Skocz do zawartości

Jaenr Linnre

Brony
  • Zawartość

    700
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Jaenr Linnre

  1. Moje imię jest słowiańskie. Oznacza Wielbiący wojnę!
  2. Ogier odwrócił się błyskawicznie w stronę Atlantisa. Jego czerwony wzrok opadł na kuca z zimna obojętnością. Raz jeszcze serce na jego CM zaczęło bić niczym żywe, a płonienie poczęły tańczyć wokół niego. -Czyń co uważasz za słuszne. Po tych słowach, zimniejszych niż najdłuższa noc na najdalszej północy, powrócił do poszukiwań utraconych skarbów.
  3. -A jednak postanowili wszystko zniszczyć. Odezwał się ogier i raz jeszcze powietrze wokół niego stało się ciężkie i zimne niczym lód. Przyglądał się przez chwilę gruzom, a z każdą chwilą następne połacie jego włosia zaczynały falować. Był wściekły jak nigdy. Nawet spod maski można było ujrzeć błysk czerwieni jego oczu. Nie bacząc na resztę kompanii, Masked rozpoczął przeszukiwanie zgliszczy w poszukiwanie swych dzienników i ksiąg, oraz wszystkiego co mogłoby się teraz przydać. Gdy tylko przechodził koło skał, będących niegdyś częścią ścian wieży, iskry skakały między nim a kamieniami.
  4. -Chmmm... Masked zamyślił się i szedł przez jakiś czas bez słowa. Starał się połączyć wszystko czego się dotychczas dowiedział w jakąś spójną całość. Wielu rzeczy wciąż nie rozumiał lecz był pewien że misja drużyny może mu pomóc we wszystkich jego celach. -Może tam znaj... Urwał nagle myśl gdy zorientował się że zaczął mówić na głos. Nie ufał drużynie bezgranicznie i nie chciał zdradzać im wszystkich swoich sekretów. Jednak Atlantis niezmiernie go fascynował. Miał ogromną wiedzę na temat archiwów Canterlotu. Mógłby się bardzo przydać. -Ucieszyłbyś me serce jak i duszę chęcią oprowadzenia mnie po owych Archiwach młodzieńcze. Dodał z entuzjazmem w głosie. Masked postanowił pozostawić swoje sprawy swojej osobie jednak wykorzystanie do nich reszty było dobrym pomysłem.
  5. -To może być ciężkie ale zawsze warto próbować. Masked zaczął oglądać się czy przypadkiem nie są już w pobliżu wieży. *Chyba jesteśmy niedaleko* Pomyślał i wrócił do rozmowy. -A wiecie może gdzie takowe zaklęcie mogłoby się znajdować?
  6. -Myślę że ten plan nie przypadnie wszystkim do gustu. Ogier zaakcentował to z danie, tak aby wiadome było iż chodzi o Grima. -Jednakowoż sam plan jest ciekawy. A czym zajmiemy się w owym Canterlocie?
  7. -Można i tak. Jeśli tylko znasz miejsce do jakiego masz nas przenieść. Maskeda zaciekawił plan. Chciał zobaczyć jak naprawdę silny jest Atlantis.
  8. -Myślałem że piechotą, ale to mogłoby trochę zająć. Kuc nigdy nie był w Canterlocie i niewiele o nim wiedział. -Możesz opowiedzieć, chętnie się dowiem.
  9. -Więc ruszajmy moi drodzy. Odrzekł ucieszony decyzją grupy. Wstał i obejrzał się po wszystkich. -Zaprowadzę was. To naprawdę nie daleko, a może znajdziemy coś przydatnego. Kuc powolnym krokiem, by każdy mógł się zebrać, ruszył w kierunku swej dawnej siedziby.
  10. Nie miałeś pewnie jeszcze zbyt wielu okazji by mnie ocenić Kapi, jednak bardzo chciałbym pojawić się i w drugiej sesji. Miałbym nadzieje na średniowiecze bądź steampunk (Ciężko mi obejść się bez magii).
  11. Ban bo strasznie mi się nudzi.
  12. -Jak ja zabiję Chrysalis, to już następnej nie będzie. Masked zamyślił się przez chwile. -A może i ja nadałbym się na nowego pana tych kmiotów przebrzydłych. Zażartował dość upiornym tonem. -Popamiętały by mnie... Dodał po chwili ponownie swym tonem nie mającym choć cienia uczuć.
  13. -A tu to się z tobą zgadzam. Choć chciałbym zapłacić drogiej Chrysalis za moje nieszczęścia.
  14. -Ciekaw jestem, moi mili, kiedy zaczniemy robić coś pożytecznego. Niewiele jak dotąd zdziałałem tu wraz z wami. Odezwał się kuc, jak zwykle beznamiętnym głosem.
  15. Ciekawie, choć troch staroświecko... 6/10 A teraz coś z innej półki. Post niezgodny z regulaminem tematów oceniania piosenek. Jedne z świeżych upomnień jest tutaj. ~Emronn
  16. Jaenr Linnre

    Co mówi sygna?

    yyyy... Cześć?
  17. -Tak więc wyruszmy, oczywiście jeśli wszyscy się zgodzą. Odrzekł ochoczo ogier.
  18. -Do takowych ksiąg mnie raczej nie dopuszczą. Podszedł do Atlantisa i przysiadł sobie. -A wiesz może czemuż to ta młoda klacz tak intensywnie reaguje na mój widok?
  19. -Żałuję, ale nie udało mi się ,ani jednej księgi z moich zbiorów, zabrać z wieży gdy uciekałem. A myślę że już ich tam nie będzie...
  20. -Całe życie pracowałem na siebie sam. Sam robiłem w polu, budowałem swoje wieże i to wszystko bez pomocy żadnej magii. Od dzieciństwa żyłem sam w lesie i musiałem sobie radzić nie znając magii, a gdy już ja poznałem była to dla mnie sztuka wyższa. Nie chciałem jej plamić pracami domowymi, czy pielęgnacją ogrodu. Ogier wspomniał stare ciężkie czasy. -Na wszystko zapracowałem własnymi mięśniami. A sztuka magii była dla mnie dobrem pozostawionym przez ojca w jedynej księdze jaką odnalazłem po śmierci rodziców. Ogier choć mówił beznamiętnie, można było zauważyć drobną niechęć do owej historii w jego głosie. -Zmieniając temat. Jakąś godzinę temu podmieńce zaatakowały moją wieżę. Może już sobie poszły, moglibyśmy poszukać tam czegoś przydatnego. Do tego miałem wiele pochowanych butelek wina jak i trochę jedzenia które mogłoby się przydać.
  21. Jaenr Linnre

    Dary dla Księcia

    Cóż to za chamstwo? Kto wpuścił ten plebs na salony i go księciem obwołał? Jedyne co ci mogę przekazać w prezencie to pozwolenie na wyczyszczenie mych kopyt! Oraz drobny upominek.
  22. -Czemuż to wtrącasz się w nie swoją rozmowę młokosie? Odrzekł zimnym, metalicznym tonem Masked. Powietrze wokół niego stało się ciężkie a sierść na jego ciele zaczęła falować w nietypowy sposób. Jego Cutie Mark wyglądał nazbyt żywo. Serce zdawało się bić, a z ran po sztylecie jakby wypływała krew. Błękitny ogięń buchał dookoła organu. Grim mógł ujrzeć błysk czerwieni pod maską Maskedhearta. Jednak po chwili wszystko się uspokoiło. -Przepraszam was za mój wybuch złości. Ciebie szczególnie drobi Grimie, jeśli mogę się tak do ciebie zwracać? Spojrzał ponownie spokojnym i stonowanym wzrokiem na ogiera. -Nie chcę abyś widział we mnie wroga, lecz niestety widzę twoją niechęć do mojej osoby której jeszcze nie rozumiem, a którą chcę zdusić w zarodku. Odszedł kilka kroków by nie niepokoić Grima swą bliskością. -Mam nadzieję że nasze stosunki się poprawią i nie będziesz darzył mnie tak wielką niechęcią, a wręcz obiecuję że pierwsza butelka wina jaką znajdę będzie należała do ciebie. Kuc oddalił się od Grima w kierunku Rebona. -Nie łap się za broń tak pochopnie młodzieńcze, jak to niestety uczynił nasz drogi kompan. A skoro twierdzisz iż powinno się was nienawidzić, Rebonie, to nie będę się wtajemniczał w tę twoją alchemię. Jednak magia z jakiej ja korzystam jest równie, o ile nie mocniej znienawidzona przez prosty lud. Także tak zwana władza w postaci tych parszywych alikornów jej nie popiera.
  23. -Nie rozumiem was. Czemuż to tak się zwracacie do, jak mniemam, dowódcy? Odezwał się Masked. Był zdziwiony podejściem drużyny, nie rozumiał co się dzieje. -A i tobie nieco pokory by się przydało młody czarowniku. Jednak i ciebie nie rozumiem dowódco. Czemuż to na mnie tak kopytem machasz? Odwrócił się w stronę odchodzącego w las ogiera i ruszył w jego kierunku. -Może chciałbyś zamienić ze mną parę słów na spokojnie? Wciąż nie usłyszałem nawet twego imienia.
×
×
  • Utwórz nowe...