Skocz do zawartości

Vieg

Brony
  • Zawartość

    250
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Vieg

  1. Jeśli ktoś ma konsolę to polecam grę Heavy Rain. W zasadzie to "tylko" interaktywny film, ale potrafi zmanipulować umysłem gracza jak mało które dzieło wyświetlane na srebrym ekranie. Powiem że płakałem 5 razy.
  2. Ban bo nie zauważyłem jak zniknąłeś
  3. Jako że twoje prace są iście zacne PRAGNĘ abyś narysowała mi Baiken z Guilty Gear (bez różnicy czy kucz czy cłowiek).
  4. Wypadałoby zajechać, Częstochowa blisko Piotrkowa... Trzeba się przejść na dworzec obczaić rozkład. Czy byłaby możliwość spotkania się z osobami z Częstochowy już trochę wcześniej? Bo planuję rankiem zajechać
  5. U? Teasing me? No. A tak serio, to nie strasz... Albo naślę na ciebie siłę wyższą aka Stefana.
  6. 'Z tymi pentlami to skomplikowana sprawa. Widzisz, w tym pojedynku cofnełam się dwa razy, i byłam widziana przez Viega. Gdy mnie wypuściłeś Vieg przekazał mi koordynaty w których się pojawiłam, i co zrobiłam. Gdybym się pomyliła nastąpiłaby zmiana przeszłości i byłaby duża szansa na pentlę. Dlatego często robię kopię zapasową lini czasu, i tam eksperymentuję. Jeśli rezultaty są pożądane, wdrażam je do oryginalnej lini. Jeśli nie, zostawiam oryginał w spokoju. W obu pŕzypadkach kopia jest usuwana. Znalezienie rozwiązania które się nie zapentla jest bardzo trudne, ale możliwe. Zawsze można zastosować warunkowanie przy tworzeniu kopi. Ale to tylko przykład. A z zaproszdnia nie omieszkam nie skorzystać.' Lessica zmaterializowała nad swoją głową kulę energi. -Ja dodam tylko że takie eksperymenty są bardzo kosztowne w energię. Dziś Lessica nie wpłynęła na nasze losy znacząca, a potrzebowała trzech "Backupów". A ja to musiałem to podtrzymywać przy życiu. Cholernie wyczerpujące. -Mag wstał i pstryknął palcami. Jego szata wróciła do normy.
  7. -Ale mochery ciągle mogą sprawiać problemy, jeśli weźmiecie nie tych co trzeba. Najpierw należało by je najpierw zniechęcić do LIS'u. A to może być probĺem. Tak jak mówiłem, w jednej rzeczywístości musieliśmy wysadzić Warszawę. Ale z drugiej strony ja i Lessica możemy używać naszej magii wszędzie. Powinno to ułatwić sprawę doststecznie. Co o tym myślisz, Les? -Kobieta spojrzała na Viega jak na debila. 'Ty chyba moje zdanie już znasz. Teraz pozostaje tylko kwestia przedstawiciela w mediach. Myślę że powinnam być nim ja. Ty pokazywałbyś się okazyjnie. Myślę że powinieneś pomagać Ciastkowi z zarządzaniem. Ja za to nie miałabym problemów z publicznymi występami. Skoki w czasie, te sprawy. Takie wyjście byłoby najrozsądniejsze. Co myślisz Stefan?' Mag był widocznie zniesmaczony. -Nie denerwuj mnie nawet. I tak, dokładnie to samo pomyślałem. Twoje umiejętności, i wygląd czynią cię doskonałym łącznikiem. Mam rację? -
  8. 'Z chęcią, ale proszę, wybaczcie mi na chwilę' Błysnęła jasnym światłem dwa razy. Zamiast białej sukni miała na sobie damską marynarkę i spódnicę tego samego koloru. 'W teori byłam ubrana formalnie, ale ja preferuję rzeczy które pozwalają mi się czuć bardziej... autonomicznie. Jak business-woman.' Usiadła na fotelu, i założyła uprzednio wyjęte z marynarki okulary "zerówki". 'Ale do rzeczy. Moim skromnym zdaniem to my powinniśmy wejść do sejmu i utworzyć nową partię. Pomyślcie. Każdy z tutaj obecnych na pewno przewyższa inteligencją całą tamtą bandę. We czwórkę możemy sobie tam urządzić lalkowy teatrzyk.' Oczy Lessici się lekko świeciły. -To ty pomyśl! Ostatnim razem musieliśmy wysadzić stolicę!!! -Mag nie krył frustracjii. Za dobrze pamiętał tę wojnę którą mochery urządziły za zabicie Kaczki Zwei. Nie chciał tego powtarzać. Natomiast Lessica wciąż się uśmiechała. 'Ale tym razem będzie nas czworo! Nic nie może pójść źle, prawda Ciasteczku mój?' Zapytała łagodnie, czekając na jego odpowiedź.
  9. Vieg pstrykął palcami, a jego szata zwężyła się, zamieniając w garnirtur. -Hmm, no to mamy dylemat... -Mag chciał upić herbaty, lecz coś sobie uświadomił. -Może zacznijmy od tego że nie ma cukru. Jestem od niego uzależniony. -Vieg usiadł na fotelu i klasnął. W powietrzu pojawiła się czarna cukierniczka. Mag machnął ręką, i pieć łyżek cukru wleciało do jego filiżanki i się zamieszało. -Wiem dziwny dobór kolorów. Ale skoro już przy cukrze jesteśmy, to może porozmawiamy o (niewątpliwie irracjonalnych) decyzjach rządu w sprawie "naprawy" Polski? W tym kraju to się dzieje... I uważam też że nasi towarzysze powinni dołączyć do naszej dyskusji. To uczyniłoby ją niewątpliwie interesującą. -Rzekł Vieg, po czym spróbował herbatki. *Um, pyszna. Dobrze że jednak przygotowałem ten cukier.*
  10. -Dlaczego nie? A skoro jesteśmy nad morzem to wezmę sushi. -Mag podrapał się po głowie. -Ale nie będę teraz tłumaczył z jakich ryb bo: Primo. Nie chce mi się. Drugie Primo. Nie wiem czy IBM zna składniki które lubię. Uwierz, dużo wymiarów zwiedziłem, a wyjście z nich bez liźnięcia kultury to herezja. I trzecie Primo. Mam zaprzyjaźnioną szefową kuchni, która pracuje jako kelnerka. Wspaniale serwuje posiłki. -Vieg uśmiechnął się pod nosem. Tak, nie przepuści okazji aby Panna Kuradoberi podała mu jedzenie. Mag wyjął z kieszeni dwudziesto-calową komórkę i wybrał numer. -Jam? Tak zgadłaś, tylko tym razem nie uda nam się wypić herbatki. Nie. Lessica też chwilowo niedyspozycyjna. Następnym razem odrobimy, obiecuję. -Po chwili, obok Viega pojawiła się kobieca postać. Nieco niższa od niego, w czerwonej sukni kelnerki, która odsłaniała jej całe nogi. Miała długie rude włosy, które były spięte w okrąg... puszką po herbacie oraz czerwonw oczy. Miała góra 22 lata. ~Witajcie wojownicy! A ty Vieg dostaniesz po łbie. Dlaczego mi nie powiedziałeś że się ponedynkujesz!? Oglądałabym! A tak ominęłam początek.~ Już chciała się odwrócić, lecz nagle ją olśniło. ~Twoje sushi! Trudno było zdobyć te twoje egzotyczne rybki, także mam nadzieję że będzie ci smakować~ Uśmiechnęła się ciepło, i zniknęła. -No to smacznego! -Powiedział Vieg, i zabrał się do jedzenia. \\Tak, Jam z Guilty Gear. Jest też w mojej sygnie.//
  11. Vieg podczas latania w zbroi miał mieszane uczucia. Z jednej strony prztpominało to mu ucieczkę z budynku Vingrid, ale z drugiej było o wiele bardziej intensywne. -Koniec przejażdżki, głowa mnie boli. - Strumień światła zaczął wypływać ze zbroi i rozpraszać się po arenie, lecz po chwili zebrał się na na środku placu. Zmienił się w czarną kulę wokół której obracało się pięć okręgów. -Moja energetyczna forma. Jest strasznie niewygodna, nie wiem jak Lessica w tym wytrzymuje. Strasznie niewygodne. - Kula podleciała do zbroi w której było ciało maga i lekko ją puknęła. Zbroja natychmiast poszybowała w stronę Ciastka i zderzyła się z nim. Po zderzeniu zbroja wniknęła w Przypalonego, a ciało Viega poszybowało w stronę ściany. Tuż przed zderzeniem na ścianie znalazł się portal przez który przeleciał mag razem ze swoim ciałem. Po chwili, z tego samego portalu wyszłedł, już w swojej zwykłej formié, Vieg. -Dobry jesteś. Tego się nie spodziewałen. -Mag wyczarował leżak i się na nim położył. -Uch, ostro było, czas na przerwę. -Mag uśmiechnął się i wyjął z kieszeni dużego zielonego lizaka.
  12. //Sory, nie pomyślałem o tym jako i istotnym szczególe\\ Vieg podnosił się powoli. Co prawda wcześniejsza konsumpcja medykamentów pod postacią lizaczków pozwoliła mu uniknąć złamań, na skórze miał mnóstwo zadrapań, a jego szata była w stanie agonalnym. -Chyba wypadałoby się rozebrać z tego szajsu. OX EZ! -Na arenie pojawiło się 5 klonów Viega, zrobionych z czarnej materi, natomiast sam mag był prawie nagi. Nie miał na sobie prawie nic, oprócz slipów. Bez chwili namysłu postanowił rozpocząć ostrzał, co powtórzyły klony. Gdy Ciastek był zajęty pociskami z dwudziestu ośmiu shotgunów, mag i jego klony przerzucili się na katany. Fałszywki rzuciły się na przypalobego natomiast Viev zaczął wykonywać kolisty ruch bronią, podobny do tego z początku pojedynku. Jednak efekt był inny. Tym razem z kręgu wyleciał wielki długui robal z paszczą demonicznego psa. Z wielkim impetem rzucił się na Przypalonego w celu jego konsumpcjii, jednak przez pomyłkę wziął do paszczy też klony maga. Vieg widząc sytuację postanowił że jego słudzy muszą mieć godną śmierć. Najlepiej w imię sprawy. -TELOC IVOV! -Gdy mag wypowiedział zaklęcie, w paszczy demona można było słydzeć jeden wielki wybuch. Przerażona bestia wypluła zfatygowanego Ciastka, oraz resztki włosów klonów Viega. Nagomiast sam mag zdematerializował bestię, i uklęknął, czekając na regenerację, zarówno swoich sił jak i szaty. -Broni tylko dwa rodzaje, ale w ilości trzydzieści. -Mag uśmiechnął się słabo.
  13. Vieg czuł wszechobecną senność, ale jego tresowany wąż zaczął go kąsać. To otrząsnęło maga który wstał, przyczepił się biczem do ściany, a chwilę potem powiedział: -Placebo nieźle na ciebie działa, bo te węże wcale nie są zatrute. To tylko dekoracja. -Uśmiech ciągle gościł na jego ustach, mimo że nie miał lodu już pod stopami. -A moje łyżwy są tak zrobione aby zawsze mieć pod ostrzami lód. Dużo duszy rusałek potrzebowałem na to zaklęcie ale mniejsza. -Z chwilą wypowiedzenia tych słów Vieg zniknął, i pojawił się nad głową Ciastka. Natychmiast uderzył go ostrzem łyżwy, a potem otwartą dłonią, jakby chciał złamać cegłę. Jego ruchy zostały natychmiast powtorzone przez wielkie kończyny demona (zrobione, a jakże, z włosów Viega) które wystawały z dwóch nowootwartych portali. Ciastek uderzył z wielką siłą w łóżko, chwilowo tworząc lej o głębokości kilku metrów. W tym samym czasie Vieg utworzył przed sobą kolejną platynową kulę, do której szepnął: -Hana janai. -Kula przemieniła się w cztery shotguny, które przyczepiły się, po dwa, do przedramion maga. -Może to jednak tobie Piekielny jest potrzebna symfonis na cztery ręce, na dobranoc, w wykonaniu moich róż, co? -Powiedział, po czym zaczął podziwiać wykończenie swoich szkarłatnych shotgunów.
  14. Vieg stanął wryty. Co można zrobić z falą? Pogrążony w myślach czekał na uderzenie fali, lecz nagle pojawíła się przed nim Lessica w formie Ophana, i osłoniła maga. To dało mu czas na skok do ściany i... Założenie łyżew. Ślizgał się po powierzchni wody, zostawíając za sobą spory lodowy ślad. Tymczasem Lessica powiedziała: 'Mówiłeś żeby wkroczyć kiedy będzie to konieczne. Uznałam że konieczność nadeszła teraz' Zaśmiała się i zniknęła. Mag był za to bardziej zdziwiony niż przed uderzeniem Fali. -Ale... nie to miałem na myśli... chociaż może i dobrze że wkroczyła. -Powiedział, po czym skierował się na środek areny. Podskoczył, i uderzył nogami jak najmocniej w powierzchnię wody. Widząc że cała woda na arenie została zamrożona, wykrzyknął: OX NAHIL! -Lód który był na arenie w jednej chwili przestał się rozpuszczać. -Zamroziłem lód w czasie. Hehe. Nie masz co go próbować rozmrażać. A i masz to. -Złapał się za tył głowy i wyciągnął dokładną replikę swoich łyżew. -Nie są magiczne, przecież to tylko kopia, ale zapewniam że jeździ się na nich wyśmienicie. -Uśmiechnął się ciepło, i rzucił oponentowi łyżwy. Chwilę potem w jego ręce zmaterializosał się bat z głowami węża. Uderzył nim Przypalonego, który został ugryziony przez głowę węża, a potem zaczął kręcić piruety na lodzie z wielkim uśmiechem na ustach.
  15. Mag wyciągnął przed siebie ręce jakby to miało zatrzymać stalagmity i skoczył w kierunku Ciastka. Zanim stalagmity go uderzyły dwie demoniczne łapy złapały kilka skał i je skruszyły. Vieg natomiast wylądował obok przeciwnika. -Nie martw się mam twój mieczyk... Sheba go studiuje -Tu otworzy portal który pokazywał piekielną królową badającą miecz Przypalonego... Pod mikroskopem. -Nie martw się, odda. A do do Inferno, przebywanie w postaci duchowej, dłużej niż minutę, jest zabójcze dla każdego. Bez wyjątków. No, może poza półbogami, oni mogą pięć minut. -Uśmiechnął się głupio. Lecz jego ręka ciągle się świeciła na czerwono. Zauważył to. Machnął nią w stronę Piekielnego, a fala uderzeniowa która przyleciała przez przeciwnika, rozbiła ścianę. Po chwili Vieg odskoczył i wypiwiedział formułę : -OTHROPOS! -Nagle w miejscu poprzedniego uderzenia maga pojawił się rozegrzany piach który zaczął wnikać do wnętrza ciała Przypalonego, w wyniku czego jego wnętrzności po chwili były odziane w szkło, tak samo jak jego nogi. -Jedna z tradycyjnych kar w moim klanie. Piach, albo dokładniej mówiąc szkło, bardzo utrudnia pracę organów. Doświadczyłem tego raz, na początku mojej kariery. Dość bolesne. -Uśmiechnął się jednak głupio, wiedział bowiem że substancja używana w jego klanie była nieco inna. No ale pojedynek rządził się swoimi prawami, więc przeciwnika nie można uśmiercić. Podczas używania anielskich łez umieralność wynosiła 99%.
  16. -Trzeba się wynosić... ADNA ZNARZA EX OL RACIL! -Figura tupnęła nogą niszcząc materialny obraz Inferno, po czym złapała Viega i Ciastka z ogłuszającą siłą. Gdy Vieg się obudził zobaczył że są spowrotem na arenie, w ludzkim świecie. Przypalony już się podniósł, więc mag też poszedł w jego ślady. Po chwili powiedział: -Cóż, to było niebezpieczne. Dobrze że zacząłem inkantację Sheby, inaczej moglibyśmy z tamtąd nie wrócili... Nigdy więcej małych przestrzeni w Inferno... -Mag się zamyślił. Coś tutaj nie pasowało.
  17. -Hmp. ORS! -Pioruny zostały przyciągnięte do Durgi, która zaświeciła na bladoczerwony kolor. -Hm, twoja ciecz ma bardzo ciekawe właściwości, szkoda że da się je tutaj odwrócić. HAPTR SHEA! -Nagle na cieczy pojawiło się osiem potężnych eksplozji. -ELMA OL ADRPAN! -Ziemia zadrżała, a Mag zaśmiał się. -Jeszcze chwilka... Bardzo się cieszę że Sheba zgodziła się na pakt. Wszystko jest dzięki temu jakieś... Łatwiejsze. -Uśmiech nie zchodził z twarzy maga, który stał beztrosko i obserwował zmiany w skrawku Inferno w którym się znajdowali.
  18. Ciastek wszedł do Inferno. Magowie byli otoczeni ogromnym czerwonym polem siłowym. Obszar otoczony polem przypominał zrujnowany kompleks hotelowy. W środku stała majestatyczna stumetrowa Figura. -Witaj w Inferno, Przypalony. Spora część mojej magii opiera się na energi czerpanej z tego miejsca. Jest to wymiar czysto duchowy, jednak przekształciłem jego energię w materię, abyśmy mogli w spokoju walczyć. Podczas przemierzania tego wymiaru w formie duchowej łatwo można pozbawić się życia, ponieważ Ten wymiar jest bardzo niestabilny, jednakże nie masz się czego obawciać. Dopuki nie opuścisz obszaru otocznonego barierą, nie umżesz. Bardzo dobrze ci radzę: nie próbuj ucieczki. Po tej nieco chaotycznej przemowie mag machnął ręką. Pojawiły się przed nim 2 platynowe kule. -Shi no kamigami. -Kule zamieniły się w wyrzutnie rakiet, które zostały przymocowane do przedramion Viega. Bez zastanowienia wystrzelił z nich, a sześć rąk, także wyposażonych w wyrzutnie rakiet, utworzonych z włosów maga i nieelementarnej magii, skopiowały jego ruch. Po ataku Vieg wrzucił swoje bronię na plecy, a wyciągnął Durgę, którą wbił w ziemię. Mag zamknął oczy i próbował się skupić na zaklęciu, jednak ilość formuł których dzisiaj użył, utrudniała mu koncentrację na tym jednym, konkretnym. -Nosz cholera. A ty Lessica pało mi nie ponożesz co!?... Chociaż warunek dałem jasny... -
  19. -Lessica była stworzona przez upadłego Boga w rzeczywistości alternatywnej. Wiesz do czego? Do czuwania nad historią. Skok "z" lat do przodu, czy do tyłu był dla niej normą w jej starej codzienności. Być może jest nawet silniejsza ode mnie... - Niebieska kula pojawiła się obok Viega 'No, bez przesady. Ale skoro Ciacho chce walczyć sam na sam, to nie będę się wtrącała' Zaśmiała się. -Lessica! Ech. Wal się. Jak będziesz łaskawie chciała pomóc to daj znać. Divinum praeparabit supplicium. Cum necesse fáciant. -Lessica westchnęła. 'Skończyłbyś z tym. Przecież tak długo się znamy... Ekhem. No to znikam' Kula energi zdeaterializowała się. -Bezczelna jest. Ale jednocześnie... Trudno, przez chwilę będziemy sami. Szkoda że nie została na dłużej, teraz musze czekać aż wypuścisz tą właściwą. Ale cóż, nie każę ci dłużej czekać. - Vieg machnął ręką. Ściany zaczęły falować, a podłoga stała się miękka. -AVAVAGO! -Na każdej ścianie, podłodze i suficie otworzył się portal. Istoty kryjące się tam czekały na rozkaz. Vieg zaczął powoli ruszać rękami, a po chwili podniósł jedną szybko do góry. Jego kończyny zabłysnęły krwistą czerwienią, a włosy z całej jego szaty skupiły się na korpusie maga. Lecz Vieg, zamiast ruszyć na przeciwnika, wbiegł do portalu na podłodze. Czekał na ruch przeciwnika.
  20. -Sprowadziłeś sobie pomocnika? Myślałem że to zakazane... Initialize Paradisus amissa. Aequalis connexio Telepathic. Maxime lingua universalis. -Obok głowy Viega pojawiła się niebieska kula energi, wokół której wirowały dwa platynowe, bogato zdobione pierścienie. -Lessica? Pokaż ciało fizyczne, Ciastko Cie przecież nie słyszy. -Pod kulą zaczęło materializować się ciało. Wysoka kobieta, w białym stroju , z małym diademem na głowie. Po chwili przemówiła: 'No, wreszcie dostanę trochę rozrywki którą mi obiecałeś?' Po czym zwróciła się do Ciastka: 'Witaj. Z tego co widziałam twoje umiejętności są zaskakujące. I do tego jeszcze jesteś technikiem, co żadko się zdarza. A co do IBM'a mam nadzieję że będziemy się dobrze dogadywali.' Podczas przemowy Lessiki (?) Vieg otworzył portal i znalazł się spowrotem w ludzkim świecie. Lessica natomiast szybko przeanalizowała sytuację 'To maszyna. Ale prawdopodobnie zwykłe EPM nie zadziała... Zmodyfikujmy je...' Podniosła rękę, kula energi zaczęła się fromować w niebieską kryształową włócznę z dziwnie święcącym końcem. 'Ame no nuhoko ra.' machnęła ręką, a włócznię poleciała w stronę Ciastka. Tuż przed uderzeniem za Przypalonym pojawił się Vieg, z Durgą w ręce, obok niego dwie wielkie demoniczne ręce które zaczęły rozrywać mecha. Półnagi mag nie czekał na efekt, tylko wbił w przeciwnika miecz, i pociągnął go z całej siły w górę. Nie przekroił całego mecha, więc wyjął z niego katanę. W tej chwili włócznia przeszyła maszynę, można było na niej zobaczyć jak ładunki EPM "zchodzą" z niej na mecha, tak samo jak trucizna która była na jej ostrzu. Vieg odskoczył na drugi koniec areny i zaczął szeptać formułki, natomiast Lessica wsadziła rękę do niebieskiej kuli i powiedziała: 'IBM, wydajemy mi się dziwnie znajomy... Może to dlatego że mój ojciec tworzył takich jak ty, zanim stworzył mnie... Nawet mamy coś wspólnego. Ja zostałam uratowana przez Viega, a ty przez Ciastka... Dziwne.'
  21. Vieg stał spokojnie, i w zamyśleniu Słuchał Ciastka. Po chwli rzekł: - Jeśli tak bardzo nie chcesz tu IBM'a, zawsze można przenieść się do Paradiso. Tylko niewielka garstka osób z Paktem może manipulować wymiarami aby otworzyć tam portal. Jeśli oczywiście nie przeszkadzają Ci wszechobecne aniołki które trzeba eksterminować. -Uśmiechnął się sztucznie. *Gdy tu przubył... Czyli opcje są dwie* Nagle zauważył że przeciwnik nie czuje się zbyt dobrze. -Oj, coś nie tak? Tylko nie mów że muśimy już kończyć! -Zapytał z troską w głosie, lecz uśmiechnął się figlarnie. *Szybko, bardzo szybko... Znowu jestem zaskoczony. Ale i tak muszę poczekać* -Chcesz coś na głowę? -Mag wyciągnął ze swej szaty jakieś ziółka.
  22. Vieg

    Ta Colgate (?) na avku mnie przeraża...

    1. Dolritto

      Dolritto

      Czyli ktoś jeszcze zwrócił uwagę...

  23. Podczas przelotu przez tafle cieczy, przypominającej rtęć, mag wypowiedział cicho: -Affa iada. -Gdy Przypalony go puścił, przypomniał sobie o oddychaniu, i zaczął uzupełniać zapasy tlenu w organiźmie. Był zfatygowany ale energia pobrana z broni Ciastka wystarczyła na zneutralizowanie większych ran. Mag zamruczał pod nosem: -Astsoa hadaip. -Po chwili powiedział: -Nikt Cię w Purgatorio nie znajdzie. No chyba że ten ktoś jest wiedźmą Umbra. Na świecie są dwie. Czy moja ciotka jest twoją opiekunką? -Wzruszył ramionami. To nie było ważne. -A co do przemian zachodzących w Twojej zbroji, to ma pewnie związek z chemią, co nie? Nie jestem zbyt lotny z tego przedmiotu, wytłumacz mi to kiedyś. -Lecz w tej chwili wszystko zabłysnęło na złoto. W środku areny stał drugi Vieg, tyle że... Z aureolą nad głową. *Hmm, tym razem poszło łatwiej niż ostatnio.* Kopia Viega przyciągnęła do siebie przeciwnika biczem... I zniknęła. Przypalony przeleciał przez przestrzeń w której stał fałszywy Mag, i stracił równowagę. Vieg chcąc to wykorzystać, wyposarzył swoje nogi w szkarłatne pistolety, i wskoczył na przeciwnika. Zaczął na nim stepować. Z każdym tupnięciem słychać było wystrzał. Lecz prawie natychmiast zaczęli zapadać się pod ziemię. Jakby była powietrzem. Gdy znaleźli się w BARDZO wysokim pomieszczeniu, wyższym nawet od areny, Vieg wykrzyknął: -SAHA IADA! -Gdy dotarli do podłoża, prawa fizyki działały już normalnie. Vieg odskoczył na drugi koniec pomieszenia, i znowu zaczął czegoś szukać po kieszeniach swojej postrzępionej szaty. Po chwili znalazł to czego szukał. Był to... Zielony drops. Szybko wrzucił go do buzi. Jego włosy zaczęły szybciej rosnąć, oblekając nagie i poranione części ciała maga. //Szkoda że makareny nie zatańczyłem.//
×
×
  • Utwórz nowe...