-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Wszystko napisane przez Po prostu Tomek
-
Nie, korzystam z maszyny parowej. Masz jakiegoś balona?
-
Przed budynkiem trwała gorączkowa krzątanina, którą koordynował mężczyzna w budionnówce i z szaszką w ręku. Po żołnierzach było widać, że szykują się do bitwy. Zdziwili się na widok delegacji, jednak poza względnym zabezpieczeniem obszaru nie zrobili nic. Prawdopodobnie zostali uprzedzeni. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że dowódca był albo odważny, albo głupi. Co się nie wyklucza. (Swoją drogą, słyszałem że w WoW jest miasto Dalaran. Prawda li to?)
-
Yhm. Nie. Lubisz muzykę organową? I znowu lubisz czy nie. Ale się dostosuję.
-
Ban bo 8
-
Ban bo ja już się zmywam.
-
*Obóz Armii Wyzwolenia, 5 kilometrów od aglomeracji dalarańskiej, godzina 18:46 czasu lokalnego* Do oficera, którego z tłumu żołnierzy kłębiącego się wokół szło wypatrzeć tylko dzięki wysokiej czapie ozdobionej szafirem, podeszło czterech facetów w fartuchach i z małym, zapisanym maczkiem skrawkiem papieru. Wyglądali na bardzo zaaferowanych, więc zostali natychmiast postawieni przed jego obliczem. - Generale, melduję posłusznie, że przechwyciliśmy sygnały z pozycji zajmowanych przez nieprzyjaciela. Wygląda to na przekaz radiowy. Treść jest naprawdę interesująca. Ponadto nad miastem pojawił się świecący punkt. Jakie są pańskie rozkazy? - wyrzucił z siebie najstarszy z mężczyzn. Totalne zaprzeczenie naukowca. Wysoki, zadbany i emanujący zdrowiem. - Natychmiast poinformować pozostałe obozy, cholera jedna wie co to jest. Postawić żołnierzy w gotowości, opatrzyć rannych, zająć się uzbrojeniem. - spokojnie powiedział generał po zapoznaniu się z zapiskami na kartce. Następnie, z lornetką w ręku ruszył na stanowisko obserwacyjne. Przepatrzył uważnie przedpole megamiasta. Pozostałości Armii Czerwonej szykowały się właśnie do rozpaczliwego ataku. Wydawało się, że nic nie zatrzyma raz wprawionej w ruch machiny wojny.
-
Ban bo posłusznie melduję, że jeszcze nie śpię.
-
Komisarz nie zwlekał z odpowiedzią. Streścił wysłannikowi historię o nie poznanym dotąd zjawisku portali. O pojawieniu się Sowietów na tej planecie kilkadziesiąt lat temu i rozwoju nauki oraz techniki. Przyrost naturalny na niezamieszkanej planecie był całkowicie pozbawiony kontroli i doprowadził do katastrofalnego przeludnienia. Komisarz dodał także o powstaniu wywołanym przez grupę szukająca drogi powrotnej. W sumie odtworzenie 58 lat historii planety nazwanej Dalaranem zajęło Antoniemu pół godziny. Był zdumiony opowieścią Giedajłowa, nie spodziewał się, że ten świat jest aż tak rąbnięty. O Chrysalis, Sombrze i droidach słyszał właściwie pierwszy raz w życiu. W tym czasie sytuacja nieco się pogorszyła. Do pomieszczenia wpadł kapitan. - Towarzyszu komisarzu, myślę, że powinniście zmienić miejsce pobytu. Za chwilę może zrobić się ciepło. - No to myślę, ze macie odpowiedź, Giedajłow. - rzucił Kupała w mikrofon. Następnie wstał i ruszył do wyjścia, nie zawracając sobie głowy radiem. Jajogłowy się nim zajmie. Chwycił swoją szaszkę w dłoń i gestem kazał kapitanowi iść z sobą.
-
Ban bo będziesz mieć koszmary.
-
Komisarz cofnął się od radiostacji. Na moment wyłączył nadawanie. - Giedajłow? Człowiek? To... to oznacza, że nie jesteśmy jedyni. Są szanse. Energicznie odwrócił się do tyłu. - Towarzyszu kapitanie! Jaka sytuacja na froncie północnym? - zwrócił się do młodego oficera stojącego w drzwiach. - Nie najlepsza, IV DP w okrążeniu, V i resztki VII cofają się na kierunek Iwanowka-Nowa Warszawa. - odrzekł kapitan. - Dobrze więc, chyba nie mamy za dużego wyboru, niech do akcji wkroczy I Zmotoryzowana i kompanie odwodowe. - Rozkaz! - oficer strzelił obcasami i opuścił pomieszczenie. Komisarz znów rozpoczął nadawanie. Dosunął sobie krzesło i usiadł przy radiostacji. - Wojna jak wojna, za dużo nas po prostu. A tak na poważnie, niektórym nie podoba się sprawiedliwa władza ludowa. Mam do was pytanie, Giedajłow. Jak się tu dostaliście?
-
"Zgaś to ktoś, do jasnej choinki!"
-
Nieszczególnie. Lubisz sorbety?
-
Wysłannicy Gandzi zastali na miejscu nic innego, jak krwawą wojnę. Sygnały radiowe powtarzały się raz po raz, a dotyczyły przesunięć frontów, zmian formacji i rozlicznych rozkazów. Sygnał z orbity został odebrany przez Okręgowy Komitet Badawczy. Natychmiast przekazano go dalej. - Towarzyszu komisarzu, odebraliśmy wiadomość. - naukowiec nabrał oddechu. - Z kosmosu! - Zajęty jestem. - odparł starszy mężczyzna w wyświechtanym mundurze i z budionnówką nasadzoną na bujną czuprynę. Pochylony nad mapami, kreślił coś ołówkiem. - Ale to naprawdę ważne! I może mieć związek z TYM. Komisarz wykazał nagle wzmożone zainteresowanie. Zgarnął mapy ze stołu i rozkazał wnieść radiostację. - Mówi komisarz Antoni Kupała, Naczelnik Sowieckiej Republiki Dalaranu! Kto pyta?
-
Do obozu Sombrzystów doszły nowe i nieco niespodziewane wieści. Z jednej z pobliskich planet, zdawałoby się niezamieszkanej, odebrano sygnał dość prymitywnego urządzenia znanego jako radio. Niestety zakłócenia nie pozwoliły go odczytać.
-
Nie, już lepiej coś innego. Spełniło ci się jakieś życzenie?
-
Jak dotąd Youtube. Funkcja liniowa czy homograficzna ?
-
(Skoro ktoś się odważył, to zapytać nie zaszkodzi. Mogę się tu wcisnąć?)
-
Nie mam pojęcia, nie sprawdzałem. Masz pasztet z królika?
-
Nie, psują mi obraz Equestrii. Bo jestem zawsze za ludźmi. Lubisz przemawiać?
-
Mogę zgodzić się z przedmówcą, co oznacza że naprawdę się postarałeś. Wypowiadam się trochę na dziko, jako że sam żadnego OC nie wrzuciłem. Jak było wcześniej wspomniane, dużo wygodniej czytałoby się historię podzieloną na części. Ale wiem, że nieraz trudno rozbić ją na zgrabne fragmenty. Doświadczyłem tego pisząc do sesji w dziale PP. Jednak w historii występuje sporo powtórzeń. Zdaję sobie sprawę, iż przy takim rozbudowaniu jest to nieuniknione, ale nieco dziwnie mi się czytało. Zdania są bardzo rozwinięte. Mam pytanie, mianowicie czy jest to cecha twego stylu? Własny rysunek, szczegółowy rys dziejów postaci i bogate słownictwo to ostatnie co mogę wymienić. Całokształt prezentuje się znakomicie, zwłaszcza po ostatniej inwazji alicornów.
-
Wszedł do pociągu, zajął miejsce przy oknie by obserwować okolicę. Peron znał, więc na razie przypatrywał się nowo przybyłym. Juki złożył obok siebie. Żeby sobie ulżyć odwinął łańcuch i zwinięty ułożył koło nich. Z powrotem zapakował książkę o Podmieńcach i spokojnie usiadł na krześle.
-
Powinieneś mieć dużo wspólnego z Fleur, to twoje "de" jest sugestywne.
-
Ja tam chętnie za darmo wezmę. Ale sądzę, że cena oscyluje wokół kwoty 800 - 1200 złociszy.
-
Położyłbym łapę na głowicach, a potem... Co byś zrobił gdyby twój najlepszy przyjaciel nagle stał się irytującym optymistą?