaktu, ale coś musiałem zrobić.

    - Słuchaj. Jesteśmy przyjaciółmi, ale chyba nie mówisz mi wszystkiego.

  4. Grim usłyszał wcześniejsze wypowiedzi strażników oraz tę skierowaną bezpośrednio do niego samego. Zimny gniew targnął jego duszą. Z nienawiścią spojrzał na żołdaka Chrysalis. Znów mignęło mu wspomnienie. Sam musiał wymawiać się w podobny sposób co gospodarz, choć z nieco lepszym skutkiem niż ten nieszczęśnik Już schodząc, rozejrzał się po okolicy. Dzięki temu miał prowizoryczny plan. Postanowił walczyć. Jednak by nie ryzykować rozstrzelania na miejscu miał zamiar zająć taką pozycję, by wrogowie nie mogli razić go bez ryzyka trafienia swoich. Z sykiem wyjął miecz z pochwy i zawinął nim nad głową. Nie obchodziło go teraz, że może zginąć. Liczył się tylko okrutny Podmieniec, dręczący rolnika. Bojowy okrzyk wyrwał się z jego gardła. Nie przychodziły mu do głowy wzniosłe hasła, których mógłby użyć. Wiedział w duchu, po co to robi i to mu wystarczyło. Zaniósł do matki prośbę o opiekę i zwycięstwo.

    - Ty tam, uciekaj! Może być groźnie! - ostrzegł szybko kucyka. Nie chciał, by coś mu się stało. W końcu próbował go uratować. Teraz dopiero poczuł, że jego działania mają sens. Że jest prawdziwym powstańcem.

     

    Ogier spróbował oszczędnym pchnięciem w mostek wyeliminować najbliższego przeciwnika. Pilnował, żeby nie stracić równowagi. Jeśli to się nie powiedzie, to chociaż znajdzie się wewnątrz kręgu.

     

    (Dzięki za odpowiedź, cieszę się tą sesją tak samo jak ty, Kapi. Doskonale mistrzujesz.)

  5. (Mogę przyjąć, że to Gandzia uwięził gdzieś S1, ponieważ ten był jego jeńcem. Dzięki za interwencję, Regem. Arceus, przykucie do ściany przez czekistów jest już unieszkodliwieniem. Wyobraźni trochę. No i tych robotów niestety nie poskładasz, bo je zabrano. Czytaj moje posty z łaski swojej.)

     

    Facet od skrzyni złożył ją na ziemi i odkrył wieko. Zawartość przedstawiała wspaniały widok. Zwłaszcza dla kata lubującego się w swoim zawodzie.

    - Powiadasz, że mózg ci wyprali. No trudno, chyba będziemy musieli go ubrudzić. - wymruczał. Wyjął cienki, stalowy pręt i zaczął rozgrzewać go nad płomieniem palnika, wniesionego przez jednego ze strażników. Podszedł powoli do skutego jeńca. Żołnierze, czyjąc co się święci, opuścili celę.

    - Nie odpowiedziałeś na zadane pytanie i jeszcze zabiłeś towarzysza Koszelę. To wystarczy, by cię powieszono. Lecz jesteś bardzo potrzebny sztabowi. Dokładniej, twoja wiedza. - skończył zdanie i wetknął rozżarzony koniec pręta do ucha Arceusa, uważając, by nie przesadzić. Potrzymał chwilę i gdy krzyki ucichły, wyjął. Chwycił za stojące w kącie wiadro wody, po czym zanurzył w nim głowę więźnia, przywracając mu przytomność. Z drugim uchem także poradził sobie przy pomocy rozgrznego pręta. Nie przebił bębenków.

    - Ponawiam prośbę o dokładne dane osobowe. I może opowiesz o tym całym GDI? - zapytał czekista.

     

    Na froncie-granicy nic się nie zmieniło. Wciąż go fortyfikowano, czyniąc barierę praktycznie nie do przejścia. Podmieńce nie chciały gadać z komunistami, więc Antoni Kupała zwinął żagle i wrócił do obozu. Samo obozowisko także zaczęto przebudowywać, by uczynić z niego graniczną twierdzę. Konarmię zastąpiono regularnym garnizonem. Rzeczona jenostka wojskowa dostała teraz inny cel. Ponownie pod wodzą Przewodniczącego zajęła się zwalczaniem ewentualnej partyzantki na terenach okupowanych, zmieniając się w zbrojną ochronę tego regionu. Bezlitośnie obchodzono się ze schwytanymi rebeliantami, lecz ludność zostawiono wreszcie w spokoju. Kraj podnosił się z popiołów i odbudowywano wojenne zniszczenia.

     

    Agenci, wysłani na poszukiwanie Celestii, dali znak. Wykryto obecność sił nieprzyjaciela i samej księżniczki w Królestwie Gryfów. W niedługim czasie na niebie zjawiły się sowieckie samoloty zwiadowcze.

    ***

    Łysy gość stropił się wyraźnie. Spojrzał na wysłanników Chrysalis.

    - Dobrze, zrozumiałem. Ale któs musi dowodzić w czasie jej choroby, prawda? Mój szef chce nawiązać... współpracę. - wyrzekł pospiesznie i cicho.

×
×
  • Utwórz nowe...