Skocz do zawartości

KreeoLe

Brony
  • Zawartość

    678
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez KreeoLe

  1. Po wstawieniu Corrie na DA (mam nadzieję' date=' że się nie gniewasz- KreeoLe)[/quote']

    Ty narysowałaś - rób z tym rysunkiem co chcesz. Może nawet lepiej, że takie cudo będzie widzieć więcej osób. :lunaderp:

    Night Arrow jest przepiękny. Wszystko wyszło cudnie, bardzo fajne skrzydła. ^^ A co do Pasteconi, wszystko jest również przepięknie, z wyjątkiem kilku szczegółów. Pędzel w jej buzi wygląda bardzo dziwnie, zupełnie jakby go nie trzymała, całe czarne oczy - bez żadnego koloru nie wyglądają tak ładnie (jeśli to jakieś OC, czy taki miał wyjść efekt specjalnie, to się nie czepiam). Najfajniejszy jest chyba Cutie Mark i ta piękna grzywa. <3

  2. Westchnęłam. Znów musiałam wybrać. Kuchnia... hmm. Nie. Chyba za bardzo kojarzy mi się z ostrymi narzędziami. I zapewne będzie tam krew, mięso kucyków w garnkach, Babcia Smith w piekarniku, Winona w mikserze... nieważne.

    O nie. Schody... schodów miałam dość jak na jeden dzień. Złe skojarzenia. Pozostaje więc tylko salon. Chociaż tam też mogło być wiele krwi weszłam. Mogło też być po prostu normalnie. Znaczy... wszystko zakurzone, albo popsute. Powoli, z bolącą jak diabli nogą, weszłam do salonu.

  3. Jęknęłam, krzywo patrząc na ranę w nodze. Wolałam zacząć od poszukania czegoś do opatrzenia jej. Najpierw też rozejrzałam się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu chociaż jakiejś w miarę czystej szmaty, aby w ranę nie wdało się zakażenie. A najlepiej od razu niech będzie to apteczka ze wszystkimi potrzebnymi przedmiotami. Poszłam do przodu, wzbijając w górę trochę kurzu, który dostał mi się do nosa. Kichnęłam kilka razy i podeszłam do przeciwnej ściany, oczekując tam drzwi, albo jakiegoś przejścia, czy wskazówki, co robić dalej.

  4. Czy AJ pasuje do elementu życzliwości?

    No... niby jest życzliwa, ale chyba nie w tym stopniu co Fluttershy. O ile życzliwość tutaj nie oznacza bycie łagodnym, milutkim i przyjaznym... a przynajmniej nie w takim stopniu jak Flutt. Do naszej Farmerki idealnie pasuje element uczciwości. Jest przecież szczera, co jest przecież jej atrybutem. Takiej jak Fluttershy jej nazwać nie można, bo AJ z chęcią nawiązuje nowe przyjaźnie i jest śmiała - czyli przeciwieństwo naszej żółciutkiej pegazki.

    Czy farmerka da radę zapanować nad niemałym stadkiem zwierzątek?

    Nie. O ile nie są to krowy, czy inne zwierzęta hodowane na farmie. W jednym z odcinków pomaga Fluttershy policzyć małe króliczki, ale one boją się jej, bo próbuje je zagonić w jedno miejsce. Mniejsze i strachliwe zwierzątka traktuje chyba identycznie jak krowy.

    Czy odnajdzie w sobie wystarczająco dużo cierpliwości?

    Cierpliwości do zwierząt...? Trzeba przyznać, że jest ona uparta i to bardzo, co możemy zaobserwować głównie w odcinku "Sezon na jabłka", gdzie nie chce przyjąć pomocy od przyjaciółek, mówiąc że da radę sama zebrać wszystkie jabłka. Być może ta upartość i jej podświadomość "rozkaże" jej dopiąć swego i zapanować nad zwierzakami, czy zaopiekować się nimi. Zdarza się też jednak stracić cierpliwość i zmienić swoje nastawienie, głównie do Rainbow Dash, czy nawet być agresywną. Więc nie wiemy, jak zachowa się wobec małych zwierzątek.

    Ale trzeba przyznać, że jest opiekuńcza. W odcinku "Wejście smoka" jako jedyna postanawia zaprowadzić Fluttershy okrężną drogą na szczyt. Zauważa też zmartwienie Twilight w odcinku "Ślub w Canterlocie", oraz opiekuje się i stara pocieszyć Sweetie Belle w odcinku "Siostrzany sojusz", po tym jak pokłóciła się z Rarity.

    Co zrobi, gdy chaos w chatce osiągnie apogeum?

    Zależy. Być może będzie starała się zapanować nad zwierzętami, uspokoić je, załagodzić sytuację... istnieje też możliwość, że zezłości się, będzie próbowała zagonić je w jedno miejsce jak bydło, albo będzie rozwiązywać problem siłą. Może się też załamać, płakać i błagać zwierzęta by się uspokoiły, albo wezwie na pomoc którąś z przyjaciółek. Zależało by to też od tego... nie, inaczej. Jeśli uważa się za Fluttershy, to czy ma też taki sam charakter jak ona? Każda z tych opcji może być tą prawdziwą.

  5. - Dark! - Krzyknęłam, napierając przednimi kopytkami na drzwi i waląc w nie kilka razy. Moje oczy zaszły łzami. Stałam tak z dwie minuty, ale w końcu zaprzestałam próbą wyważenia drzwi. Widziałam wszystko jak we mgle, więc mimo to, że próbowałam dojrzeć coś w pomieszczeniu nie widziałam prawie nic. Nic też nie słyszałam. Usiadłam, opierając się plecami o drzwi i próbowałam się uspokoić. Nie, nic nie mogło mu się stać... nie po tym, co przeszliśmy. Poświęcił się dla mnie, on, on... mniejsza z tym. Otarłam łzy i po chwili byłam w stanie dokładnie ujrzeć wszystkie zarysy pomieszczenia.

  6. Mnie zamurowało równie mocno co prawdziwego Darknessa. Nadal porządnie zdezorientowana i przestraszona odwiązałam sobie wstążkę z ogona. Moje kopytko drżało, gdy otwierałam drzwi. Kopytko przebite strzałą szczypało, ale tak się bałam, że niemal zapomniałam o bólu. Cholera, jak to możliwe, że jest... dwójka Darknessów? Tym bardziej, że jeden z nich chciał mnie zabić. Bałam się, że... może nastąpi sytuacja, w której będę musiała rozpoznać jednego z nich, jednego zabić... różnie to bywa.

    Pociągnęłam za klamkę.

  7. - Kurna...! - wrzasnęłam, upadając na ziemię. - Co to jest?!

    "Ja to chyba mam pecha z tymi nogami." pomyślałam. Już drugi raz coś przeleciało przez jedno z moich kopyt na wylot. W dodatku przy tak mocnej sile odrzutu zakręciło mi się w głowie i zdarłam sobie moje kucykowe łokcie. Super, naprawdę, boki zrywać. Nie bolało tak jak poprzednim razem, gdy dostałam nożem od małej klaczki, bo ten pocisk był chyba o wiele mniejszy i nie przebił tylu mięśni. Próbowałam wstać. Rozejrzałam się przerażona, co mogło mi to zrobić. Następny potwór? Kucyk z bronią?

  8. Z początku nie zauważyłam klucza, teraz jednak podniosłam go z podłogi, za pomocą magii. Przyjrzałam się czystej wstążce. Nie chciałam jej dawać Darknessowi do schowania, do juk. Obwiązałam ją sobie wokół ogona. Zostawiłam go sam na sam z tymi wszystkimi narzędziami i sama poszłam do przodu, nawet nie próbując omijać kałuż krwi. Było ciemno, więc wytężyłam wzrok w poszukiwaniu jakiegoś przejścia, lub wskazówki.

  9. Zwymiotowałabym, gdybym miała czym. Zwłoki małej klaczki przyprawiały mnie o lekkie zawroty głowy.

    - T-to siostra Applejack - wymamrotałam do niego. - Apple Bloom. Widziałam ją kilka razy... - Potrząsnęłam głową i powoli, kopytko za kopytkiem, ominęłam łukiem zwłoki małego kucyka, tak, że przeszłam prawie przez pół stodoły. Pozytywka nadal cicho pobrzękiwała, więc gdzieś w pobliżu musiał być ten ktoś, kto to zrobił. I pomyśleć, że Apple Bloom mogła być na tym świecie jednym z normalnych, a przynajmniej znanych jej kucyków, który właśnie niedawno umarł.

  10. - Tak, była... - Zamyslilam się. Chyba... nie, czy zebro-stwora, którego spotkalismy na początku... był mieszanką moich rodziców? Ojca nigdy nie widziałam, mamę tylko na zdjęciach.

    Wyprzedziłam go trochę i zeszłym po schodach na dół. Farma Sweet Apple... nasz następny cel, w którym pewnie znów spotkamy jakieś następne niebezpieczeństwo.

  11. Się czytało te clopy i shippy.

    :rainderp:

    Będę się już zbierać, bo siostra mi marudzi. ^^ Być może wejdę jeszcze dziś odpisać.

    - Taaak... - Wyjęczałam głośno. Moje ciało chyba jeszcze nigdy w życiu nie pracowało na takich obrotach. Byłam blisko. Czułam, jak pot dosłownie się ze mnie zlewał, ale nie obchodziło mnie to. Był to mój pierwszy raz, którego naprawdę nigdy nie zapomnę. Już blisko, tak...

    Krzyknęłam. Doszłam do końca chyba w tym samym momencie co Dark, a raczej prawie na pewno. Heh, miałam nadzieję, że mimo iż to mój pierwszy raz to podobało mu się... Opadłam na poduszkę obok niego, ciężko dysząc. Moje ciało było przepełnione rozkoszą i wielką przyjemnością, ale jednak moje było zmęczone, a raczej dosłownie wycieńczone. Uśmiechnęłam się, zerkając w stronę Darknessa.

  12. Na początku cicho pojękiwałam z bólu, lecz potem przerodził się on w jęki rozkoszy i przyjemności jaką mi sprawiał. Po niedługim czasie "wczułam" się w rytm, a moje ciało zaczęło samo poruszać się w górę i w dół. Na moim czole pojawiły się malutkie kropelki potu, a mi samej było niewyobrażalnie gorąco. Zapomniałam już o początkowym bólu, teraz tylko pojękiwałam lub "mruczałam" cicho, wciąż poruszając moim ciałem w rytmie, który z czasem trochę zaczęłam zmieniać i delikatnie zaczęłam robić biodrami okrężne ruchy.

  13. Słyszałam jego pełen niepewności głos. Może... może on tego nie chciał? Chyba tak bardzo nie byłam zdenerwowana, nawet gdy zaatakowała nas ta klaczka, czy gdy po prostu się tu znaleźliśmy. Chciałam tego, kochałam go i chciałam to udowodnić. Matko, co ja gadam... wdech, wydech, wdech, wydech...

    - Taak... - powiedziałam trochę pewniej, ale moje serce i tak pracowało na najwyższych obrotach. - Tak, jeśli ty też tego chcesz.

  14. Westchnęłam. Sama nie wiedziałam. Przecież... po prostu nie wiem. Niby chciałam, ale czy miejsce, czas... ehh. Trudno się myśli przy takim podejściu. I w takiej sytuacji, która była nieźle krępująca. Chyba bałam się, że zrobię coś nie tak, że po prostu nie będzie tak jak myślę... uspokoiłam się trochę i spojrzałam mu prosto w oczy.

    - ...tak. - Szepnęłam z lekką niepewnością, lecz na tyle głośno by usłyszał.

  15. Właśnie obejrzałam i jestem pod wrażeniem. Odcinek był tak epicki, że za raz zwymiotuję tą epickością co ją obejrzałam. Styl animacji jest dosłownie identyczny, nie licząc kilku drobnych szczególików. I te atomówki... genialne. Obejrzę sobie jeszcze pewnie to z kilka razy i sądzę, że prędko mi się nie znudzi.

  16. Uśmiechnęłam się niewinnie i odsunęłam się kilka centymetrów od jego ciała. Położyłam kopytko na jego policzku i ponownie przytuliłam się. Przecież... nie da się tego tak powiedzieć komuś wprost. Miałam nadzieję, że po prostu zrozumie i nie będzie chciał usłyszeć tych słów z mojego pyszczka.

×
×
  • Utwórz nowe...