-
Zawartość
2954 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Posty napisane przez Elizabeth Eden
-
-
Celestia spojrzała powoli na Dennisa i uśmiechnęła się.
Spuściła go na Ziemię, jednak nie gwałtownie. Obrócił się w powietrzu i wylądował delikatnie na kopytkach.
Cadance podskoczyła lekko, od tak bez powodu.
-
Celestia siedziała spokojnie obserwując to co się dzieje. W pewnym momencie jej róg się zaświecił a Dennis zawisł kopytkami do góry.
- Dla bezpieczeństwa, żebyś nie zrobił krzywdy moim gwardzistom, jesteś nerwowy - powiedziała i usadowiła się wygodniej w swojej bańce okrywając Cadance skrzydłem. Różowa alicorn szepnęła coś Celestii. Ta spojrzała na nią zmartwiona.
- Dobrze - powiedziała cicho i pozwoliła Cadance opuścić bańkę.
Cadance podeszła do wiszącego kuca i przytuliła go miękkimi skrzydłami.
- Już dobrze. Nie denerwuj się. I nie nazywaj mnie... nas taboretem. Przypomina mi to czasy, jak byłam mała i wyzywali mnie od kredensu, a to nie jest miłe.
-
Celestia spokojnie patrzyła na kuca.
- Rozumiem i przykro mi, że masz o mnie takie zdanie, jednakże musiałam zwiększyć barierę i trudno jest mi to tobie wytłumaczyć. Nigdy nie chciałam niczyjej śmierci - zakończyła cicho i upiła łyk ze swojego kubka. - Jednakże jeśli tak bardzo pragniesz się ze mną zmierzyć w walce - dokończyła jakimś takim groźnym głosem - jestem w stanie wyrazić na to zgodę.
Cadance szybko wciągnęła powietrze...
-
- A tłumaczenie, że A) nie mogę zmniejszyć już bariery, bo magia ją rozsadzi, ale równocześnie NIE MOGĘ jej powiększyć, nic nie da? do tego B) Nie ufam wam. Proste.
-
Celestia nagle pojawiła się wśród całego rozgardiaszu, jednak była w ogromnej różowej bańce, która uniemożliwiała przebicie przez nią czegokolwiek i od razu objęła nią zaskoczoną Cadance, która uśmiechnęła się lekko do ziemi.
Celestia usiadła w swojej bańce, wyczarowała sobie małą filiżankę z herbatą i pytającym wzrokiem rozejrzała się naokoło.
- No. Więc o co chodzi?
-
Jak każdy odda mi jutro pracę, żebym wiedziała, że jesteście, zaczniemy prawdziwą zabawę. To taka praca na próbę i żebyście zarobili toczkę punktów.
-
Dobra. Transakcja akceptowana.
W pewnym momencie na polu bitwy pojawiła się Luna. Dla czystej przyjemności patrzenia na ludzi przemieniła się w Nightmare Moon i odezwała głosem Canterlotu, tak, że wszędzie ją usłyszeli.
- JEŚLI ROZPOCZNIECIE BITWĘ, SAMI SOBIE ZASZKODZICIE, EQUESTRIA NIE JEST ODPOWIEDZIALNA ZA WASZE RZEZIE!
Zmieniła się z powrotem w siebie, uśmiechnęła lekko.
- Radzisz sobie Cadance? - zapytała.
- Tak - powiedziała klacz cicho z lekkim strachem, spowodowanym nie tylko Nightmare, ale dziwnym wyznaniem kuca naprzeciwko.
- To my już znikamy.
I Luna znikła.
- Ma ona klasę - mruknęła do siebie Cadance.
-
Ona to rzuciła na ciebie, Pado XD. Ah sorry. Jesteś kucem. Dobra nie ważne, Hoff będzie cierpiał w samotności
-
- Tak, pojawi się - powiedziała. - Discorda nie jestem pewna, ale tam gdzie coś się dzieje, on zawsze musi być - dodała - potrzebujecie więcej miłości - stwierdziła nagle i rzuciła na dwoje ludzi zaklęcie, które miała po prostu ogrzać ich serca. Jednak nie przewidziała, że na ludzi działa ono inaczej i pojawił się pewien problem z ich ... narządami rodnymi, które postanowiły przyłączyć się do rozmowy.
-
A masz ponkty?
-
(Jaka zbroja Halik? A żądłem regulaminu chcesz?)
- O jeju, nic ci się nie stało? - zapytała Cadance i z niepokojem podeszła do osoby, która nagle spadła.
Potem spojrzała na Lisa.
- Ale czego ty ode mnie oczekujesz?
-
Cadance spojrzała na niego przelotnie, ale znów zwróciła oczy na mgłę.
(Wszyscy POD BAREIRĘ, będzie ostatnia misja - walka)
-
- Witam - powiedziała słodko - Czy... na prawdę chcecie się nawzajem zabijać? - powiedziała lekko zawiedzionym głosem i schowała jedno oko za grzywą.
(Ah, ta Cadance, wszystkim miękną serduszka)
-
- Oh, nie. Nie mogę odejść. Muszę pomóc - powiedziała pewnie i odwróciła się patrząc na lecące samoloty.
-
Profesor Lorence uśmiechnął się.
- Nie wszystkie mity mugolskie mają swoje odzwierciedlenie w świecie czarów. My mamy swoje własne opowiadania baśniowe. Na przykład Baśnie Barda Beedle'a. Dobrze, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Miłego dnia - powiedział z uśmiechem.
-
Cadance lekko odchyliła głowę w bok, kiedy samolot koło niej przeleciał, jednak nie zareagowała.
- Rozumiem. Jeśli tłumaczyłeś im to, co my zawsze, to i mnie nie posłuchają. Na razie musimy postarać się, by jak najmniej ludzi zginęło, Księżniczka Celestia powinna później do nas dołączyć - powiedziała, jakby samo przybycie Celestii miało rozwiązać sprawę.
-
- Nie, oczywiście, że nie - zaśmiał się cicho nauczyciel. - to po prostu ciekawe. To o mitologiach rzymskich. Nie uczymy tego w Hogwarcie, a przynajmniej nie w pierwszej klasie. Jestem zadowolony, że do tego nawiązałeś. W tych czasach młodzi czarodzieje raczej rzadko interesują się starożytnym Rzymem i Grecją, a szkoda - dodał.
-
Cadance delikatnie uniosła brwi.
- Dlaczego nas atakują? - zapytała cicho. Jej dobrą stroną było to, że rozmawiała z poddanymi jak z najlepszymi przyjaciółmi i raczej nigdy nie szczyciła się swoją przynależnością do rodziny królewskiej.
-
Celestia spojrzała powoli na list.
- Cadance. Idź teraz ty, wierzę, że sobie poradzisz. Ja dojdę później - powiedziała cicho patrząc na jeden z witraży.
Księżniczka Cadance machając uroczo różowymi skrzydłami pojawiła się na samym środku przygotowywanej właśnie bitwy.
- A co tu się dzieje?
-
(Jest. Oceny dam, kiedy wszyscy oddadzą mi pracę. (Są kary za nie danie pracy)
Nauczyciel odbierając pracę rzucił na nią przelotnie okiem.
- Jesteś z rodziny mugoli, tak? - zapytał uśmiechając się lekko.
-
Nie otwiera mi się. Wrzuć w google docs.
-
Do gabinetu profesora Scamandera.
-
To Magus go ma, bo napisał.
-
Żeby nie było czegoś w rodzaju ,,A wtedy Bariera się rozpadła''. Ja o tym decyduję, ja wstawiam zakończenie odnośnie tego, jak pójdzie wam misja. I jak macie klucze, to niestety będziecie musieli się złączyć.
[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]
w Galeria Chwały
Napisano
- Jestem w stanie cofnąć barierę tylko o 200 kilometrów, więcej nie mogę, to może rozsadzić przestrzeń, musisz zrozumieć, że przez ten cały czas otwarty był portal musiałam przenieść całą Equestrię, żeby uratować was od zagłady, marnowałam to tego całą swoją energię, lecz już mi się udało. Bariera się nie poszerzy - dodała i zdjęła z siebie bańką stając prosto w całej swojej okazałości przed wszystkimi.
(NA DZISIAJ KONIEC, IDĘ JUŻ, ALE JUTRO JAK NAPISZĘ BĘDZIE KONTINJU)